Poprawiać mistrza - recenzja Shadow of the Colossus (PS4)

Łukasz Berliński
2018/01/30 09:01
1
0

Shadow of the Colossus na PlayStation 4 w ogóle nie przypomina oryginału z 2005 roku. I bardzo dobrze.

Poprawiać mistrza - recenzja Shadow of the Colossus (PS4)

To nie pierwszy raz, kiedy Bluepoint Games bierze się za odświeżenie klasycznego tytułu z portfolio Fumito Uedy. Shadow of the Colossus pierwotnie wydane w 2005 roku na PlayStation 2 było dziełem wizjonerskim, zdecydowanie wyprzedzającym swą epokę. To tytuł, który wyciskał ostatnie soki z najpopularniejszej konsoli Sony. Nic dziwnego, że sześć lat później postanowiono stworzyć remaster na PlayStation 3, wydany w zbiorczym wydaniu z innym japońskim klasykiem – Ico. Odświeżono tekstury, przystosowano rozdzielczość do nowego standardu HD, rozgrywka pozostała bez zmian. Legenda otrzymała drugie życie, a ja sam entuzjastycznie pisałem na łamach Gram.pl o tym wydaniu – tych z Was, którzy chcą się dowiedzieć czym jest SotC odsyłam do recenzji.

Czas jednak nieubłaganie pędzi do przodu, a wraz z nim postęp technologiczny. I mógłbym tak pisać wyświechtanymi zdaniami o rozwoju sprzętu czy gier jaki dokonał się od 2011 roku, kiedy wydano pierwszy remaster Shadow of the Colossus. Ale ja nie o tym. Nie przypominam sobie, by jakikolwiek inny tytuł został wydany na trzech generacjach konsol, za każdym razem w coraz lepszej wersji.

Remake z 2018 roku nijak nie przypomina tego samego tytułu z 2005 roku. Bluepoint Games odwaliło kolosalną robotę „przemodelowując” praktycznie całą grę w taki sposób, aby przystosować ją do standardów 4K i HDR obsługiwanych przez PlayStation 4 Pro, jednocześnie nie zmieniając praktycznie nic w rozgrywce. Efekt? Sprawdźcie na filmie poniżej.

Shadow of the Colossus na PlayStation 4 prezentuje się fenomenalnie. Dbałość o odwzorowanie detali zasługuje na najwyższy podziw – wystarczy spojrzeć na zachowanie na wietrze delikatnej sierści, którą pokryte są kolosy, źdźbła trawy czy grę światła. W żadnej poprzedniej wersji nie można było dostrzec takich drobiazgów. Mamy jednak rok 2018 i takie udoskonalenia to naturalna rzecz, które w żaden sposób nie umniejszają oryginałowi. Co więcej, wszystko zostało tu dopracowane z niezwykłą dbałością i szacunkiem dla dzieła Fumito Uedy.

GramTV przedstawia:

Bluepoint Games tworząc remake za cel postawiło sobie nie tylko kompletne odświeżyć wygląd całej gry, ale i zachować przy tym płynności animacji. Czy to się udało? Możecie być spokojni. Na PlayStation 4 Pro dostępny jest tryb Cinematic pozwalający na rozgrywkę w rozdzielczości 4K przy 30 FPS, a także Performance umożliwiający granie w stabilnych 60 FPS-ach w rozdzielczości Full HD.

Zmianie uległo także sterowanie, które zostało przystosowane do współczesnych realiów. 13 lat w historii gier wideo to szmat czasu, a rozwiązania sprzed ponad dekady są tyleż archaiczne, co w praktyce niegrywalne dla osób, które nie miały styczności z PlayStation 2. Na szczęście twórcy remake’u postanowili pogodzić nowe ze starym dając możliwość wyboru między odświeżonym, a klasycznym sterowaniem. Ze zmian wartych odnotowania jest także możliwość grania z polskimi napisami i oryginalnym, japońskim dubbingiem.

Niestety, jedyny mankament, który towarzyszy Shadow of the Colossus od dnia premiery to praca kamery. W 2018 roku nadal potrafi ustawić się pod takim kątem, że nie widać naszego bohatera. I nie, to nie jest znak rozpoznawczy gier Uedy, to mogłoby zostać kiedyś naprawione. Może w kolejnym remake’u, na kolejną generację PlayStation?

Poza tym jednym mankamentem, Shadow of The Colossus to gra legenda, w którą każdy szanujący się gracz powinien w nią zagrać. Remake wygląda zupełnie inaczej, a jednocześnie jest wierny oryginałowi niemal w 100% - starcia z 16 kolosami jeszcze nigdy wcześniej nie były tak piękne.

9,5
Kolosalny efekt prac Bluepoint Games
Plusy
  • Świetne odwzorowane całej gry z poszanowaniem dla oryginału
  • Obsługa rozdzielczości 4K, HDR oraz 60 FPS
  • Odświeżone sterowanie
  • Tryb fotograficzny
  • Polska wersja językowa
Minusy
  • Praca kamery
Komentarze
1
Moooras
Gramowicz
30/01/2018 09:54

I do tego cena jak za remastera, a nie nową grę.