Pamiętniki z imprezy, czyli recenzja Just Sing

Katarzyna Dąbkowska
2016/10/06 12:00
0
0

Wyrzućcie profesjonalne sprzęty. Tutaj Wam się nie przydadzą.

Pamiętniki z imprezy, czyli recenzja Just Sing

Piątek wieczór, mieszkanie pełne ludzi, ale nikt się do siebie nie odzywa. Jak rozkręcić szybko imprezę? Nie ma nic lepszego niż tańce i śpiew. Wystarczy uruchomić konsolę, włączyć Just Sing i patrzeć, jak całe towarzystwo dołącza do zabawy.

Już na wstępie zaznaczę, że Just Sing to nie jest zwykłe karaoke, do którego przyzwyczaił nas SingStar. Owszem, mamy tutaj elementy zdobywania punktów czy rywalizacji, ale tylko w znaczeniu ogólnym. Całość ewidentnie została przygotowana pod imprezę, tak jak zresztą jest to w Just Dance. Czołowym elementem jest zabawa i wszystko skupia się wokół tego.

Wyrzućcie mikrofony. W Just Sing są one zupełnie bezużyteczne. Oczywiście, możecie je podpiąć do gry i próbować swoich sił, jednak zepsujecie sobie w ten sposób zabawę. Po pierwsze - widoczne jest tutaj irytujące opóźnienie, które dodatkowo myli nas podczas śpiewania (przynajmniej w testowanej wersji na PlayStation 4). Bo de facto słyszymy praktycznie cały czas swój głos. Nie wiem, jak Wy, ale ja nienawidzę siebie słuchać i w pierwszej kolejności próbowałam zabawy z ustawieniami. Niestety, na marne. Zmniejszenie głośności jest równoznaczne ze zmniejszeniem czułości mikrofonu, tak więc nie unikniecie wsłuchiwania się we własne wycie. I narażacie na szwank uszy sąsiadów. Bo, jak wiadomo, śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej, ale nie każdy ma ochotę tego słuchać. Jeśli dodatkowo odepniecie kamerkę od sprzętu, czekają na Was nudne i marne animacje.

Włączcie smartfony. Dzięki darmowej aplikacji towarzyszącej Just Sing możecie wykorzystać mikrofon w swoim telefonie i działa to zadziwiająco dobrze. Apka świetnie wychwytuje głos, nie zauważyłam żadnych poważnych opóźnień, a dodatkowym plusem jest to, że podczas wygibasów przed ekranem możemy włączyć kamerkę i stworzyć swój własny film. Aplikacja udostępnia także kilka ciekawych filtrów. Robi się więc mocno imprezowo i poprawność śpiewu schodzi na dalszy plan. Na koniec możemy dodatkowo obejrzeć kompromitujący film z naszą osobą w roli głównej, tym razem bez podkładu artysty.

Kolejnym wielkim plusem jest tryb rywalizacji. Tutaj także polecam wykorzystać smartfona, bo telefon w kieszeni ma każdy, a mikrofon już niekoniecznie. Poza tym, jak już wspomniałam, mikrofon nas nieco ogranicza. W trybie tym nie tylko bijemy się ze znajomym na punkty, ale również możemy stworzyć własny, ciekawy film. Wszystkie wideo, które tworzymy podczas zabawy, możemy później dodać do naszej biblioteki, podobnie jak to ma miejsce w Just Dance. Filmami można dzielić się później z innymi użytkownikami. Podobnie jak w przypadku Facebooka można reagować na wrzucane w sieć klipy. Co więcej, możemy całkowicie zrezygnować z opcji śpiewu. Wystarczy, że ograniczymy „czułość” mikrofonu w swoim smartfonie (czy mikrofonie, jak kto woli), a wtedy nie będzie on nagrywał naszego głosu. Innymi słowy, możemy pobawić się w modny swego czasu lip sync, który pozwala po prostu na nagranie zabawnego wideo, w którym udajemy, że śpiewamy, a w tle słychać głos artysty.

GramTV przedstawia:

Jeśli śpiew, to i muzyka. Na liście utworów początkowych jest 45 kawałków. Oczywiście, chciałoby się więcej, jednak zestaw i tak jest całkiem zadowalający. Wśród piosenek znalazły się między innymi Baby One More Time, Let it Go z Krainy Lodu, I Want to Break Free, Drag Me Down, I Will Survive czy Colors of the Wind. Niestety, nie ma tutaj polskich utworów. Gra dostępna jest jedynie w języku angielskim. Jeśli nie znacie języka Wyspiarzy... cóż, zawsze możecie po prostu wyć cokolwiek do swojego smartfona. I tak wyjdzie z tego świetne wideo.

Problemem dla mnie nie była sama liczba piosenek, co ich jakość. Jedynie 10 z 45 utworów było oryginalnych. Reszta to jedynie covery znanych i lubianych hitów. I choć muzycy dwoją się i troją, by utworzyć nam idealne środowisko do śpiewu, to naprawdę czuć, że coś się tutaj nie zgrywa w całość i po prostu nie pasuje do całości.

Jeśli ktoś chciałby znacznie powiększyć bibliotekę utworów, może się udać do sklepu. Tutaj się jednak zablokowałam i nie zrozumiałam do końca, dlaczego wybrano taki, a nie inny model zakupu piosenek, jak chociażby w przypadku Just Dance, gdzie po prostu wchodzimy do sklepu, wybieramy interesujący nas utwór... i go zakupujemy. W przypadku Just Sing postanowiono zastosować wirtualne bilety. Mamy do dyspozycji bilety zielone, których koszt to 21 polskich złotych, a także bilety niebieskie, za które przyjdzie nam zapłacić 42 złote. Taki bilet daje nam możliwość zakupienia paczki utworów. W przypadku zielonego świstka jest to 5 piosenek, niebieskiego - 15. Problem w tym, że my tych utworów nie wybieramy. Paczka jest już gotowa i zamknięta. Jeśli zatem w grupie 15 utworów znajdziemy 1 piosenkę, którą wprost uwielbiamy, a całej reszty nienawidzimy, cóż, wydamy ponad cztery „dyszki” za jedną piosenkę. Daje to niesamowicie ograniczone możliwości. Dodajmy do tego, że piosenka będzie dodatkowo zaśpiewana jako cover.

Just Sing to gra przeznaczona dla imprezowiczów albo biegle posługujących się angielskim dzieci. I to w zasadzie wszyscy, którym mogłabym ten tytuł polecić. Jeśli chcielibyście dostać w swoje ręce ciekawe karaoke, nie wpisujcie tej produkcji na swoją listę wyboru. Nie inwestujecie też w profesjonalny sprzęt. Ta gra powstała po to, by bawić. I w zasadzie swój cel spełnia. Jeśli szukacie więc dobrego sposobu na rozkręcenie imprezki, Just Sing jest dla Was. Party hard!

6,0
Dobre na imprezę, niekoniecznie do śpiewania.
Plusy
  • nie trzeba kupować profesjonalnego sprzętu
  • dobre na imprezę
Minusy
  • słabe jako karaoke
  • nie działa dobrze z mikrofonami
  • stanowcza większość utworów to covery znanych hitów
  • dostępna jedynie w języku angielskim
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!