Jak to drzewiej bywało - recenzja Ancestors Legacy

Łukasz LM Wiśniewski
2018/05/18 14:00
1
0

Dzieło gliwickiego studia nie rewolucjonizuje gatunku, ale zapewnia masę dobrej zabawy i może spodobać się także niedzielnym strategom.

Znane z kontrowersyjnych produkcji pokroju Hatred gliwickie studio Destructive Creations postanowiło zabrać nas w daleką podróż do pełnej podań i legend przeszłości. Stając na czele czterech ludów, możemy własnoręcznie ukształtować historię i wziąć udział w wydarzeniach z połowy średniowiecza, które miały istotny wpływ na wygląd ówczesnej Europy. Ancestors Legacy kusi dużym naciskiem na zagadnienia taktyczne, brutalnością starć i rozbudowaną kampanią fabularną, a my sprawdzamy, czy wszystkie elementy tej układanki odpowiednio ze sobą współgrają.

Nie ulega wątpliwości, że deweloperzy włożyli masę pracy w przygotowanie modułu dla pojedynczego gracza. Dla każdej z dostępnych w grze frakcji – Słowian, Germanów, Anglosasów i Wikingów – przygotowano dwa osobne, podzielone na pięć misji scenariusze w których towarzyszą nam inni, znani z kronik bohaterowie, a my bierzemy udział w wydarzeniach, o których dane nam było czytać w podręcznikach od historii. Scenariusze kampanii możemy realizować w predefiniowanej przez twórców kolejności – w ten sposób krok po kroku poznamy zasady rządzące Ancestors Legacy – ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zaprawieni w RTS-ach gracze od razu przeskoczyli do bardziej wymagających rozdziałów, czy podnieśli poziom trudności rozgrywanych misji. Chociaż w udostępnionej przez wydawcę kopii tytułu nie były dostępne wszystkie z przewidzianych scenariuszy, to dostępna przedpremierowo zawartość stanowiła wystarczający materiał do analizy i oceny najnowszego dzieła gliwickiego studia.

Niezależnie od tła fabularnego czy zaprezentowanych wydarzeń rozgrywka wygląda podobnie – obejmujemy kontrolę nad oddziałem wojów i ich dowódcą, a ulokowana w pobliżu osada będzie pełnić funkcję naszej bazy wypadowej. Tą ostatnią w toku rozgrywki będziemy rozbudowywać o kolejne struktury, zarówno o zastosowaniu militarnym, jak i użytkowym. Twórcy zdecydowali się znacznie uprościć mikrozarządzanie w Ancestors Legacy – wszystkie opcje rozwoju osady dostępne są z poziomu głównego interfejsu, a dodatkowo nie musimy sami wyznaczać położenia kolejnych budynków, powoływać chłopów czy namawiać ich do pracy. Jest to szczególnie ważne, gdyż sama wojaczka potrafi być dalece angażująca, a wspomniane uproszczenia z pewnością będą też miłym ukłonem w stronę graczy, którzy stawiają pierwsze kroki na gruncie strategii czasu rzeczywistego. Dodatkowo podczas zmagań możemy kolejno przejmować neutralne lub odbijać zajęte przez oponenta wioski, dzięki czemu sukcesywnie zwiększamy wpływy do budżetu, otrzymujemy dostęp do kolejnych surowców czy podnosimy swój potencjał militarny. Deweloperzy od początku uczą nas też eksploracji przygotowanych map, która nie tylko daje nam odpowiedni wgląd w działania czy położenie przeciwnika, ale też nagradza dodatkowymi, jednorazowymi pokładami porozrzucanych po arenach surowców. Całość stanowi bardzo przyjemną i satysfakcjonującą mieszankę, gdzie szybki rzut oka na panel przychodów i kilka błyskawicznych decyzji pozwala na dalszy rozwój, a my tymczasem z rozkoszą przyglądamy się, jak nasi dzielni wojowie z pasją wyrzynają przeciwników w pień.

Jak to drzewiej bywało - recenzja Ancestors Legacy

Skoro już jesteśmy przy wojaczce, to trzeba przyznać, że starcia w Ancestors Legacy wyglądają szczególnie brutalnie, co potęguje fakt, że w dowolnym momencie możemy przybliżyć kamerę do tego stopnia, by obserwować działania pojedynczego piechura z perspektywy trzecioosobowej. Każe uderzenie topora, cios mieczem czy wypuszczona strzała – wszystkim możemy napawać się do woli, chociaż szczerze mówiąc, że nie mamy na to zbyt wiele czasu. O ile mikrozarządzanie jest znacznie uproszczone, to nie da się zaprzeczyć, że aspekty militarne dzieła Destructive Creations wymagają od nas nieustannej uwagi i odpowiedniego planowania kolejnych działań. Abstrahując od poziomu trudności gry, który nie należy do najniższych nawet przy standardowych ustawieniach, w toku rozgrywki mamy dostęp do mocno ograniczonej liczby oddziałów, które nie tylko musimy dobrać w odpowiedniej kompozycji, ale też skrupulatnie śledzić ich poczynania.

Nie będzie wprawdzie żadnym zaskoczeniem, że każda z dostępnych w grze jednostek różni się potencjałem militarnym czy mobilnością, ale spore znaczenie mają też unikalne umiejętności każdej z nich. Odpowiednia kompozycja armii pozwala nam na znacznie większy zakres działań ofensywnych, ale równie ważne jest kierowanie nimi w taki sposób, by maksymalnie ograniczyć całkowitą anihilację powołanych jednostek. Ma to szczególne znaczenie ze względu na rozmiary map i fakt, że nowe oddziały szkolimy w bazie wypadowej, co oznacza, że w awaryjnych sytuacjach musimy zabezpieczyć dodatkowy czas na przeniesienie ich na "linię frontu". Oczywiście tak długo, jak inicjatywa leży po naszej stronie, nie musimy się tym szczególnie przejmować, ale gdy tylko wróg rozpocznie natarcie, a my nie będziemy do niego przygotowani… cóż, aż się prosi o wczytanie ostatniego zapisu stanu gry. Fakt utrzymywania przy życiu oddziałów jest bardzo ważny – jednostki poza zdolnością do opatrywania ran mogą uzupełniać swój skład przy siedzibach głównych zajętych przez nas wiosek. Tym samym oszczędzamy surowce i masę czasu, ale są też związane z tym ograniczenia i ryzyko — nacieranie na korzystające z leczenia jednostki czyni je bardzo łatwym celem, a uzupełnianie składu oddziałów zostaje automatycznie przerwane, gdy tylko przeciwnik zainicjuje kolejną konfrontację. Dodatkowo zaprawione w boju jednostki awansują na kolejne poziomy doświadczenia, co znacznie przekłada się na ich sprawność w walce – podczas awansu możemy zdecydować, w jakim kierunku chcemy rozwijać oddział, a podjęty przez nas wybór jest pogłębiany na kolejnych poziomach.

GramTV przedstawia:

Obok kompozycji naszej armii równie ważne jest kto i w jaki sposób rozpocznie potyczkę. Jednostki mogą wykorzystywać rozmaite zarośla, żeby przygotowywać zasadzki, a dodatkowo w wąskich przejściach możemy zastawiać mordercze czy spowalniające przeciwników pułapki. Dodatkowym czynnikiem jest tutaj także cykl dobowy – podczas nocy nasze oddziały mają znacznie ograniczone pole widzenia, które mogą poprawić, rozpalając pochodnie, co jednak sprawia, że oponent zauważy je z większego dystansu. Odpowiednia kombinacja wszystkich wspomnianych czynników pozwala zyskach sporą przewagę, nawet jeśli nie dysponujemy większą liczebną oddziałów czy lepszym uzbrojeniem, gdyż zaskoczone, oflankowane czy przyparte do muru jednostki otrzymują ujemne modyfikatory do walki. To oczywiście działa w obie strony, ale przegląd pola walki, korzystanie z formacji defensywnej (która pozwala np. wykrywać pułapki) czy ukształtowania terenu pozwoli nam uniknąć niemiłych niespodzianek.

Dodatkowymi czynnikami, który mogą znacznie wpłynąć na szanse powodzenia naszych jednostek, są technologie i premie otrzymywane za sprawą miejsc kultu. Wprawdzie paleta poszczególnych premii nie jest zbyt rozbudowana, ale nie da się ukryć, że odblokowanie dostępu do dodatkowych umiejętności czy bonusów będzie mocno odczuwalne podczas potyczek. Poza tym po wzniesieniu kuźni możemy korzystać ze wzmocnień pancerza, który podniesie statystyki obronne naszych wojów, ale... przy okazji ograniczy też ich mobilność, więc korzystanie z niego niesie ze sobą pewne ryzyko. To ostatnie słowo jest kluczowe dla rozgrywki a Ancestors Legacy – za każdą akcją następuje reakcja, cały czas musimy brać pod uwagę rozmaite czynniki i odpowiednio na nie reagować, ale opanowanie wszystkich drobnych elementów sprawia, że rozgrywka przebiega niezwykle przyjemnie, a wygórowany poziom trudności z pewnością zaangażuje także wytrawnych strategów.

Produkcja Destructive Creations poza wymagającą, angażującą i satysfakcjonującą rozgrywką oferuje też dopracowaną i przyjemną dla oka oprawę wizualną. Dotyczy to nie tylko przygotowanych na potrzeby kampanii rysunkowych przerywników, poziomów czy scenek na silniku gry. Wprawdzie podczas tych ostatnich, czy maksymalnego zbliżenia kamery da się zauważyć niezbyt dopracowane modele niektórych bohaterów, czy jednostek, jak również drobne błędy (Mieszko lubi sunąć jak na deskorolce), to takie sytuacje są czysto sporadyczne i nie mają szczególnie dużego znaczenia dla samej rozgrywki. Niezwykle irytująca i zarazem nieobliczalna okazała się mgła wojny, a raczej jej odpowiednik w postaci zakresu pola widzenia. Ten podczas przemieszczania jednostek potrafi przybierać najróżniejsze kształty, co nie tylko nie ma logicznych podstaw, gdy jednostka nie widzi pola na metr przed sobą, ale za to odsłania dziesiątki metrów po bokach, ale też migotanie animacji odpowiedzialnej za ustalanie pola widzenia strasznie męczy oko.

W toku rozgrywki zauważyłem też drobne kolizje jednostek z otoczeniem czy krążące bez celu oddziały, które nie mogą znaleźć drogi do wskazanego punktu, nawet jeśli nie jest niczym zablokowany i znajduje się zaledwie kilka metrów od nich. Na pochwałę zasługuje jednak sztuczna inteligencja oponentów, która mimo drobnych niedociągnięć (czy biegające po ulicach żywe ludzkie pochodnie nie powinny zaalarmować strażników?) sprawnie daje odpór naszym ambicjom. Obok przyjemnej dla oka grafiki podczas zabawy towarzyszy nam ledwie zauważalna, ale idealnie wpisująca się w klimat gry muzyka. Klimat znakomicie budują też okrzyki bitewne jednostek poszczególnych frakcji. Całości dopełnia stojący na niezłym poziomie dubbing i realistyczne odgłosy podczas starć.

Trudno powiedzieć, że Ancestors Legacy to dzieło przełomowe czy kamień milowy w rozwoju gatunku. Najnowsza produkcja studia Destructive Creations wprowadza kilka ciekawych rozwiązań związanych z uproszczeniem mikrozarządzania, jednocześnie kładąc znacznie większy nacisk na działania militarne i związane z nimi planowanie. Zaburzenie elementów, które zazwyczaj podawane były nam w pewnej równowadze, wyszło grze zdecydowanie na dobre, a sam tytuł mimo całkiem wygórowanego poziomu trudności jest też znakomitą propozycją dla osób, które nie miały zbyt dużej styczności z RTS-ami. Jednym słowem, gliwickie studio dostarczyło nam wymagającą i przemyślaną produkcję, która może nie zrewolucjonizuje gatunku, ale z pewnością zapewni masę dobrej zabawy.

8,2
Gratka nie tylko dla wytrawnych strategów
Plusy
  • Rozbudowana kampania singlowa dla każdej frakcji
  • Wprowadzenia do misji
  • Oprawa audiowizualna
  • Klimat
  • Duży nacisk na elementy taktyczne i utrzymywanie jednostek przy życiu
  • Rozwijanie jednostek i unikalne umiejętności
  • Możliwość obserwowania starć z bliska
  • Uproszczone mikrozarządzanie
  • Angażująca rozgrywka
  • Poziom trudności
Minusy
  • Niezwykle irytująca "mgła wojny"
  • Drobne kolizje jednostek z otoczeniem
  • Pomniejsze błędy w animacjach i modelach
  • AI czasami ignoruje niektóre czynniki
Komentarze
1
piomink
Gramowicz
21/05/2018 14:14

"nie ma logicznych podstaw, gdy jednostka nie widzi pola na metr przed sobą, ale za to odsłania dziesiątki metrów po bokach, ale też migotanie animacji odpowiedzialnej za ustalanie pola widzenia" - ten sam problem miałem w CoH 2. Jednak to "realistyczne" pole widzenia działa dużo gorzej niż zwykły okrąg, a na pewno jest bardziej upierdliwe i utrudnia grę.