Dmuchana buła z innej galaktyki. Recenzja Mass Effect: Andromeda

Sławek Serafin
2017/03/20 17:13
134
0

Pięć lat czekania na nowego Mass Effect. I okazuje się, że niestety nie było warto. BioWare spadło do drugiej ligi.

Na przekór sobie wierzyłem w Mass Effect: Andromeda. Nie jestem wielkim fanem serii, ale grałem we wszystkie części i nawet jeśli na każdą marudziłem w recenzji, to można powiedzieć, że jednak trochę ten cykl lubię. I spodziewałem się fajnych rzeczy po Andromedzie. Głównie dlatego, że zakładałem, że BioWare ma ambicję. Ambicję, na którą im wszedł CD Projekt RED ze swoim Wiedźminem. I że teraz dawni mistrzowie zbiorą się w sobie, naprężą muskuły, zacisną szczęki i wydalą z siebie coś, co wszystkim niedowiarkom otworzy oczy i udowodni, że legenda tego studia nie jest tylko echem przeszłości. Krótko mówiąc, liczyłem na epicki pojedynek o koronę królów gier RPG. I się srodze przeliczyłem. Mass Effect: Andromeda to pozbawiony polotu przeciętniak, który nie tylko nie ma jak się równać z Wiedźminem 3, Horizon Zero Dawn i nową Zeldą, ale też jest najsłabszą częścią całego cyklu Mass Effect. Zaskoczenie, nie? I to z gatunku tych mało przyjemnych.

Dmuchana buła z innej galaktyki. Recenzja Mass Effect: Andromeda

Jedna z pierwszych scen gry. Elitarny oddział zwiadowczy, którego jesteśmy częścią, sama śmietanka, najlepsi z najlepszych, schodzi do lądowania na pierwszej obcej planecie w nowej galaktyce. Promy wchodzą w atmosferę. Jest widowisko, są emocje. A ja się biedny zastanawiam, czy ci pionierzy nie są jakoś upośledzeni po 600 latach w kriokomorach, bo zamiast jak każdy zdrowy umysłowo człowiek, siedzieć w fotelach przypięci pasami, stoją sobie przy oknie i podziwiają widoki. Owszem, na swoje wytłumaczenie mogli by mieć fakt, że w promach ani foteli, ani pasów nie było, ale… ale oczywiście coś tam trzaśnie, coś wybuchnie i oto dwójka z nich zostaje wyssana przez pęd powietrza, bo oto właśnie z promu odpadła część poszycia, tak jakby był produkcji chińskiej lub polskiej. Kto by się tego mógł spodziewać? Na pewno nie elita zwiadowców. No skąd.

Mass Effect zawsze był głupiutki. Zawsze było w nim bardzo mało science i dużo naiwnej a jednocześnie traktującej się zbyt serio fiction. Od niedorzeczności i nielogiczności się roiło w tej serii od pierwszej części. Ale można było na nie przymknąć oko warunkowo, bo te gry miały swój styl, swoją wizję, swój klimat i tak dalej. I wielka szkoda, że Mass Effect: Andromeda nie kontynuuje tej tradycji. To znaczy, owszem, gra jest durna niesłychanie, to akurat zostało zachowane w stanie nieskazitelnym. Nic tu się nie trzyma kupy i aż śmiać się chce, gdy śmietanka ludzkości, weterani i elita zachowują się jak banda niekompetentnych amatorów, średnio rozgarniętych również na dodatek. Ale choć tu Andromeda jest wierna swoim korzeniom, to niestety zawodzi na innych polach. Nie ma ani stylu, ani wizji, ani klimatu. A raczej ma. Te ściągnięte od poprzedników. Gra miała być nowym początkiem, nie? Nowa galaktyka, nowi bohaterowie, nowy rozdział wielkiej kosmicznej sagi. Tak być miało. A jak jest? Cóż, nie ma nic nowego. Nic. Serio. Zupełnie nic, jeśli nie liczyć plecaków rakietowych. Andromeda jest tak boleśnie pozbawiona kreatywności, polotu i własnych pomysłów, że aż chce się oczy ze zdumienia przecierać.

Początek jeszcze nie jest taki zły. Całkiem zgrabnie wytłumaczono o co chodzi z tą wyprawą do innej galaktyki, wplatając tę historię w ogólną narrację sagi. I pierwsze godziny zabawy są naprawdę w porządku. Dzieją się rzeczy, są dramaty, pojawiają się zagrożenia i tajemnice. I przez chwilę wydaje się, że będzie dobrze. Że będzie ciekawie. Że będziemy się dobrze bawić. A potem się okazuje, że nie. Mass Effect: Andromeda ma mnóstwo problemów. A pierwszym z nich jest to, że nowa galaktyka jest bardziej nudna i mniej różnorodna niż stara. Drugim to, że nowi bohaterowie są piątą wodą po kisielu w porównaniu ze starymi. A trzecim fakt, że nowy rozdział sagi to przepisane na kolanie poprzednie rozdziały, w których tylko podmieniono nazwy własne. Każda z tych rzeczy osobno byłaby dość sporą wadą. A razem? Razem są po prostu porażką. Mass Effect: Andromeda to jedno wielkie rozczarowanie. I dmuchana buła na dodatek.

Znacie dmuchane bułki, nie? Wiecie, takie z marketu, najtańsze, co to wyglądają na duże i ładne, a potem jak się je przekroi, to się okazuje, że wypełnione są głównie powietrzem? Na pewno znacie. Nic do nich nie mam, żeby nie było, bo w ogólnym porządku wszechświata jest również miejsce dla sprzedawanych za grosze dmuchanych buł. I Mass Effect: Andromeda jest jedną z nich. Faktycznej zawartości, takiej fabularnej i w miarę interesującej, jest tu na kilkanaście godzin grania tak mniej więcej. I gdyby to było wszystko, co się w grze zawiera, to nawet pomimo porażającego braku kreatywności i tego, że gra jest zwyczajną kopią wszystkich poprzednich produkcji BioWare, jakoś by się jeszcze dało grać. Niestety, nowy Mass Effect został bezczelnie nadmuchany. Oprócz kilkunastu godzin jakichś tam powiedzmy, że trochę atrakcyjnych misji ,mamy w grze dwa, a może nawet trzy razy tyle powietrza. I to takiego stęchłego. Trzy czwarte zadań i czynności, które zostaną nam zlecone, to zwykłe śmieci. Coś całkiem zbędnego. Sztuczne wypełnienie gry w celu powiększenia jej rozmiaru. Misje w których sami nie wiemy po co biegamy od punktu A do B i z powrotem, misje w których mamy zebrać ileśtam czegośtam, misje w których gdzieś idziemy i coś robimy, choć nie ma to kompletnie żadnego uzasadnienia sensownego. Śmieci. Po prostu śmieci. Nie oczekuję, że każde poboczne zadanie będzie fabularną perełką jak w nowym Tormencie… choć byłoby super, gdyby było. Ale nie przesadzajmy i nie wymagajmy zbyt wiele. Ale też się szanujmy trochę. Serio mam podróżować na obce planety, żeby na każdej postawić jakiś tam nadajnik, bo jakiemuś trzeciorzędnemu cieciowi w bazie się tak uwidziało? Ale serio? Co to ja innych obowiązków nie mam?

A przecież mam. To znaczy, tak mi się wydaje. Ryder, główna postać Mass Effect: Andromeda, to tak zwany Pionier, czyli dowódca oddziałów zwiadowczych Inicjatywy Andromeda. Dość szybko się okazuje, że tenże Pionier tak naprawdę decyduje o wszystkim, bo cywilizacje Drogi Mlecznej postanowiły wysłać na Andromedę bandę niekompetentnych, kłótliwych baranów, którzy z niczym sobie nie radzą i trzeba ich niańczyć i zmieniać im pieluchy. Na naszych barkach spoczywa odpowiedzialność za losy wszystkich kolonistów. I już mi żal tych skubańców, bo Ryder to postać tak idealnie pozbawiona charakteru i jakiejkolwiek charyzmy, że aż słabo się robi. Nowy system dialogowy, który pozwala odpowiadać w czterech różnych tonach, idealnie pokazuje, że Ryder nic nie wie, nic nie umie i potrafi się tylko ze wszystkim zgadzać na cztery różne sposoby. Nasza główna postać jest jak zagubiony w kosmosie nastolatek, który zupełnie przypadkiem robi jakieś rzeczy i się okazuje, że akurat się udało. To by może i raziło jakoś, podobnie jak całkowite wypranie z charakteru, gdyby nie to, że wszyscy inni dookoła są na dokładnie tym samym poziomie. Nie wiem, kto by wygrał zawody na najmniej ciekawą, wiarygodną i naturalną postać w grze – Ryder czy też członkowie drużyny Pioniera. Są tak bezbarwni i nijacy, że autentycznie zatęskniłem za składającą się z płaksiwych emo obsadą Normandii z Mass Effect 2. Nie mogłem ich znieść, ale przynajmniej wzbudzali jakąś reakcję. A ci tutaj? Obojętność. Każda jedna z postaci jest płaska, płytka i po prostu nieciekawa. Jeśli najbardziej spójną i interesującą osobą na pokładzie naszego zwiadowczego okrętu jest generalnie dość nudny i jednowymiarowy pilot, to znaczy, że coś poszło nie tak. A w Mass Effect: Andromeda bardzo wiele rzeczy poszło nie tak.

GramTV przedstawia:

Gry ma się serdecznie dość już po kilkunastu godzinach, jeszcze przed półmetkiem. Po tych pierwszych misjach, po tym jak się rozgrywka otwiera i możemy zaznać nieco swobody, okazuje się, że rzeczywiście, jesteśmy wolni. Wolni, by lecieć gdziekolwiek i robić tam ciągle te same, nudne rzeczy. Czyli głównie walczyć. Albo z wszechogarniającą monotonią śmieciowych questów, albo z przeciwnikami, którzy są tak sztampowi, że aż chce się im wszystkim skrócić cierpienia, żeby już dalej nie musieli istnieć i być dowodem na to, jak bardzo projektanci BioWare są pozbawieni wyobraźni. A potem zbieramy ten cały złom, który wypadł ze zwłok lub który znaleźliśmy w skrzynkach i przez kilka godzin szarpiemy się z nieczytelnym, źle zaprojektowanym interfejsem, żeby to sobie jakoś poukładać dla wygody. No nie jest dobrze. Jest w porywach znośnie, a bez porywów słabo. Niby walka jest całkiem w porządku i przyjemnie się strzela, ale tylko na przeciętnym poziomie trudności, bo wyższe bezlitośnie obnażają wrodzony kretynizm naszych towarzyszy.

Jasne, można poszukać emocji w trybie misji kooperacyjnych, ale wystarczy rozegrać jedną, by się przekonać, jak bardzo podrzędna, bezcelowa i nieciekawa jest ta opcja. Także ta szumnie zapowiadana eksploracja nowych planet nie daje żadnej satysfakcji, bo choć widoki są ładne, to nie ma szans, żebyśmy odkryli coś naprawdę ciekawego. Wszędzie jest to samo i tak samo. Duże, otwarte lokacje, przypominające te z Dragon Age: Inkwizycja swoją konstrukcją i koncepcją, bardzo szybko stają się przytłaczającym świadectwem braku polotu autorów i bolesnym przypomnieniem, że w Mass Effect: Andromeda musimy przez kilka godzin grzebać w jakichś ekskrementach, żeby się tylko coś w końcu wydarzyło. A jak już się wydarzy, to jesteśmy tak wdzięczni, że wreszcie postąpiliśmy o krok do przodu na tej drodze przez ciernie, że nawet już nam nie przeszkadza, że bierzemy udział w kosmicznej przygodzie napisanej dla uczniów szkoły podstawowej i obrażającej inteligencję każdej osoby, która ma jakiekolwiek pojęcie o science-fiction lub też grała w dowolną grę RPG wydaną w ciągu ostatnich kilku lat.

Mass Effect: Andromeda to, jak już wcześniej powiedziałem, dmuchana buła. Tyle, że sprzedawana jako wykwintne pieczywo z wyższej półki. I ja osobiście czuję się oszukany. Takie szumne zapowiedzi, takie nakręcanie spirali oczekiwań, takie łechtanie fanów serii. A wyszło coś, co jest przeciętne tylko i wyłącznie dlatego, że BioWare miało duży budżet i w miarę zadbało o kwestie techniczne, więc wszystko nieźle wygląda i znośnie działa, co jest niekwestionowanym plusem w sytuacji, gdy cała reszta gry to mniejsze lub większe minusy. Jasne, są gorsze gry od Mass Effect: Andromeda. Nawet przy tym całym swoim braku jakiejkolwiek oryginalności, pomysłów i polotu, nowe dziecko BioWare jest lepsze od różnych koślawych erpegowych potworków produkowanych przez jakieś trzeciorzędne studia. Ale to nie zmienia faktu, że legendarni twórcy Baldur’s Gate, Knights of the Old Republic, Dragon Age i Mass Effect właśnie spadli do drugiej ligi. Ich gra nie ma żadnego startu do konkurencji z wyższej półki. Z wierzchu się prezentuje nieźle jeszcze, ale pod markowym opakowaniem mamy produkt zubożony, niedbale wykonany i będący kopią. I to niestety nie kopią liderów gatunku, ale swoich przestarzałych już poprzedników. Smutne to trochę. Ja jednak liczyłem na podjęcie walki o panowanie na rynku RPG, i naprawdę nie spodziewałem się, że BioWare zrobi z kontynuacji było nie było porządnej serii Mass Effect, coś, w co po prostu nie chce się grać.

7,0
Per astra ad aspera, czyli jak BioWare relegowano do drugiej ligi
Plusy
  • na ogół ładnie wygląda
  • niezły początek
  • solidna strona techniczna
  • strzela się całkiem przyjemnie
  • sporo opcji produkcji własnego sprzętu
Minusy
  • fabuła dla przedszkolaków
  • kiepskie misje, dialogi i bohaterowie
  • Ryder kompletnie bez klasy i charyzmy
  • 75% zawartości to śmieci
  • podrzędny multiplayer
  • jedna wielka kalka wszystkiego, co już znamy z gier BioWare
Komentarze
134
rdaneel
Gramowicz
16/06/2021 14:09

Gram w Andromedę po Wiedźminie III (może ma to znaczenie na ocenę)

Recenzja w zasadzie pokrywa sie z moimi odczuciami. Bieganie bez sensu, ładu i składu. Misja p.t. "postaw 5 przekaźników bo on (poległy osadnik) tak chciał?" Dostarcz 10 kwiatków?

Najgorsza jest jednak warstwa fabularna p.t. tłuczemy się 2.500.000 lat świetlnych do galaktyki zawierającej 1.000.000.000.000 gwiazd żeby od razu trafić w splot zderzenia 3 ras i do tego jakichś naszych osadników rozsianych po planetach.

Plaga w kosmosie i instant terraforming...

The088
Gramowicz
27/08/2017 02:00

co za sfrustrowana cebula spłodziła tą 'recenzję'? portalowi gram.pl polecam zwolnić osobnika w trybie natychmiastowym, choć zakładam, że odpowiednie kroki zostały już dawno poczynione.

TigerXP
Gramowicz
27/03/2017 22:37
12 godzin temu, endargo napisał:

Dlaczego ocena gry tak dramatycznie rozmija się z częścią opisową? Że tak naiwnie spytam. Bo samym tekście dałbym grze 3/10.

Juz bardzo wiele osób próbowało sie tego dowiedziec. A odpowiedzi dalej nie ma. Bylo jakies tam majaczenie ze to przeciez recenzent gral w nowego ME, a nie forumowicze i to on ma zawsze racje.

Swoja droga ten temat jest gwałcony na tym forum od ponad tygodnia, az dziw bierze ze niektorzy dalej sie tak podniecaja. Wydaje mi sie ze Sławek wiedział co robi piszac to tak, a nie inaczej. Klikniecia sie pewnie zgadzaja /uploads/emoticons/smile.png" srcset="/uploads/emoticons/smile@2x.png 2x" title=":)" width="20" />

amanis
Gramowicz
27/03/2017 21:41

Dziękuję za świetną lekturę, dawno tyle szczerego śmechu nie doznałem:)

Skala 1-10 to tak naprawdę 5-10, co wynika z wpływów "KONTESKTU", a wpływ ten dane jest zrozumieć nielicznym. 

Recenzję czyta się "między wierszami", nie wprost, tam jest prawda!

Gra której "w połowie ma się serdecznie dość", w którą "nie chce się grać" , której "75% to smieci" i która jest jak "buła z marketu" jest ostatecznie grą ponadprzeciętną???

Teraz ciut poważniej.

Recenzja jest na bardzo niskim poziomie. Jest emocjonalna, a nie merytoryczna -wiemy,ze towarzysze są kretyńscy, ale dlaczego "strzela się przyjemnie" już nie... Tekst właściwie nie ma struktury, nie wiadomo o czym jest dany fragment, bardziej przypomina monolog do kumpla czy sąsiadki na klatce. Warsztatowo jest źle: spójniki na początku zdania (ale,i czyli, albo), kropki tam gdzie powinny być przecinki, "fajnie" jest w słowniku, ale języka potocznego, w jezyku pisanym to może w smsie.  Myślę, że gwarowe "uwidzieć" jest piękne, ale część odbiorców moze go nie znać. Akapit łamany w środku wątku. O porównaniach iście homeryckich nie wspomnę. 

PS. nie bronię tej gry:)

Pozdrawiam!

Skelldon
Gramowicz
27/03/2017 11:58
18 godzin temu, KeyserSoze napisał:

I bardzo dobrze. Mimo tego, że nie jestem jakąś niesamowicie barwną osobą, to i tak jestem ciekawszy niż Mass Effect: Andromeda /uploads/emoticons/biggrin.png" srcset="/uploads/emoticons/biggrin@2x.png 2x" title=":D" width="20" />

Yyy... Nie. /uploads/emoticons/laugh.png" srcset="/uploads/emoticons/laugh@2x.png 2x" title="xD" width="20" />

endargo
Gramowicz
27/03/2017 09:58

Dlaczego ocena gry tak dramatycznie rozmija się z częścią opisową? Że tak naiwnie spytam. Bo samym tekście dałbym grze 3/10.

Jaracz
Gramowicz
26/03/2017 19:13
19 godzin temu, Cykada85 napisał:

Jesli mam dalej porownywac gre do 'ukochanego' Wiedzmina to pod wzgledem walki bije polska produkcje na glowe, w ktorej to zaledwie uzywajac jednej umiejetnosci mozna bylo skonczyc cala gre na najtrudniejszym poziomie bez problemu. Nie wspominajac juz o Tormencie  o ktorym rowniez Pan pisal, a w ktorym walka jest tak beznadziejna ze robi sie wszystko aby jej uniknac, jest gorsza od produkcji z przed 15 lat. Dalej czepianie sie dialogow, a co moze w Horizon Zero Down sa jakies swietne dialogi? Nie dosc ze jest ich malo, to sa nijakie i sama bohatera rowniez w nich nie tryska charyzma. A skoro juz jestesmy przy nowym ekskluzywie konsoli sony to tam rowniez mimika twarzy lezy kompletnie i nie jest wcale lepsza od tej w ME.

Zabieg wyciągnięcia pojedynczych, wyselekcjonowanych przez siebie elementów gry i zestawienia ich z wybranymi tytułami jest naprawdę spoko - w ten sposób można wybronić każdą grę i każdą tezę. Ej, bo ME: Andromeda ma świetną fabułę. Taka Contra na Pegasusa miała fabułę do kitu, a jest uznawana za klasyk. Dialogi w ME są kiepskie?  Haha, głupi! W takim Mario mieliśmy tylko gadającego grzyba, który mówił, że księżniczka jest zamknięta w innym zamku. Pod względem walki ME bije na głowę Tetrisa, bo możemy sobie strzelać gdzie chcemy, a tam klocki mogły lecieć tylko z góry na dół! No i Panie, interpunkcja...

barto528
Gramowicz
26/03/2017 18:01

Pytam użytkowników: warto czy nie warto kupować 

 

KeyserSoze
Gramowicz
26/03/2017 17:45
Aurelinus napisał:

miotając się na forum w iście gimbazowym stylu spowodował, że pewnie mało kto jeszcze zajrzy w jego następne "dzieła".

Wieloletnie doświadczenie z tej pracy mówi mi, że bynajmniej :)

KeyserSoze
Gramowicz
26/03/2017 17:36
Soporowski napisał:

Właśnie z tego powodu napisałem, że z tekstu dowiedziałem się więcej o Panu niż grze

I bardzo dobrze. Mimo tego, że nie jestem jakąś niesamowicie barwną osobą, to i tak jestem ciekawszy niż Mass Effect: Andromeda :D

KeyserSoze
Gramowicz
26/03/2017 17:32
fenr1r napisał:

Widzisz Sławku, następnym razem musisz napisać recenzje w taki sposób, żeby ludzi nie wiedzieli jaką masz opinie na temat gry. Powodzenia.

największe wyzwanie w karierze :) nie wiem, czy podołam :)

 

Cykada85
Gramowicz
25/03/2017 22:55

'Tak przecietne ze az boli' to jest ta recenzja ktora jest pozbawiona sensu i znowu skupiona na pisaniu bzdur pokroju 'jaki to Wiedzmin byl super'. Po pierwsze odrazu wyczuwa sie w tej 'recenzji' brak obiektywizmu i ogolna niechec do serii Mass Effect co juz stawia gre w zlym swietle. Po drugie przez prawie cala recenzje autor jechal gre, czytajac to ma sie wrazenie ze gra nie wyjdzie z pulapu 5/10, a tu kompletnie nie adekwatna ocena do tego co sie czyta 7/10. Teraz tak panie redaktorze : w Wiedzminie glowna fabula jest pozbawiona sensu kompletnie, o czym juz pisalem nie raz i powtarzac sie nie bede a tu sie Pan czepia ze Pathfinder stal zamiast siedziec w statku kosmicznym. Malo tego skarzy sie Pan na glupote fabularna gry typu ze smietanka ras drogi mlecznej wyslala bande idiotow aby przeprowadzili kolonizacje nowego swiata, a jest wyjasnione w grze jak byk ze glowna elita zginela i osoba ktora zarzadza wszystkim w Nexusie byla 8 w kolejce do tego stanowiska, reszta objela rzadu z przypadku.  Mam wrazenie ze negatywne nastawienie recenzenta do tej serii spowodowalo bardzo tendencyjne podejscie do gry w recz leniwe, a moze wystarczylo odrobine zangazowania i czytania ze zrozumieniem aby pojac wszystko co sie Panu wydawalo 'durne'. Jesli mam dalej porownywac gre do 'ukochanego' Wiedzmina to pod wzgledem walki bije polska produkcje na glowe, w ktorej to zaledwie uzywajac jednej umiejetnosci mozna bylo skonczyc cala gre na najtrudniejszym poziomie bez problemu. Nie wspominajac juz o Tormencie  o ktorym rowniez Pan pisal, a w ktorym walka jest tak beznadziejna ze robi sie wszystko aby jej uniknac, jest gorsza od produkcji z przed 15 lat. Dalej czepianie sie dialogow, a co moze w Horizon Zero Down sa jakies swietne dialogi? Nie dosc ze jest ich malo, to sa nijakie i sama bohatera rowniez w nich nie tryska charyzma. A skoro juz jestesmy przy nowym ekskluzywie konsoli sony to tam rowniez mimika twarzy lezy kompletnie i nie jest wcale lepsza od tej w ME. Ja sie bawie swietnie, uwielbiam klimat s-f, malo jest takich gier jak ME, bardzo podoba mi sie system rozwoju postaci a walka jest po prostu kwintesencja tej gry. Gram na poziomie Weteran i jakos nie mam problemu z towarzyszami, moze trzeba po prostu nauczyc sie grac? Odlozylem nawet Horizon Zero Down na bok i Tormenta. Woli wyjasnien rozumiem ze starzy wyjadacze przekladaja ilosc czytanego tekstu nad akcje, ja mimo ze dorastalem na klasycznych rpg to wole to drugie. Dla mnie system rozwoju postaci i walka ma pierwszorzedne znaczenie, fabula jest na 2 miejscu. Dla przykladu uwielbiam serie Dark Souls a kompletnie nie rozumiem fabuly. Co do ME, jasne mogloby byc lepiej ale ja tam spokojnie dal bym grze 8/10. 

 

PS. Zdecydowanie wole ME od nudnawego Wiedzmina. (Tak mozecie mnie teraz spalic na stosie)

Numenpl
Gramowicz
25/03/2017 20:59
1 godzinę temu, ScaredOfGhosts napisał:

Słowem, nowy Mass Effect to niezły third person shooter z otwartym światem i elementami RPG, ale nic ponad to. Smutne jest trochę to, że Bioware z firmy, która wyznaczała trendy stała się studiem, które samo musi gonić peleton. I cały czas zostaje niestety w tyle.

P.S - na XBOX One gra lubi się przyciąć, a tekstury doczytują się jeszcze w trakcie cut-scenek, trzeba też polubić okazjonalne spadki klatek jak jest naprawdę gorąco, ale generalnie te 30 klatek trzyma. Chociaż wzór optymalizacji to to nie jest. Bugi też są(dialogi z postacią, która się nie wczytała do cut sceny, postacie przechodzące przez ściany), ale nic specjalnego.

Jak patrzę na gameplaye to tak szczerze nie rozumiem za bardzo tego całego jadu w stronę recenzji. Ale potem przypominają mi się kwiatki w stylu Arkham Knight który dostał w tym serwisie 9,5/10 podczas gdy gra w moim personalnym odczuciu to 5,5/10 bo batmobil skaszanił rozgrywkę totalnie. 

Co do optymalizacji ehem to jest gra od EA i ostatnio od jakiegoś czasu da się zauważyć trend jak kupujesz ich gry na konsole to spodziewaj się problemów. 

ScaredOfGhosts
Gramowicz
25/03/2017 18:48

Mam za sobą 18 godzin gry i ukończone jakieś 20% całości(czyli pewnie jestem gdzieś w 1/3 realnego contentu) i mam bardzo ambiwalentne uczucia. Z jednej strony wiedziałem co kupuję po ograniu EA Access i z tej perspektywy bawię się nieźle, ale ta gra to jednak jeden wielki zmarnowany potencjał. Gra jest po prostu niezła - nie zła, nie bardzo dobra, takie 6/10. To co przy niej trzyma to niezły design części lokacji, walka(!) i przyzwoity crafting.

Cała reszta, cóż - scenarzysta forsę wziął, a potem najwyraźniej zaczął pić. Póki co sztampa goni sztampę...nie wiem jak jest dalej, ale pierwszy twist szło przewidzieć parę godzin zanim on nastąpił. Nasza załoga jest sympatyczna, ale w sumie nic poza tym(choć może pokażą pazur w misjach lojalnościowych, bo jeszcze żadnej nie skończyłem), ale Shepar...Ryder - łoesu. To nie animacje, ale jego totalny brak charakteru jest największą przeszkodą żeby jakkolwiek wczuć się w tą postać. Twórcy przygotowali 4 archetypy - możemy być służbistą z kijem we wiadomym miejscu, natchnionym dewotą, luzakiem w stylu watch dogs 2 albo..w sumie ten ostatni styl z niczym mi się nawet nie kojarzy. Podejmowanie decyzji? Proszę bardzo:

"Ryder - zrobisz to?" - i do wyboru:

  • Chętnie to zrobię
  • Zrobię to, choć niechętnie"

Ok, questa można nawet czasem odrzucić albo podjąć trudny wybór- tylko że to nie ma żadnego znaczenia. Mam już jeden "ciężki przypadek" za sobą - nie chcę spoilerować ale podjąłem decyzję, która powinna nieziemsko wkurzyć jednego z członków załogi. W praktyce? Scenarzysta przewidział jeden dialog w którym jest trochę smutny, potem dziękuje za rozmowę i wszystko wraca do normy. Wrex, gdzie jesteś?!

Nowa galaktyka to podróż przez standardowe uniwersum star wars - pustynia, zima, las. BioWare tak sprytnie ułożyło scenariusz że nie musieli specjalnie przejmować się tworzeniem fantastycznych ekosystemów bo generalnie te planety, które miały być piękne, nie nadają się do zamieszkania i flory fauny jest tam tyle co kot napłakał. Nowe rasy? Dwie. Z czego jedna to połączenie Turianina z Asari a druga to mix Vorche i Zbieraczy. Komuś się chyba nie chciało, szczególnie że do jednych głównie strzelamy a drudzy w stylu życia różnią się od ludzi jak...Powiedzmy, że jakbym wyjechał do Japonii to przeżyłbym podobny szok kulturowy jak w Mass Effect po wyruszeniu do innej galaktyki.

Niemniej jest  w tym wszystkim przyjemność z gry - głównie dzięki walce, która daje wg. mnie sporo satysfakcji - jest szybka i "mięsista" - szczególnie na bliskim dystansie - kiedy siądzie kombinacja ciosów, która silnego przeciwnika załatwia na miejscu...coż, jest to przyjemne. O ile planety nie są jakoś specjalnie ciekawe, to lokacje fabularne już robią wrażenie, szczególnie ruiny Zaginionych, nawet wnętrza baz Kettów mają swój klimat. Historia sama w sobie, choć sztampowa angażuje chociaż na tyle żeby grać od walki do walki. A chęć stworzenia ekwipunku mimo wszystko zachęca do zwiedzania planet, gdzie też ładne miejscówki się zdarzają - ładne, ale w żadnen sposób jednak nie zaskakujące, czego można by po nowej galaktyce jednak oczekiwać.

Słowem, nowy Mass Effect to niezły third person shooter z otwartym światem i elementami RPG, ale nic ponad to. Smutne jest trochę to, że Bioware z firmy, która wyznaczała trendy stała się studiem, które samo musi gonić peleton. I cały czas zostaje niestety w tyle.

P.S - na XBOX One gra lubi się przyciąć, a tekstury doczytują się jeszcze w trakcie cut-scenek, trzeba też polubić okazjonalne spadki klatek jak jest naprawdę gorąco, ale generalnie te 30 klatek trzyma. Chociaż wzór optymalizacji to to nie jest. Bugi też są(dialogi z postacią, która się nie wczytała do cut sceny, postacie przechodzące przez ściany), ale nic specjalnego.

Azazell
Gramowicz
25/03/2017 08:19

Gierka mnie wciągnęła i to bardziej niż Torment, którego niedawno przechodziłem. Rzadko sie zdarza aby nie oglądać meczu piłkarskiego dla gry komputerowej :>

Makoko
Gramowicz
24/03/2017 23:26

>Zmasakruj grę w recenzji

>Oceń ją 7/10

xDDD Po tym co przeczytałem spodziewałem się co najwyżej 5/10, przecież gra oceniona 7/10 to wciąż dobra gra, a recenzja mówi coś całkiem innego.

Killyox
Gramowicz
24/03/2017 22:49

Dla mnie BioWare bardzo mocno zaczął się kończyć przy DA2. Przy DA:I totalnie padł. Z DA:I nie wytrzymałem więcej niz 26h. ME:A nawet nie ruszam kijem.

Azazell
Gramowicz
24/03/2017 22:12

Jeśli tal piszw autor recenzji widocznie jest zmęczony i czas na odpoczynek bo z takim podejsciem niegatywnie będzie ocenial każdy kolejny produkt

naczelnyk
Gramowicz
24/03/2017 18:13
KeyserSoze napisał:

Po drugie - pisząc tekst byłem w humorze żadnym. Po 16 latach recenzowania gier już bardzo trudno jest mi znaleźć taką, która budzi jakieś emocje. A już zwłaszcza negatywne, bo widziałem już wszystko i byle co mnie nie rusza.

Sławku, może już czas na emeryturę? Męczysz się, danerwujesz ludzi i blokujesz 'room to advance' dla kogoś młodszego, z większą dozą entuzjazmu.

TigerXP
Gramowicz
24/03/2017 10:47
15 godzin temu, fenr1r napisał:

No o co chodzi?

O to, że jest 7, a powinno być 6, albo 5.

A raczej o to, że recenzja jest źle wyważona i jest zbyt mało pozytywów względem negatywów, przez co ogólne wrażenie po przeczytaniu tekstu nie jest zgodne z wystawioną oceną. Cała reszta to dorabianie ideologi a momentami zwykłe pieniactwo.

 

Czyli jednak rozumiesz o co chodzi, to czemu rzniesz głupa?

Soporowski
Gramowicz
24/03/2017 07:29

Fenriirze, gdyby autor był postacią kultową i posiadał własnych fanów, taka recenzja byłaby pewnie ok. Tak się jednak składa, że większych i mniejszych fanów ma gra. Podejrzewam, że podobnie jak większość komentujących mam bardziej pretensje do stylu i sposobu recenzowania niż niskiej czy nieadekwatnej oceny gry. Co więcej, przyjmuję do wiadomości, że twórcy zepsuli serię, bo po pierwsze już to robili, a po drugie czytałem recenzje na innych serwisach. Tu moim zdaniem leży problem, że po przeczytaniu tego tekstu pierwszym co chcemy zrobić (zaraz po napisaniu kąśliwego komentarza) jest poszukanie innej recenzji, której autor prezentuje bliższy naszemu punkt widzenia. Jest to fundamentalna sprawa zaufania do osoby recenzenta. Nie chcę bawić się tu w chałupniczą psychoanalizę, ale u Pana Sławka widać zmęczenie materiału. Chyba szuka on w grach czegoś więcej niż są one w stanie zaoferować.

Maciejus92
Gramowicz
23/03/2017 23:55

Po przeczytaniu recenzji oraz dyskusji wysuwam następujące wnioski: - Recenzja - tak jak zostało wspomniane w dyskusji - mówi więcej o jej autorze niż o grze - Ocena końcowa jest wartością beezwzględną, tak samo odnosi się do jakości wszystkich gier, chyba, że autor jednak miał na myśli porównanie z poprzednimi odsłonami cyklu lub po prostu dodał punkty z tytułu segmentu AAA (???) - Próg ocen produkcji AAA automatycznie podnosi minimalną ocenę jaką gra może otrzymać, ponieważ...? Specjalnie dla autora recenzji - nie jestem fanbojem serii ME, mimo ukończenia oryginalnej trylogii nie pojmuję fenomenu tych gier; moim zdaniem cierpią na prawie wszystkie bolączki produkcji poprzedniej generacji konsol, w zupełności wierzę we wszytkie problemy gry opisane w tekście przez Pana Sławka. Jednocześnie jednak jest to recenzja napisana obrzydliwym według mnie językiem. Jej ton wskazuje, że autor chciał wylać na grę jakieś swoje osobiste frustracje i zmieszać ją totalnie z błotem jednocześnie nie mając prawa przypieczątować poniżenia ośmieszającą oceną ponieważ zagraniczna prasa daje przynajmniej 70%, a przy okazji sklep ma zrobić utarg na Andromedzie. Mimo tego, że autor idzie w tej dyskusji w zaparte, wierzę, że jest to wyłącznie typowe dla wszelkich internetowych dyskusji twarde trzymanie się swojego stanowiska na pokaz, zaś Pan Sławek tak naprawdę przeanalizował na chłodno swój tekst oraz opinie na jego temat i wyciągnął wnioski na przyszłość :) Nie oczekuję publicznej skruchy, jedynie profesjonalnych artykułów na mojej ulubionej polskiej stronie poświęconej gierkom :) Pozdrawiam cieplutko!

fenr1r
Gramowicz
23/03/2017 19:11
53 minuty temu, Soporowski napisał:

Podejrzewam, że większość osób chciała dowiedzieć się z recenzji - czy gra będzie się im podobać - a nie czy podobała się Panu.

Widzisz Sławku, następnym razem musisz napisać recenzje w taki sposób, żeby ludzi nie wiedzieli jaką masz opinie na temat gry. Powodzenia.

fenr1r
Gramowicz
23/03/2017 19:00
2 godziny temu, TigerXP napisał:

Dobrze tato, cieszymy sie ze wytlumaczyles nam czym jest recenzja, nikt z nas tutaj zebranych nie mial o tym pojecia.

A teraz Tato odpalaj szare komórki, czytaj komentarze od nowa i kmin o co nam chodzi. 

Bylo to tłumaczone kilka razy, wiec wnioskuje ze pewnie nie przeczytales komentarzy nawet? Ewentualnie jestes tak samo oporny jak autor tej recenzji.

No o co chodzi?

O to, że jest 7, a powinno być 6, albo 5.

A raczej o to, że recenzja jest źle wyważona i jest zbyt mało pozytywów względem negatywów, przez co ogólne wrażenie po przeczytaniu tekstu nie jest zgodne z wystawioną oceną. Cała reszta to dorabianie ideologi a momentami zwykłe pieniactwo.

Zarzuty o to, że nie jest merytorycznie, że jest zbyt krytycznie od ludzi, którzy w grę nawet nie grali są niezwykle zabawne. Nawet bardziej od tłumaczenia samego autora, że odbiorca powinien czytać między wierszami, a nawet zagrać w poprzednie części, żeby zrozumieć przekaz.

Soporowski
Gramowicz
23/03/2017 18:13

Właśnie z tego powodu napisałem, że z tekstu dowiedziałem się więcej o Panu niż grze, gdyż oczekiwane przeze mnie porównania z poprzednimi częściami serii odnosiły się do Pana emocji, a te nie muszą być podzialane przez innych. Podejrzewam, że większość osób chciała dowiedzieć się z recenzji - czy gra będzie się im podobać - a nie czy podobała się Panu. Poprzednie gry były "głupiutkie". Ok, a która gra, film czy książka dla masowego odbiorcy z tematyki kosmici i lasery w takim razie nie jest? Wiem, że istnieje fantastyka naukowa, w końcu pracuję w bibliotece, ale widzę również jak różnią się odbiorcy tych dwóch rodzajów literatury. Gwiezdne Wojny, Star Trek czy cykl Webera o Honor Harrington to ikony gatunku i nie są o milimetr mądrzejsze od ME. Oczywiście zdarza się, że któryś autor pokusi się szczyptę realizmu w swoim dziele, jak John G.Hemry w swoim cyklu "Zaginiona Flota", gdzie przedstawił kosmiczne bitwy w sposób bardzo odległy od kanonicznego odwzorowania starcia XVII wiecznych żaglowców. Jednak wszyscy przyzwyczailiśmy się do braku pasów bezpieczeństwa na statkach kosmicznych, braku stanu nieważkości, starć kosmicznych myśliwców wyglądających jak pojedynki z czasów II WŚ i wielu innych rzeczy... więc gdy recenzent zaczyna pisać w formie zarzutu o braku "since" w ME, to wizę, że jego spojrzenie na grę jest z założenia różne od mojego. Kiedy przeczytałem o "płaczliwych emo" z drugiej części serii, to po pierwsze pomyślałem, że oto jesteśmy świadkami myślozbrodni redaktora Serafina. Tyle przyjętych ataków za artykuł o przedstawicielach mniejszości w grach, a tu taki bezpardonowy atak na wrażliwe osoby. Może emo, też grają w gry i chcą zobaczyć bohaterów przeżywających to, że nie kochał ich tata. To że jesteś kosmicznym super agentem, nie oznacza, że masz się odcinać od swoich uczuć! Jeśli jednak ten tekst miał być formą przeprosin za poprzedni i chciał pan pokazać, że wszyscy bohaterowie w grach powinni być zimnymi jak przedpotopowy głaz twardzielami, którzy golą się stłuczoną butelką (także kobiety! - a co), to z góry przepraszam.

TigerXP
Gramowicz
23/03/2017 16:07
13 minut temu, misioo napisał:

Oj dzieci, dzieci... To tylko recenzja, taki rodzaj subiektywnej opinii. A z opinią jak z du**ą - każdy ma swoją.

Wyjdźcie na dwór, przewietrzcie się, dobrze wam to zrobi.

Dobrze tato, cieszymy sie ze wytlumaczyles nam czym jest recenzja, nikt z nas tutaj zebranych nie mial o tym pojecia.

A teraz Tato odpalaj szare komórki, czytaj komentarze od nowa i kmin o co nam chodzi. 

Bylo to tłumaczone kilka razy, wiec wnioskuje ze pewnie nie przeczytales komentarzy nawet? Ewentualnie jestes tak samo oporny jak autor tej recenzji.

misioo
Gramowicz
23/03/2017 15:50

Oj dzieci, dzieci... To tylko recenzja, taki rodzaj subiektywnej opinii. A z opinią jak z dupą - każdy ma swoją.

Wyjdźcie na dwór, przewietrzcie się, dobrze wam to zrobi.

Colidor
Gramowicz
23/03/2017 13:27
fenr1r napisał:

Paweł Pochowski popełnił recenzje FlatOut4. Na głównej stronie jest zaraz pod recenzją ME: Andromeda.

W nagłówku - "Totalnie odradzam"

Przy ocenie - "Totalne Szaleństwo - tak najlepiej skwitować pomysł zakupu tej gry"

Ocena 5/10

I jakoś nie ma w komentarzach gównoburzy i wyzwisk.

 

Nie ma, ponieważ jest względnie zachowana spójność ocey z recenzją. Nie szukając zbyt daleko - weźmy podsumowanie, czyli konczacy akapit recenzji:

" FlatOut 4 jest lepszy od poprzednika, ale słabszy od dwóch pierwszych części, które potrafiły dać emocjonalnego kopa za sprawą przyjemnie zręcznościowego modelu jazdy, niezłej fizyki i atrakcyjnej oprawy audiowizualnej. Tymczasem nowy tytuł naprawdę dobrze nie robi chyba nic. Ogólna przeciętność to największa wada tej produkcji i zarazem powód, dla którego raczej odradzam Wam jej zakup. Łatwo o sensowną alternatywę [...] Ogólnie, to praktycznie każda inna wyścigowa gra będzie lepszym wyborem.”

Przeciętnie, średnio... Są lepsze alternatywy. Ale skoro średnio, to i średnia ocena na skali, tak? Czyli 5 punktów w dziesięciostopniowej. Nie ma tak wyraźnego w wymowie dysonansu pomiędzy treścią recenzji a wystawioną ostatecznie oceną. I ja również serdecznie odradzałbym zakup średniaka za cenę sugerowaną. Różnica w potraktowaniu i ocenie tytułów jest widoczna gołym okiem, więc nie bardzo rozumiem, czego tam się czepiać?

fenr1r
Gramowicz
23/03/2017 12:56

 

Paweł Pochowski popełnił recenzje FlatOut4. Na głównej stronie jest zaraz pod recenzją ME: Andromeda.

W nagłówku - "Totalnie odradzam"

Przy ocenie - "Totalne Szaleństwo - tak najlepiej skwitować pomysł zakupu tej gry"

Ocena 5/10

I jakoś nie ma w komentarzach gównoburzy i wyzwisk.

 

Aurelinus
Gramowicz
23/03/2017 12:22

Sęk w tym, że nasz niereformowalny autor tekstu może mieć sporo racji w tym, co napisał, a co potwierdzają i komentarze w sieci, i gameplaye, i oceny najbardziej wiarygodnych serwisów. Jednak spora grupa mediów zrobiła odwrotnie niż tutaj: grę generalnie pochwalono, nie unikając jednak określeń typu "boomer" czy "empty", ale dając noty 6/10. Na pewno też zdołał osiągnąć jedno - miotając się na forum w iście gimbazowym stylu spowodował, że pewnie mało kto jeszcze zajrzy w jego następne "dzieła".

Zorkman
Gramowicz
23/03/2017 10:19

To jest tragedia. Nie mogę się nadziwić, że autor tekstu jest tak bardzo odporny na logiczne argumenty. Myślę, że pora zamknąć tą dyskusję a swoją opinię o Andromedzie oprzeć na innych recenzjach.

Azazell
Gramowicz
23/03/2017 10:13

Jeżeli gość ocenił THe Division na 9.5 to ja dziekuje i nie czytam recenzji. 

Cygi
Gramowicz
23/03/2017 09:33
KeyserSoze napisał:

1) Trylogia Sheparda toczyła się wokół głównej postaci? To dlaczego najlepiej pamięta się Wrexa, Tali, Liarę, Mordina i Garrusa? :D 2) Multi w ME3 zrobiło furorę? Not rly.

3) I mogę ci to udowodnić na tysiąc sposobów, ale nie muszę

4) Rzetelność 5) nie mam w zwyczaju dyskutować z osobami, które swoją argumentację zaczynają od kłamliwego szkalowania rozmówcy 6) Dlatego też jak już po czymś jadę, to bez znieczulenia.

1) Gdyby trylogia nie toczyła się wokół głównej postaci, kolorki wybierałyby NPC-e, a nie Shepard. Człowiek daje ci do zrozumienia, że to główny bohater jest najważniejszy w trylogii, a ty o czym innym - które postacie lepiej się zapamiętało. W ogóle nie o tym mowa. A to, że wymieniłeś sobie NPC-e i chlapnąłeś, że ich się najbardziej zapamiętało - to jest tylko twoja opinia, a nie oświadczenie wszystkich graczy. Nie znasz wszystkich ludzi, nie siedzisz w ich umysłach, nie znasz ich opinii. 2) To jest tylko jedna opinia, którą nie musi podzielać nikt "oprócz ciebie i tych, którzy uznają cię za autorytet". 3) "Moja prawda jest najmojsza, mogę cię zmiażdżyć argumentami, ale tego nie zrobię, bo po co. Ja się znam, wy nie. To wystarczy." Przestań się pogrążać w taki sposób i zacznij sypać te "tysiąc sposobów". 4) Rzetelność i Serafin w jednym zdaniu? Ty chyba kpisz. 5) Czytajcie to wszyscy jako "nie umiem się obronić przed ich krytyką*, to poskarże się na ich zachowanie się (mimo że wychodzę na hipokrytę, bo robię to samo wobec nich)" 6) A na końcu i tak daję soczyste 7/10. Genialne! ==== Poza tym, Serafin znowu twierdzi, że tylko on się zna na wszystkim, że wszyscy pozostali to pustaki bez wiedzy, itd. Standard. * Krytyka taka jak: - Serafin twierdzi, że im bardziej hajpowany tytuł, tym lepsza ocena na starcie. - Zmienianie skali ocen wg własnego widzi-mi-się. - Zezwalanie na stosowanie wulgaryzmów. - Jego chamstwo zwalczane jest chamstwem. - Zasłananie się słabym "czytaniem między wierszami".

Damianus_NT
Gramowicz
22/03/2017 23:53
KeyserSoze napisał:

A twierdzisz tak ty i jaki autorytet z dziedziny dziennikarstwa, oceniania popkultury i analizy dzieł? :)

Nie, nie jestem ani autorytetem, ani znawcą "dzieł" pokroju twoich wypocin; przeczytałem jednak niejedną recenzję i mam porównanie jak piszesz ty, a jak inni. Dobrze chociaż, że zajmujesz się giereczkami, a nie poważnym dziennikarstwem (a przynajmniej mam taką nadzieję).

BTW. Kiedyś zacząłem omijać twoje teksty, bo po prostu szkoda mi było na nie czasu (od święta zdażyło ci się coś w miarę fajnego napisać, ale to były wyjątki od reguły). Ostatnio jednak natknąłem się na twoje "dzieła" ponownie, a dzisiaj podlinkowano mi artykuł z GRAM.pl do tej, konretnej recenzji (argumentacja była taka, że recenzent to oszołom i jest niepoważny). Sprawdziłem i zobaczyłem, że to przecież pan Serafin znowu płynie.

Jednego ci nie można odmówić - nadal ściągasz kliki. Trochę wkurzasz, trochę bawisz, a trochę się ciebie robi szkoda.

One_of_the_Many
Gramowicz
22/03/2017 23:37

Wydaje mi się, że zarówno autorowi jak i niektórym komentującym przydałoby się ograniczyć trochę swoje ego, bo zaczyna wyłazić na wierzch ze spodni. Czy naprawdę potrzebna jest ta pyskówka?

Aurelinus
Gramowicz
22/03/2017 22:28

 

17 minut temu, KeyserSoze napisał:

A twierdzisz tak ty i jaki autorytet z dziedziny dziennikarstwa, oceniania popkultury i analizy dzieł?

Teraz wychodzi na to, że tę recenzję umieszczono tu przez pomyłkę, bo była przeznaczona dla wybrańców, którzy byliby w stanie docenić i wynagrodzić właściwym aplauzem to, co autorowi wydaje się, że wie. Dobrze, że ma tyle pokory, że nie ryzykuje polemiki z ewidentnymi wtopami, jakie zaliczył w tekście, a ogranicza się już do klasycznego ataku personalnego klasy "gó**o się znacie" i " ja wiem lepiej".

1 minutę temu, KeyserSoze napisał:

Po pierwsze, nie wiem co napisał Pajonk, bo nie mam w zwyczaju dyskutować z osobami, które swoją argumentację zaczynają od kłamliwego szkalowania rozmówcy.

I kto to mówi? Idź, człowieku, ochłoń gdzieś w kącie, przejdzie ci, może nawet ochota na dalsze kompromitowanie się.

KeyserSoze
Gramowicz
22/03/2017 22:23
Artmaster88 napisał:

Rozumiem Panie Serafin że każdy ma swój styl pisania i szanuję to... tylko widzi Pan, nawet jeżeli kiedy Pan pisał ten tekst i był w świetnym humorze (może nawet takie dyskusje z czytelnikami Pana cieszą) to mam nieodparte wrażanie że przed napsaniem tej recenzji sarna wskoczyła Panu przed maskę, ktoś przebił opony w aucie, czy zrobiono Panu kawę bez cukru, bez śmietanki i zalano zimna wodą z kranu. Trochę za dużo tych emocji (i nie tylko w tej Pana recenzji)

Pozdrawiam i życzę miłego dnia.

Po pierwsze, nie wiem co napisał Pajonk, bo nie mam w zwyczaju dyskutować z osobami, które swoją argumentację zaczynają od kłamliwego szkalowania rozmówcy. Tego typu idnywiduua omijam szerokim łukiem i wszystkim to radzę robić :)

Po drugie - pisząc tekst byłem w humorze żadnym. Po 16 latach recenzowania gier już bardzo trudno jest mi znaleźć taką, która budzi jakieś emocje. A już zwłaszcza negatywne, bo widziałem już wszystko i byle co mnie nie rusza. Mylisz ostrą krytykę z emocjami, co nie jest dziwne, bo na przykład tutaj w komentarzach ostra krytyka recenzenta bierze się właśnie z emocji. Ale zapewniam cię, ja ogólnie piszę ostro o grach, bo to nie są święte krowy, tylko produkty, takie jak, no nie wiem, serki homogenizowane. I jedyne, co mnie wkurza, to że ludzie moim zdaniem za bardzo przywiązują do tych produktów, ulegając marketingowi zbyt mocno. Dlatego też jak już po czymś jadę, to bez znieczulenia. Może do kogoś dotrze i zaliczy mi dobry uczynek :) 

KeyserSoze
Gramowicz
22/03/2017 22:10
Damianus_NT napisał:

Oj Sławku, Sławku... 10 lat minęło, a Twoje teksty nadal wołają o pomstę do nieba.

Taką recenzję, to możesz napisać sobie na jakimś forum, albo własnym blogu; umieszczać toto na większym portalu to troszkę jednak wstyd.

A twierdzisz tak ty i jaki autorytet z dziedziny dziennikarstwa, oceniania popkultury i analizy dzieł? :)

Artmaster88
Gramowicz
22/03/2017 22:09

Pajonk78 napisał:

A co do samej oceniaczki: skoro ocen 1-4 praktycznie się nie używa to po kiego grzyba Gram przyjął stosowanie ocen w zakresie 1-10? I z drugiej strony: jeśli oceny na Gram byłby od 1-5 to Andromeda dostałaby 2 czy 3? Bo na 4 w takim razie na 100% nie zasługuje, ale wolę się upewnić: wszak jestem tylko wzburzonym fanem - na dodatek tak zagorzałym, że do dziś dnia nawet jednej części trylogii nie ukończyłem...

Zgodzę się tutaj z postem kolegi Pajonk78, bo od razu mnie to uderzyło o tej skali ocen... chociaż w pewnym sensie też nie zdziwiło, patrząc na ocenianie gier w ostatnich latach.

Już nie będe dyskutował o racjach, bo i tak wszystkie rozmowy są względne a ludzie i tak będą bronić swego zdania, nawet jeśli jest ono dość kontrowersyjne... bo rzeczywiście jest tu mocny kontrast między oceną a tekstem. Nawet te wasze kolorki w tle oceny coś chyba znaczą, zielony - w porządku, pomarańczowy - średni, albo lipny. Dla mnie jak i większości 7 to jest naprawdę dobra gra, a z Pana tekstu, Panie Serafin spodziewałem się co najmniej 4 do 5.5. Obawiam się że wpadliście we własną pułapkę z tym ocenianiem. Sypiecie wysokimi ósemkami, dziewiątkami a nawet dziesiątkami (chociaż na Gramie rzadko je widzę), nawet jak jest skiepszczona optymalizacja, są krzaczące błędy, problemy np. z myszką, interefejsem itd. A potem jak jest coś naprawdę mega lipnego (bo tak ewidentnie z tekstu wynika) to ciężko jest wklepać 4 czy 5, bo zaistniał, jak to ładnie ujęliście wcześniej "dysonans", czyli jakaś tam gra (wspomnieliście o tym "Mars: War Logs") dostała tę piątkę (chociaż oceny nie widziałem), więc nie wypada ME oceniać niżej tylko rzucić tę siódemkę. Takie coś tylko dowodzi tego że sami sobie zawęziliście tą skalę i teraz jest problem z ocenianiem. Dla mnie rozwiązaniem byłaby w ogóle eliminacja jakiejkolwiek skali. Czysty tekst i wypunktowanie na końcu co było ok a co nie. No ale na świecie gry muszą mieć cyferki i gwiazdki, żeby było jakieś promo, więc tak się nigdy nie stanie.

Ale to już nawet nie to jest sednem sprawy. Kontrast między oceną a tekstem nie jest niczym nowym. Dysksuje na kilkadziesiąt nawet postów pod pańskimi recenzjami, Panie Serafin też nie są niczym nowym, więc nie ma co o nich dyskutować... tylko że po prostu pańskie teksty się naprawdę ciężko czyta. Używając takiego prostego porównania - Gordonem Ramsayem nie jestem i o gotowaniu pojęcia nie mam, ale jak mi ktoś pół kilo soli wrzuci do zupy czy do jajecznicy, to od razu czuć że coś jest nie tak prawda? (no chyba że są tacy szaleńcy że im to nie przeszkadza), to tak samo jest tutaj - Dziennikarzem nie jestem, ale tekst jest po prostu ciężki, jest tam mnóstwo jadu i jakiejś takiej wściekłości, że już przy ostatnim akapicie prawie wymiękłem i przewinąłem w dół, bo jest w tym wszystkim zdecydowanie za dużo emocji. Dużo recenzentów potrafi jakoś z dystansem i taką rzetelną kalkulacją podejść do jakiejś gry czy do filmu (nawet jak się na coś długo czekało z wypiekami na twarzy), a tu mam wrażenie że się jest naprawdę strasznie zawiedzionym fanem, który wylewa hektolitry żalu, bo się okazało to i tamto. OK - nawet jeżeli ME zasługuje na te cięgi, to cała ta recka jest po prostu podlana zbyt pikantnym sosem.

Rozumiem Panie Serafin że każdy ma swój styl pisania i szanuję to... tylko widzi Pan, nawet jeżeli kiedy Pan pisał ten tekst i był w świetnym humorze (może nawet takie dyskusje z czytelnikami Pana cieszą) to mam nieodparte wrażanie że przed napsaniem tej recenzji sarna wskoczyła Panu przed maskę, ktoś przebił opony w aucie, czy zrobiono Panu kawę bez cukru, bez śmietanki i zalano zimna wodą z kranu. Trochę za dużo tych emocji (i nie tylko w tej Pana recenzji)

Pozdrawiam i życzę miłego dnia.

KeyserSoze
Gramowicz
22/03/2017 22:07
Aurelinus napisał:

Drapię się właśnie intensywnie po głowie próbując przypomnieć sobie te postacie tła z poprzedniej trylogii... i nic nie pamiętam... Poprzednia trylogia jednoznacznie kręciła się wokół głównej postaci i całe tło było... tylko tłem.

A czym innym było multi w ME3, które - nota bene - zrobiło prawdziwą furorę?

Zdajesz sobie sprawę, że całe sci-fi ma właśnie takie podstawy? Ściema, domysły, ignorowanie faktów z fizyki itp.? Co złego jest w tym, że sci-fi traktuje czytelników jak barany, skoro to prawda i wszyscy się tym zachwycają?

 podczas gdy rzetelność wymaga skupienia się na tej jednej konkretnej produkcji. Wyraźnie mówię rzetelność, a nie obiektywność, bo to dwa różne pojęcia.

Czyżby? A jak EA zadzwoni z informacją, że więcej przedpremierówek nie będzie, też ci zapłacą? Nie ściemniaj.

Na pewno masz jasne pojęcie, tak jak nie nazwałbyś oceny "2" czy "3" w szkolnictwie interpretowalną.

Trylogia Sheparda toczyła się wokół głównej postaci? To dlaczego najlepiej pamięta się Wrexa, Tali, Liarę, Mordina i Garrusa? :D Multi w ME3 zrobiło furorę? Not rly. Gdyby zrobiło, to ludzie kupowali by ME3 tylko dla samego multi, a to nie miało miejsca. Było podrzędne w stosunku do innych, dedykowanych gier kooperacyjnych. I teraz jest tak samo.

Sci-fi za podstawę ma ściemę, domysły i ignorowanie praw fizyki? Cóż, powiem ci tak - nie masz najbledszego, ale to autentycznie najbledszego pojęcia o fantastyce naukowej. Ale to zupełnie żadnego. I mogę ci to udowodnić na tysiąc sposobów, ale nie muszę, bo to jest tak oczywiste, jak to, że gdy piszę tego posta jest noc i świeci księżyc, a nie słońce.

Rzetelność wymaga skupienia się na jednej produkcji, wyrwaniu jej z kontekstu i rozpatrywaniu kompletnie niezależnie od reszty? No tutaj to już chyba sobie żartujesz, nie? Gdyby rzeczywiście tak było, to każda gra musiałaby mieć ocenę 10/10, wiesz? Bo rozpatrywana w oderwaniu od wszystkiego, czyli skali porównawczej, byłaby najlepsza na świecie z racji tego, że jedyna i bezkonkurencyjna. Nie tylko nie wiesz nic o sci-fi, nie wiesz też nic o analizie tekstów kultury.

Tak, zapłacą mi nawet jak EA zadzwoni, że przedpremierówek nie będzie. Jeśli wydaje ci się, że jest inaczej, to do listy tego, co czym nie masz pojęcia, możemy dodać funkcjonowanie mediów.

I na koniec jeszcze dodajmy, że tak, jak najbardziej, oceny 2 i 3 w szkolnictwie podlegają interpretacji i mogą oznaczać bardzo wiele. Przykład? Fantastycznie napisany esej, mądry, twórczy, wnikliwy, szczegółowy, który zostaje oceniony na 3 ponieważ zawiera kilka błędów ortograficznych. I co teraz? Wychodzi na to, że o edukacji też nic nie wiesz, co zresztą wydaje mi się problemem leżącym u podstaw i rzutującym na niewiedzę wytkniętą ci powyżej.

Damianus_NT
Gramowicz
22/03/2017 21:51

Oj Sławku, Sławku... 10 lat minęło, a Twoje teksty nadal wołają o pomstę do nieba.

Taką recenzję, to możesz napisać sobie na jakimś forum, albo własnym blogu; umieszczać toto na większym portalu to troszkę jednak wstyd.

KeyserSoze
Gramowicz
22/03/2017 21:51
fenr1r napisał:

Takie wnioski wyciągam z tej wesołej dyskusji:

  • oceny nie mają związku z tekstem recenzji
  • oceny są relatywne względem niejasno określonych czynników
  • oceny są arbitralne
  • nie istnieją stałe kryteria wystawiania ocen
  • skala zaczyna się na 5, zatem faktyczna ocena ME: Andromeda wynosi 2/5

Ad pierwsze - mają związek, ale w szczególnych przypadkach mogą nieco odbiegać. Nieco. Zauważ, że w tym przypadku nie powinno być żadnej dyskusji, gdyby ocena wynosiła 6/10. To tylko jedno oczko różnicy :) Ad pozostałe - oczywiście, że tak  

Ad ostatnie - raczej 3/6, jak się policzy :) I tak, to by była właśnie ta ocena.

KeyserSoze
Gramowicz
22/03/2017 21:45
Colidor napisał:

Sam przecież powiedziałeś, że ocenę wystawiasz w odniesieniu do poprzedniej trylogii Mass Effect. Więc tylko pokazałem, jaką ocene dostała pierwsza część.

Tak, dalsza dyskusja jest bezcelowa. Jak sam powiedziałeś, "Ty tu jesteś reenzentem i Ty tutaj ustalasz zasady". Cała reszta to po prostu ignoranci, bez podstaw merytorycznych do polemiki.

Ale jakie ma znaczenie, jaką ocenę dostała pierwsza część, czy którakolwiek z pozostałych? Może gdybyś przytoczył średnią z agregatu typu Metacritic, to miałoby jakąś wartość merytoryczną. Ale nie, ty wziąłeś jedną recenzję, a właściwie tylko ocenę (co potwierdza moją wcześniejszą tezę o tym, że ocena musi być ogólna, absolutna i częściowo istnieć w oderwaniu od recenzji, samodzielnie), co ma wartość merytoryczną w jakimkolwiek logicznym wywodzie bliską zeru. Amatorka panie, amatorka. Pała z retoryki.

Pajonk78
Gramowicz
22/03/2017 21:22

Dla rozluźnienia atmosfery wrzucę tutaj to: http://vader.joemonster.org/upload/ryo/1610760a2858514lem_vs_ME.jpg - mnie nawet ubawiło: na pewno bardziej niż żałosne próby wyjścia z twarzą autora powyższej recenzji. :)

Aurelinus
Gramowicz
22/03/2017 17:51

O rzetelności w recenzjach słów kilka. Oczywiście obiektywizm w nich nie istnieje, bo nie może (choć zachowanie dystansu zawsze jest w cenie). Ale rzetelność jak najbardziej, czyli m.in. wyważona ocena tego, co się widzi i pisanie o faktach, a nie tylko o oczekiwaniach, porównaniach i wątpliwych ocenach co jest nudne, a co nie. Bo powinieneś mieć świadomość, że to co dla ciebie jest nudne, dla innych nie jest, o czym najlepiej świadczy popularność poprzedniej serii.

5 godzin temu, KeyserSoze napisał:

bo barwnych postaci tła, takich, które się zapamiętuje, w zasadzie tutaj nie ma.

Drapię się właśnie intensywnie po głowie próbując przypomnieć sobie te postacie tła z poprzedniej trylogii... i nic nie pamiętam... Poprzednia trylogia jednoznacznie kręciła się wokół głównej postaci i całe tło było... tylko tłem.

4 godziny temu, KeyserSoze napisał:

zwłaszcza od momentu gdy kończy się w miarę spójny wstęp z niezłym tempem akcji

Hmm... co na to recenzja:

"Jedna z pierwszych scen gry. Elitarny oddział zwiadowczy, którego jesteśmy częścią, sama śmietanka, najlepsi z najlepszych, schodzi do lądowania na pierwszej obcej planecie w nowej galaktyce. Promy wchodzą w atmosferę. Jest widowisko, są emocje. A ja się biedny zastanawiam, czy ci pionierzy nie są jakoś upośledzeni po 600 latach w kriokomorach, bo zamiast jak każdy zdrowy umysłowo człowiek, siedzieć w fotelach przypięci pasami, stoją sobie przy oknie i podziwiają widoki. Owszem, na swoje wytłumaczenie mogli by mieć fakt, że w promach ani foteli, ani pasów nie było, (...) i oto dwójka z nich zostaje wyssana przez pęd powietrza, bo oto właśnie z promu odpadła część poszycia, tak jakby był produkcji chińskiej lub polskiej."

To się nazywa ta spójność?

Mówiąc o rzetelności, idźmy dalej:

"Jasne, można poszukać emocji w trybie misji kooperacyjnych, ale wystarczy rozegrać jedną, by się przekonać, jak bardzo podrzędna, bezcelowa i nieciekawa jest ta opcja."

A czym innym było multi w ME3, które - nota bene - zrobiło prawdziwą furorę?

To jeszcze jedna taka perełka:

"bierzemy udział w kosmicznej przygodzie napisanej dla uczniów szkoły podstawowej i obrażającej inteligencję każdej osoby, która ma jakiekolwiek pojęcie o science-fiction lub też grała w dowolną grę RPG wydaną w ciągu ostatnich kilku lat"

Zdajesz sobie sprawę, że całe sci-fi ma właśnie takie podstawy? Ściema, domysły, ignorowanie faktów z fizyki itp.? Co złego jest w tym, że sci-fi traktuje czytelników jak barany, skoro to prawda i wszyscy się tym zachwycają?

Z uwagi na obszerność postu ograniczę się do ostatniego cytatu z listy "WTF":

"Gry ma się serdecznie dość już po kilkunastu godzinach, jeszcze przed półmetkiem."

Niech mnie ktoś uszczypnie, bo chyba jednak grałeś dalej i na dodatek podobał ci się: "strzela się całkiem przyjemnie", "sporo opcji produkcji własnego sprzętu". W sumie niewiele ci potrzeba, by cię zadowolić i byś jednak dobrnął do końca,. a na dodatek takie pierdoły są w stanie przykryć wszystkie minusy, które wymieniasz?

4 godziny temu, KeyserSoze napisał:

Tekst recenzji odnosi Andromedę do bezpośredniej konkurencji, w tekście zresztą wymienionej.

Wiesz, że w ciągu pięciu lat wyrosło 5 roczników ludzi, którzy już mogą tę grę kupić i mogą nie mieć bladego pojęcia czym te wszystkie gry są? Gdybyś zachował odrobinę rzetelności, to te porównania odstawiłbyś na boczny tor, tymczasem nachalnie porównujesz tę produkcje do innych/poprzednich, podczas gdy rzetelność wymaga skupienia się na tej jednej konkretnej produkcji. Wyraźnie mówię rzetelność, a nie obiektywność, bo to dwa różne pojęcia.

4 godziny temu, KeyserSoze napisał:

Co ani trochę nie stoi w opozycji do tego, że jest relatywnie dużo gorsza od bezpośrednich rywali.

Bezpośredni rywal, to gra wydana w tym samym czasie co najwyżej (i raczej jednocześnie w obrębie gatunku). Grubym nieporozumieniem jest twierdzenie, że MEA konkuruje w czymkolwiek, poza prestiżem, z tamtymi produkcjami.

4 godziny temu, KeyserSoze napisał:

Co prawda mógłbym go nie mieć, ale... płacą mi za to, żebym miał własne zdanie

Czyżby? A jak EA zadzwoni z informacją, że więcej przedpremierówek nie będzie, też ci zapłacą? Nie ściemniaj. Swoje zdanie poparłeś "rzetelną" oceną, jakiej wydawca oczekiwał. W sumie i tak widzę tę "rzetelność" o gram lepiej niż recenzję na pewnym konkurencyjnym portalu, który dał 9/10, grając na żabkującym PS4 i nawet się nie zająkując na ten temat.

3 godziny temu, KeyserSoze napisał:

I wreszcie dlaczego nikt się nie oburza w kwestii rozbieżności oceny i tekstu recenzji za każdym razem, gdy coś takiego zachodzi

To, że ty ich nie znasz, to nie znaczy, że nie istnieją. Ale tutaj rozmawiamy o twoim tekście, a nie o innych. Tak jak nachalne porównywanie tej gry do poprzednich części jest niepoważne (patrz wyżej), tak sam powinieneś pochylić się nad własną rzetelnością, a nie martwić się o tę rzetelność w innych przypadkach.

3 godziny temu, KeyserSoze napisał:

To naprawdę nie jest moja wina, że pojęcie "gra 7/10" jest różnie interpretowane przez różne osoby.

Na pewno masz jasne pojęcie, tak jak nie nazwałbyś oceny "2" czy "3" w szkolnictwie interpretowalną. Każdy dobrze wie co kryje się za konkretną oceną w szkole (bez względu na to czy wystawiał ja obiektywny nauczyciel czy nie), każdy wie co oznacza 7/10 w kontrze do 5/10 jaką powinieneś wystawić i nikt by ci tego nie miał za złe. Grę ostatecznie nazywasz średnią. Jaka to by była ocena w szkole? 4+ czy jednak 3? A rzucjaąc się na forum jak ryba w sieci, raczej podałeś tylko masę argumentów popierających teorię spiskową (istniejąca w rzeczywistości, bo mówi o tym niejeden były pracownik korpo), że za niepoprawną ocenę względem oczekiwań wydawcy można dostać bana na produkcje w przyszłości. I ty znalazłeś idealny sposób wybrnięcia z problemu - grę zjechałeś, ocenę taktycznie podniosłeś. Wszyscy (prawie) zadowoleni. W sumie szacun za polityczną poprawność. Tyle, że recenzja powinna traktować o tej jednej. konkretnej grze, a nie o tym co było fajne w innych. Nie, żeby takich porównań nie stosować, tylko umiar byłby mile widziany.

fenr1r
Gramowicz
22/03/2017 15:59

Takie wnioski wyciągam z tej wesołej dyskusji:

  • oceny nie mają związku z tekstem recenzji
  • oceny są relatywne względem niejasno określonych czynników
  • oceny są arbitralne
  • nie istnieją stałe kryteria wystawiania ocen
  • skala zaczyna się na 5, zatem faktyczna ocena ME: Andromeda wynosi 2/5

 

SpiralArchitect
Gramowicz
22/03/2017 15:58

Nie szkoda Wam czasu i klawiatury dyskutować z Autorem, który ewidentnie popadł w częsty wśród recenzentów przypadek daleko posuniętej (no pun intended) miłości własnej? Tak się czasem ludziom robi i albo trzeba to przyjąć i czytać dalej mając na to poprawkę albo zrezygnować, ale dyskusje są raczej bezcelowe. Nawet będąc uzbrojonym w logiczne argumenty, trzeba umieć rozpoznać sprawę beznadziejną i wiedzieć kiedy złożyć broń ;)

Cygi
Gramowicz
22/03/2017 14:43
KeyserSoze napisał:  

1) Andromeda jest bardzo słabym AAA. Ale nadal AAA. // skala ocen już dawno się zdewaluowała i zawęziła tak, że ocen 1-4 praktycznie się nie używa

2) "spierdalaj synku"

3) To jest szacunek. (i tak dalej)

4) Oczywiście możesz uważać inaczej, ale to będzie tylko twoje subiektywne zdanie, które jako wyznacznik czegokolwiek jest bezwartościowe dla każdej osoby, oprócz ciebie i tych, którzy uznają cię za autorytet.

5) Czytasz to co napisałem i tylko to co napisałem, a nie to co jest między wierszami

6) Jak zagrasz, to się przekonasz, że to jest gra 7/10

7) Wymowa całego trzeciego akapitu postu nr 68

8) bym dał pewnie 4/10

1) Aaa, czyli im szumniej zapowiadany tytuł, tym wyższą ocenę ma na starcie, co nie?

No ale ze skalą ocen to pojechałeś - Nie ma różnych skal ocen dla różnych gier, jest JEDNA skala ocen dla WSZYSTKICH gier. Zobacz sobie jaką skalę ma ten portal, dla którego napisałeś recenzję na Boga - czy obowiązuje tutaj skala 5-10/10, czy 1-10/10?

Co za matriks.

Za takie podejście w ogóle nie zasługujesz na miano recenzenta.

2) Uwaga, pracownik gramu ładnie nam pokazał, że można tutaj bezkarnie używać wulgaryzmów. Dobrze wiedzieć.

3) Trzeba ci coś uświadomić, "synku" - ty jesteś wobec nas chamski, ja jestem wobec ciebie chamski. Tym samym, nie myśl sobie, że będziesz patrzył na nas wszystkich z góry i uważał, że będziesz bezkarny. A ja tym bardziej nie będę sobie na to pozwalał. Także zły adres.

4) Każdy średnio kumaty wie, że skala ocen tutaj to 1-10/10, nie ma innej skali. Cała wypowiedź w punkcie "4" o skali ocen świadczy właśnie o tobie - masz urojenia, z urojeń się leczy.

5) Oho, to mamy jeszcze grać w zgadywankę "co autor miał na myśli"? Czy to już tłumaczenie się z cyklu "nie wiem co odpisać, to trzeba chlapnąć, że sens był ukryty 'między wierszami' "?

6) A skąd wiesz, że oceni na 7/10, skoro "oprócz ciebie i tych, którzy uznają cię za autorytet" macie urojenia co do skali oceny?

"Nie masz żadnych, ale to absolutnie żadnych podstaw merytorycznych" do oznajmiania tego, jak kto co oceni bo po prostu nie znasz człowieka i nie możesz wiedzieć jak on coś oceni.

7) Czy ty nie dostrzegasz tego jak ty się obnosisz ze wszystkim? Uważasz siebie za jakiegoś burżuja czy szlachtę zwracając się do odbiorcy.

Po co to wywyższanie się? Za kogo ty się uważasz?!

8) I trzeba było tak od razu. Czyli, panie i panowie, treść recenzji oznacza 4/10!

Karczort
Gramowicz
22/03/2017 13:55
KeyserSoze napisał:

Moim zdaniem to jest wystarczająco niska ocena dla takiego dużego tytułu, który mimo wszystkich swoich wad jest jednak lepszy niż jakieś Mars: War Logs czy inny crap. Krytykuję go ostro, ale porównując do gier z kategorii 9/10, także dlatego, że do niej należały poprzednie Mass Effecty.

LOL, sam jesteś crap chłopie. Mars War Logs to dobra gra i na pewno ta gra zasługuje na 7/10.

Colidor
Gramowicz
22/03/2017 13:25
KeyserSoze napisał:
 
Eeee, studiowałeś dziennikarstwo, pisałeś recenzje i... każesz mi ponosić odpowiedzialność za to, co napisał ktoś inny całe lata temu, gdy ja tu jeszcze nie pracowałem nawet? Ale... serio?! No to ja już nie mogę zrobić nic więcej niż pokręcić głową z niedowierzaniem, rozłożyć ręce i odejść, bo zastosowałeś argument tak porażająco bezsensowny, że dalsza dyskusja nie wydaje mi się celowa.

 

Sam przecież powiedziałeś, że ocenę wystawiasz w odniesieniu do poprzedniej trylogii Mass Effect. Więc tylko pokazałem, jaką ocene dostała pierwsza część. Druga i trzecia natomiast 8.5/10. Nie mówię nic o odpowiedzialności za teksty innych ludzi. Tyko skoro odnosisz to do całości serii, to należy też i to wziąć pod uwagę. Zupełnie nie rozumiem, gdzie i w jaki sposób "każę Ci" cokolwiek.

Tak, dalsza dyskusja jest bezcelowa. Jak sam powiedziałeś, "Ty tu jesteś reenzentem i Ty tutaj ustalasz zasady". Cała reszta to po prostu ignoranci, bez podstaw merytorycznych do polemiki.

Case closed, Pan Serafin pozamiatał...

KeyserSoze
Gramowicz
22/03/2017 13:16
Colidor napisał:
 
Tyle, że pierwsza część Mass Effect otrzymała na tym portalu ocenę 7.5/10.
Eeee, studiowałeś dziennikarstwo, pisałeś recenzje i... każesz mi ponosić odpowiedzialność za to, co napisał ktoś inny całe lata temu, gdy ja tu jeszcze nie pracowałem nawet? Ale... serio?! No to ja już nie mogę zrobić nic więcej niż pokręcić głową z niedowierzaniem, rozłożyć ręce i odejść, bo zastosowałeś argument tak porażająco bezsensowny, że dalsza dyskusja nie wydaje mi się celowa.
KeyserSoze
Gramowicz
22/03/2017 13:13
bad_mojo napisał:

Skoro tak mnie zrozumiałeś to chyba nie mogą Ci płacic zbyt wiele? ;)

Masz świętą rację, płacą mi zdecydowanie za mało. Czy ktoś z szefostwa to czyta? Proszę bardzo, czytelnicy domagają się wyższych stawek dla autorów! O, tutaj, ten pan się domaga! :D

Pajonk78
Gramowicz
22/03/2017 13:13
47 minut temu, KeyserSoze napisał:

 Jestem absolutnie pewien, że w ogóle nie chodzi o to, bo dokładnie takie samo oburzenie w komentarzach widziałem już setki razy po tym jak skrytykowałem jakąs lubianą markę i serię. To jest reakcja obronna fanów, którzy poczuli się dotknięci, bo nie dystansują się do lubianego produktu i nie potrafią odróżnić jego krytyki od krytyki siebie.

Ja piermandolę: ty tak serio? Fani, broniący słabej oceny ich ulubionej gry, chcą jeszcze NIŻSZEJ oceny niż ta, którą umieściłeś na koniec powyższej recenzji? Za nic w świecie po jej przeczytaniu nie widać powodów na 7/10 - choćby nie wiem jak ktoś chciał i umiał czytać między wierszami, bo akurat między tymi wierszami nadal nic na to nie wskazuje. Co to, urwał nać: odwrócona psychologia? "Jestem absolutnie pewien" - chyba by się pewne badanie przydało - uważam, że czas najwyższy, bo to, że sięgasz dna, widać nad wyraz dobrze, a może jest jeszcze szansa na ratunek...

A co do samej oceniaczki: skoro ocen 1-4 praktycznie się nie używa to po kiego grzyba Gram przyjął stosowanie ocen w zakresie 1-10? I z drugiej strony: jeśli oceny na Gram byłby od 1-5 to Andromeda dostałaby 2 czy 3? Bo na 4 w takim razie na 100% nie zasługuje, ale wolę się upewnić: wszak jestem tylko wzburzonym fanem - na dodatek tak zagorzałym, że do dziś dnia nawet jednej części trylogii nie ukończyłem...

Obawiam się (a może powinienem napisać: "Jestem absolutnie pewien"?), że cały tekst i późniejsze komentarze twórcy to nic więcej jak zwykły, paskudny i w pełni zamierzony trolling - niemożliwym jest bycie tak zaślepionym, żeby nie zauważać i rozumieć rzeczy oczywistych w tym co piszą tutaj pozostali. Zwiększa się oglądalność serwisu, bo nie od dziś wiadomo, że to - za przeproszeniem - gó**o przyciąga najwięcej much, więc został stworzony tekst do podbicia odsłon portalu, a niestety w tego typu tekstach SS bryluje bez dwóch zdań...

Ergo: nie karmić trolla!

Colidor
Gramowicz
22/03/2017 13:13
KeyserSoze napisał:

[...] Tyle, że nie uważam, by do gry było warto siadać i można się było przy niej nieźle bawić, jeśli grało się w poprzednie Mass Effecty i różne inne Wiedźminy. [...]

I jeszcze, żeby już wyjaśnić wszystko tak jasno, jak tylko potrafię.

[...]

I dla mnie to jest już temat wyczerpany. [...] Ale jeśli będę miał po raz kolejny tłumaczyć to, co wyjaśniłem już powyżej, to wybaczcie, ale nie będzie mi się chciało się powtarzać i zignoruję tego typu komentarze.

Grałem i nadal gram w gry z tego gatunku. Także w wymienionego przez Ciebie Wiedźmina oraz całą poprzednią trylogię Mass Effect. I jak napisałem na samym początku - uznaję, że całą trylogię warto przejść i skończyć (sam skończyłem trzykrotnie). Dobrze się przy niej bawię. Wystawiając ocenę 7/10 twierdzisz, że nie uważasz, "by do gry warto było siadać i można się było przy niej nieźle bawić". Tyle, że pierwsza część Mass Effect otrzymała na tym portalu ocenę 7.5/10. Jeżeli więc piszesz - jak twierdzisz - głównie dla fanów gatunku, to dlaczego ktoś, kto grał w jedynkę, Twoim zdaniem nie powinien siadać do najnowszej części, która (bazując na wystawionej przez Ciebie ocenie), jest raptem odrobinę tylko gorsza od początku trylogii? Owszem, można oczekiwać progresu po tylu latach i wymagania wzrastają, ale jak porównywać, to sprawiedliwie, a nie stwierdzać, że nikt nie ma podstaw do jakiejkolwiek krytyki, bo brakuje podstaw merytorycznych.

A co do dalszej części cytowanego tekstu: widzę, że pola do polemiki nie będzie. Kończąc więc pozwolę sobie tylko na przytoczenie pewnego zdania, które wbijano nam do głowy jako dziennikarzom:

"Jeżeli po napisaniu tekstu trzeba tłumaczyć ludziom, o co w nim chodziło i co się miało na myśli, to to nie jest dobry tekst."

KeyserSoze
Gramowicz
22/03/2017 13:12
Jaracz napisał:

Od kiedy psychofani są skłonni obniżać ocenę swojemu ulubionemu produktowi?

Psychofani są irracjonalni z samego założenia, więc nie rozumiem dlaczego doszukujesz się jakiejkolwiek logiki i sensu w ich postępowaniu :)

bad_mojo
Gramowicz
22/03/2017 13:11
 

Bardzo mi przykro, ale nie jestem władny, by sprawić, by nikt się nie naburmuszał, gdy mam inne zdanie. Co prawda mógłbym go nie mieć, ale... płacą mi za to, żebym miał własne zdanie :D 

Skoro tak mnie zrozumiałeś to chyba nie mogą Ci płacic zbyt wiele? ;)

KeyserSoze
Gramowicz
22/03/2017 13:10
Colidor napisał:

Ale lepiej stwierdzić, że ktoś nie zna realiów i po Twojej stronie wszystko jest cacy, tylko cała reszta się nie zna, bo uparła się, żeby się czepiać...

To naprawdę nie jest moja wina, że pojęcie "gra 7/10" jest różnie interpretowane przez różne osoby. Ale tak już jest, a przecież jest to pojęcie o wiele bardziej płynne niż na przykład pojęcie "miłości", które też może być całkiem inaczej rozumiane przez różne osoby. I nie jest również moją winą, że są osoby, które uważają, że ich interpretacja "gra 7/10" jest w tej sytuacji nadrzędna w stosunku do mojej, choć tak się składa, że to ja tu jestem recenzentem i bezdyskusyjnie ja ustalam zasady :) I wreszcie dlaczego nikt się nie oburza w kwestii rozbieżności oceny i tekstu recenzji za każdym razem, gdy coś takiego zachodzi, a tylko wtedy, gdy się zjedzie jakąś lubianą markę jak burą sukę? :D

Jaracz
Gramowicz
22/03/2017 13:06
30 minut temu, KeyserSoze napisał:

I serio uważasz, że w tych wszystkich komentarzach chodzi wyłącznie o to, że ocena rzekomo nie pasuje do treści recenzji? Że to wywołało takie oburzenie? Serio? Tylko i wyłącznie? No błagam... Jestem absolutnie pewien, że w ogóle nie chodzi o to, bo dokładnie takie samo oburzenie w komentarzach widziałem już setki razy po tym jak skrytykowałem jakąs lubianą markę i serię. To jest reakcja obronna fanów, którzy poczuli się dotknięci, bo nie dystansują się do lubianego produktu i nie potrafią odróżnić jego krytyki od krytyki siebie.

Czyli jak zwykle - jeśli większość ma pretensje, jest to wina większości, a nie jednego Serafina. Bardzo wygodne podejście przy otrzymywaniu jakiejkolwiek krytyki.  Poza tym ta teoria nie trzyma się kupy - większość piszących tutaj ludzi sugerowała obniżenie oceny, żeby była spójna z tekstem recenzji, opcjonalnie na odwrót. Od kiedy psychofani są skłonni obniżać ocenę swojemu ulubionemu produktowi? Skoro już szukamy teorii spiskowych, to ja pomogę! Koncepcją, w którą skłonny byłbym uwierzyć, byłoby wytłumaczenie, że komentujący mają raczej uraz do samego recenzenta. /uploads/emoticons/wink.png" srcset="/uploads/emoticons/wink@2x.png 2x" title=";)" width="20" />

KeyserSoze
Gramowicz
22/03/2017 12:59
bad_mojo napisał:
Uroku całości nie dodaje również wszystko to, co się wydarzyło w komentarzach. Bardzo nie lubię, gdy ktoś się naburmusza w sytuacji gdy ktoś ma inne zdanie. Świadczy to o niedojrzałości. 

Bardzo mi przykro, ale nie jestem władny, by sprawić, by nikt się nie naburmuszał, gdy mam inne zdanie. Co prawda mógłbym go nie mieć, ale... płacą mi za to, żebym miał własne zdanie :D 

KeyserSoze
Gramowicz
22/03/2017 12:55

I jeszcze, żeby już wyjaśnić wszystko tak jasno, jak tylko potrafię. Tekst recenzji odnosi Andromedę do bezpośredniej konkurencji, w tekście zresztą wymienionej. W porównaniu z poprzednimi Mass Effectami, Wiedźminem, Zeldą, Horizonem, Deus Exem, Tormentem, Tyranny, Age of Decadence i innymi dobrymi RPGami, Andromeda jest bardzo słaba. O tym jest recenzja. Przeznaczona głównie dla fanów gatunku.

A ogólna ocena jest... ogólna. Nie jest jej celem wartościowanie gry wyłącznie w obrębie tego jednego gatunku, bo to by było niedorzeczne. Taka ocena musi ją umieścić gdzieś na skali, w ramach której rozpatrywane są wszystkie gry. Ogólnie właśnie. A ogólnie Andromeda to jest 7/10, jeśli się patrzy na cały rynek i na to, co z siebie wydala. Co ani trochę nie stoi w opozycji do tego, że jest relatywnie dużo gorsza od bezpośrednich rywali. Gdybym miał ocenić Andromedę jako RPG tylko i wyłącznie, to bym dał pewnie 4/10. Ale tak się nie robi, bo oceny byłyby kompletnie bezwartościowe, gdyby trzeba było za każdym razem umieszczać je w jakimś kontekście i interpretować. Mają być absolutne i odpowiednie w każdej sytuacji, także w całkowitym oderwaniu od tekstu, który z założenia zawsze jest w kontekście i podlega interpretacji przecież. To jak opozycja humanistyki i nauk ścisłych. Nie ma między nimi relacji, a tym bardziej już znaków równości.

I dla mnie to jest już temat wyczerpany. Jeśli ktoś chce porozmawiać o grze, albo ma jakieś zastrzeżenia do moich tez na jej temat, to zapraszam. Ale jeśli będę miał po raz kolejny tłumaczyć to, co wyjaśniłem już powyżej, to wybaczcie, ale nie będzie mi się chciało się powtarzać i zignoruję tego typu komentarze.

Colidor
Gramowicz
22/03/2017 12:53
KeyserSoze napisał:
 

I serio uważasz, że w tych wszystkich komentarzach chodzi wyłącznie o to, że ocena rzekomo nie pasuje do treści recenzji? Że to wywołało takie oburzenie? Serio? Tylko i wyłącznie? No błagam... Jestem absolutnie pewien, że w ogóle nie chodzi o to, bo dokładnie takie samo oburzenie w komentarzach widziałem już setki razy po tym jak skrytykowałem jakąs lubianą markę i serię. To jest reakcja obronna fanów, którzy poczuli się dotknięci, bo nie dystansują się do lubianego produktu i nie potrafią odróżnić jego krytyki od krytyki siebie. I ich krytyka niezgodności oceny i tekstu jest jedynie objawem, a nie chorobą. Gdyby ocena była inna, fala oburzenia byłaby identyczna, tylko znalazłby się jakiś inny punkt zaczepienia, równie słabo uzasadniony merytorycznie, ale tak to już bywa, gdy emocje rosną i trzeba się rzucić, by bronić swojej ulubionej gry, a nie ma za bardzo czym i jak, więc chwyta się byle co, nawet jeśli to się kompletnie nie nadaje :D Dobrze byś to wiedział i bez problemu rozpoznał sytuację, gdybyś pisał recenzje gier do internetu, a nie papieru, gdzie nie masz takiej natychmiastowej interakcji z czytelnikiem i możliwości prowadzenia dialogu. Po prostu nie znasz realiów.

Rozumiem, że tym akapitem podsumowujesz wszystkie moje kwestie podniesione w zapytaniu do Ciebie odnośnie recenzji, tak? Rozumiem, że wbrew temu, co napisałem na samym początku, uznajesz mnie za "fana, który rzucy się w reakcji obronnej, bo poczułem się dotknięty i sie nie dystansuję"? Opisałem dokładnie, jakie zastrzeżenia mam do Twojego tekstu. A Ty uznajesz iż moja krytyka niezgodności treści i oceny jest "objawem, nie chorobą"? Uważasz zatem, że gdybyś wystawił inną ocenę, "czepiłbym się czegoś innego"? Z góry zakładasz, że wiesz, co bym zrobił. Otóż nie! Nie chwytam się byle czego, byleby się czepić, choćby się to kompletnie nie nadawało.

Ale lepiej stwierdzić, że ktoś nie zna realiów i po Twojej stronie wszystko jest cacy, tylko cała reszta się nie zna, bo uparła się, żeby się czepiać...

bad_mojo
Gramowicz
22/03/2017 12:49
KeyserSoze napisał:

O, ciekawa teza. W takim razie jak ty oceniasz Mass Effect: Andromeda, w które już grałeś i masz podstawy do tego, by ocenić, że moja recenzja mija się z prawdą? I byłbym też nieskończenie wdzięczny gdybyś jeszcze wskazał konkretnie w których miejscach napisałem coś, co nie ma pokrycia w rzeczywistości :)

No cóż, słowem nie napisałem, że nie zgadzam się z Twoją oceną ME:A czy też poszczególnymi zarzutami w stosunku do samej gry. Nie napisałem też, że recenzja mija się z prawdą więc ciężko mi będzie zasłużyć na Twą "nieskończoną wdzięczność" wskazując elementy, które nie mają pokrycia w rzeczywistości. Stwierdziłem jedynie, że recenzja jest słaba. Czemu? Moim zdaniem, tekst nie ma polotu i jest tendencyjny. Uroku całości nie dodaje również wszystko to, co się wydarzyło w komentarzach. Bardzo nie lubię, gdy ktoś się naburmusza w sytuacji gdy ktoś ma inne zdanie. Świadczy to o niedojrzałości. 

Gdzieś tam poniżej piszesz o potrzebie dystansu, ale czy Ty sam owego dystatnsu troszeczkę nie zatraciłeś?

 

Pozdrawiam i zdrowia życzę ^^

 

KeyserSoze
Gramowicz
22/03/2017 12:28
bad_mojo napisał:

Słaba ta recenzja. Taka, powiedziałbym... "płacząca buła". Mam nieodparte wrażenie, że tekst był gotowy przed samą grą, a jej przejście było tylko pretekstem dla utwierdzenia się Autora w przekonaniu, że nie lubi serii "Mass Effect". Szkoda, że w dzisiejszych czasach ktoś pisze recenzje gier, w które grał za karę. Wpółczuję.

O, ciekawa teza. W takim razie jak ty oceniasz Mass Effect: Andromeda, w które już grałeś i masz podstawy do tego, by ocenić, że moja recenzja mija się z prawdą? I byłbym też nieskończenie wdzięczny gdybyś jeszcze wskazał konkretnie w których miejscach napisałem coś, co nie ma pokrycia w rzeczywistości :)

KeyserSoze
Gramowicz
22/03/2017 12:24
Colidor napisał:
 
A wystarczyłby jeden dodatkowy akapit o wydźwięku: "Pomimo wypunktowanych przeze nie wad i licznych minusów, do gry warto usiąść i można się w nią nieźle bawić bo... (tu lista aspektów pozytywnych)."

Są takie fragmenty, w których mówię co jest w Andromedzie w porządku, co też zresztą umieściłem w tabelce pod tekstem po stronie plusów. Tyle, że nie uważam, by do gry było warto siadać i można się było przy niej nieźle bawić, jeśli grało się w poprzednie Mass Effecty i różne inne Wiedźminy. Jest od nich dużo słabsza, zwłaszcza od momentu gdy kończy się w miarę spójny wstęp z niezłym tempem akcji i rozlewa się w pozbawione dynamiki morze nędznych, śmieciowych questów. Ale też lepsza od różnych faktycznie badziewnych gier, które są jeszcze bardziej wadliwe niż Andromeda, a które dostają oceny w okolicach 5-6/10 (a widywałem i siódemki). Ocenienie Andromedy na ich poziomie nie byłoby fair. I ja to wiem, bo znam temat. Ty nie wiesz, bo nie znasz, ale z podziwu godnym uporem ignorujesz własną ignorancję i nadal starsz mi się udowodnić, że nieprawidłowo oceniłem grę, w którą nie grałeś. Nie masz najmniejszych szans by mi w jakikolwiek sposób udowodnić, że ocena 7/10 nie pasuje do treści, a to dlatego, że nie ma żadnego jasno określonego kryterium oceniania, którym mógłbyś się merytorycznie podeprzeć. To tylko twoja opinia. I serio uważasz, że w tych wszystkich komentarzach chodzi wyłącznie o to, że ocena rzekomo nie pasuje do treści recenzji? Że to wywołało takie oburzenie? Serio? Tylko i wyłącznie? No błagam... Jestem absolutnie pewien, że w ogóle nie chodzi o to, bo dokładnie takie samo oburzenie w komentarzach widziałem już setki razy po tym jak skrytykowałem jakąs lubianą markę i serię. To jest reakcja obronna fanów, którzy poczuli się dotknięci, bo nie dystansują się do lubianego produktu i nie potrafią odróżnić jego krytyki od krytyki siebie. I ich krytyka niezgodności oceny i tekstu jest jedynie objawem, a nie chorobą. Gdyby ocena była inna, fala oburzenia byłaby identyczna, tylko znalazłby się jakiś inny punkt zaczepienia, równie słabo uzasadniony merytorycznie, ale tak to już bywa, gdy emocje rosną i trzeba się rzucić, by bronić swojej ulubionej gry, a nie ma za bardzo czym i jak, więc chwyta się byle co, nawet jeśli to się kompletnie nie nadaje :D Dobrze byś to wiedział i bez problemu rozpoznał sytuację, gdybyś pisał recenzje gier do internetu, a nie papieru, gdzie nie masz takiej natychmiastowej interakcji z czytelnikiem i możliwości prowadzenia dialogu. Po prostu nie znasz realiów.

bad_mojo
Gramowicz
22/03/2017 12:01

Słaba ta recenzja. Taka, powiedziałbym... "płacząca buła". Mam nieodparte wrażenie, że tekst był gotowy przed samą grą, a jej przejście było tylko pretekstem dla utwierdzenia się Autora w przekonaniu, że nie lubi serii "Mass Effect". Szkoda, że w dzisiejszych czasach ktoś pisze recenzje gier, w które grał za karę. Wpółczuję.

Colidor
Gramowicz
22/03/2017 12:00
KeyserSoze napisał:
 

Całe to narzekanie na ocenę bierze się chyba z tego, że ja patrzę na grę z dystansu i umieszczam ją w kontekście, a ty nie. Czytasz to co napisałem i tylko to co napisałem, a nie to co jest między wierszami i to co wynika z ogólnej sieci zależności między Andromedą a poprzednimi Mass Effectami, innymi RPG z wyższej półki oraz różnymi grami pozostałymi. Nie masz żadnych, ale to absolutnie żadnych podstaw merytorycznych do dyskusji zarówno nad zawartością recenzji jak i oceną, bo po prostu nie grałeś w grę i nie możesz wiedzieć, czy ocena jest uczciwa, a tekst dobrze charakteryzuje grę. Jak zagrasz, to się przekonasz, że to jest gra 7/10. I że ma te wszystkie wady, o których napisałem. To się wcale nie wyklucza, ale żeby to zrozumieć, trzeba wiedzieć o czym się mówi. Ja wiem, grałem. Wszystkie moje wypowiedzi na temat gry są merytoryczne i słuszne z założenia, bo nie możesz ich poddać żadnej krytyce z racji tego, że nie masz żadnej wiedzy w temacie. Jak nabędziesz, to będziemy mogli merytorycznie dyskutować. A jak na razie cała twoja wypowiedź, choć bardzo kulturalna, jest stuprocentowo bezpodstawną opinią.

Czyli znowu wychodzi na to, że prezentujesz postawę (sorry, za przejście na Ty, ale skoro równosć, to równość): "Ja grałem, wiem co piszę, jakakolwiek krytyka tego, co napisałem, jest bez sensu i koniec!".

Tymczasem w recenzji nie ma ANI JEDNEGO akapitu, który pokazałby pozytywne strony opisywanej przez Ciebie gry. Cała recenzja to wylewanie gorzkich żali, jaka to gra słaba, byle jaka, i w ogóle be, a na koniec dajesz 7 i zadowolony. Każesz czytać ludziom między wierszami, odgadywać swoje intencje. Tymczasem recenzja ma przedstawić RZECZOWY obraz omawianej pozycji osobom, które - UWAGA - nie grały w grę i na podstawie tekstu mają wyrobić sobie opinię czy warto kupować dany produkt, czy też nie. Cały Twój tekst jest zdecydowaie na NIE, a potem wystawiasz ocenę, która przeczy Twojemu wywodowi. A wystarczyłby jeden dodatkowy akapit o wydźwięku: "Pomimo wypunktowanych przeze nie wad i licznych minusów, do gry warto usiąść i można się w nią nieźle bawić bo... (tu lista aspektów pozytywnych)." Następnie nadmienić, jakie to właśnie są zależności w odniesieniu do trylogii Sheparda, i zaznaczyć to,  o czym powiedziałeś dopiero w komentarzach. Tymczasem tego w recenzji brakuje.

A co do braku wiedzy w temacie. Cóż... W grach siedzę od prawie 30 lat, przez pewien czas byłem recenzentem CD-Action i Clicka, ukończyłem dziennikarstwo, a tematem mojej pracy licencjackiej były rodzaje recenzji jako gatunku dziennikarskiego na podstawie właśnie recenzji gier. Tak więc podstawy do oceniania jakości recenzji moim zdaniem mam duże. Podkreślam: nie tego, jaka jest gra i czy masz rację, ale tego, co wynika z lektury Twojej recenzji! I to oceniam, a nie grę samą w sobie!

I cały ten spór, jaki wynikł w komentarzach, jest o to - czego usilnie udajesz, że nie widzisz - iż przez cały tekst narzekasz na to, jaka ta gra jest słaba i niewarta niczyjej uwagi, a następnie bez dania jakichkolwiek opisów aspektów pozytywnych omawianej pozycji wystawiasz ocenę sugerującą, iż jest to produkt względnie dobry. Wszyscy widzą tu dysonans (a nie zajadle bronią gry, w którą nie grali, a Ty owszem), Ty natomiast twierdzisz, że takiego dysonansu nie ma.

Nie podałeś w tekście ani jednego pozytywu uzasadniającego wystawienie takiej, a nie innej oceny, co w efekcie końcowym daje nierzetelny tekst dziennikarski.

Stwierdzenie natomiast, że nikt nie czyta między wierszami, nie domyśla się Twoich intencji i nie potrafi odpowiednio umieścić treści w kontekście, to już jawna kpina z Czytelników. Recenzja jest po to, by odbiorca wyrobił sobie odpowiednie zdanie i na tej podstawie podjął decyzję o zakupie bądź rezygnacji. To natomiast, co Ty zrobiłeś, to opublikowanie tekstu, z którego jawnie wynika, że gra niewarta zakupu, po czym ocena końcowa zawiera się w takiej wartości, która dla wielu oznacza, że jednak warto nabyć daną pozycję. I o ten dysonans większość ma do Ciebie pretensje. A nie o to, że gra jest dobra, a Ty ją zgnoiłeś. To jest ta różnica, której Ty nie chcesz dostrzec. Albo tylko udajesz...

KeyserSoze
Gramowicz
22/03/2017 11:30
Colidor napisał:

Analizując wszelkie przytoczone powyżej przeze mnie fragmenty recenzji i komentarze śmiem twierdzić, że Pan również niezbyt szanuje swoich Czytelników.

Bardzo szanuję. W innej sytuacji osobnikowi, który jest taki chamski i agresywny po prostu bym powiedział "spierdalaj synku" :) A tutaj grzecznie odmówiłem dalszej konwersacji jeśli nie poprawi swoich manier. To jest szacunek. Nie pomogło, bo dalej się tak zachowuje, ale prawdę mówiąc to nie jest mój problem :D A jakim cudem 7/10 skoro nie chce się grać? Bo 7/10 to druga liga (pierwsza to 9/10) i gra przeciętna. Ty możesz sobie uważać, że jest inaczej i że to jest dobra ocena, ale nie masz racji, bo skala ocen już dawno się zdewaluowała i zawęziła tak, że ocen 1-4 praktycznie się nie używa. Najniższa to 5/10 tak naprawdę. Nie będę tutaj tłumaczył dlaczego tak jest, bo to zbędna dygresja. I jeśli weźmiemy to pod uwagę, to 7 jest w środku skali. Oczywiście możesz uważać inaczej, ale to będzie tylko twoje subiektywne zdanie, które jako wyznacznik czegokolwiek jest bezwartościowe dla każdej osoby, oprócz ciebie i tych, którzy uznają cię za autorytet. Zatem 7/10 dla takiej gry z teoretycznie najwyższej półki to jest ocena bardzo niska, w zasadzie najniższa uczciwa. I oznacza, że tak naprawdę jest to średniak. A jest na rynku tyle gier znakomitych i bardzo dobrych, że tracenie czasu na przeciętną moim zdaniem jest błędem.

Całe to narzekanie na ocenę bierze się chyba z tego, że ja patrzę na grę z dystansu i umieszczam ją w kontekście, a ty nie. Czytasz to co napisałem i tylko to co napisałem, a nie to co jest między wierszami i to co wynika z ogólnej sieci zależności między Andromedą a poprzednimi Mass Effectami, innymi RPG z wyższej półki oraz różnymi grami pozostałymi. Nie masz żadnych, ale to absolutnie żadnych podstaw merytorycznych do dyskusji zarówno nad zawartością recenzji jak i oceną, bo po prostu nie grałeś w grę i nie możesz wiedzieć, czy ocena jest uczciwa, a tekst dobrze charakteryzuje grę. Jak zagrasz, to się przekonasz, że to jest gra 7/10. I że ma te wszystkie wady, o których napisałem. To się wcale nie wyklucza, ale żeby to zrozumieć, trzeba wiedzieć o czym się mówi. Ja wiem, grałem. Wszystkie moje wypowiedzi na temat gry są merytoryczne i słuszne z założenia, bo nie możesz ich poddać żadnej krytyce z racji tego, że nie masz żadnej wiedzy w temacie. Jak nabędziesz, to będziemy mogli merytorycznie dyskutować. A jak na razie cała twoja wypowiedź, choć bardzo kulturalna, jest stuprocentowo bezpodstawną opinią.

Valam
Gramowicz
22/03/2017 11:29

Panie Serafin, czekam na pana komentarz do postu Colidora. Czy się doczekam?

KeyserSoze
Gramowicz
22/03/2017 11:01
Bambusek napisał:

Z jednej strony rozumiem Sławka, bo faktycznie, dla takiego studia jak BioWare i dla segmentu AAA, do którego Andromeda bezsprzecznie należy, to 7/10 w obecnych realiach jest stanem dolnym.

I dokładnie o to mi chodzi właśnie. Andromeda jest bardzo słabym AAA. Ale nadal AAA. Nijak się ma do Wiedźmina czy Horizona a także jest bardzo wyraźnie słabsza od trylogii Sheparda, ale gdy się zacznie porównywać ją z na przykład jakimś koślawym Mars: War Logs czy inną produkcją w tym stylu z segmentu 6/10, to jednak mimo wszystko jest lepsza. I dlatego 7/10, bo to uczciwa ocena.

KeyserSoze
Gramowicz
22/03/2017 10:58
Soporowski napisał:

Podobały mi się filmowe dialogi (tak różne od stojących w miejscu gadających kukiełek), a od drugiej części pokochałem gameplay. Misje poboczne mi się nie dłużyły, bo fajnie mi się strzelało. Jak dla mnie części gadane i strzelane były na tyle dobrze wyważone, że mnie nie nudziły. Czy od Pana Serafina dowiedzieliśmy się o zasadniczych różnicach pomiędzy poprzednimi częściami, a dzisiejszą?

Cała recenzja jest właśnie o tych różnicach :) Dialogi nadal są filmowe, ale jest to film z bardzo kiepskimi aktorami tym razem. Więc słabo. Misje poboczne są o wiele mniej ciekawe niż poprzednio a na dodatek jest ich pięć razy więcej. Nie ma już równowagi między gadaniem i strzelaniem, a na dodatek to pierwsze jest nużące, bo barwnych postaci tła, takich, które się zapamiętuje, w zasadzie tutaj nie ma.

Cygi
Gramowicz
22/03/2017 08:53
KeyserSoze napisał:
 

Nihil novi sub sole :)

Po raz n-ty! Tu nie ma żadnych obrońców tej gry, tylko jest krytyka za zawyżoną ocenę, która jest nieadekwatna do treści. Czy tak robi "kółko wzajemnej adoracji"? Przestań tchórzliwie milczeć, odłącz się od matriksa, w którym masz urojenia o obrońcach Bioware'u i odnieś się do kontry Colidora.

KeyserSoze
Gramowicz
22/03/2017 08:47
metronom napisał:

Widzę, że zebrało się tu małe kółko wzajemnej adoracji świętych obrońców Bioware i Mass Effecta :-)

Nihil novi sub sole :)

Soporowski
Gramowicz
21/03/2017 20:55

Muszę zgodzić się z Panem Serafinem. Nie graliśmy ME Andromeda. No ale kurcze, chyba mogę bezpiecznie założyć, że wszyscy graliśmy we wcześniejsze części ME. Ja jestem fanem serii od pierwszej części, którą kupiłem "z pewną taką nieśmiałością". Podobały mi się filmowe dialogi (tak różne od stojących w miejscu gadających kukiełek), a od drugiej części pokochałem gameplay. Misje poboczne mi się nie dłużyły, bo fajnie mi się strzelało. Jak dla mnie części gadane i strzelane były na tyle dobrze wyważone, że mnie nie nudziły. Czy od Pana Serafina dowiedzieliśmy się o zasadniczych różnicach pomiędzy poprzednimi częściami, a dzisiejszą? Mówię za siebie, ale ja z "recenzji" dowiedziałem się więcej o piszącym niż opisywanej grze. Nie twierdzę jednocześnie, że recenzent się myli. Pamiętam jakim niemiłym zaskoczeniem był dla mnie Dragon Age II. Rozumiem, więc co to znaczy, że gra potrafi zmęczyć, bo powodowany nostalgią za DA Origins, chciałem dwójkę przynajmniej skończyć, a było ciężko. Więcej recenzenckiego chłodu, a mniej emocji Panie Serafin. Te zachowajmy na dyskusje społeczno-obyczajowe.

AlSandro
Gramowicz
21/03/2017 20:21

Panie autorze po takiej recenzji taka ocena? Coś skrzeczy...

Bambusek
Gramowicz
21/03/2017 20:20

A, czyli parytetowy /uploads/emoticons/smile.png" srcset="/uploads/emoticons/smile@2x.png 2x" title=":)" width="20" /> 

 

Z jednej strony rozumiem Sławka, bo faktycznie, dla takiego studia jak BioWare i dla segmentu AAA, do którego Andromeda bezsprzecznie należy, to 7/10 w obecnych realiach jest stanem dolnym. 

 

Z drugiej rozumiem komentujących tutaj, którzy są zmęczeni skalą ocen od 7 do 10, a z tekstu faktycznie wychodzi, że powyżej 5 to tutaj być nie powinno. 

TigerXP
Gramowicz
21/03/2017 20:16
13 minut temu, Bambusek napisał:

Hmm, tylko który tekst uważasz za poprzedni? Ten o parytetach czy ten o kółku dialogowym? 

Tego który wzbudził tyle emocji na forum.

Bambusek
Gramowicz
21/03/2017 20:02
20 godzin temu, TigerXP napisał:

Tak z innej beczki, czemu ostatniego swojego tekstu nie broniłes tak ochoczo?

Hmm, tylko który tekst uważasz za poprzedni? Ten o parytetach czy ten o kółku dialogowym? 

Cygi
Gramowicz
21/03/2017 19:19

Także jestem ciekaw, czy Serafin odniesie się do postu Colidora, bo to jest 100% szach-mat na Serafinie. No, poza tym "Pan" wobec Serafina, bo za to jak traktuje innych, to on na to nie zasługuje.

Skelldon
Gramowicz
21/03/2017 16:19

Mogę się mylić, ale "przeciętnie" raczej oznacza tyle samo, co "średnio". Średnia, jak sama nazwa wskazuje, oznacza coś w okolicach środka. W przypadku skali ocen 1-10 byłoby można pomyśleć, że to oceny od 4.5 do 5.5. Tymczasem opisany powyżej przeciętny do bólu MEA dostał ocenę grubo ponadprzeciętną. Wygląda to jak wypracowanie, w którym teza została porządnie postawiona, rozwinięcie szło zgodnie z tezą, a w zakończeniu autor jednak się rozmyślił i znegował wiekszość argumentów. Wygląda to źle. I tylko to przeszkadza większości z nas. Nie szkalowanie gry. Bo, niestety czy stety, są ludzie, którzy sugerują się ocenami, a tutaj dostajemy znak, że "no jest spoko". Tak, tak, 7/10 to bardzo mało jak na część legendarnej serii, ale nie wszyscy ograli poprzednie części. /uploads/emoticons/unsure.png" srcset="/uploads/emoticons/unsure@2x.png 2x" title=":/" width="20" />

@Colidor

Potrzebujemy więcej takich ludzi, jak Ty. Świetne podejście do tematu, szanuję bardzo.

Colidor
Gramowicz
21/03/2017 15:53

Szanowny Panie Sławku, autorze recenzji Mass Effect: Andromeda.

Od początku śledzę dyskusję w komentarzach i odnośnie jej poziomu merytorycznego tak ze strony Czytelników, jak i Pańskiej, wypowiadać się nie będę. Wolność słowa, demokracja, róznorodność poglądów i gustów - rzecz ludzka i nie mnie ją krytykować czy oceniać. Można powiedzieć, że jestem fanem trylogii Mass Effect, ze wszystkimi jej plusami i minusami, bez zagłębiania się w szczegóły i różne za i przeciw powiem tylko tyle, że uważam serię za dobrą grę, przy której przyjemnie spędziłem czas (i przeszedłem trzykrotnie). Zaznaczyć też muszę, że owszem, w Andromedę nie grałem i jeszcze przez pewien czas w nią nie zagram.

Zrobiła się tu jednak spora burza, w której główną kwestią jest fakt, że wystawił Pan grze ocenę 7/10, przy jednoczesnym drastycznie negatywnym wydźwięku Pańskiej recenzji.

Jak sam Pan napisał w komentarzu: „I nie mają się do czego przyczepić, bo posiadają zerowe podstawy merytoryczne do krytyki, więc z uporem maniaka drążą temat rozbieżności tekstu recenzji i oceny. A tam nie ma żadnej rozbieżności, co już wytłumaczyłem.

Akurat podstawa merytoryczna do krytyki jest. Tyle że, jak już wspomniano - krytyka dotyczy nieadekwatności wymowy RECENZJI do wystawionej OCENY! Śmiem zatem twierdzić, że podstawa jest bardzo wysoka, bo każdy z Czytelników ma Pański tekst przed nosem. I odnosi się do tekstu, a nie do gry samej w sobie.

Zaś co do wytłumaczenia przez Pana, iż nie ma żadnej rozbieżności, to przepraszam, ale w Pańskich komentarzach znalazłem wyłącznie coś takiego:

Moim zdaniem to jest wystarczająco niska ocena dla takiego dużego tytułu, który mimo wszystkich swoich wad jest jednak lepszy niż jakieś Mars: War Logs czy inny crap. Krytykuję go ostro, ale porównując do gier z kategorii 9/10, także dlatego, że do niej należały poprzednie Mass Effecty.” „I nawet w samej recenzji przecież masz dość wyraźnie narzekanie na to, że w grze nie ma nic nowego, nie kreatywnego, że zamiast iść do przodu to się cofnęła.

Teraz zaś kilka przykładów treści bezpośrednio z Pańskiej recenzji omawianej gry:

Pięć lat czekania na nowego Mass Effect. I okazuje się, że niestety nie było warto. BioWare spadło do drugiej ligi.” To gry otrzymujące ocenę 7/10, czyli tak naprawdę dobry produkt wart zagrania, to jest już DRUGA LIGA???

Mass Effect: Andromeda to pozbawiony polotu przeciętniak” Skoro przeciętniak, to czemu ocena powyżej średniej skali?

Gra jest durna niesłychanie, to akurat zostało zachowane w stanie nieskazitelnym. Nic tu się nie trzyma kupy i aż śmiać się chce, gdy śmietanka ludzkości, weterani i elita zachowują się jak banda niekompetentnych amatorów, średnio rozgarniętych również na dodatek. [...] Nie ma ani stylu, ani wizji, ani klimatu. [...] Andromeda jest tak boleśnie pozbawiona kreatywności, polotu i własnych pomysłów, że aż chce się oczy ze zdumienia przecierać. [...] Każda z tych rzeczy osobno byłaby dość sporą wadą. A razem? Razem są po prostu porażką. Mass Effect: Andromeda to jedno wielkie rozczarowanie. [...] Trzy czwarte zadań i czynności, które zostaną nam zlecone, to zwykłe śmieci. Coś całkiem zbędnego.” Czyli jednym słowem - totalny crap!

Gry ma się serdecznie dość już po kilkunastu godzinach, jeszcze przed półmetkiem." Czyli nie warto dograć nawet do połowy. Za co więc te 7/10???

BioWare miało duży budżet i w miarę zadbało o kwestie techniczne, więc wszystko nieźle wygląda i znośnie działa, co jest niekwestionowanym plusem w sytuacji, gdy cała reszta gry to mniejsze lub większe minusy.” Z tego zaś wynika, że tylko pod względem technicznym jest dobrze, a cała reszta to gniot niewart uwagi.

Kończy zaś Pan recenzję stwierdzeniem: „Nie spodziewałem się, że BioWare zrobi z kontynuacji było nie było porządnej serii Mass Effect, coś, w co po prostu nie chce się grać.” Po raz kolejny: skoro nie chce się grać, to jakim cudem 7/10??? W gry z taką oceną właśnie chce się grać. Nie są one może majstersztykami, czy kamieniami milowymi branży, ale porządnym produktem, z którym warto się zapoznać. Przynajmniej ja odbieram w ten sposób taką notę wystawioną dowolnej grze. Z Pańskiego zaś tekstu wynika, że nie warto, bo jeszcze przed połową gry totalnie się już nie chce.

Za co więc taka ocena? Za 25% zawartości „nieśmieciowej” i względnie porządne technikalia???

Napisał Pan w komentarzach: „Obawiam się, że ogólnie o wielu rzeczach nie masz pojęcia. Ale porozmawiamy o tym dopiero jak nabędziesz trochę kultury osobistej i nauczysz się szanować rozmówcę.

Analizując wszelkie przytoczone powyżej przeze mnie fragmenty recenzji i komentarze śmiem twierdzić, że Pan również niezbyt szanuje swoich Czytelników.

Mam nadzieję, że doczekam sie odpowiedzi na przedstawione tutaj - było nie było - odpowiednio merytorycznie uargumentowane i z zachowaniem kultury oraz szacunku kwestie.

Shaddon
Gramowicz
21/03/2017 13:47
3 godziny temu, KeyserSoze napisał:

Zgadza się. Widzę mnóstwo emocji w komentarzach tutaj. I zero obiektywizmu. Przypominam - ja w tę grę grałem i wiem jaka jest. Nikt z tutaj zebranych nie grał. Ale już się rzucają, żeby chronić swojego Mass Effecta, by zasłaniać go własną piersią /uploads/emoticons/biggrin.png" srcset="/uploads/emoticons/biggrin@2x.png 2x" title=":D" width="20" /> I nie mają się do czego przyczepić, bo posiadają zerowe podstawy merytoryczne do krytyki.

Mnóstwo emocji to akurat widać w twej recenzji, drogi autorze. Nie wymagam, by recenzent gwałcił zasady gatunku i nagle zaczął pisać teksty wyprane z subiektywizmu, ale ty nawet nie starałeś się ukrywać, że podchodzisz do sprawy bardzo osobiście i emocjonalnie. Fabuła jest "głupiutka", a postaci "nudne", bo  ty tak uważasz, ale DLACZEGO konkretnie? Odwrotnych haseł używałeś w stosunku do Numenery i tam również nikt nie dowiedział się, co właściwie miało tam być wartego uwagi. Wyszło na to, że w sumie niewiele.  Twierdzisz, że 75% zawartości gry to śmieci. A mogę zapytać jakich metod badawczych użyłeś do uzyskania tak dokładnych wyliczeń? To puste stwierdzenie, nie warte dla mnie jako czytelnika kompletnie nic, bo i nic konkretnego z niego nie wynika. Na wszelkie zarzuty reagujesz atakami nazywając "obrońcą Andromedy" każdego, kto ma uwagi odnośnie tej recenzji. Rzecz w tym, że nie czytasz, co się do ciebie pisze - tutaj naprawdę mało kto stoi murem za tą grą, bo i nikt nie miał jeszcze okazji w nią zagrać, tu chodzi wyłącznie o ciebie i twój problem z ważeniem słów. 

Wasieq
Gramowicz
21/03/2017 13:45
Bizonsky87 napisał:

Nie przepadam za otwartymi światami (...) ale o ile w Wiedźminie mi odpowiadał i miałem satysfakcję z wykonywanych zadań, to w Inkwizycji miałem odczucie straconego czasu na, jak to Pan Sławek określił - powtarzalną śmieciową zawartość.

Bardzo ciekawe pytanie, zwłaszcza w kontekscie Inkwizycji. Jedną z moich obaw była powtórka Inkwizycji w postaci: 'musisz przejść jeszcze dwie lokacje, żeby ruszyć dalej w fabule'. O ile z początku było to zabawne, o tyle w dalszych częściach gry irytowało i spowodowało że DA:I nie skończyłem.

Inna kwestia, że mam trochę wrażenie, że ME:A padł ofiarą własnego marketingu. Wszyscy spodziewali się złotych gór i wodotrysków, a tutaj gra która po prostu jest... niezła.Ale nie powoduje opadu szczęki i rozłożenia na łopatki. Nie twierdzę, że to źle. Ktoś wcześniej poruszył temat książek - jasne, mozna czytać Shakespear'a albo, bardziej w klimacie, Heinlein'a lub Dick'a, ale czasem ma się po prostu ochote na czytadło. I tym chyba własnie jest Andromeda - czytadłem, przy którym fajnie się posiedzi przez jakiś czas i tyle.

Co mnie zastanawia, Panie Sławku, czytając Pańską recenzję odniosłem wrażenie że nowa produkcja Bioware'u to dno dna i beznadzieja. Być może tak jest, ale z drugiej strony nie widać przez to tych pozytywów (jakieś są na pewno), które sprawiają, że ocena końcowa to 7/10 a nie np. 4/10. Pytanie więc za sto punktów: jest 'nieżle na 7/10' czy 'tragicznie na 7/10'?

 

Cygi
Gramowicz
21/03/2017 13:43
KeyserSoze napisał:

1) o wielu rzeczach nie masz pojęcia 2) porozmawiamy o tym dopiero jak nabędziesz trochę kultury osobistej i nauczysz się szanować rozmówcę. 3) Nikt z tutaj zebranych nie grał. Ale już się rzucają, żeby chronić swojego Mass Effecta 4) fani teorii spiskowych są bardzo fajni

1) Ogłosił to on - Serafin - który myśli, że tylko on jedyny ma o wszystkim pojęcie. Zdejmij te klapki z oczu. 2) Ludzie, czy wy dostrzegacie tą farsę? Serafin, lustro w domu masz? O kulturze osobistej i szanowaniu rozmówcy pouczasz ty? Ty?! Który tego wszystkiego za grosz nie posiada? Co za bezczelna hipokryzja. 3) Czy ty ślepy jesteś?! Wszyscy tu obecni nie bronią tego pół-produktu, tylko krytykują ocenę nieadekwatną do treści. Komentujący chcą niższej oceny. 4) "Ohoho, trzeba porównać człowieka do fana teorii spiskowych, będę taki dojrzały, ohoho!". Przestań się udzielać, zrobisz tylko dobrze temu portalowi.

SpiralArchitect
Gramowicz
21/03/2017 13:37

Ciągłe powtarzanie "ja tam dobrze napisałem, tylko ludzie nie rozumieją" jest nieprofesjonalne. Roźdźwięk między tekstem a oceną jest i każdy to widzi, niezależnie swojego od zdania na temat gry. Bo tu wystarczy umieć czytać i odrobinę logicznie myśleć. Nie czepiam się tekstu, nie czepiam się oceny, ale one razem nijak się do siebie nie mają. No i jeszcze te plusy i minusy w podsumowaniu...To nie jest 7 - gra dobra. To jest pasztet. Więc należałoby być konsekwentnym i dać odpowiednią notę. No chyba, że tekst ma taką wymowę, jaką ma, tylko po to, żeby było kontrowersyjnie, ale jesli tak jest, to trochę słabo. Ale znowu - plusy i minusy zdają się temu przeczyć.

Bizonsky87
Gramowicz
21/03/2017 13:14

Mam pytanie do autora recenzji odnośnie questów pobocznych w Mass Effect Andromeda. W recenzji serwisu konukrencyjnego recenzent chwalił postęp w zakresie questów pobocznych w stosunku do Dragon Age Inkwizycja. Tzn. chwalił je za unikatowość w aspekcie tła fabularnego, mimo że też polegają na powtarzających się schematach, podobnie jak w Wiedźminie 3. Chciałem zapytać jakie są odczucia Pana Sławka odnośnie zadań pobocznych w Andromedzie? Tzn. są bliższe Inkwizycji czy najnowszemu Wiedźminowi?

Nie przepadam za otwartymi światami, bo zabierają one mnóstwo czasu, na którego nadmiar nie narzekam, ale o ile w Wiedźminie mi odpowiadał i miałem satysfakcję z wykonywanych zadań, to w Inkwizycji miałem odczucie straconego czasu na, jak to Pan Sławek określił - powtarzalną śmieciową zawartość.

Pajonk78
Gramowicz
21/03/2017 12:28
1 godzinę temu, KeyserSoze napisał:

Taka luźna uwaga: Albo rozmyślnie kłamiesz albo nie masz pojęcia o czym mówisz /uploads/emoticons/smile.png" srcset="/uploads/emoticons/smile@2x.png 2x" title=":)" width="20" />

Choćby IMRO - tyle jeśli idzie o moje "kłamstwa". Cóż: nie od dziś wiadomo, że innych mierzy się własną miarą... Tam też wylewano na ciebie wiadra pomyj z powodu bardzo chamskich zagrywek i mega bezczelnych komentarzy (tutaj muszę przyznać, że są one ciut bardziej stonowane, ale nadal wynika z nich, że jesteś Alfą i Omegą, a my się gó**o znamy), z czego nic sobie oczywiście nie robiłeś, a nagle zniknąłeś jak i tamta strona - jednostki tak aspołeczne i przekonane o swojej zajedwabistości są po prostu toksyczne i ostatecznie odbijają się czkawką pracodawcy, który je zatrudnia. Choć pewnie zaraz w swej megalomanii napiszesz, że tamta strona padła, bo odszedłeś, ale to już nie mój problem. /uploads/emoticons/wink.png" srcset="/uploads/emoticons/wink@2x.png 2x" title=";)" width="20" /> EOT

Hidden_shadow666
Gramowicz
21/03/2017 12:11
KeyserSoze napisał:
Hidden_shadow666 napisał:

 tam gdzie dużo emocji tam mało obiektywizmu

Zgadza się. Widzę mnóstwo emocji w komentarzach tutaj. I zero obiektywizmu. Przypominam - ja w tę grę grałem i wiem jaka jest. Nikt z tutaj zebranych nie grał. Ale już się rzucają, żeby chronić swojego Mass Effecta, by zasłaniać go własną piersią :D I nie mają się do czego przyczepić, bo posiadają zerowe podstawy merytoryczne do krytyki, więc z uporem maniaka drążą temat rozbieżności tekstu recenzji i oceny. A tam nie ma żadnej rozbieżności, co już wytłumaczyłem 

https://www.youtube.com/watch?v=kzJc6jo-0XA

Masz, ucz się. 

stonek84
Gramowicz
21/03/2017 12:00

Żeby było jasne, nie zamierzam bronić gry, bo w nią nie grałem i jestem w stanie uwierzyć autorowi recenzji, że gra jest co najwyżej średnia i choć miałem zamiar ją kupić, to jednak chyba sobie odpuszczę. Nie da się jednak nie zauważyć, że recenzja charakteryzuje się dużą dawką złośliwości i wydaje mi się, że właśnie stąd to poruszenie w komentarzach. Po portalu tej klasy oczekuję profesjonalnych i w miarę obiektywnych recenzji. Niestety, autor recenzji wyraża swoją opinię w sposób przypominający trolla internetowego. Niechęć do serii (twórców? wydawcy?) aż bije po oczach. Naprawdę, da się napisać wiele złego o słabej grze w sposób nieobrażający jej twórców i przy okazji graczy, którym gra się podobała.

Poza tym, komentarze w stylu: "Nie macie prawa mnie krytykować, bo ja grałem, a wy nie", to już chyba jakiś żart. Użytkownicy krytykują Twoją recenzję, a nie "bronią gry włąsną piersią".

Rozbieżność treści recenzji z końcową oceną już pomijam...

metronom
Gramowicz
21/03/2017 11:02

Widzę, że zebrało się tu małe kółko wzajemnej adoracji świętych obrońców Bioware i Mass Effecta :-)

Mogę powiedzieć, że jestem miłośnikiem tej serii (miłośnikiem, bo na pewno nie fanatykiem) ale to prawda, że od samego początku była ona infantylna, miejscami nieco przygłupia (zwłaszcza jeśli chodzi o dialogi czy zachowania postaci), z towarzyszami, których w większości nie można inaczej określić jako pocieszni idioci (są też wyjątki). Niemniej grało się w to wszystko całkiem przyjemnie, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestie związane z eliminacją przeciwników, choć wymagający jakoś nigdy nie byli. Kiedy reszta - fabuła, drugoplanowe historie, dialogi i postacie - stanowi średni poziom z potencjałem na bycie czymś więcej, można przynajmniej nieźle pobawić się strzelając do wrogów. Mimo wszystko nadal darzę serię sympatią, pewnie głównie z braku konkurencji.

Ale to było kiedyś. Dziś mamy 2017 rok, wyszło kilka naprawdę świetnych produkcji w gatunku szeroko rozumianego RPG, niektóre z nich udowodniły, że wcale nie trzeba traktować gracza jak półgłówka, inne ustanowiły wysokie poprzeczki w dziedzinie artyzmu kreacji świata gry, ciekawych dialogów i postaci, prowadzenia głównej fabuły i zadań pobocznych w otwartych światach, w przywiązaniu do szczegółów. Na niektóre z nich powoływali się sami twórcy Andromedy, więc tym bardziej należałoby oczekiwać po tym tytule jakiegoś dobrego poziomu w tej materii. Człowiek czyta też książki dzięki czemu obcuje nieraz z naprawdę nieźle rozpisanymi opowieściami, więc i wobec gier, zwłaszcza gdy jego staż gracza ma już dwucyfrową historię, ma pewne oczekiwania.

Tymczasem z wielu analiz Andromedy maluje się obraz tego o czym napisał również autor powyższej recenzji, znów dostajemy ten sam głupkowaty, pozbawiony w wielu miejscach logiki, produkt, tym razem nieco inaczej zapakowany. Smutne to, naprawdę.

Ta branża musi chyba jeszcze sporo dojrzeć. Dotyczy to wszystkich, zarówno graczy (aby czasem wymagali od siebie czegoś więcej, byli również bardziej krytyczni wobec tego co dostają), twórców (aby nie bali się czasem popuścić wodzy swojej kreatywności, zaryzykować), wydawców (aby nie liczyły się wyłącznie słupki, ryzyko też czasem popłaca) i mediów (aby miały odwagę traktować na równi każdego twórcę i jego produkt, niezależnie od tego czy jest małym, nieznanym, czy też z historią i wsparciem molochów wydawniczych).

KeyserSoze
Gramowicz
21/03/2017 10:27
Pajonk78 napisał:

Taka luźna uwaga: wszystkie portale, w których do tej pory SS pisał, padały. Przypadek? Nie sądzę - czyżby przyszła pora na Gram?

Taka luźna uwaga: Albo rozmyślnie kłamiesz albo nie masz pojęcia o czym mówisz :) Ale spoko, fani teorii spiskowych są bardzo fajni, zwłaszcza gdy od razu się ujawniają i już wiadomo, że nie ma sensu z nimi toczyć jakiejkolwiek dyskusji :D

KeyserSoze
Gramowicz
21/03/2017 10:23
Hidden_shadow666 napisał:

 tam gdzie dużo emocji tam mało obiektywizmu

Zgadza się. Widzę mnóstwo emocji w komentarzach tutaj. I zero obiektywizmu. Przypominam - ja w tę grę grałem i wiem jaka jest. Nikt z tutaj zebranych nie grał. Ale już się rzucają, żeby chronić swojego Mass Effecta, by zasłaniać go własną piersią :D I nie mają się do czego przyczepić, bo posiadają zerowe podstawy merytoryczne do krytyki, więc z uporem maniaka drążą temat rozbieżności tekstu recenzji i oceny. A tam nie ma żadnej rozbieżności, co już wytłumaczyłem 

Pajonk78
Gramowicz
21/03/2017 10:22
51 minut temu, Cygi napisał:

Swoim wizerunkiem i zachowaniem działasz na szkodę temu portalowi, nie mam pojęcia, dlaczego właściciele gramu ciebie tu jeszcze trzymają.

Taka luźna uwaga: wszystkie portale, w których do tej pory SS pisał, padały. Przypadek? Nie sądzę - czyżby przyszła pora na Gram? /uploads/emoticons/smile.png" srcset="/uploads/emoticons/smile@2x.png 2x" title=":)" width="20" />

A tak w sprawie recenzji zarzucę to co i pozostali: większość tekstu traktuje o tym jaka ta gra jest słaba, jak bardzo BioWare się z nią wyłożył itp. itd., a ocena końcowa 7/10... Nawet sam początek recenzji: " Pięć lat czekania na nowego Mass Effect. I okazuje się, że niestety nie było warto. BioWare spadło do drugiej ligi." IMO przygotowuje czytającego na maksymalnie 5/10 i tak naciągając ocenę w kierunku przeciętnej (przynajmniej ja tak rozumiem przeciętność w przypadku stosowania skali do 10 - bo ani to nie idzie w kierunku "do du*y", czyli 2-4, ani w kierunku "dobra", czyli 6-9), bo jeśli po 5 latach oczekiwania okazuje się, że nie było warto, to gra chyba jest poniżej przeciętnej, c'nie? Do tego ostatnie zdanie recenzji: " Ja jednak liczyłem na podjęcie walki o panowanie na rynku RPG, i naprawdę nie spodziewałem się, że BioWare zrobi z kontynuacji było nie było porządnej serii Mass Effect, coś, w co po prostu nie chce się grać." - w grę z oceną 7/10 nie chce się grać? RLY?

Co do samej jakości gry: IMO już po samych filmikach było widać, że produkcja szału nie zrobi, ani du*y urywać nie będzie - jeśli ktoś się nastawił, że będą same ochy i achy to sam sobie jest winien.

KeyserSoze
Gramowicz
21/03/2017 10:17
Cygi napisał:
 

 nie mam pojęcia

Obawiam się, że ogólnie o wielu rzeczach nie masz pojęcia. Ale porozmawiamy o tym dopiero jak nabędziesz trochę kultury osobistej i nauczysz się szanować rozmówcę.

fenr1r
Gramowicz
21/03/2017 09:21
Cytat

Gry ma się serdecznie dość już po kilkunastu godzinach

Kiedy czytam coś takiego, to mam wrażenie, że piszesz o grze słabej, a nie dobrej, ani nawet przeciętnej. Jeżeli gra w połowie rozgrywki staje się nudna i irytująca do tego stopnia, że nie da się dalej brnąć, to w moim rozumieniu nie jest to rozrywka tylko czas stracony.

Wydaje mi się, że ocena 7/10 oznacza grę dobrą, nie porywającą, ale pozwalającą stosunkowo przyjemnie spędzić czas, niektórych może nawet wciągnie. Natomiast z tekstu wynika, że musimy przebić się przez te wszystkie upierdliwości, głupią fabułę i zupełnie nieciekawe postacie. Może gra zasługuje na taką a nie inną ocenę, ale nie wynika to z przedstawionej argumentacji.

Generalnie zarzuty pokrywają się z tym co napisał John Walker na RPS, chociaż jego recenzja jest jeszcze bardziej (delikatnie mówiąc) nieprzychylna.

Cygi
Gramowicz
21/03/2017 09:05
KeyserSoze napisał:

1) Po czapie? :D Od kogo niby? :D 2) logika, głos rozsądku, argumentów 3) ludzie nadal nie rozumieją o co mi chodziło :) 4) Mam problem z grą, która jest dużo gorsza niż być powinna :) 5) spróbować zrozumieć czyjś punkt widzenia :)

1) Uwaga! Uwaga! Serafin nie twierdzi, że ludzie leją na niego moczem, tylko że to pada deszcz. Jak można być tak ślepym... 2) Te wszystkie rzeczy i Serafin w jednym zdaniu? Chyba żartujesz. 3) Po tym co ostanio odsmarowałeś? Że nie wspomnę o wcześniejszych ekscesach na tym portalu? Uważasz się za wszystkowiedzącego, a tych, którzy się nie zgadzają, uważasz za plebsowych debili. 4) Ale ocenimy ją na 7/10, olać wydźwięk treści. WTF... 5) Że co?! Przecież dobitnie pokazałeś, jakim jesteś przedstawicielem niewolnika umysłowej propagandy poprawności politycznej. Aż rzygać się chciało. Swoim wizerunkiem i zachowaniem działasz na szkodę temu portalowi, nie mam pojęcia, dlaczego właściciele gramu ciebie tu jeszcze trzymają.

Hidden_shadow666
Gramowicz
21/03/2017 08:09

Właśnie dlatego recenzje nie powinny być pisane moment po spotkaniu z tytułem. Recenzja kierowana jest emocjami, a tam gdzie dużo emocji tam mało obiektywizmu. Przykład " 75% zawartości to śmieci", trudno o mniej obiektywną ocenę, co z posotałymi 25 % ? Można wysunąć wniosek, że Autor wiązał ogromne nadzieję z tytułem i spotkał się przy 'Andromedzie' z szarą rzeczywistością i w ramach emocjonalnego epizodu wylał tonę subiektywnego kwasu na tytuł. Na przyszłość, dajcie sobie proszę parę dni na ochłonięcie dopiero bierzcie się za pisanie felietonów/recenzji inaczej swoimi wyssanymi z palca opiniami demotywujecie część graczy.

Mauden
Gramowicz
21/03/2017 07:49

Nie za bardzo ogarniam... Autor nie powiedział praktycznie nic pozytywnego na temat tej gry, już od tytułu wiemy że gra jest słaba a dalsza treść tylko to potwierdza. A ocena - 7 (?). To by raczej wskazywało, że gra jest conajmniej dobra. Jeżeli chodzi o treść recenzji - nie mam nic do zarzucenia, zgadzam się praktycznie z każdym zarzutem, natomiast przy takiej treści oceną (wg mnie) powinna być max 5.

Xelos_Iterion
Gramowicz
21/03/2017 01:35

Shaddon: nowy Torment jest, moim zdaniem, grą po prostu dobrą. I, w przeciwieństwie do wielu ostatnich tak zwanych cRPGów, jest cRPGiem. Sam przeczytałem (względnie czytałem) niejedną kiepską powieść, ale teksty Numenery ciężko nazwać grafomańskimi. Gdzieniegdzie mogłoby być zgrabniej ułożone, ale grafomaństwo? Skądże. Choć przyznam, że wersja angielska bardziej przypadła mi do gustu. W tym przypadku więc to rzecz tłumaczy, a nie gry jako takiej.

Gra nie spotkała się z moimi oczekiwaniami, a głównym moim wobec niej zarzutem jest długość. To, że jest w zasadzie krótka sprawiło, że w grze nie było zwyczajnie czasu na rozwinięcie fabularnych motywów, zgłębienie tajemnic, poznawanie towarzyszy itd. To niestety sprawiło, że akcenty fabularne rozłożono w taki sposób, że w zasadzie nie do końca można odczuć powagę sytuacji w tym bogatym i osobliwym świecie.

Prawda, rozczarowałem się. A jednak ta gra nie udaje cRPGa jak te wszystkie Mass Effecty, Fallouty Bethesdy czy Wiedźminy.

KeyserSoze
Gramowicz
21/03/2017 00:27
Shaddon napisał:

Czy nie lepiej było oddać go komuś o mniej konserwatywnych poglądach?

Ekhm... nie wiem jak mam to skomentować... ja i konserwatywne poglądy? :D O to mnie jeszcze nikt nie oskarżył, powiem ci :) I nawet w samej recenzji przecież masz dość wyraźnie narzekanie na to, że w grze nie ma nic nowego, nie kreatywnego, że zamiast iść do przodu to się cofnęła. Czy tak mówi konserwatysta?!