Nie taki wilk piękny jak go malują - recenzja gry Okami HD

Adam "Harpen" Berlik
2017/12/23 13:30
4
0

Ale mimo upływu czasu nadal ma swój urok, dzięki czemu powrót do Okami nie jest w żadnym razie bolesny.

Nie taki wilk piękny jak go malują - recenzja gry Okami HD

W przypadku testów remasterów czy też remake'ów na gram.pl zwykle ograniczamy się do technicznej oceny danej produkcji i linkujemy do recenzji podstawowej wersji gry. Jeśli chodzi o Okami, to na łamach naszego serwisu takowej próżno szukać, dlatego też za sprawą Okami HD pokusiliśmy się o pełnoprawną ocenę całości, a nie jedynie oprawy wizualnej i płynności animacji.

Wracając do klasyków po latach często zadajemy sobie pytanie "jak ja mogłem w to grać?", ale na szczęście Okami nie należy do takich produkcji. Dzieło nieistniejącego już Clover Studios potrafi obronić się również choć pierwotnie zadebiutowało na PlayStation 2 w 2006 roku, a później ukazało się także na Wii oraz PlayStation 3. Grafika zdążyła się już mocno postarzeć i nie pomaga jej nawet fakt, że tytuł na PlayStation 4 działa w maksymalnej rozdzielczości 4K, ale mimo tej niedoskonałości Okami wciąż zachwyca pod względem artystycznym.

Zanim przejdziemy do omówienia fabuły i rozgrywki, chciałbym jeszcze wspomnieć o dwóch kwestiach. Okami HD działa jedynie w 30 klatkach na sekundę, co dziś nie brzmi zbyt dobrze, biorąc pod uwagę fakt, że autorzy licznych remasterów celują w 60 FPS-ów. Capcom zdążył jednak poinformować, że musiał ograniczyć się do 30 FPS-ów, bo w przeciwnym razie gra nie działała tak, jak trzeba, a przeprojektowanie jej pod kątem 60 klatek na sekundę było zbyt pracochłonne i nieopłacalne. I jeszcze jedna sprawa. Jeśli posiadacie kontroler PlayStation Move i chcielibyście z niego skorzystać w Okami HD na PlayStation 4, to nie mam dobrych wiadomości – zrezygnowano ze wsparcia dla tego urządzenia.

Historia przedstawiona w Okami jest jak najbardziej poważna, bo przecież wcielamy się tu w Amaterasu, czyli boginię słońca pod postacią wilka, która musi uratować świat przed demonem Orochi. To niezwykle ważne zadanie. Niegdyś czworonożna bohaterka zdążyła dokonać tej sztuki i sprawiła, że wszędzie zapanował pokój, ale z czasem – kiedy wspomniany antagonista powrócił – musi rozprawić się z nim ponownie. Zanim jednak tego dokona, spróbuje najpierw odzyskać utracone moce.

Nie ma więc tu mowy o jakiejkolwiek amnezji, czyli motywu wielokrotnie wykorzystywanego przez twórców w takich przypadkach, ale całkiem zgranie przygotowany zarys fabularny. Zresztą (nie wdając się w szczegóły, bo ich odkrywanie na własną rękę to czysta przyjemność) scenariusz Okami wielokrotnie zachwyci nawet najbardziej wybrednych graczy. Zwłaszcza tych preferujących opowieść bazującą poniekąd na japońskich mitach czy legendach – w recenzowanym dziele znajdziecie wiele nawiązań do Kraju Kwitnącej Wiśni.

GramTV przedstawia:

W misji powierzonej Amaterasu nie ma więc miejsca na żarty, a jednak Clover Studios takowe znalazło, bo wystarczy kilkadziesiąt minut spędzonych z Okami, by zauważyć, że autorzy nie stronią o humoru. Ten objawia się chociażby w ukazaniu sylwetek rozmaitych postaci oraz dialogach, które przeprowadzamy z napotkanymi NPC-ami. Skoro już o rozmowach mowa, to warto zaznaczyć, że mieszkańcy wirtualnego świata nie porozmuwiejają się normalnym językiem, ale dziwną odmianą mowy (powiedzmy, że są to delikatne piski), w efekcie czego ich słuchanie z czasem może zacząć irytować.

Samą grę należy zaliczyć do przygodówek akcji ukazanych z perspektywy trzeciej osoby. Świat jest poniekąd otwarty, bo możemy odwiedzać kolejne lokacje i wracać do miejsc, które eksplorowaliśmy wcześniej, ale trafiając na nowy obszar musimy obejrzeć krótki ekran ładowania. To właśnie w nich będziemy zajmować się przede wszystkim wykonywaniem mniej lub bardziej skomplikowanych questów dla postaci niezależnych w konsekwencji czego stopniowo zaczniemy ratować świat przed ogarniającą go ciemnością. Co prawda mechanika rozgrywki bazuje tu jedynie na kilku pomysłach, ale twórcy umiejętnie nimi żonglują i regularnie wprowadzają nowe moce dla Amaterasu, więc nie nudzimy się ani przez moment. To ważne, bo na dotarcie do napisów końcowych w pierwszym przejściu trzeba poświęcić co najmniej 40 godzin.

Amaterasu jest wilkiem i doskonale potrafi walczyć, ale z pewnością nie poradziłaby sobie w starciach z bardziej wymagającymi przeciwnikami, gdyby nie możliwość korzystania ze szkółki, w której bohaterka nauczy się nowych ataków. Niesamowicie istotne okazuje się również korzystanie z pędzla bez którego ciężko wyobrazić sobie ekwipunek w Okami. To właśnie dzięki niemu bohaterka dysponuje unikatowymi zdolnościami i może rysować rozmaite znaki, by np. przeciąć wroga na pół, kierować strumieniem wody, podmuchem wiatru lub konstruować bomby. Pędzel jest bardzo potrzebnym narzędziem także podczas eksploracji, bo malując odpowiednie wzory możemy naprawić wybrane obiekty otoczenia czy też zmienić porę dnia, która wpływa na rozmieszczenie NPC-ów (za dnia pracują, po zmroku udają się do swoich domów).

Okami zaprojektowano myślą o PlayStation 2, a więc nieco w starym stylu, dlatego też wiele rozwiązań musimy odkryć metodą prób i błędów. Wskazówki mówiące o tym, jak wykonać dane zadanie, czasem okazują się niewystarczające, więc trzeba mocno wysilić szare komórki i zajrzeć w każdy róg lokacji, by ostatecznie dowiedzieć się, co należy zrobić, by osiągnąć postępy w zabawie. Na szczęście Amaterasu nie jest osamotniona w swojej podróży. Towarzyszy jej Issun przestrzegający wilka przed niebezpieczeństwami czy też serwujący mu liczne podpowiedzi. Sporadycznie też możemy zajrzeć na mapę świata, gdzie nie brakuje znaczników, ale zapomnijcie o wskazówkach na miarę współcześnie wydawanych produkcji, gdzie wielokrotnie po prostu chodzimy do punktu A do B. W Okami łatwo się zgubić, nietrudno coś przegapić i w konsekwencji zniechęcić się do dalszej zabawy.

Poza bardziej wymagającymi misjami, dzięki którym popchniemy fabułę do przodu, w Okami warto czasem zboczyć z głównej ścieżki. W takiej sytuacji możemy chociażby pomyśleć o losie istot zamieszkujących wirtualny świat i nakarmić biegającego wokół nas pieska (wcześniej musimy zaopatrzyć się w odpowiedni pokarm u okolicznego sprzedawcy) czy też po prostu kreślić koła na drzewach, by je uzdrowić, co poniekąd jest również z wypełnianiem głównego wątku fabularnego. Poboczne aktywności umożliwiają również wykonanie innych czynności, np. wykopywanie rzep z grządki żeby pobić rekord tutejszego psa.

Okami mogłoby powstać również dziś i na pewno sprzedałoby się świetnie jako produkt umiejętnie nawiązujący do tytułów wydawanych przed laty. Grze nawet teraz ciężko cokolwiek zarzucić pod względem fabuły i mechaniki rozgrywki. Produkcja Clover Studios nadal potrafi zauroczyć i wciagnąć, zapewniając odbiorcy wiele godzin zabawy w trakcie długich zimowych wieczorów, dlatego też jej ponowne wydanie, tym razem na PlayStation 4 (oraz Xbox One i PC), to strzał w dziesiątkę. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji, by poznać losy Amaterasu, to lepszej chyba nie będzie. Zwłaszcza, że cena Okami HD wynosi zaledwie około 80 złotych w zależności od platformy docelowej.

9,0
Wysoka ocena nie jest dziełem przypadku - Okami to nadal świetna gra
Plusy
  • ciekawa fabuła oparta na japońskich mitach i legendach
  • pędzel daje ogromne możliwości zarówno podczas walki, jak i w trakcie eksploracji
  • zróżnicowany, klimatyczny świat
  • ciekawie zaprojektowane misje
  • nie prowadzi za rączkę
  • rozsądna cena
  • artystyczna oprawa wizualna potrafi zauroczyć, ale...
Minusy
  • niestety, grafika zdążyła się już mocno postarzeć
Komentarze
4
Colidor
Gramowicz
23/12/2017 16:31

„Nie ma więc tu mowy o jakiejkolwiek amnezji, czyli motywu wielokrotnie wykorzystywanego przez twórców w takich przypadkach, ale całkiem zgranie przygotowany zarys fabularny.”

To zdanie jest raczej mało logiczne...

 

Colidor
Gramowicz
23/12/2017 16:31

„Nie ma więc tu mowy o jakiejkolwiek amnezji, czyli motywu wielokrotnie wykorzystywanego przez twórców w takich przypadkach, ale całkiem zgranie przygotowany zarys fabularny.”

To zdanie jest raczej mało logiczne...

 

Pajonk78
Gramowicz
23/12/2017 15:41

Brak informacji o mega popupie... Takie coś może i mogło mieć miejsce w 2006 roku i ns PS2, ale to wydanie jest niby HD i jest na PC, a popup wali po oczach jak nie wiem co. Pominięcie tego błędu w recenzji to jawna kpina: za samo to ocena IMO leci o 2 oczka niżej. Jarałem się tą grą jak wariat, bo uwielbiam japońskie klimaty (prawie 400 godzin w Nioh mówi samo za siebie), ale za taką fuszerkę płacić nie zamierzam. /uploads/emoticons/unsure.png" srcset="/uploads/emoticons/unsure@2x.png 2x" title=":/" width="20" />

PS Głosy postaci to druga rzecz, która mnie mega wkurzyła podczas oglądania filmów z rozgrywki. Na szczęście da się je wyłączyć w menu - jednakże popup + jedynie 30 klatek sprawia, że "dziękuję, postoję".




Trwa Wczytywanie