Thea: The Awakening nie będzie miało raczej wielkiej konkurencji na konsolach, ale czy to znaczy, że mamy do czynienia z udaną produkcją?
Thea: The Awakening nie będzie miało raczej wielkiej konkurencji na konsolach, ale czy to znaczy, że mamy do czynienia z udaną produkcją?
Wielu graczy wyznaje zasadę, że kluczowe znaczenie mają początkowe minuty obcowania z danym tytułem. Gdyby przyjąć takie założenie podczas rozgrywki w Thea: The Awakening, odłożylibyśmy grę na półkę już po pierwszej sesji. Nie licząc słowiańskich klimatów gra nie zachęca do siebie w żaden sposób. Samouczek jest obecny, ale pominięto w nim wiele istotnych kwestii, które później musimy odkrywać metodą prób i błędów, więc zabawa frustruje zamiast sprawiać frajdę. Ciężko na czymś zawiesić oko (nie licząc plansz z widokiem postaci w trakcie dialogów), bo oprawa graficzna również nie zachwyca. Na domiar złego sterowanie na padzie bywa naprawdę kłopotliwe (dlaczego w tej grze nie ma kursora?!), co także powoduje irytację. Słowem - więcej minusów niż plusów.
No, dobrze, ale o co w tym wszystkim chodzi? Akcja Thea: The Awakening rozgrywa się w uniwersum inspirowanym słowiańskimi klimatami, gdzie doszło do katastrofy, w wyniku której nastała ciemność. Zmrok powoli jednak ustaje, a my - wcielając się w jedno z wybranych bóstw (na początku do wyboru są dwa, ale z czasem odblokowujemy dostęp do kolejnych) - staramy się przywrócić dawny porządek we wiosce o nazwie Ostoja. Stanowi ona centralny punkt na heksagonalnej mapie świata, z poziomu której zarządzamy swoimi podopiecznymi oraz wyruszamy w kolejne podróże po wirtualnej krainie. Oznacza to, że nie wpływamy na losy całego świata, ale próbujemy "naprawić" konkretny, znacznie mniejszy obszar, przez co rozgrywka jest bardziej kameralna niż chociażby w Cywilizacji.
Chcąc utrzymać swoich wyznawców przy życiu, musimy zlecać im odpowiednie prace do wykonania. Kluczowe jest wytwarzanie nowych rodzajów broni niezbędnych w trakcie walki podczas eksploracji, a także zaspokajanie zwykłych potrzeb mieszkańców Ostoi, dlatego też nie może obyć się bez polowania i gotowania potraw. Thea: The Awakening pozwala również na wznoszenie kolejnych budynków i rozbudowywanie własnego terytorium, ale brakuje tutaj możliwości rekrutowania jednostek. Autorzy proponują inne rozwiązanie. Z czasem nasi podopieczni doczekają się potomstwa, które - a jakżeby inaczej - będzie stanowić nieocenioną pomoc w trakcie wykonywania naszej głównej misji, czyli odbudowie wioski.
Skoro już o starciach z wrogami mowa, to warto zaznaczyć, że w Thea: The Awakening zrealizowano je w formie karcianki. W tym przypadku również samouczek nie okazał się wystarczający, bo zrozumienie zasad gry wymaga co najmniej kilku prób, mimo iż mamy do czynienia z naprawdę prostymi założeniami. Jednostki opisane są statystykami obrony i ataku, a dodatkowo możemy korzystać z kart wsparcia, by zwiększyć szanse naszych bohaterów w trakcie pojedynku. Wymaga to oczywiście umiejętności odpowiedniego planowania kolejnych działań, bo z czasem rozgrywka staje się naprawdę wymagająca, a wrogów trudno przechytrzyć. Dlatego też otrzymujemy więcej opcji niż możliwość skorzystania z siły fizycznej. W zależności od tego, jaki rozwój postaci zaplanujemy, z czasem pojawią się nowe linie dialogowe, dzięki którym będziemy mogli załatwić sprawy bez konieczności sięgania po miecz (np. strasząc wrogów lub też przekonując ich do swoich racji).
Thea: The Awakening to nisza. Widzieliście kiedyś na konsolach turówkę z elementami survivalu, karcianki i cRPG-a? Ja chyba nie. A nawet jeśli, to jest to gatunek (a właściwie miks wielu) praktycznie nieobecny na PlayStation 4 (testowaliśmy grę na tej platformie) oraz Xboksie One. Dlatego też z pewnością gra znajdzie swoje grono zwolenników, ale trzeba przemęczyć się przez mało przyjazny początek, by z czasem zauważyć, że dzieło MuHa Games przyciąga do siebie klimatem, fabułą (ta rozwija się ciekawie na kolejnych etapach rozgrywki), całkiem dobrze zaprojektowanym systemem craftingu i różnorodnością (eksploracja, walka, rozbudowa osady - naprawdę jest co robić). Szkoda, że z czasem do kampanii wkrada się monotonia, więc już po kilku sesjach mamy wrażenie, że odkryliśmy wszystko, co gra ma do zaoferowania.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!