Recenzja Dawn of Titans - klon Clash of Clans ubrany w piękne szaty

Katarzyna Dąbkowska
2017/01/22 18:00
0
0

Kolejny słaby klon czy gra warta uwagi?

Recenzja Dawn of Titans - klon Clash of Clans ubrany w piękne szaty

Firma Zynga znana jest przede wszystkim z popularnego jeszcze kilka lat temu FarmVille'a czy Mafia Wars, które opanowały facebookowe gry. Tym razem firma zainwestowała w coś z zupełnie innej beczki. Dawn of Titans może stawać w szranki z Clash of Clans. Ale czy będzie miało taką siłę przebicia?

Dawn of Titans, w wielkim skrócie, można określić klonem wspomnianego Clash of Clans. Tutaj także wcielamy się we władcę pewnego królestwa, którego zadaniem jest odpieranie najazdów wroga i atakowanie terenów innych użytkowników, umacnianie swojego wojska i dbanie o wzbogacenie się.

Na czym to wzbogacenie się polega? Tutaj zastosowano standardowy w tego typu produkcjach model „zbuduj-zbierz-zainwestuj-zbuduj”. Działa to jak we wspomnianym Clash of Clans czy Twierdzy. Budujemy budynki, by gromadzić zasoby, następnie je zbieramy, a te inwestujemy w rozbudowę kolejnych budynków dających nam możliwość na dalsze rozwijanie naszego królestwa i umacnianie armii. Ta jest kluczowa w grze, bo stanowi podwaliny pod moc ataku i obrony. Im więcej zarabiamy, tym więcej budujemy, a im więcej budujemy, tym więcej inwestujemy.

W zasadzie większość czynności, jakie wykonujemy w grze skupia się wokół zdobywania surowców i rozbudowywania armii. Nie spodziewajcie się masy możliwości. Nie możemy od razu wskoczyć w wir walki z najmocniejszymi wojownikami. Kolejne postacie musimy odblokowywać rozwijając najważniejsze budynki. Kiedy już jednak taką jednostkę odblokujemy i wytrenujemy (każdy trening wymaga jednak czasu), możemy udać się w bój.

Dawn of Titans oferuje kampanię dla pojedynczego gracza, a także potyczki online z innymi użytkownikami. Kampania w grze najzwyczajniej w świecie kuleje i w zasadzie może się nadać jako samouczek dla początkujących. Rozgrywka w tym trybie jest niesamowicie liniowa, przeciwnicy po kilku rundach za mocni, byśmy mogli stawić im czoła, więc dalsza szarpanina na polu bitwy okaże się po prostu zbyt męcząca, by brać w niej udział dalej. Raz pokonany wróg nie może zostać pokonany ponownie, tak więc nie zdobędziemy na tym etapie zbyt dużo doświadczenia.

Gra stawia ewidentnie na możliwość obrony czy najazdów i to jest jedna z najmocniejszych stron całej Dawn of Titans. Podczas pojedynku gracz stawia swoje wojsko naprzeciwko armii przeciwnika i stara się tak pokierować jednostkami, by wygrać potyczkę. Sterowanie wydaje się proste, bo wystarczy wybrać jednostkę i pokierować ją na oddział wroga. Bitwa powinna się rozegrać sama, jednak zdarzyło mi się przegrać pozostawiając grę samej sobie. Trzeba pilnować gry, by przez przypadek nie polec w walce.

GramTV przedstawia:

Zdecydowanie najciekawszym elementem gry jest możliwość najazdu lub wykradnięcia elementu mapy. Całość naszego królestwa składa się z naszego zamku oraz pomniejszych wysepek stanowiących źródło naszych późniejszych dochodów. Za możliwość zagarnięcia kawałka ziemi wroga zapłacimy o dwa razy więcej niż za prosty najazd i zagrabienie surowców, jednak warto to zrobić, bo wtedy wykradziona wyspa będzie zarabiała na nas. Jest to świetny pomysł i niezwykle orzeźwia nieco drętwą, utartą ścieżkę wśród gier strategicznych.

Najważniejszą jednostką w grze są tytułowi tytani. To oni mają największą siłę przebicia i sieją największą destrukcję w strukturach wroga. Podczas rozgrywki możemy zdobywać nowych tytanów i ich udoskonalać. Każdy z nich ma swoje umiejętności. Dzierżą oni także mityczne artefakty, które dodają nam bonusy do rozgrywki.

Dawn of Titans z pewnością przyciągnie Waszą uwagę świetnie dopracowaną oprawą graficzną. Nie jest tak barwna, jak w przypadku Clash of Clans, jednak zawiera w sobie naprawdę ładnie narysowane lokacje, tytanów i wojowników. Oprawa graficzna została bardzo dobrze zaprojektowana i za to trzeba Zyngę pochwalić, choć etap samej walki nie wygląda zachęcająco. Brakuje tutaj dobrze narysowanych postaci, które na planszy wyglądają jak źle dograna zgraja mrówek. Mimo wszystko oprawa wizualna daje bardzo miłe dla oka wrażenia, a gra przy okazji działa płynnie nawet na starszych sprzętach. Efektu dopełnia wpadająca w ucho muzyka, która pasuje klimatem do aktualnie wykonywanych w grze czynności. W zamku rozbrzmiewać będzie spokojna nuta, a podczas potyczek usłyszymy nieco ostrzejsze granie.

Wszystko to brzmi jak całkiem dobrze dopracowana strategia. I Dawn of Titans taką jest. Jest jednak jedno „ale”, które rujnuje całą zabawę w grze. Największym wrogiem gry są tutaj mikrotransakcje. Gra działa jak przebieżka przez fabrykę czekolady z Charliem. Najpierw możemy się do woli zachwycać i czerpać przyjemność z grania, a później ktoś daje nam do zrozumienia, że ta przyjemność się kiedyś skończy i trzeba będzie za nią zapłacić. A w Dawn of Titans płaci się grube pieniądze i to za wszystko. Za jeden najazd musimy zapłacić 3 punkty energii, za dużo korzystniejsze przejęcie lokacji – 6 punktów. Podczas rozgrywki mamy jedynie kilkanaście punktów, co przekłada się na zaledwie 3 duże pojedynki trwające maksymalnie kilka minut. Łącznie z „przeklikaniem” wszystkich opcji w grze i zakupieniem budynków, naraz spędzamy w grze maksymalnie 15 minut. Oczywiście. Możemy wspomagać się gemami, które otrzymujemy za wykonywanie kolejnych zadań, jednak te wraz z postępem rozgrywki stają się coraz trudniejsze do zdobycia, a spora grupka kryształków szybko topnieje. W grze potrzebujemy także surowców, które możemy tracić podczas najazdów innych użytkowników. Potrzebujemy ich przykładowo do rozbudowy budynków, rekrutowania wojska czy naprawy artefaktów. W ostatnim przypadku naprawa może się nie udać, więc lądujemy wtedy z pustym kilkoma tysiącami jednostek pożywienia mniej i wciąż zepsutym sprzętem.

Dawn of Titans to kolejna ofiara mikrotransakcji. To dobrze dopracowana strategia opakowana w bardzo ładną oprawę graficzną i ciekawą, choć nieco oklepaną koncepcję. Byłoby dobrze, ale Zynga postawiła na pieniądze. Z takim podejściem nie wróżę im długiego życia. Z drugiej strony – jeśli macie odrobinę cierpliwości lub potrzebujecie gry na kilkuminutowe posiedzenia w świątyni dumania – Dawn of Titans jest warte sprawdzenia.

6,5
Kolejna dobra gra zabita przez mikropłatności.
Plusy
  • oprawa wizualna
  • muzyka
  • ciekawa rozgrywka
  • opcja "podkradania" lokacji
Minusy
  • utrudniające grę mikrotransakcje
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!