Na serwerach wciąż tłok - recenzja dodatku Call of Duty: Infinite Warfare - Sabotage

Adam "Harpen" Berlik
2017/02/10 11:30
0
0

Pierwsze rozszerzenie do Call of Duty: Infinite Warfare to zestaw nowych map godny polecenia.

Na serwerach wciąż tłok - recenzja dodatku Call of Duty: Infinite Warfare - Sabotage

Oczywiście wciąż można dyskutować, czy 61 złotych za cztery nowe lokacje dla trybu wieloosobowego i kolejny rozdział opowieści z zombiakami w roli głównej, to zbyt dużo, by uzasadnić zakup dodatku. Dlatego też napiszę to, o czym wspomniałem już przy okazji recenzji DLC do Call of Duty: Black Ops III. Gracze, którzy odwiedzają serwery regularnie, powinni koniecznie zaopatrzyć się w Sabotage, bo to naprawdę solidne rozszerzenie zapewniające dodatkowe godziny zabawy. Pozostali nabywcy Call of Duty: Infinite Warfare niech poczekają na obniżkę ceny i zostaną przy standardowych mapach.

Neon to bodajże najlepsza mapa z całego pakietu. Mamy tutaj coś rodzaju nowoczesnego, ale w pełni wirtualnego miasta, gdzie nie brakuje dynamicznej wymiany ognia na wąskich ulicach, jak i możliwości zabijania przeciwników z karabinu snajperskiego. Mapa daje sporo możliwości i adresowana jest do wszystkich graczy niezależnie od ich preferencji. Na uwagę zasługuje obecność futurystycznych samochodów, jak i pięknych widoków znajdujących się już poza obszarem bitwy.

Mapa daje spore możliwości taktyczne niezależnie od wybranego trybu rozgrywki i preferencji graczy. Rozgrywka toczy się na otwartej przestrzeni i w zamkniętych pomieszczeniach, a oczy trzeba mieć dokoła głowy, bo tutaj wrogowie znacznie częściej wykorzystują wysokie skoki i atakują z różnych wysokości. Oczywiście system destrukcji otoczenia praktycznie nie istnieje, ale cieszy fakt, że możemy zniszczyć samochody, które po chwili znów się odtworzą. Takie rozwiązanie skutecznie zachęca do obmyślania ciekawych strategii.

Call of Duty: Infinite Warfare - Sabotage zabiera graczy także do Wenecji. Zabawa na mapie Renaissance przypadnie do gustu przede wszystkim tym, którzy szukają niewielkiej lokacji (bo oczywiście nie jest to cała Wenecja, lecz jedynie fragment przepięknego miasta) z ciasnymi uliczkami i klasycznymi budynkami. Wśród nich przede wszystkim fenomenalnie wyglądająca katedra oraz zabytkowe kamienice. Nie mogło tu oczywiście zabraknąć również kanałów stanowiących element krajobrazu.

Renaissance to dla każdego coś miłego – naprawdę: jest gdzie się schować, by "ściągnąć" innego gracza z karabinu snajperskiego, a oprócz tego można także wdać się w szybkie wymiany ognia na ulicy. Cieszy także dość spory rozmiar mapy, który sprawia, że akcja przenosi się w różne rejony lokacji, co skutecznie zachęca do głosowania na nią w przedmeczowym lobby. Dla niektórych wadą może być fakt, że mało tu elementów charakterystycznych dla Infinite Warfare, tj. kosmicznej atmosfery. Inni natomiast poczują się, jakby grali w klasyczne części serii.

Za sprawą Noir twórcy Call of Duty: Infinite Warfare ukazują swoją wizję miasta przyszłości inspirowanego Brooklynem. Nie powiem, że akcja toczy się tutaj pod osłoną nocy, ale lokacja jest dużo bardziej ciemna, ale za to bardziej klimatyczna od poprzednich. Mamy tutaj nie tylko centralny obszar mapy, w którym jesteśmy odsłonięci, ale kilka pobocznych ścieżek umożliwiających zaskoczenie rywala. Czasem jednak warto się zatrzymać i podziwiać niesamowity widok na Manhattan.

GramTV przedstawia:

Świetna atmosfera to jednak nie wszystko, ale trzeba przyznać, że w parze z nią idzie angażująca rozgrywka. Zdecydowana większość akcji toczy się tutaj w wąskich uliczkach, gdzie można zginąć bardzo szybko, jeśli nie zauważy się przeciwnika. Dostrzeżenie wroga jest jeszcze trudniejsze po wejściu do pobliskiego klubu, gdzie praktycznie niewiele słychać, bo wszystkie dźwięki skutecznie tłumi tragiczna muzyka.

Dominion stara się grać na wspomnieniach fanów Call of Duty, bowiem autorzy serwują im odświeżoną wersję lokacji Afghan z Modern Warfare 2. Skoro jednak Infinite Warfare zaoferowało nam wycieczkę w kosmos, to i wspomniana mapa nie może do końca przypominać klasyka. W związku z jej akcja toczy się na Marsie, a rozbity na środku statek z pewnością przywoła na myśl wiele godzin spędzonych z MW 2.

Jeśli lubicie walkę na krótkim dystansie, raczej nie macie tu czego szukać. Warto jednak wziąć ze sobą karabin snajperski, bo można fajnie pobawić się w kampera. Trzeba jednak pamiętać, że konstrukcja mapy pozwala graczom schować się w różnych miejscach, więc trzeba mieć niekiedy sokole oko, by dostrzeć potencjalną ofiarę. Szkoda tylko, że projekt mapy nijak nie współgra z możliwościami naszego bohatera - zapomnijcie raczej o wysokich skokach.

Sabotage oferuje także nowy rozdział kampanii zombie dostępnej w Call of Duty: Infinite Warfare. Tym razem opuszczamy lata osiemdziesiąte i park rozrywki z nieumarłymi stworami, by przenieść się do opuszczonego domku z dala od cywilizacji. Akcja epizodu Rave in the Redwoods nie tylko rozgrywa się w zupełnie nowym miejscu, ale i czasie - bohaterowie przenoszą się do lat dziewięćdziesiątych. Całość przywołuje na myśl stare filmy opowiadające o losach nastolatków walczących o przetrwanie w opuszczonym domku w lesie.

Główne zasady gry nie uległy zmianie, więc ponownie zajmujemy się odpieraniem kolejnych fal przeciwników, zabawę rozpoczynamy bez jakiejkolwiek broni. Dopiero po chwili znajdujemy kij golfowy, a później ogromną siekierę i maczetę. Z czasem jednak do naszego ekwipunku trafia również oczywiście broń palna. To ciekawe urozmaicenie, podobnie zresztą, jak zmiana teatru działań gracza. Na tyle wystarczające, by odróżnić Rave in the Redwoods od poprzedniego odcinka i skutecznie zachęcić mnie do ponownej walki z zombie.

Tak, jak napisałem we wstępie, Call of Duty: Infinite Warfare - Sabotage można śmiało polecić fanom nowej odsłony serii. Choć pomysł umieszczenia odświeżonej wersji lokacji Afghan z Modern Warfare 2 nie jest może strzałem w dziesiątkę, to i tak otrzymujemy tu pakiet dopracowanych i zróżnicowanych lokacji.

8,0
Solidny zestaw
Plusy
  • cztery niezwykle klimatyczne i zróżnicowane mapy do rozgrywki wieloosobowej
  • angażujący rozdział kampanii w trybie zombie
Minusy
  • projekt mapy Dominion raczej nie pozwala na wykorzystywanie specjalnych zdolności poruszania się postaci
  • dla niektórych graczy zbyt wysoka cena
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!