Kolejny świat czeka na uratowanie - recenzja AER: Memories of Old

Adam "Harpen" Berlik
2017/12/02 18:00
0
0

AER: Memories of Old nie jest hitem z najwyższej półki i nie porusza tak, jak inne gry tego typu, ale mimo wszystko stanowi pozycję godną uwagi.

Kolejny świat czeka na uratowanie - recenzja AER: Memories of Old

Zafascynowany takimi grami, jak Podróż, ABZU czy Rime, postanowiłem sięgnąć po AER: Memories of Old, czyli pierwsze dzieło w dorobku studia Forgotten Key wydane za sprawą doskonale znanej (głównie z świetnych przygodówek) firmy Daedalic Entertainment. Co prawda recenzowana produkcja nie poruszyła mnie tak bardzo, jak wyżej wymienione tytuły, ale kilka godzin spędzonych w świecie AER: Memories of Old będę wspominał naprawdę bardzo miło.

Chciałoby się powiedzieć, że AER: Memories of Old, to kolejny "symulator chodzenia", ale w grze znacznie częściej latamy niż stąpamy po ziemi. Główną bohaterką jest bowiem dziewczyna imieniem Auk, która może przemienić się w ptaka, co zresztą wielokrotnie czyni, gdyż wirtualny świat został podzielony na niezliczoną liczbę małych wysepek, do których musimy się dostać, by wykonać powierzone nam zadanie. Polega ono, a jakże, na uratowaniu kolorowej krainy poprzez odnalezienie trzech świątyń i zlokalizowaniu odpowiednich artefaktów.

Zabawa rozpoczyna się w jaskini, czyli tutorialowej lokacji, gdzie możemy zapoznać się z podstawowymi założeniami rozgrywki. Chwilę później jednak okazuje się, że musimy czym prędzej uciekać z tego miejsca, bo ściany – niemal dosłownie – walą się nam na głowę. Wychodzimy na powierzchnię i naszym oczom ukazuje się przepiękny krajobraz. Nie wiemy, dokąd powinniśmy się udać i co mamy zrobić, ale na szczęście dość szybko spotykamy pierwszą niezależną postać, która wskazuje nam cel podróży.

W trakcie kilku godzin potrzebnych na dotarcie do napisów końcowych w AER: Memories of Oldbardzo rzadko rozstajemy się z mapą czy też kompasem, gdyż własnie dzięki nim jesteśmy w stanie określić kierunek naszej wyprawy. Jeśli dany NPC powie nam, że musimy udać się na północny zachód, to bez skorzystania ze wspomnianych przedmiotów, nie będziemy w stanie tam trafić, a eksploracja krainy metodą prób i błędów mija się z celem. Poza wspomnianymi gadżetami, nasza protagonistka dysponuje także latarnią. Otrzymuje ją na samym początku gry, by aktywować rozmaite mechanizmy lub zapoznać się z wydarzeniami z przeszłości. W takiej sytuacji na ekranie pojawiają się sylwetki nieznajomych postaci, co budzi skojarzenia z grą Tacoma, którą recenzowałem jakiś czas temu.

Finał opowieści był dla mnie rozczarowujący, bo szybko dowiedziałem się, kto jest głównym antagonistą w AER: Memories of Old, ale kiedy przyszło co do czego, zamiast walki ze wspomnianym przeciwnikiem, autorzy zaproponowali coś zupełnie innego. Nie do końca przypadło mi to do gustu, więc o ile sama historia (momentami zbyt podniosła i przedstawiona za pomocą nieco grafomańskich monologów) raczej może się podobać, o tyle jej zakończenie pozostawia trochę do życzenia.

GramTV przedstawia:

AER: Memories of Old wzorem innych przedstawicieli gatunku oferuje kilka zadań do wykonania, które naprzemiennie się powtarzają. Musimy chociażby kierować promienie światła w odpowiednim kierunku, docierać w wyznaczone miejsca i odblokowywać je za pomocą lampy, by otworzyć drzwi. Autorzy regularnie żonglują pomysłami, w efekcie czego trudno mówić tu o monotonii, zwłaszcza że całość da się skończyć w jedno krótkie popołudnie.

Pod względem oprawy wizualnej AER: Memories of Old na konsoli Xbox One nie prezentuje się jakoś oszałamiająco, ale w niektórych momentach widoki naprawdę potafią zachwycić. Autorzy zdecydowali się na poligonalną grafikę i chwała mi za to, bo taki styl jak najbardziej może się podobać (choć nie wszystkim), ale widać, że pomimo niewielkiego świata i ogólnie niezbyt złożonej mechaniki rozgrywki, i tak twórcy musieli iść na kilka kompromisów. Przydałoby się zadbać o lepsze wygładzanie krawędzi czy też dodanie większej liczby szczegółów w niektórych lokacjach, bo świat momentami wydaje się po prostu pusty. Nie odnotowałem natomiast żadnych spadków płynności animacji czy też doczytywania się tekstur na oczach gracza, co należy oczywiście uznać za plus.

AER: Memories of Old udowadnia, że w Forgotten Key drzemie ogromny potencjał, który – miejmy nadzieje – zostanie w pełni wykorzystany w następnym dziele tego studia. Już teraz zdołało ono pokazać, że kiedyś będzie mogło rywalizować ze znacznie bardziej doświadczonymi firmami zajmującymi się tworzeniem artystycznych produkcji zdolnych chwycić odbiorcę za serce i wzbudzić w nim liczne emocje. Teraz ta sztuka nie do końca się udała, ale i tak można polecić AER: Memories of Old wszystkim, którzy liczą na niezobowiązującą i relaksującą zabawę w klimatycznym świecie. Szkoda tylko, że bez zapadających w pamięć momentów i bardziej dopracowanej warstwy graficznej.

7,0
Nie jest to poziom Podróży, Rime czy Abzu, ale i tak gra się przyjemnie
Plusy
  • możliwość zamiany w ptaka!
  • nacisk położony na latanie, a nie chodzenie po lokacjach
  • nie prowadzi za rączkę, ale wymaga umiejętnego korzystania z mapy i kompasu
  • klimatyczna oprawa wizualna
Minusy
  • chwilami zbyt podniosła fabuła
  • rozczarowujący finał
  • momentami niedopracowana grafika
  • brak zapadających w pamięć momentów
  • mogłaby być odrobinę dłuższa
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!