Mother Russia Bleeds to powrót do nadmorskiego salonu gier

Kamil Ostrowski
2016/10/03 11:00
1
0

Klasyczny beat’em up w klimatach zgniłej, zachłyśniętej przemocą i narkotykami Rosji lat osiemdziesiątych. Dla fanów gatunku.

Mother Russia Bleeds to powrót do nadmorskiego salonu gier

Pamiętacie klimat salonów gier? Świnoujście, Kołobrzeg, Sopot? Psiakrew, pewnie nie pamiętacie, bo jesteście za młodzi. Ba! Idę o zakład, że części z Was nie było na świecie, kiedy ich chwała zaczynała przemijać i powoli je zamykano. W salonach gier było trochę jak z grami free-to-play – większy „skill”, tym mniej trzeba władować gotówki, żeby dobrze się bawić. W tych zaciemnionych, blaszanych barakach wymiataczy poznawało się po tym, że za dwa złote potrafili kupić sobie nieraz dobrych parę godzin zabawy. Najsłabsi ładowali do maszyn dziesiątki monet, kompensując sobie brak skilla liczbą dodatkowych żyć. Królowały bijatyki, strzelaniny na plastikowe pistolety, wyścigi i beat’em upy. Ten ostatni gatunek zestarzał się na tyle źle, że wraz z odejściem salonów gier i on niemalże zapadł się pod ziemię. Na szczęście mamy niezależnych deweloperów, wśród których znajdą się miłośnicy i tego niszowego gatunku. Dzięki nim mamy Mother Russia Bleeds.

Gra jest klasycznym przedstawicielem gatunku i gdyby nie parę podejrzanie dokładnych grafik, efektów i animacji, można by pomyśleć, że gra faktycznie królowała na automatach w latach 90-tych. Aha, no i klimat. Ten jest zdecydowanie zbyt odjechany, bo grę osadzono w Rosji sowieckiej w latach 80-tych. Kolos chwieje się na glinianych nogach, a na dodatek gangi zaczynają popularyzować potężny i silnie uzależniający narkotyk. Jako członkowie ekipy wojowniczych bezdomnych (nie wiem jak inaczej określić przynależność bohaterów) mamy za zadanie spuścić solidny łomot wszystkim którzy są w tę akcję zamieszani. Nie żebyśmy pchali się przed szereg – okoliczności zmuszają nas do zainteresowania się tą kwestią.

GramTV przedstawia:

Mother Russia Bleeds oferuje brutalną, psychodeliczną przejażdżkę w narkoklimatach podszytych potężną degrengoladą moralną. Przemierzając kolejne korytarze masakrujemy twarze, wybijamy zęby, łamiemy kości i pierzemy na kwaśne jabłko kolejnych adwersarzy. Po jakimś czasie zabawa staje się jednak dosyć powtarzalna – próżno szukać tutaj progresji postaci czy wprowadzania nowych elementów mechaniki. Historia jest pomijalna. Robi się jedynie coraz trudniej, a bossowie stają się bardziej zmyślni i uciążliwi. Powiem szczerze, że szybko zacząłem się nudzić. Na szczęście gra nie jest długa, bo skończymy ją w około sześć godzin. Poza kampanią do naszej dyspozycji oddany został tryb „Arena” (odpieranie kolejnych fal atakujących).

Mother Russia Bleeds jest przyzwoitą rozrywką na parę chwil, ewentualnie na dłuższy wieczór ze znajomymi (zagramy lokalnie nawet w cztery osoby). Tytuł jednak nie zachwyca na tyle, żeby musiały sięgać po niego osoby postronne. Czytajcie – jeżeli tęskno Wam do beat’em upów, to na przecenie można łyknąć. W innym wypadku stracicie czas.

6,8
Mother Russia Bleeds to coś dla fanów gatunku. Mnie znudziło
Plusy
  • Niepokojący klimat Rosji sowieckiej lat 80-tych
  • Świetna, pokręcona ścieżka dźwiękowa
Minusy
  • Po chwili gra robi się nudna
  • Pomijalna historia
Komentarze
1
Usunięty
Usunięty
04/10/2016 07:34

Autor recenzji dokładnie ujął Mother Russia Bleeds. TYLKO dla maniaków retro beat''em up''ów! Ja z kumplem w jedną noc skatowaliśmy całą kampanię i nadenerwowaliśmy się na uciążliwie trudnych arenach ale.... bawiliśmy się przednio! Na taką grę czekało się latami! Powrót do gówniarzerii murowany! Ewidentnie recenzja gry dana człowiekowi który w tego typu produkcje nie gra a zrecenzować musi, wtf?! Nie docenił takiego czegoś jak pixel-art ( tutaj grafika jest bardzo szczegółowa i ładna) oraz co najważniejsze soundtrack''u! Toć muza tutaj nadaje mega klimat. Retro wave na pełnego. Fani retro sięgać bez zastanowienia, reszta omijać szerokim łukiem...