Najnowsze rozszerzenie do Hearthstone wylądowało już na serwerach. Cóż takiego Blizzard przygotował dla nas tym razem?
Najnowsze rozszerzenie do Hearthstone wylądowało już na serwerach. Cóż takiego Blizzard przygotował dla nas tym razem?
Odkładając na bok moje utyskiwania na fakt, że deweloperowi wiecznie nie udaje się przełamać irytującej dominacji talii aggro w ladderze, tak trzeba przyznać, że Hearthstone bawi mnie już od ponad trzech lat i naprawdę wciąga. Z większymi bądź mniejszymi przerwami, ale jednak w karciankę Blizzarda gram od czasu pierwszej bety. Więc kiedy na serwerach pojawia się rozszerzenie, co do którego nikt chyba nie zaprzecza, że przynajmniej na papierze zapowiada się świetnie, to za pewnik trzeba przyjąć, że szykuje się długi weekend. Właśnie taki weekend mam za sobą (w czasie którego otworzyłem ponad sześćdziesiąt paczek, rozegrałem kilkadziesiąt pojedynków i zobaczyłem w akcji bodaj wszystkie popularne obecnie talie), a co za tym idzie, mogę Wam trochę o Podróży do wnętrza Un’goro opowiedzieć. Przede wszystkim o mechanice i najciekawszych kartach. A jest tego sporo.
Blizzard wraz z Podróżą do wnętrza Un’goro zaimplementował do gry cały szereg nowych elementów urozmaicających mechanikę. Standardowo już, w Hearthstone nie brakuje losowości. W oparciu o mechanikę znaną już jako „odkrycie” opracowano „adaptację”. W momencie rzucenia karty posiadającej tę właściwość gracz wybiera jeden z trzech dostępnych buffów. Są one dobierane z pewnej puli, wśród których są takie atrakcje jak ukrycie stronnika na jedną turę, bonus do zdrowia, ataku, prowokacja czy furia wichru. Wiele adaptujących kart takich jak „Iskrzący brzytwoszczęk” czy „Wulkanozaur” weszło do absolutnego kanonu w nowej mecie.
Drugim z elementów mechaniki, które związane są z występowaniem dinozaurowatych stronników, jest składanie jajek. To przezwisko nadane przeze mnie, bowiem w grze ta mechanika nie ma nazwy własnej. Chodzi o charakterystyczną „agonię”, której uaktywnienie wtasowuje potężniejszą wersję umierającego stronnika do talii. To charakterystyczne dla „dinozaurowatych” kart, jak „Pisklę złorożca”, „Pisklę raptora”. Obecnie jest to mechanika wykorzystywana marginalnie, ale nie wątpię że będzie rozwijana przez deweloperów i pro graczy.
Kolejną dużą nowością wprowadzoną w Podróży do wnętrza Un’Goro są żywiołaki. Okej, okej – były one już obecne wcześniej jako typ stronnika, jednak zdecydowanie rozbudowano ich znaczenie i rolę. Talia oparta na żywiołakach jest obecnie niezwykle popularna wśród graczy lubiących grać Szamanem. Rozmaite karty mogą aktywować potężne okrzyki bojowe w przypadku gdy zagraliśmy już żywiołaka w poprzedniej turze. Jak możecie się domyślać, grając taką talią trzeba planować nieco dalej do przodu.
Najciekawszą i dającą najwięcej radości mechaniką są jednak zadania i ją też zostawiłem na koniec. Każda z klas dostała po karcie „questów”, która gdy jest w talii, zawsze znajduje się w naszej ręce na początku gry. Aktywowanie zadania kosztuje jeden punkt many, a jej rzucenie rozpoczyna tytułową misję. Są one zazwyczaj niełatwe i polegają na rzuceniu wystarczającej ilości kart danego typu. W zamian otrzymujemy potężną kartę-nagrodę kosztującą pięć punktów many, która prawie zawsze potrafi zachwiać ostro szalami zwycięstwa. Zadania nie zdominowały laddera, jednak spory odsetek talii obecnie budowany jest właśnie pod questy.
Moim zdaniem zadania poszczególnych klas przedstawiają następującą wartość i będą (bądź już są) odpowiednio popularne w ladderze w nadchodzącym czasie:
To tyle jeżeli chodzi o przedstawienie nowej mechaniki. Pozwolę sobie jeszcze na opisanie kilku najciekawszych i najważniejszych kart, na które w pierwszej kolejności powinniście wydawać swój magiczny pył: