Hokus pokus, czary mary, cztery karty idą w gary - czyli recenzja Miracle Merchant

Katarzyna Dąbkowska
2017/09/22 11:00
0
0

Trochę magii, trochę kart, trochę klimatu i voila! Świetna karcianka gotowa.

Hokus pokus, czary mary, cztery karty idą w gary - czyli recenzja Miracle Merchant

Po wielkim sukcesie Hearthstone cyfrowe sklepy Apple’a i Google’a wprost zalała fala kolejnych karcianek. Nie każda jednak, na szczęście, przypomina wielki hit Blizzarda. Wśród setek podobnych do siebie tytułów można znaleźć prawdziwe, bardzo ciekawe perełki. Świetnym przykładem jest tutaj Miracle Merchant, które łączy karciankę z elementami magii.

Miracle Merchant to bardzo barwna i ciekawa karcianka, która już od pierwszych minut wprowadza nas w magiczny nastrój. Na początku rozgrywki dowiadujemy się, że w jednym ze sklepów z czarodziejskimi napojami zwolnił się wakat. My, oczywiście, wcielamy się w młodzieńca, który dostaje tę robotę. Nasz młodziak musi iść w ślady mistrza i uczyć się tworzenia magicznych eliksirów. Sprawa tylko wygląda na prostą, ale już po chwili motamy się w kolejnych przepisach.

Eliksiry tworzy się z czterech podstawowych składników. Każdy z nich oznaczony jest kolorową kartą – niebieską, zieloną, czerwoną lub żółtą. Magiczne napoje tworzymy łącząc ze sobą cztery karty. Klient przychodzi, dowiadujemy się od niego, jakiego składnika musimy użyć do produkcji cennego napoju, by był on dla niego odpowiedni. Pod spodem natomiast pojawia się informacja, jaki składnik tak naprawdę nasz klient lubi.

Zasady są pozornie proste – musimy stworzyć eliksir, który będzie wart przynajmniej 1 dolara, ale należy pamiętać o składniku potrzebnym do jego wytworzenia. Nie liczy się natomiast to, że klient lubi zupełnie inne elementy. Owszem, podbijają one ostateczna wartość eliksiru, ale nie jest to konieczne podczas procesu tworzenia.

Tu zaczynają się jednak schody. Składniki lubią bowiem być dobierane z innymi. Na kartach znajdziemy oznaczenia, które powiedzą nam, z czym najlepiej zmieszać dany element. Jeśli oznaczenie znajdzie się po prawej stronie – najlepiej, by karta o tym kolorze znajdowała się z prawej, jeśli po lewej – dobrze by było ustawić ją z lewej. Oznaczenie na dole mówi nam, że nie ważne, z której strony ustawimy kartę danego składnika. Ważne, by się znalazł na planszy.

GramTV przedstawia:

Twórcy wymyślili kilka ciekawych rodzajów eliksirów. Mamy zatem napoje typu rainbow (stworzone ze wszystkich kolorów jednocześnie), twins (dwie jednakowe składniki), triplex (trzy jednakowe składniki) oraz duplex (dwie pary). Niestety, nasz szef jest sknerą i nie chce zainwestować w dobry sprzęt do przechowywania składników, co skutkuje często zepsutymi elementami, które ukrywają się pod czarnymi kartami. Kiedy każda pojedyncza karta daje nam na wstępie 1 dolara, tak czarne karty mogą ujmować nam 1,2 lub 3 dolce z talii. Od czego jest jednak kombinowanie.

Twórcy gry fantastycznie rozegrali tutaj partie logiczną – w zasadzie każdy element liczy się do ostatecznej punktacji – czy to ustawienie karty przy karcie, dodatkowe punkty za napoje duplex czy triplex, zastosowanie lubianego przez klienta składnika czy też za wyeliminowanie negatywnego wpływu czarnej karty na efekt końcowy. Wszystko składa się w logiczną i przemyślaną całość. Gracze nie muszą przy tym spieszyć się z główkowaniem nad swoim eliksirem, bo klienci magicznego sklepu są raczej cierpliwi i nie pospieszają procesu twórczego. Jeśli natomiast dany klient nam się nie spodoba, możemy go po prostu wykopać z lokalu bez żadnych konsekwencji. Warto się jednak zastanowić, czy akurat przy tym eliksirze nie damy sobie rady, bo taka szansa zdarza się jedynie raz na trzech klientów.

Takie eliksiry możemy tworzyć sobie na własną rękę i nie przejmować się zadaniami. W grze jednak każdego dnia pojawia się nowy pakiet złożony z trzech zadań. Na liście znajdziemy między innymi stworzenie pięciu oryginalnych przepisów na eliksir, czy uzyskanie kilkunastu punktów przy karcie określonego koloru. Trzeba się jednak spieszyć z realizacją zadań. Poszczególne misje zmieniają się w trybie dobowym, więc następnego dnia nasze postępy zostaną skasowane i będziemy albo musieli rozpoczynać starania od nowa, albo wybrać kolejną misję, która się uaktywni. Misje, co trzeba przyznać, są wymagające, tak więc ukończenie ich nie zawsze jest proste i wymaga wielu prób.

Miracle Merchant wyróżnia bardzo baśniowa oprawa graficzna. Postacie i karty wyglądają jakby były wyciągnięte rodem z kreskówki. Kolorystyka przyciąga oko i ciekawie podkreśla klimat gry. Muzyka za to mnie nie przekonała. Owszem, jest interesująca i fantastycznie brzmi, ale w tej grze pasuje jak pięść do nosa. Często przypomina ścieżkę dźwiękową do akcji z mordobiciem w tle niż do partyjki w karty, a po chwili zmienia się nagle w miłe dla ucha, melodyjne brzmienie.

Miracle Merchant to karcianka na długie, wieczorne posiedzenia. Gra ma w sobie „to coś”, co powoduje, że mamy ochotę ponownie wrócić za sklepową ladę i miksować składniki w poszukiwaniu tych idealnych eliksirów, dzięki którym zbijemy fortunę. To karcianka oryginalna, piękna i wciągająca. Warto.

9,0
Karcianka, która wciągnie na długie godziny.
Plusy
  • świetna oprawa graficzna
  • ciekawe i wymagające zadania
  • interesująca rozrgywka
  • proste do opanowania zasady
Minusy
  • muzyka czasami nie pasuje do klimatu gry
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!