Kultowa saga na drodze donikąd. Recenzja filmu Łotr 1. Gwiezdne Wojny - Historie

Sławek Serafin
2016/12/15 00:43
57
0

Gwiezdne Wojny odbrązowione, sprowadzone z poziomu epickiego rozmachu do opowieści z frontu, wypadają blado i nijako.

Gdy rok temu wychodziłem z kina po seansie Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy, targały mną różne emocje. Z jednej strony byłem oburzony tym, że próbowano sprzedać nam jeszcze raz dokładnie to samo, ale z drugiej pozostawałem pod wrażeniem tupetu twórców, którzy zrobili bezczelną powtórkę, którą mimo wszystko dało się oglądać. Film mnie rozczarował, ale nie było to jakieś wielkie zaskoczenie, bo każdy z ostatnich filmów z tej serii rozczarowywał i był wyraźnie słabszy niż poprzedni. Konsekwencji nie można tu nikomu odmówić. Także w przypadku najnowszej produkcji, Łotr 1. Gwiezdne Wojny - Historie, która trzyma się tego schematu. Tym razem po wyjściu z sali kinowej stwierdziłem, że poprzedni obraz może i był kiepski, ale jednak lepszy niż ten. Przynajmniej wzbudzał jakieś emocje. Łotr 1 tylko nudzi. Nic więcej.

Kultowa saga na drodze donikąd. Recenzja filmu Łotr 1. Gwiezdne Wojny - Historie

Zabawne jest to, że tym razem sama historia jest ciekawa. To znaczy, potencjalnie ciekawa. Nie tylko dlatego, że zapełnia nam fabułą białą plamę z oryginalnej trylogii, dopowiadając jak to się stało, że plany pierwszej Gwiazdy Śmierci znalazły się na początku czwartego epizodu w rękach księżniczki Lei. Nie, to ogólnie to mogła być niezła opowieść. O zwykłych ludziach, o determinacji, o zwątpieniu, o poświęceniu, odwadze i tak dalej. Łotr 1 miał być inny niż pozostałe Gwiezdne Wojny, miał być odbrązowiony, zdemitologizowany, bez zmagań Jasnej i Ciemnej strony Mocy w tle. Film miał opowiedzieć wojenną historię od strony mniej lub bardziej zwykłych żołnierzy pozostających w tym epickim konflikcie gdzieś tam na rubieżach, na marginesie. Ale jednocześnie tak samo bohaterskich i tak samo zasłużonych dla końcowego zwycięstwa. Taki miał być Łotr 1. I taki mógł być. Ale nie jest. Scenariusz miał potencjał, ale rozmieniono go na drobne, które potem wrzucono do automatu trzaskającego od sztancy kolejne efekty specjalne. Nuda. Nawet te efekty były nudne.

Łotr 1. Gwiezdne Wojny - Historie zawodzi na prawie każdym froncie. Na samym początku jako kino wojenne. To znaczy, owszem, niby widać tutaj jego echa jakieś. Ale jeśli ktoś mi powie, że jest to kino wojenne choćby w jednej trzeciej takie dobre jak Parszywa dwunastka, Szeregowiec Ryan, Pluton, Full Metal Jacket czy choćby nawet płytki i nastawiony na efekty Helikopter w ogniu, to wybuchnę śmiechem tak potężnym, że mogę skończyć w szpitalu. Jest słabo. Strasznie słabo. Historia jest banalna, schematyczna i przewidywalna nie dlatego, że znamy już zakończenie, ale dlatego, że każda kolejna scena jest spodziewana. Łotr 1 niczym nie zaskakuje. Kompletnie. Nie mamy tu ani jednego zwrotu akcji. Nawet połówki. Nuda, sroga nuda. Ale to jeszcze nie jest najgorsze.

Największym problemem filmu jest to, że nie ma w nim bohaterów pierwszoplanowych. No nie ma. Ci, którzy nimi powinni być, są tak perfekcyjnie nijacy i płascy, że ich miejsce jest na planie drugim albo trzecim. Weźmy tak zwaną główną bohaterkę, czyli Jyn. Idealnie bezpłciowa. Niby ma jakąś tam traumę z dzieciństwa, bo jej matka została zamordowana a ojciec porwany i zmuszony do pracy nad Gwiazdą Śmierci. Szkoda zresztą, że do roli ojca zaangażowano fenomenalnego Madsa Mikkelsena, bo wypowiada on trzy słowa na krzyż i dwa razy zmienia wyraz twarzy, co daje mu jeszcze mniej wpływu na film, niż miał w Doktorze Strange. Ale Jyn. Uciekinierka, wychowana przez fanatycznego buntownika (tutaj znów świetny aktor, Forest Whitaker, w żenująco napisanej, karykaturalnej roli), zostaje zmuszona do współpracy z Rebelią. I tyle. Ma jedną retrospekcję. No klękajcie narody, ależ głębia. Jakiś konflikt wewnętrzny? A skąd. Jakieś uczucia, przemyślenia, inny wyraz twarzy? Najwyraźniej były zbędne. Wewnętrzna przemiana? No dobra, przemiana jest. Równie niespodziewana, co wschód słońca rano. Nie wiadomo dlaczego nastąpiła, ale jest. W filmie tak pozbawionym charakteru, nawet skutek bez przyczyny przyjmuje się z wdzięcznością. Na bezrybiu... wiadomo co. Jyn jest fatalnie napisaną i kiepsko zagraną postacią, z którą nie da się nawiązać kontaktu emocjonalnego nawet na siłę, bo wyczuwa się, że to tylko kukła. A i tak jest najciekawszą i najbardziej wielowymiarową postacią z tego niby-pierwszego-ale-drugiego planu. Z pozostałymi jest o wiele gorzej.

Oni już naprawdę nie mają za grosz charakteru i charyzmy. Są nijacy i pozbawieni klasy. Niespójni i jednowymiarowi. I kolorowi oraz łatwi do rozpoznania wizualnego dzięki odpowiednim akcentom. Tak jakby producenci zapomnieli, że najpierw się kreuje fajną, ciekawą postać, z którą się można identyfikować i którą można polubić, a dopiero potem się produkuje jej plastikowe figurki w celu sprzedania ich fanom. Tutaj puste w środku zabawki w tworzywa bardzo sztucznego trafiły od razu na ekran. Nic sobą nie reprezentują. Nie tylko nieskończenie daleko im do postaci z oryginalnej trylogii, ale są jeszcze bardziej papierowe i miałkie, niż te z drugiej. Wiem, że to przerażające, ale Jar Jar Binks wniósłby do tego filmu więdzej życia, autentyzmu i charakteru, niż cała jego obsada. To znaczy, przepraszam, prawie cała. Bo są tu też postacie znane z najstarszych Gwiezdnych Wojen. I one, jako jedyne, dają radę. Ale jeśli komputerowo wygenerowany wizerunek nieżyjącego od 20 lat aktora gra lepiej i jest lepszym bohaterem negatywnym, niż główny antagonista filmu, to coś tu jest bardzo, bardzo nie tak. Dyrektor Krennic jest tak słaby jako czołowa postać negatywna, że aż śmiać się chce z biedaka, który myśli, że za pomocą zamiatania płaszczykiem, pokaże jak bardzo jest zły. I oczywiście finałowa jego konfrontacja z Jyn jest równie wątła i nędzna. Można by ją określić jako kompletnie niszczącą klimat, gdyby Łotr 1 w ogóle miał jakiś klimat. Ale na szczęście nie ma. Są tylko przebłyski, gdy pojawiają się przelotnie kultowe postacie. To za mało.

GramTV przedstawia:

Łotr 1. Gwiezdne Wojny - Historie nie wszystkiego jednak ma za mało. Efektów specjalnych na przykład jest aż nadmiar. Eksplozje planetarne, łamiące się okręty kosmiczne, bitwy na orbicie i na powierzchni. Jest tu wszystko. I wszystko tak samo, jak zawsze. Czwarty epizod Gwiezdnych Wojen dał nam fenomenalną bitwę kosmiczną. Piąty zauroczył taką, która rozgrywała się na planecie. Szósty elegancko połączył obie w całość, przeskakując między powierzchnią a przestrzenią. I na dodatek pomnożył skalę. I to było genialne. A potem? Potem już było gorzej. Ale druga trylogia jeszcze jakoś dawała radę i miała kilka solidnych, grających na emocjach scen batalistycznych. Teraz to się skończyło. Łotr 1 pełny jest pozbawionych wyrazu kalek. Wszystkie bitwy są tutaj niewyraźnymi kserokopiami. Żadna nie ma choćby ułamka własnego charakteru. Ja nie oczekuję od razu geniuszu na miarę plaży Omaha z Szeregowca Ryana czy Cwału Walkirii z Czasu Apokalipsy, ale jeśli relatywnie niskobudżetowe seriale science-fiction w stylu Farscape, Deep Space Nine czy Stargate SG-1, nie mówiąc już o Battlestar Galactica, potrafią pokazać dramatyczną, ciekawszą i bardziej emocjonującą bitwę w kosmosie niż Gwiezdne Wojny, to naprawdę coś tutaj potężnie nie gra. Fajnie, że się błyska. Fajnie, że wybucha. Fajnie, że jest kolorowo. Tylko my już nie mamy po trzy lata proszę państwa, żeby nas zachwycało sreberko majtające się na sznurku...

Łotr 1 byłby filmem zwyczajnie nędznym, gdyby nie Gwiezdne Wojny jednak. Sentyment pomaga. Nie ratuje, ale robi za poduszkę powietrzną, dzięki której z kraksy wychodzimy obolali, ale cali, a nie ze zmiażdżonymi kończynami i krwotokami wewnętrznymi. Miło się patrzy na typowe dla sagi rekwizyty, fajnie jest znów wrócić do starych, dobrych klimatów pierwszej trylogii i... bardzo dziwnie się słucha muzyki, która nie została skomponowana przez Johna Williamsa i która jest praktycznie pozbawiona dobrze nam znanych tematów. To znaczy, właściwie w ogóle się nie słucha. Nie byłem sobie w stanie przypomnieć ani jednej melodii po wyjściu z kina. To źle. Fatalnie wręcz. Nowa trylogia miała przynajmniej ten swój porywający Duel of the Fates. I dopasowaną do niego niezapomnianą scenę. A Łotr 1? Nic z tych rzeczy. Absolutnie nic. Tylko te poduszki powietrzne. To jednak są Gwiezdne Wojny. I dowiadujemy się o pewnych faktach, które odnoszą się do pierwszego film z całego cyklu. Tyle. Reszta? Nuda. Nędza. Śmieci.

Cieszyłem się, gdy Disney przejmował markę Gwiezdnych Wojen. Wydawało mi się, że tacy specjaliści w końcu przywrócą ją do dawnej chwały, nadszarpniętej nową trylogią. I wierzyłem w nich nawet po ubiegłorocznym policzku w postaci Przebudzenia Mocy. Myślałem, że to taki żart może. Że się drażnią z fanami. Gra wstępna, czy coś. Łotr 1 miał pokazać klasę. Miał być nowym spojrzeniem na cykl. I faktycznie jest. Niestety, od tej nowej strony Gwiezdne Wojny wyglądają bardzo słabo. Film pokazał tylko, że Disney ma jeszcze mniej pojęcia, co zrobić z legendą, niż miał George Lucas. Popychają kultową markę do przodu i cieszą się, że ona się sama toczy coraz szybciej. Nie widzą, że to dlatego, że są na równi pochyłej. Gwiezdne Wojny pędzą donikąd. Jaka szkoda. Jaka wielka szkoda.

Komentarze
57
Usunięty
Usunięty
05/02/2017 09:59

Hmmm ... a niby dlaczego ten film MIAŁ być zabawny? Poza tym, odpowiednią dawkę humoru wprowadzał Imperialny droid.

Film broni się świetną akcją i scenami batalistycznymi, których brakuje w TFA.

Usunięty
Usunięty
05/02/2017 00:04
Dnia 28.12.2016 o 15:25, Aurelinus napisał:

Miał rację, bo spodziewaliście się Battlestar Galactica czy tym podobnego tasiemca, a go nie dostaliście, czy miał rację, bo:

Bo nie jest serialem? Nawet nie wiem jak to skomentować.

Bo nie zauważył, że ma w filmie tę samą muzykę, co w poprzednich częściach?

Bo nie zwrócił uwagi na to, że ten film to taka próba retro, mająca na celu nieodróżnianie się od epizodów 4-6?

Bo nie trwał 4-5 godzin, co pozwoliłoby (być może) dorysować głębię postaciom?

Bo mitologizuje np. Powrót Jedi, który jest na swój sposób najbardziej żenującą częścią (z uwagi na miśki lejące Imperium kijami /emoticons/laugh.png" srcset="/emoticons/laugh@2x.png 2x" title="xD" width="20" />) i równie drewnianą przemianę Vadera tudzież zabicie Imperatora - nota bene Maul czy Luke podobny upadek przeżyli, Maul przecięty na pół...)?

Czy w jakiejkolwiek części sagi pojawił się naprawdę wybitny aktor (z wyjątkiem Forda, McGregora i Jacksona, którzy (dwaj ostatni) akurat też mieli drętwo napisane postacie), by oczekiwać fajerwerków aktorskich?

Czy film mu się po prostu nie spodobał (to się da zrozumieć) i postanowił to kuriozalnie i nierzetelnie uzasadnić?

Bo: - Ilość zwrotów akcji wynosiła 0, słownie - zero (w szkole filmowej za taki scenariusz byłaby po prostu dwója) - słaby scenariusz - nieciekawe postacie - tanie akcje, głupie zachowania - słabe aktorstwo protagonistów - mało zabawny (zaśmiałem się tylko raz) Jedyne co ratuje ten film w moich oczach to końcowe sceny walki bo bez tego nie byłoby w ogóle co oglądać.

Aurelinus
Gramowicz
28/12/2016 15:25
Dnia ‎2016‎-‎12‎-‎26 o 23:28, Laston napisał:

Po powrocie z kina stwierdzam, że... miał rację.

Miał rację, bo spodziewaliście się Battlestar Galactica czy tym podobnego tasiemca, a go nie dostaliście, czy miał rację, bo:

Bo nie jest serialem? Nawet nie wiem jak to skomentować.

Bo nie zauważył, że ma w filmie tę samą muzykę, co w poprzednich częściach?

Bo nie zwrócił uwagi na to, że ten film to taka próba retro, mająca na celu nieodróżnianie się od epizodów 4-6?

Bo nie trwał 4-5 godzin, co pozwoliłoby (być może) dorysować głębię postaciom?

Bo mitologizuje np. Powrót Jedi, który jest na swój sposób najbardziej żenującą częścią (z uwagi na miśki lejące Imperium kijami /emoticons/laugh.png" srcset="/emoticons/laugh@2x.png 2x" title="xD" width="20" />) i równie drewnianą przemianę Vadera tudzież zabicie Imperatora - nota bene Maul czy Luke podobny upadek przeżyli, Maul przecięty na pół...)?

Czy w jakiejkolwiek części sagi pojawił się naprawdę wybitny aktor (z wyjątkiem Forda, McGregora i Jacksona, którzy (dwaj ostatni) akurat też mieli drętwo napisane postacie), by oczekiwać fajerwerków aktorskich?

Czy film mu się po prostu nie spodobał (to się da zrozumieć) i postanowił to kuriozalnie i nierzetelnie uzasadnić?

Usunięty
Usunięty
28/12/2016 10:28

Z tymi wyrazistymi aktorami bym nie przesadzał, gdyż to akurat w TFA stało na znacznie wyższym poziomie.

Łotr jest fajny, ale jego problemem są bohaterowie, którzy są ledwo zarysowani i ciężko jest się widzowi z nimi identyfikować, poza tym jest ok.

Od strony wizualnej jest znacznie lepiej niż w TFA, gdyż sama Jedha bije na głowę wszystkie lokacje w E VII. Są tu też nowe pojazdy dla Imperium, gdzie w "Przebudzeniu Mocy" wycięto scenę ze śnieżnym pojazdem Najwyższego Porządku i praktycznie nie ma tam nowych pojazdów i technologii, choć w uniwersum minęło 40 lat.

Serwis 'Na Ekranie" (a dokładnie jeden z jego redaktorów) uznał "Rogue One" za najlepszy film w uniwersum SW - cóż, z tym bym polemizował, ale film jest na prawdę fajny i tylko to się liczy.

MisioKGB
Gramowicz
28/12/2016 08:29

Mi się spin off bardzo podobał, mógłbym śmiało powiedzieć,że był lepszy od Przebudzenia Mocy. Bardziej wyraziści aktorzy, lepsze zwroty akcji i coś innego, wszak w 7 części dostaliśmy imo delikatną kalkę Nowej Nadziei. Nie zmienia to faktu,że obie części są świetne, serio cieszę się że mogę te filmy oglądać tak jak niegdyś moi rodzice.

Gregario
Gramowicz
27/12/2016 22:30

Niestety, Łotr 1 jest słaby. Myślałem, że będzie trochę lepiej niż w gramowej recenzji ale... nie było. Ani gra aktorska, ani muzyka, ani fabuła mnie nie zachwyciły. Jedynymi plusami, które sprawiły, że film dało się w miarę przyjemnie oglądać były różnego rodzaju nawiązania do starych GW. A to starzy i poczciwi szturmowcy, krążowniki Imperium, Darth Vader w dobrej formie, Gwiazda Śmierci i wiele innych. Oglądając takie filmy jak Łotr 1 zaczynam się martwić o poziom kolejnych filmów z serii GW /emoticons/unsure.png" srcset="/emoticons/unsure@2x.png 2x" title=":/" width="20" />

fenr1r
Gramowicz
27/12/2016 14:47

Film dobry tak żeby usiąść, napchać gębę popcornem i nie analizować zbytnio co się dzieje. Rozrywka w sam raz na mój skacowany umysł. Łotr 1 to nie jest kino ani wybitne, ani kultowe, chociaż lepsze niż Przebudzenie Mocy, ale o to nie trudno.

Jakoś nie kupuję fabuły, dla mnie nie historia nie trzyma się kupy, chociaż i tak z góry wiadomo jak film się skończy.

Usunięty
Usunięty
26/12/2016 23:28

Po przeczytaniu recenzji szczerze myślałem, że autor recenzji jest niespełna rozumu. Po powrocie z kina stwierdzam, że... miał rację. Film jest cienki jak barszcz. Zwracam honor.

Usunięty
Usunięty
19/12/2016 18:16

Byłem w kinie i mogę powiedzieć, że Rouge 1 jest o wiele lepszym filmem niż The Force Awakens. TFA miał tyle dziur w fabule i dodatkowo był w wielu miejscach gwałtem na uniwersum Star Wars, że bania staje.

naczelnyk
Gramowicz
19/12/2016 16:31
4 godziny temu, Aurelinus napisał:

Wydaje mi się natomiast, że m.in. stawiany zarzut płaskich walk i ich rzekomego niedopracowania to zamierzony efekt w Rogue 1. Owszem ze scen wylewają się miliony dolarów, ale mimo wszystko je stonowano, ograniczono i wypłaszczono, by uzyskać (być może niezamierzony) efekt/wrażenie, jakby ten film nakręcono przed Nową Nadzieją i jeśli tak miało być, to się udało. A jeśli nie, to mimowolnie tak się stało i git.

Jest dokładnie jak piszesz. Nawet statki kosmiczne w Rogue 1 są białe jak w Nowej Nadziei - to ponoć efekt kłopotów z ówczesną technologią bluescreenu, potem były już szare.

Aurelinus
Gramowicz
19/12/2016 11:55
28 minut temu, lis_23 napisał:

A nowe Treki wcale nie są złe i bliżej im do SW niż do starych filmów z serii - w każdym razie, ja bawię się na nich równie dobrze, jak na SW.

Nie hejcę Treków co do zasady, ale niektóre, szczególnie starsze wydawnictwa, z których powiewało nudą i które skutecznie mnie zniechęciły do dalszego śledzenia ich losów.

Wydaje mi się natomiast, że m.in. stawiany zarzut płaskich walk i ich rzekomego niedopracowania to zamierzony efekt w Rogue 1. Owszem ze scen wylewają się miliony dolarów, ale mimo wszystko je stonowano, ograniczono i wypłaszczono, by uzyskać (być może niezamierzony) efekt/wrażenie, jakby ten film nakręcono przed Nową Nadzieją i jeśli tak miało być, to się udało. A jeśli nie, to mimowolnie tak się stało i git.

Usunięty
Usunięty
19/12/2016 11:22

No tak, źle zacytowało /emoticons/wink.png" srcset="/emoticons/wink@2x.png 2x" title=";)" width="20" />

A nowe Treki wcale nie są złe i bliżej im do SW niż do starych filmów z serii - w każdym razie, ja bawię się na nich równie dobrze, jak na SW.

Aurelinus
Gramowicz
19/12/2016 11:06
1 godzinę temu, lis_23 napisał:

Nie zgodzę się. Mamy nowy temat dla Jyn i nowy marsz dla Imperium (temat głównego antagonisty) oraz ładny " Your Father Would Be Proud". Giacchino miał bardzo mało czasu na skomponowanie muzyki (po rezygnacji  Desplata) i szacun za to, co udało Mu się osiągnąć.

Piszesz o czym innym tzn. muzyce, a załączasz cytat dotyczący postaci...

Tak czy inaczej wyraźnie napisałem (ws. muzyki) - "większość motywów". Zresztą nie ma co się sprzeczać ani marudzić, muzyka jest na właściwym poziomie. Po prostu "ał-tor"/emoticons/smile.png" srcset="/emoticons/smile@2x.png 2x" title=":)" width="20" /> ww. recenzji jest, zdaje się, fanboyem Star Treka, co dość jasno wynika z wyrażanych opinii, i może powinien poprzestać na recenzowaniu tychże, czego też nie zazdroszczę, bo i filmy, i serial bywają naprawdę nudne i przewidywalne.

Ja tam na filmie świetnie się bawiłem, przywołał mi syndrom zachwytu, jaki miałem, gdy poszedłem pierwszy raz, 100 lat temu, na premierę Nowej Nadziei, nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba i od takich produkcji nie wymagam.

Usunięty
Usunięty
19/12/2016 09:36
8 godzin temu, Aurelinus napisał:

- Po drugie budowanie postaci - owszem, nie błyszczą charakterami, ale zwyczajnie nie mogą. Film jest zalany akcją i obejmuje dość duży kalejdoskop zdarzeń, gdyby wdano się jeszcze w warstwę psychologiczną, to trwałby 4 albo 5 godzin przy takim podejściu do fabuły;

 

Nie zgodzę się. Mamy nowy temat dla Jyn i nowy marsz dla Imperium (temat głównego antagonisty) oraz ładny " Your Father Would Be Proud". Giacchino miał bardzo mało czasu na skomponowanie muzyki (po rezygnacji  Desplata) i szacun za to, co udało Mu się osiągnąć.

Usunięty
Usunięty
19/12/2016 03:55
Aurelinus napisał:

Osobiście "rozbawił" mnie tylko tylko spadający krążownik w próżni kosmicznej, ale poza tym - jak nakbardziej pozytywne wrażenia.

Bardzo zgadzam sie z tym co napisales ale musze jednak sprobowac obronic te scene z krazownikiem. Zostal on popchniety w kierunku planety (generatora tarczy) a poniewaz byl jej bardzo blisko to grawitacja byla na tyle silna zeby go sciagnac w dol kiedy silniki przestaly dzialac. 

Aurelinus
Gramowicz
19/12/2016 00:39

Żenująca recenzja żenującego hejtera. Nie chce mi się polemizować z wydumanymi "wadami", które widzi, ale kilka uwypuklę:

- Po pierwsze muzyka - wbrew temu, co twierdzi autorzyna, większość motywów to tylko wolniejsze lub lekko zmodyfikowane wersje wcześniejszych utworów, nie wpadają w ucho, bo je wszytkie znamy;

- Po drugie budowanie postaci - owszem, nie błyszczą charakterami, ale zwyczajnie nie mogą. Film jest zalany akcją i obejmuje dość duży kalejdoskop zdarzeń, gdyby wdano się jeszcze w warstwę psychologiczną, to trwałby 4 albo 5 godzin przy takim podejściu do fabuły;

- "Wewnętrzna przemiana" jest zarysowana w równym stopniu co wcześniej Vader, tyle, że tamten miał na to 3 części sagi, a bredzenie, że "nie wiadomo skąd" to już swego rodzaju szczyt szczytów - no przecież wiadomo dlaczego (bo tatuś).

- Przewidywalność fabuły to chyba znak rozpoznawczy tej serii. Można było 30 kilka lat temu przewidzieć każdy cal sagi po obejrzeniu Nowej Nadziei, więc w czym problem z przewidywalnością akurat tego filmu?

Tak dla wiadomosci tego pana retfucenzenta - cała saga to patos, bo to taki rodzaj filmu - space opera - nazwa zobowiązuje.

Osobiście "rozbawił" mnie tylko tylko spadający krążownik w próżni kosmicznej, ale poza tym - jak nakbardziej pozytywne wrażenia.

Za to na absolutny plus cała retro-retrospekcja w postaci migotających światełek i pseudo-przestarzałej grafiki na ekranach monitorów - niby jak w częściach IV-VI, ale takie fajne, nierażące i mile łechtające wrażenia z topornych animacji z części IV-VI, w czasie, gdy robiły wrażenie.

Film: 9/10, nawet 9+/10, i zasłużona metka najlepszej części do spółki z "Imperium Kontratakuje". Pewnie, można się czepiać szczegółow (owszem, Forrest dostał marną rolę i postać), jak w każdej części sagi i jak w każdym produkcie z Made in Hollywood, tylko po co?

Recenzja: 0/10 i zaśłużona metka hejtera i braku zrozumienia "o co tu chodzi". Chłopie, nie chodź na takie kino.

Usunięty
Usunięty
18/12/2016 03:01

Rogue One 9/10 jak da mnie. Autor coś bredzi.

Usunięty
Usunięty
17/12/2016 13:53

Mam wrażenie że autor tej recenzji był na innym filmie, ja osobiście stawiam Rogue 1 na podium tuż obok oryginalnej trylogii. Świetny film. 

Usunięty
Usunięty
17/12/2016 10:23

Najgorsza jest ta wojenka, że albo musi się komuś podobać TFA i nie podobać "Rogue" One, albo jest się fanem RO i nienawidzi się TFA - nie można lubić obu filmów, bo nie jest się "prawdziwym fanem SW'. Podobnie było w przypadku oryginalnej trylogii i tzw. nowej trylogii - albo jedno, albo drugie, nie ma nic pośrodku.

Usunięty
Usunięty
17/12/2016 09:58
Skybot napisał:

Bronie niektórych myśli autora bo ma naprawdę dobre spostrzeżenia i widać podobne odezwy w sieci coraz większej społeczności że ma podobne odczucia więc tego filmu

Jakie spostrzeżenia? Że film kiepski albo nudny to odczucia, a nie spostrzeżenia. Odezwy w Sieci? Linki poproszę. Mniej bronienia kumpla, więcej merytoryki, o którą zresztą autor recenzji sam poprosił.

Fang
Gramowicz
17/12/2016 09:24

Siódmy epizod niezbyt mi się podobał ale chciałem dać szanse temu filmowi a po tej recenzji jakoś odechciało mi się iść do kina /emoticons/sad.png" srcset="/emoticons/sad@2x.png 2x" title=":(" width="20" />

Usunięty
Usunięty
16/12/2016 23:42

Bronie niektórych myśli autora bo ma naprawdę dobre spostrzeżenia i widać podobne odezwy w sieci coraz większej społeczności że ma podobne odczucia więc tego filmu , wiec nie negujcie takich opinii . Każdemu może się nie podobać lub podobać w tym przydatku nam się nie podobało bo jesteśmy bardziej wygajającymi osobami które chcą więcej od filmu niż tylko klimatu star wars czy modeli t fighterow.

Przestańcie się podniecać ze jak coś jest star wars to jest zarąbiste i piękne , nie zawsze co jest pod ta marka realizowane jest dobrze. Nawet ten film jest po części przykładem mógł być być naprawdę lepiej zrealizowany ale jest taki ze da się oglądać i nawet dobrze bawić ale żeby go wywyższać czy dawać poniekąd słowem kultowym jest to spore nieporozumienie.

 

Jest to typowy filmowy średniak filmowy który wykorzystuje klimat Star Wars choć można było się bardziej postarać i zrobić o niebo coś lepszego , przy t przy takim budżecie polu do popisu /emoticons/tongue.png" srcset="/emoticons/tongue@2x.png 2x" title=":P" width="20" />

Revan91
Gramowicz
16/12/2016 21:40

Autor chyba inny film oglądał, ale ok przyzwyczaiłem się do dziwnych recenzji na gramie, nie dogodzi się wszystkim. Nie chce nikomu psuć seansu, ale od początku było wiadomo, że bohaterowie są tylko na tej jeden film.

Usunięty
Usunięty
16/12/2016 17:44

A ja idąc do kina byłem nastawiony bardzo sceptycznie. Ale ostatecznie film mi się podobał, i to bardzo, czekałem na coś takiego w uniwersum SW i oby tak dalej :)

Painkiller
Gramowicz
16/12/2016 15:00
blackjohn napisał:

Hmm. Czy my mówimy o tym samym filmie ? FilmWeb daje mu znaj jakości FilmWeb Poleca i ocenę 8.0, IMDb daje 8.3. Sam widziałem film i uważam że jest naprawdę bardzo dobry. Sorry ale ta recenzja jest mocno przesadzona!!! Może faktycznie czas zmienić zawód?

Czy to nie oczywiste że:

Filmweb jest SPONSOROWANY..

 

Usunięty
Usunięty
16/12/2016 11:33

Hmm. Czy my mówimy o tym samym filmie ? FilmWeb daje mu znaj jakości FilmWeb Poleca i ocenę 8.0, IMDb daje 8.3. Sam widziałem film i uważam że jest naprawdę bardzo dobry. Sorry ale ta recenzja jest mocno przesadzona!!! Może faktycznie czas zmienić zawód?

Usunięty
Usunięty
16/12/2016 03:42

Wlasnie wrocilem z kina nie nudzilem sie za bardzo :) Moge szczerze powiedziec, ze film nie jest mistrzostwem ale tez beznadziejny nie jest, a na sto procent jest lepszy niz czesc siodma, ktora jest kalka czesci czwartej. Smieszy mnie jednak zachowanie autora ktory nie potrafi sie zachowac w ogniu krytyki swoich wypocin, moze czas zmienic prace?

Usunięty
Usunięty
15/12/2016 19:04

KeyserSoze napisał:

Ktoś pisał o innych recenzjach, to o nich odpisałem. Chcesz, żebym uzasadnił dowolny inny zarzut, jaki mam do filmu? To skrytykuj tekst merytorycznie, zamiast opowiadać dlaczego i kiedy kiśniesz, bo to akurat nikogo nie obchodzi :)

Mam duży problem z Twoją recenzją, podobnie jak część komentujących przede mną. Oczekujesz merytorycznej krytyki, podczas gdy duża część zarzutów sprowadza się do "nuda, nędza, beznadzieja" i nieśmiesznych tekstów jak ten o Jar Jarze. Jeśli wyciąć to, co odnosi się do niespełnionych oczekiwań, okazuje się, że pozostaje niewiele. Zarzucasz bohaterom niespójność - no to ja się pytam, w czym się objawia (OK, poza przemianą Jyn)? Piszesz, że sceny batalistyczne są kalką z innych filmów - co konkretnie? Scenariusz "rozmieniono na drobne" - co to w zasadzie znaczy?

Ja byłem na świetnym filmie, który pokazuje bardzo ważny moment z historii Gwiezdnych wojen - bo to nie tylko opowieść o zdobyciu planów Gwiazdy Śmierci, ale również o chwili, w której rozbita, miałka Rebelia jednoczy się i podejmuje walkę przeciwko Imperium.

Usunięty
Usunięty
15/12/2016 17:13

"Mimo hurraoptymistycznych opinii zatwardziałych fanów uniwersum, wedle których Łotr 1 jest dla niego tym, czym przed kilkudziesięcioma laty Imperium kontratakuje, w żaden sposób nie mogę się z takim twierdzeniem zgodzić. Jako osoba, która Gwiezdne wojny tylko po prostu lubi, a nie otacza czcią, uważam najnowszy film z tej serii za najzwyklejszy w świecie blockbuster, który – chociaż osadzony w znanym i lubianym świecie – jest niczym więcej jak zlepkiem schematów i elementów charakterystycznych dla gatunku, do którego przynależy." - Recenzja filmu Łotr 1: Gwiezdne wojny – Historie .....

Usunięty
Usunięty
15/12/2016 16:32
KeyserSoze napisał:

 Czy Morgenstern z WSJ nie dał Rogue One 4/10 przypadkiem? A New Yorker 3/10? Time 5/10? Washington Post 6/10? Czyli, ten, no, krytykując film się nie znam, tak? :D

Na Metacritic z 48 recenzji tylko 3 są negatywne a na RottenTomatoes Rogue One z 201 recenzji wychodzi średnia 84 procent pozytywnych, więc ten teges gratulację, że jesteś w gronie ludzi, którzy się nie znają... 

 

Usunięty
Usunięty
15/12/2016 15:30
6 minut temu, Henrar napisał:

Ciekawostka:

Ani WSJ, ani New Yorker ani Time nie posiadają systemu ocen (a sprawdziłem i nie widzę tego u nich). Skąd się to wzięło, z Metacritica? /emoticons/biggrin.png" srcset="/emoticons/biggrin@2x.png 2x" title=":D" width="20" />

Z WSJ się pomyliłem, bo recenzja jest mocno krytyczna w stosunku do filmu.

/profile/955467-keysersoze/?do=hovercard" data-mentionid="955467" href="/profile/955467-keysersoze/" rel="">@KeyserSoze Powtórzę jeszcze raz - bawi mnie twoje przekonanie o własnej nieomylności, wiedzy i twierdzenie, że tylko ty masz rację, bo jesteś wielkim znawcą kina. Nie czepiam się negatywnej recenzji jako takiej - nie każdemu musi się dany film podobać i opinię szanuję, bo powoduje to, że ostrożniej podchodzę do filmu. Ale te grafomańskie popisy i twoje podejście śmieszą.

Usunięty
Usunięty
15/12/2016 15:29

Tak szczerze zgadzam się z autorem tej recenzji Łotr jeden to niezbyt udany film który mógł być naprawdę dobry gdyby nie głupota zarządu Disneya i brak dość konkretnej wizji oraz konsekwencji realizacji filmu. Potencjał w filmie nie został dobrze wykorzystany widać to na pierwszy rzut oka i gdyby to niebyła marka star wars nikt by tym filmem się aż tak nie podniecał.

 

Ten film jest średni ma swoje dobre i złe strony choć ja szedłem z przeczuciem ze będę się świetnie bawił ale niestety wyszedłem znudzony i trochę rozczarowany że takiego przeczucia dobrej zabwy nie dostałem. Dostałem poszarpany nijaki film z dość płaskimi nikłymi bohaterami jak i bardzo głupia bez pomysłu akcja przy czym można było naprawdę zrobić dobre i mocne widowisko przy takim budżecie.

 

Brakuje w nim porostu napięcia budowanego jak i konsekwentnych jasnych postaci niż nijakich bohaterów których już nie pamiętam.

 

Dla przeciętnego szarego człowieka zmęczonego praca czy dla dziecka żyjącego tylko grami czy tylko internetem może się okazać pięknym cukierkiem w lśniącym papierku, ale jednak okazuje się że to kolejny raz tak zwana kupka owinięta w ładnym papierku z podpisem star wars. Ludzie ostatnio chyba za mało oczekują od produkcji w tych czasach albo ja zaczynam sie stać za bardzo wymagający. (wiem ze troche za ostro z tym pojechałem ale takie mam lekkie odczucie)

 

(Tutaj się troszke powtarzam ale lepiej kilka razy powtorzyc zeby dac zrozumiec mysl niż pozniej tlumaczc to tysiace razy)

 

Gdyby ten film nie był osadzony w universum star wars nie było by tego takiego bum na ten film nikt by tego nie wychwalał i tak dalej bo był to by zwykły nudny film sf jak ich pełno. Tak szczerze poszedłem na niego podziwiać tylko smaczki ze świata star wars ale nie stety nie mogłem się za często tym cieszyć jak widziałem ze film od strony scenariusza jak i gry aktorskiej jest dość cienki jak na taka markę.

 

Film nie jest zły jest poprstu sredni ale jak na oczekiwania jakie sie w nim powierzyło nie spełnia ich w dużej mierze bo to mogło lepiej konkretniej zostać zrealizowane.

Każdy może tłumaczyć ze tak mialo być lub przytaczać nonsensy z innych filmow ale tu nie o to chodzi. Chciałem tylko przekazać ze znow tworcy poszli na skroty robiąc cos nie kompletnie dobrego gdzie ludzie to łykną pod dobra marka i będą wychwalać pod niebiosa.

 

Notka ode mnie jeszcze :

Nie oczekiwałem ze będzie to niewiadomo jaki super,zarbaisty czy mocny film porostu oczekiwałem że będzie dobrze zrobiony.

Jesli ktoś chciał by ze mna porozmawiać bardziej o tym filmie chciałbym żeby napisał taka liste co było w nim fajne pod względem fabuły czy scenariusza a co złe. Wtedy łatwiej będzie można się dogadać bez zbędnych głupich komentarzy.

Usunięty
Usunięty
15/12/2016 15:22
27 minut temu, KeyserSoze napisał:

 Czy Morgenstern z WSJ nie dał Rogue One 4/10 przypadkiem? A New Yorker 3/10? Time 5/10? Washington Post 6/10? Czyli, ten, no, krytykując film się nie znam, tak? /emoticons/biggrin.png" srcset="/emoticons/biggrin@2x.png 2x" title=":D" width="20" />

Ciekawostka:

Ani WSJ, ani New Yorker ani Time nie posiadają systemu ocen (a sprawdziłem i nie widzę tego u nich). Skąd się to wzięło, z Metacritica? /emoticons/biggrin.png" srcset="/emoticons/biggrin@2x.png 2x" title=":D" width="20" />

Usunięty
Usunięty
15/12/2016 15:04

Mamy zdecydowanie inną definicje zwrótów akcji . Idąc twoim " tropem " równie dobrze wiele zwrotów znalazłbym w Łotrze jednak nie chce spojlerować .  

A i owszem - walka Vadera daje rade bo umówmy sie że w oryginalnej trylogii walki Vadera są strasznie drewniane . Tu mamy prawdziwy (w porównaniu do IV-VI )  pokaz mocy (szkoda że tak krótkiej )  .  

Zgadzam sie z opiniami czytelników . Widać od razu że byłeś negatywnie nastawiony od samego początku jak również to że idealizujesz oryginalna trylogie . 

W pełni sie zgadzam z opinią w jednej z recenzji 

"Zawieść się mogą jedynie Ci, którzy po spin-offie oczekiwali, że będzie wyglądał dokładnie tak jak epizody." 

Zachęcam czytelników do przeczytania kilku zdecydowanie bardziej obiektywnych recenzji 

http://star-wars.pl/Tekst/3825,Recenzje_Lotra_1.html

Jak i już dziesiątki innych recenzji - wszyscy sie mylą ??? 

Usunięty
Usunięty
15/12/2016 14:58

Weźcie pod uwagę fakt, że recenzję napisał "wielki" Sławek S., dwudziestolatek, który nie ma pojęcia o sadze...

Usunięty
Usunięty
15/12/2016 14:57
Cytat

Film pokazał tylko, że Disney ma jeszcze mniej pojęcia, co zrobić z legendą, niż miał George Lucas.

Zawsze, gdy czytam takie teksty zastanawiam się nad arogancją osób takich jak autor rzeczonych słów. 

Ach ten bezczelny George Lucas. Jak on mógł zrealizować swoją wizję Gwiezdnych wojen?! On, który - jakby nie patrzeć - jest ojcem tego świata. 

Jak on mógł mieć czelność porwać się na takie zmiany bez służalczego pytania Was, o wierni fani, co mu wolno, a czego mu nie wolno robić z własnym dziełem...

Świat idzie na dno. Samowolka autorów i pomysłodawców! Jak tak można...

 

KeyserSoze
Gramowicz
15/12/2016 14:53
Henrar napisał:

Albo się jednak znają (np. Peter Travers z Rolling Stone czy Joe Morgenstern z WSJ), w przeciwieństwie do autora o nieco rozbuchanym ego i przekonaniu, że wie więcej.

 Czy Morgenstern z WSJ nie dał Rogue One 4/10 przypadkiem? A New Yorker 3/10? Time 5/10? Washington Post 6/10? Czyli, ten, no, krytykując film się nie znam, tak? :D

KeyserSoze
Gramowicz
15/12/2016 14:47
stagnacja1 napisał:

Mnie osobiście irytowała komputerowa postać Moffa Tarkina która była sztuczna i mało wyrazista - o dziwo autor recenzji uważa że postać zrobiono lepiej niż pozostałyck aktorów  ?! .  

Łotr to nie jest film idealny ale to rozrywka w najczystrzym wydaniu - bez zbędnych dialogów  , polityki i  knowań  . Zwroty akcji ? a jakie tu zwroty akcji miały by być ?  Przecież od początku wiadomo jaki będzie finał - nie wiemy tylko JAKIM KOSZTEM . W oryginalnej trylogii dowiadujemy sie że wielu ludzi musiało zginąć by plany Gwiazdy Śmierci zdobyć ale dopiero teraz widzimy jak wielu . 

Finałowa bitwa to czysty STAR WARS z najlepszych czasów . Majstersztyk . Dla samej sceny Vadera rozprawiającego sie z rebeliantami za pomocą miecza świetlnego warto obejrzeć ten film .

Z ciekawości sprawdziłem recenzje polski i zagraniczne i nie znalazłem ani jednej negatywnej . Zarówno fani jak i krytycy chwalą Łotra w każdym calu  .

Nie wiem Panie Sławku jaki ma Pan problem , ale musi być on wielki bo Łotr nie zasługuje na tak negatywną recenzje .

Tarkin nie był wyraźny, to prawda. Ale optycznie. Bo jako postać był bardzo wyrazisty. Bezwzględny, bezlitosny, roztaczający autorytet, świetna postać. Jednowymiarowa, ale bardzo konkretna. To jest zło. I to widać. I czuć. A jakie zwroty akcji miały być? No nie wiem, może takie najprostsze. Podam przykłady z Nowej Nadziei. R2-D2 ucieka od Luke'a. Zwrot akcji. Okazuje się, że Ben Kenobi był Jedi. Zwrot akcji. Ginie rodzina Luke'a. Zwrot akcji. Sokół Millenium zostaje schwytany przez Gwiazdę Śmierci. Zwrot akcji. Vader zabija Obi-wana. Zwrot akcji. Han wraca by wziąć udział w bitwie. Zwrot akcji. Okazuje się, że Obi-wan żyje w Mocy i pomaga Luke'owi. Zwrot akcji. Całkiem sporo, prawda? A w Łotr 1? Żadnych zaskoczeń. Od pierwszej sekundy danej sceny wiadomo, jak ona się skończy. Cały wielki, dramatyczny finał przebiega według schematu, który staje się oczywisty na kilkanaście minut wcześniej. Nuuuuda. I tak, masz rację, finałowa bitwa to czysty Star Wars ze starych czasów. W tym problem. Można by ją pociąć, wymieszać z pociętym scenami z bitwy o Endor na przykład, i nie widać by było żadnej różnicy. Majstersztyk? Ani trochę. Kalka. Kopia. Nuda. Nuda tym bardziej, że bitwa jest jednostajna. Kto ją wygrywa? Kto przegrywa? Dlaczego? Co się w ogóle dzieje oprócz tego, że giną jacyś losowi ludzie, którzy nas w ogóle nie obchodzą? Nie wiadomo. Tak naprawdę zaczyna się coś dziać dopiero gdy pojawia się Vader. I błagam, Vader rozprawiający się z rebeliantami to jakieś wielkie halo? Serio? Widziałeś walkę Obi-Wana i Qui-gon Jina z Darthem Maulem? To jest dobra scena. Tutaj po prostu Vader sobie ich pozabijał. I tyle. Takich scen z Jedi i Sithami koszącymi jakieś mobki jest w Star Wars na pęczki. A problemu żadnego nie mam :D Niby dlaczego miałbym mieć? Film okazał się być kiepski. No i tyle. Czy to mój film? Nie. Więc dlaczego miałbym mieć z tym problem? :D

KeyserSoze
Gramowicz
15/12/2016 14:29
hyrlec napisał:
.

Wdaje mi się, że autor po prostu zbyt wiele oczekuje od tych filmów, jednocześnie mitologizując pierwsze odsłony serii. Ustalmy - oryginalne Gwiezne Wojny też były płytkie i miały jednowymiarowe postacie (wiadomo - nie wszystkie), była w nich masa plot holi itd a teraz z jakiegoś powodu oczekuje się od nowych części utrzymywania jakiegoś niewiarygodnego, kosmicznego poziomu.

nie mam prawa oczekiwać więcej? Popatrz na nowe Star Treki. Konkretne scenariusze, dramatyczne, ze zwrotami akcji i tak dalej. Efekty specjalne i bitwy są po coś, mają uzasadnienie, a nie są wrzucone tylko dlatego, żeby coś błyskało. Postacie nie są jakieś szczególnie pogłębione, ale jednak jakoś charakterystyczne, są między nimi jakieś relacje, czasem konflikty, zachodzą przemiany, które widać, które mają uzasadnienie i sens. A co do mitologizowania oryginalnej trylogii. Jasne, tam też postacie były płaskie. Ale jakieś. Charakterystyczne. Miały swoje motywacje, miały osobowość. Czasem wystarczyła jedna czy dwie linie dialogowe, żebyśmy od razu wiedzieli kto to jest, skąd się wziął, do czego dąży i jakie jest jego miejsce w tym wszystkim. Owszem, były też słabe punkty, na przykład Luke, który w pierwszym filmie jest mocno bezbarwny i mało wiarygodny. Ale Obi-Wan, Han i Leia nadrabiali za niego klasą. A od drugiego filmu Luke już radzi sobie doskonale sam. W Łotr 1 nie ma takich postaci w ogóle. Te, które mają jakiś potencjał, są niespójne, zachowują się nielogicznie, nie wiadomo w ogóle o co im chodzi i dlaczego robią to, co robią. I przede wszystkim brakuje im klasy, także aktorskiej.

fenr1r
Gramowicz
15/12/2016 14:21

A tym czasem średnia Metacritic 66. Force Awakens ma 81, he he. 7 epizod mnie wynudził, więc odpuszczam sobie dalsze części. Może wyrosłem z tych klimatów...

Usunięty
Usunięty
15/12/2016 13:55

Odnosze dwa wrażenia 

1 . To nie recenzja tylko trollowanie ?

2 . Autor był na innym Łotrze 1 niż ja ?

Mnie osobiście irytowała komputerowa postać Moffa Tarkina która była sztuczna i mało wyrazista - o dziwo autor recenzji uważa że postać zrobiono lepiej niż pozostałyck aktorów  ?! .  

Łotr to nie jest film idealny ale to rozrywka w najczystrzym wydaniu - bez zbędnych dialogów  , polityki i  knowań  . Zwroty akcji ? a jakie tu zwroty akcji miały by być ?  Przecież od początku wiadomo jaki będzie finał - nie wiemy tylko JAKIM KOSZTEM . W oryginalnej trylogii dowiadujemy sie że wielu ludzi musiało zginąć by plany Gwiazdy Śmierci zdobyć ale dopiero teraz widzimy jak wielu . 

Finałowa bitwa to czysty STAR WARS z najlepszych czasów . Majstersztyk . Dla samej sceny Vadera rozprawiającego sie z rebeliantami za pomocą miecza świetlnego warto obejrzeć ten film .

Z ciekawości sprawdziłem recenzje polski i zagraniczne i nie znalazłem ani jednej negatywnej . Zarówno fani jak i krytycy chwalą Łotra w każdym calu  .

Nie wiem Panie Sławku jaki ma Pan problem , ale musi być on wielki bo Łotr nie zasługuje na tak negatywną recenzje .

 

 

 

 

Lukasxxz
Gramowicz
15/12/2016 12:37

Tak sobie czytam tą recenzję i w połowie tak sobię myślę - kto ją pisał? Serafin? - patrzę na autora , a tu Sławek Serafin xD

Usunięty
Usunięty
15/12/2016 11:16

Osobiście uważam podobnie, jak np. autor artykułu na portalu filmowym "Na Ekranie", że pierwszy film zrobiony przez Disneya musiał taki być, gdyż SW to nie tylko marka ale wielka machina do zarabiania pieniędzy i Disney nie mógł sobie pozwolić na takie otwarcie i krytykę, jak Lucas w przypadku trylogii prequeli (wiele osób znienawidziło "Mroczne Widmo", a dla mnie to najlepsza część nowej trylogii). Z tej przyczyny, "Przebudzenie Mocy" musiało być bezpieczne, żeby pogodzić wodę z ogniem i żeby nowe uniwersum SW wystartowało z sukcesem i dało podwaliny pod następne filmy, które mogą sobie już pozwolić na więcej.

RazzedEdge
Gramowicz
15/12/2016 10:19

Odnosze wrazenie iz autor i ja ogladalismy 2 zupelnie rozne filmy. Dla mnie wlasnie Rogue 1 (odmawiam uzywania polskiego tlumaczenia) jest filmem duzo lepszym niz czesc 7, chociazby wlasnie dlatego, ze nie probowano wscisnac scenariusza z recyklingu, dlatego, ze nie wciska na sile durnego patosu majacego tyle wspolnego z zyciem w tamtej galaktyce co patyczek do uszu i silnik spalinowy. Bardzo podobalo mi sie zakonczenie, bez hollywodzkiego uratowania w ostatniej sekundzie. Autor kompletie idealizuje pierwsz trylogie - choc byla miejscami plytka jak kaluze u mnie pod domem, a niektore postacie mialy tyle charyzmy co losowa ameba.

Usunięty
Usunięty
15/12/2016 10:16
39 minut temu, KeyserSoze napisał:

 

Ktoś pisał o innych recenzjach, to o nich odpisałem. Chcesz, żebym uzasadnił dowolny inny zarzut, jaki mam do filmu? To skrytykuj tekst merytorycznie, zamiast opowiadać dlaczego i kiedy kiśniesz, bo to akurat nikogo nie obchodzi /emoticons/smile.png" srcset="/emoticons/smile@2x.png 2x" title=":)" width="20" />

Na temat filmu się nie wypowiem, bo go zwyczajnie nie oglądałem. Bawi mnie jednak to, jak podchodzisz do ludzi krytykujących twoją recenzję i ludzi, którzy ten film ocenili pozytywnie. Przecież to ty masz rację, ty się na kinie znasz, a inni nie. Z takim podejściem nie da się ciebie traktować poważnie.

Usunięty
Usunięty
15/12/2016 10:15

Nędzna recenzja, jako próba  trollingu też nie lepiej... 

Usunięty
Usunięty
15/12/2016 09:53

Po przeczytaniu powyższego tekstu mam bardzo mieszane uczucia wobec intencji recenzenta. Wydaje mi się, że poszedł na ten film zakładając z góry, iż nie ma prawa mu się podobać - i skleił tę recenzję.

Owszem - Rogue One to nie jest wielkie kino ani tym bardziej nie można powiedzieć, że wyróżnia się na tle pozostałych części serii, ale mimo wszystko ogląda się to całkiem nieźle. Początek faktycznie jest troszkę poszarpany i można się lekko zdrzemnąć, ale z biegiem czasu akcja się rozkręca.

Wdaje mi się, że autor po prostu zbyt wiele oczekuje od tych filmów, jednocześnie mitologizując pierwsze odsłony serii. Ustalmy - oryginalne Gwiezne Wojny też były płytkie i miały jednowymiarowe postacie (wiadomo - nie wszystkie), była w nich masa plot holi itd a teraz z jakiegoś powodu oczekuje się od nowych części utrzymywania jakiegoś niewiarygodnego, kosmicznego poziomu.

Chłopie - lodu...

KeyserSoze
Gramowicz
15/12/2016 09:36
Henrar napisał:

Do recenzji nic nie mam, bo nie każdemu film może się podobać, ale zawsze kisnę z recenzentów próbujących się tłumaczyć tym, że oni wiedzą lepiej niż inni.

 

Ktoś pisał o innych recenzjach, to o nich odpisałem. Chcesz, żebym uzasadnił dowolny inny zarzut, jaki mam do filmu? To skrytykuj tekst merytorycznie, zamiast opowiadać dlaczego i kiedy kiśniesz, bo to akurat nikogo nie obchodzi :)

Usunięty
Usunięty
15/12/2016 08:25

Jechanie filmu po całości, który ogólnie jest chwalony. Kto tę recenzję napisał? <patrzy, że to Sławek Serafin> ...i wszystko jasne.

Usunięty
Usunięty
15/12/2016 07:46
4 godziny temu, KeyserSoze napisał:

Też mnie dziwi, jak wielu recenzentów się nie zna na kinie /emoticons/smile.png" srcset="/emoticons/smile@2x.png 2x" title=":)" width="20" /> Albo boi się narazić fanom /emoticons/smile.png" srcset="/emoticons/smile@2x.png 2x" title=":)" width="20" />

Albo się jednak znają (np. Peter Travers z Rolling Stone czy Joe Morgenstern z WSJ), w przeciwieństwie do autora o nieco rozbuchanym ego i przekonaniu, że wie więcej. Do recenzji nic nie mam, bo nie każdemu film może się podobać, ale zawsze kisnę z recenzentów próbujących się tłumaczyć tym, że oni wiedzą lepiej niż inni.

Usunięty
Usunięty
15/12/2016 07:13

Niestety - byłem i mam podobne wrażenia. 

KeyserSoze
Gramowicz
15/12/2016 02:49
Laston napisał:

Bez kitu Wszędzie widziałem nagłówki pochlebne temu tytułowi tylko dla gram.pl to gniot. 

Też mnie dziwi, jak wielu recenzentów się nie zna na kinie :) Albo boi się narazić fanom :)

Gregario
Gramowicz
15/12/2016 02:48

Ja w przeciwieństwie do autora tekstu po wykupieniu praw do SW przez Myszkę Mickey nie byłem tak optymistycznie nastawiony do przyszłości sagi :/ Niestety, po przeczytaniu recenzji widzę, że moje przypuszczenia zaczynają się powoli spełniać. Szkoda bo można było po średnio udanych epizodach 1-3 zrobić na prawdę dobre filmy na miarę epizodów 4-6. Na Łotra1 planuję wybrać się w najbliższej przyszłości więc będę mógł sam ocenić czy film jest taki słaby jak można przeczytać w recenzji. Po epizodzie 7 nie mam zbyt wielkich oczekiwań.

Usunięty
Usunięty
15/12/2016 02:45

Recenzje obecnie na poziomie 84%. Dużo jest mówiących, że to taki 'bezpieczny' film dla fanów SW. Akurat ta nieźle po nim jeździ i zakładam, że reszta po negatywnej stronie również trzyma się skrajności. Zbyt ciężko w słowa autora nie jest mi wierzyć, bo Przebudzenie Mocy to dla mnie niezły kupsztal.

Usunięty
Usunięty
15/12/2016 02:32
47 minut temu, Makiro napisał:

Na pewno byliście na Łotr 1?

Bez kitu /emoticons/biggrin.png" srcset="/emoticons/biggrin@2x.png 2x" title=":D" width="20" /> Wszędzie widziałem nagłówki pochlebne temu tytułowi tylko dla gram.pl to gniot. 

KeyserSoze
Gramowicz
15/12/2016 01:55
Makiro napisał:

Na pewno byliście na Łotr 1?

Owszem, byliśmy. Problem chyba leży w tym, że byliśmy też na bardzo wielu innych, dużo lepszych filmach i mamy porównanie :)

Usunięty
Usunięty
15/12/2016 01:44

Na pewno byliście na Łotr 1?