Recezja Dead by Daylight, najboleśniej zmarnowanego pomysłu ostatnich lat

Kamil Ostrowski
2017/07/17 10:00
1
0

Ktoś w Behaviour Digital wpadł na świetny pomysł, ale niestety nawet genialne koncepcje nie bronią się bez porządnego wykonania.

Recezja Dead by Daylight, najboleśniej zmarnowanego pomysłu ostatnich lat

Ciężko jest zrównać z ziemią grę, która jest dziełem dewelopera ewidentnie entuzjastycznie nastawionego do swojego działa, w dodatku opartego o ciekawą i oryginalną koncepcję. Z bólem serca przychodzi mi więc skrytykować, a nawet zrównać z ziemią Dead by Daylight. Niestety – im bardziej próbowałem pokochać tę produkcję, tym mocniej mnie od siebie odrzucała.

Na papierze tytuł ten prezentuje się znakomicie. Kooperacyjny horror w którym cztery osoby wcielają się w rolę zwykłych śmiertelników, natomiast piąty z graczy poluje na nich jako. Celem ocalałych jest ucieczka, natomiast zabójca musi poświęcić ludzi na specjalnych ołtarzach, rozrzuconych po mapie. Bronią dzielnej czwórki jest możliwość ukrycia się, zwinność, liczebność i możliwość współpracy, podczas gdy potężny morderca jest… to zabrzmi groźnie - nieśmiertelny, nieustępliwy i diabelnie silny. Oczywiście zarówno ludzie, jak i nadprzyrodzone monstra występują w rozmaitych wersjach. Te ostatnie bardziej się od siebie różnią, bo mamy do wyboru zjawy, mutanty, przerośnięte monstra – generalnie rzecz biorąc maszkary z piekła rodem.

Gra stworzona przez Behaviour Digital ma wiele wad, ale pierwszą jest zdecydowanie przesadna pewność siebie. Twórcy odnieśli spory sukces na Steamie (grę ociosano pierwotnie w Early Access), którego źródeł należy dopatrywać w youtubowo/twitchowym potencjale gry. Dead by Daylight idealnie nadaje się na kilkudziesięciominutowy materiał, albo parugodzinny stream, podczas oglądania którego gracz nie będzie w stanie zorientować się, że zabawa staje się coraz to bardziej monotonna.

Kulą u nogi Dead by Daylight jest powtarzalność, która daje się ostro we znaki już po paru godzinach. Deweloper oddaje do naszej dyspozycji tylko jeden tryb zabawy w produkcji, która aż prosi się o jakąkolwiek różnorodność - to grzech nie do wybaczenia. Gdyby jeszcze zabawa była wielowarstwowa czy skomplikowana, to poprzez losowe generowanie poziomów dałoby radę jakoś ten spaczony kamień węgielny zasypać odpowiednią warstwą umiejętnie zaimplementowanej losowości. Niestety… i tutaj dochodzimy do kolejnej bolączki.

Dead by Daylight to boleśnie prosta gra, która nie zasługuje w żadnym wypadku na pojawienie się w fizycznej dystrybucji (a w przypadku wersji konsolowych takową dostaliśmy, chociaż po obniżonej cenie). Mechanikę daje się opisać w paru zdaniach. Jeżeli jesteśmy ocalałym, to staramy się uruchomić generatory, następnie przekręcić dźwignię i uciec przez drzwi, otwierające się po drugiej stronie mapy. W przypadku zabawy mordercą/upiorem naszym zadaniem jest szukanie ludzi i wieszanie śmiertelników na hakach/ołtarzach. Ostatecznie wszystko sprowadza się do biegania w kółko i wykorzystywania oczywistych atutów ocalałych/zabójcy, czyli liczebności bądź siły. Nie ma tutaj wiele miejsca na kombinowanie, więcej jest cierpliwego krążenia i wytężania wzroku.

GramTV przedstawia:

Problemem jest także boleśnie słabe wyważenie zabawy. Jeżeli tylko zabójca ma choć trochę oleju w głowie i jest wystarczająco cierpliwy, to z łatwością może wykorzystać fakt, iż jest stroną absolutnie dominującą, do powolnego, acz skutecznego wycinania ocalałych w pień. Przykładowo – teoretycznie śmiertelnicy mają możliwość ściągnięcia z haka nieszczęśnika, który dał się złapać i wkrótce ma stać się pożywką dla mitycznej „istoty”. W praktyce, jeżeli morderca nie jest skończonym idiotą, to nie będzie oddalał się od haka, uniemożliwiając uratowanie nieszczęśnika. Przy czym problemem jest tutaj fakt, że jego poświęcenie zajmuje stosunkowo niewiele czasu – zabójca może spokojnie przeczekać przy haku minutę czy dwie – pozostali śmiertelnicy w tym czasie nie odpalą nawet po jednym generatorze (a potrzebują ich pięć), wobec czego jego przewaga podejścia skrajnie cierpliwego staje się nieproporcjonalnie wysoka.

Teoretycznie taki układ ma prawo działać – gracze muszą ciągle kalkulować co bardziej się opłaca, zarówno z punktu widzenia łowcy, jak i zwierzyny. W praktyce jednak z powodu okropnego balansu system szwankuje. To nie wszystko, bo takich niedoróbek jest więcej. Poziomy są zaprojektowane w ten sposób, że gracze niejednokrotnie mogą biegać w kółko, bo ofiara wymyśliła sobie, że będzie przeskakiwać przez okno tak długo, aż morderca popełni błąd. W dużym skrócie – pierwsze kilka partii to magia, ale gdy tylko zorientujemy się na jak kruchym fundamencie stoi cała konstrukcja, tak szybko okazuje się, że Dead by Daylight to gra zwyczajnie źle wykonania. Świetnie pomyślana w kategoriach koncepcji, wykonana fatalnie.

Do problemów typowo gameplayowych dochodzą również mankamenty techniczne. Z niewiadomych powodów nieraz miałem problemy z matchmakingiem oraz lagami. Ponadto Dead by Daylight boleśnie gubi klatki w każdej bardziej wymagającej panoramie – zwłaszcza gdy gramy ocalałym. Nie ma to żadnego racjonalnego uzasadnienia, bo graficznie produkcja Behaviour Digital prezentuje poziom serii Left 4 Dead, czyli gier poprzedniej jeszcze dekady.

Dead by Daylight ma niezłe momenty. Zdarzało się, że obecność mordercy przyspieszyła bicie mojego serca, a grając jako widmo czułem dziką satysfakcję z pościgu za maleńkim i bezbronnym śmiertelnikiem. To jednak tylko przebłyski tego, czym gra powinna być. Cała przyjemność ginie w nawale nieszczególnego wykonania, niedoboru trybów i elementów mechaniki oraz generalnej biedy. System progresji zamiast zachęcać mnie do zabawy zdawał się niepotrzebnym dodatkiem, który tylko usprawiedliwiał wejście do kolejnego meczu.

Jak już wspomniałem na początku – naprawdę chciałem, żeby Dead by Daylight mi się spodobało. Uwielbiam niesymetryczne formaty rozgrywek, kocham sieciową kooperację, podziwiam proceduralnie generowane poziomy i jestem wielkim fanem Left 4 Dead. Niestety, im usilniej wmawiałem sobie chęć gry, tym większy niesmak czułem. Niestety, to klasyczny przykład zmarnowanego potencjału. Szkoda czasu na takiego średniaka.

5,0
Świetna koncepcja, ale zmarnowany potencjał i nuda równa się...
Plusy
  • Robi dobre pierwsze wrażenie
  • Ciekawa koncepcja
Minusy
  • Szybko się nudzi
  • Tylko jeden tryb gry
  • Bardzo prosta mechanika
  • Problemy techniczne
Komentarze
1
Pureya
Gramowicz
17/07/2017 19:09

Cóż, nie tego się po tej grze spodziewałem. Poczekam, postoję...