Niby zepsute, ale smakowite - recenzja Bad Apple Wars

Jakub Zagalski
2017/11/23 11:00
0
0

Odkurz PS Vitę i weź gryza.

Niby zepsute, ale smakowite - recenzja Bad Apple Wars

Kolejny miesiąc, kolejna "japońszczyzna" od Aksys Games/Otomate ląduje na karcie pamięci w mojej PS Vicie. Po zaskakująco dobrym (czyt. 8/10) Collar X Malice przyszła pora na kolejną visual novelkę w stylu otome, czyli Bad Apple Wars. Otome to gry skierowane przede wszystkim do odbiorców płci pięknej. Klasyczny schemat zakłada, że w tego typu nowelkach wcielamy się w żeńską postać, która po pierwsze bierze czynny udział w poznawaniu historii, a po drugie tworzy relacje z kilkoma zróżnicowanymi (pod względem charakteru i wyglądu) mężczyznami, gdyż wątek romantyczny jest dla otome równie kluczowy.

Bad Apple Wars jest podręcznikowym przykładem otome i każdy znawca gatunku poczuje się jak w domu. Z drugiej strony twórcy zadbali o kilka wyjąkowych urozmaiceń, które wyróżniają tę novelkę – mowa o prostym mechanizmie wyczuwania emocji danego bohatera w dotykowej minigrze czy wykorzystaniu mapki do odwiedzania kluczowych miejsc. Niby drobiazgi, ale pokazują, że Otomate cały czas modyfikuje sprawdzoną formułę i stara się zaskoczyć swoich fanów. Całkiem skutecznie. Trzeba jednak pamiętać, że trzonem "rozgrywki" w Bad Apple Wars jest czytanie angielskiego tekstu/słuchanie japońskich kwestii i znikoma interakcja. Ot, klasyczne otome.

Cała opowieść rozpoczyna się jak typowa licealna drama, choć akcja szybko nabiera rumieńców, a scenariusz wali w nas kolejnymi zaskakującymi pomysłami. Wcielamy się w postać nastolatki, która w drodze do nowej szkoły ulega śmiertelnemu wypadkowki. Game over? Nic z tych rzeczy, gdyż nasza bohaterka budzi się przed budynkiem NEVEAH Academy (nazwa szkoły czytana od tyłu jest pewną wskazówką), gdzie wita ją tajemniczy gość z groteskową głową królika. Przechodząc od słowa do słowa dowiadujemy się, że panienka nie żyje, co wcale nie zwalnia jej z konieczności chodzenia do szkoły. Ślepe posłuszeństwo i respektowanie obowiązujących reguł egzekwują zamaskowani jegomoście, którzy swoją obecnością rodzą kolejne pytania w naszej głowie.

Jakby tego było mało, na scenie pojawiają się także tytułowe "zgniłe jabłka", czyli grupa buntowników, którzy za nic sobie mają ład i porządek NEVEAH Academy. Jeden z nich, oczywiście zabójczo przystojny (jak na kanony piękna w młodzieżowym anime) i niezmiernie tajemniczy, wyciąga do nas rękę i stawia kluczowe pytanie: czy chcesz żyć?

GramTV przedstawia:

Co miał na myśli czerwonowłosy chłopak? Czy z tego licealnego czyśćca można się wydostać, opowiadając się po stronie zbuntowanych przystojniaków i luzackich panienek? Czy może chodziło mu o życie rozumiane jako samodzielne kształtowanie swego losu, podejmowanie decyzji prowadzących do oddychania pełną piersią? Bo czymże jest życie, gdy funkcjonujemy w ramach opresyjnego systemu, który decyduje o każdym naszym ruchu i neguje indywidualność?

Bad Apple Wars to licealny melodramat, który wychodzi daleko poza obowiązkowy wątek romantyczny. Równie istotne jest tutaj poznawanie otaczającego nas świata i szukanie odpowiedzi na liczne pytania, które definiują tę opowieść. I choć całość brzmi intrygująco (i z początku taka jest), to niestety im dalej w las, tym historia robi się coraz bardziej zero-jedynkowa. Zapomnijcie o odcieniach szarości, nieoczywistych postaciach, bo prędzej czy później każdy będzie albo czarny, albo biały. Tym niemniej proces poznawania bohaterów, ich osobowości i motywacji jest na tyle ciekawy, że warto na to poświęcić kilkadziesiąt godzin, bo standardowo mamy kilka ścieżek i zakończeń do zaliczenia.

Pod względem wykonania Bad Apple Wars to solidna robota z ciekawymi projektami postaci i tłami przypominającymi akwarele. Fani oryginalej ścieżki dźwiękowej również nie mają powodów do narzekania, gdyż japoński dubbing jest jak zwykle w grach Otomate na bardzo wysokim poziomie. Na pochwały zasługuje również angielska lokalizacja (wyłącznie tekstowa) – dialogi są żywo przetłumaczone, brzmią naturalnie, ponadto tłumacze włożyli sporo pracy w przełożenie gier słownych, które pojawiają się w niektórych rozmowach.

Niestety tłumaczenie ma jedną bardzo poważną wadę techniczną – font. Nie wiem, kto odpowiada za ustalenie wielkości i kroju liter, ale spieprzył swoją robotę totalnie. W grze, w której 99% czasu spędzamy na czytaniu, jest to niedopuszczalne. Po kilku przeczytanych dymkach powędrowałem do menu z ustawieniami, szykając możliwości powiększenia liter. Bezkutecznie – jedyną opcją było przyciemnienie/rozsjaśnienie tła, na którym znajdują się litery. Na marginesie, twórcy pozwalają ustawić całkiem czarne tło, które zlewa się z niektórymi ekranami, a tym samym czarne litery są całkowicie niewidoczne. Niezbyt czytelny font w visual novel to dla mnie całkowita nowość i z ciekawości prześledziłem zachodnie recenzje – okazuje się, że nie tylko ja miałem z tym problem.

Ten błąd natury technicznej na szczęście nie przekreśla całkowicie przyjemności czerpanej z poznawania Bad Apple Wars. Dla fanów otome to pozycja obowiązkowa, gdyż łączy schematyczny wątek miłosny z ciekawym scenariuszem w nietypowych realiach. Po świetnym i zagadkowym początku przychodzi czas na sporo oczywistych rozwiązań, mimo to trudno odmówić Bad Apple Wars atrakcyjności. Dobra rzecz nie tylko dla miłośniczek podrywania anime'owych przystojniaków.

7,5
Czy są tu jacyś fani anime Angel Beats!?
Plusy
  • Świetny początek i kilka zakończeń
  • dubbing
  • kierunek artystyczny
Minusy
  • Font
  • sporo przewidywalnych rozwiązań
  • niektóre postacie zaniżają poziom
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!