Cyberterroryzm i trudne pytania - recenzujemy Deus Ex: Rozłam Ludzkości

Sławek Serafin
2016/08/19 15:01

Adam Jensen wraca i znów kopie tyłki... tudzież przemyka się za plecami, jak duch, kompletnie niezauważony

Deus Ex: Rozłam Ludzkości nie zawodzi. To powiem od razu, żeby już nie bawić się w jakieś wielkie owijanie w bawełnę i budowanie napięcia, przed odpowiedzią na pytanie, czy mamy tutaj do czynienia z grą złą czy dobrą. Nie mam żadnych wątpliwości, że to jest gra dobra jak najbardziej. Ale dobra w trochę inny sposób, niż poprzedniczka. Bunt Ludzkości był niesamowicie miłym zaskoczeniem. Nie dość, że udało się wskrzesić legendę Deus Ex bez uchybiania jej w żadnych aspekcie, to jeszcze okazało się, że mamy do czynienia z naprawdę świetną grą, skonstruowaną z rozmachem, polotem i wizją. Miała iskrę, miała jednocześnie ducha oryginału i swojego. No i zaserwowała nam fantastyczny skok techniczny jeśli chodzi o oprawę wizualną i ogólnie kwestie rozgrywki. Deus Ex: Rozłam Ludzkości niestety już takiej komfortowej sytuacji nie ma, bo nie porównujemy go z grą sprzed ponad dwóch dekad, wtedy genialną, ale teraz już brzydką i przestarzałą. Nowe przygody Adama Jensena nie mogą być już rewolucją i szokiem. Mogą być natomiast solidną, przemyślaną, dojrzałą produkcją, która stara się ulepszyć poprzednika, ale bez szukania prawdziwie nowych rozwiązań i nowych pomysłów. Sama historia serii Deus Ex pokazuje, że takie gonienie za innowacją bez poszanowania osiągnięć, prowadzi do powstania czegoś, o czym jednak wolelibyśmy zapomnieć. Jak o Deus Ex 2. Deus Ex: Rozłam Ludzkości jest więc grą solidną. Porządną kontynuacją. Nie zachwyca już tak jak poprzednik, ale jeśli jakoś zdołamy ten brak zachwytu przeżyć, to okaże się, że mamy tutaj grę lepszą pod prawie każdym względem. Niewiele lepszą, nie dramatycznie lepszą, ale lepszą.

Cyberterroryzm i trudne pytania - recenzujemy Deus Ex: Rozłam Ludzkości

Deus Ex: Rozłam Ludzkości to prawie, że bezpośrednia kontynuacja, jeśli chodzi o fabułę. Twórcy dość sztywno ustalili, że pierwsza gra skończyła się niestety źle, czyli ogólnoświatową cyberawarią, która zmieniła wszystkich ludzi ze wszczepami w oszalałe maszyny do zabijania. Tylko na chwilę, ale wystarczyło, by wstrząsnąć światem. Jensen przeżył, ale po wyłowieniu z morza przez ponad rok dochodził do siebie, próbował sobie przypomnieć kim jest, i co się stało. A gdy już wrócił z zaświatów, okazało się, że rzeczywistość uległa zmianie. Sarif Industries już nie istniało. Świat ogarnęła histeria, która doprowadziła do coraz ostrzejszej polityki segregacyjnej wobec Augów, czyli ludzi z różnego rodzaju mechanicznymi i elektronicznymi ulepszeniami. Sytuacja jeszcze nie doprowadziła do wybuchu, ale napięcie rośnie i w tym momencie właśnie wszystko stoi na ostrzu noża. I nikt nie jest w stanie przewidzieć, w którą stronę się przechyli, zwłaszcza, że różnorakie grupy nacisku i organizacje ciągną każda w swoją stronę. Augów zamyka się w gettach, nawet tolerancyjne kraje zamieniają się w państwa policyjne, rośnie fala zamachów terrorystycznych i nienawiści wobec tych, którzy są inni. A Adam Jensen ląduje w samym środku tego kryzysu. W Pradze.

Deus Ex: Rozłam Ludzkości zaczyna się mocnym uderzeniem, czyli komandoską akcją antyterrorystyczną w Dubaju, w scenerii burzy piaskowej i porzuconego placu budowy ekskluzywnego hotelu. Ale po tym wstępie wracamy do Pragi właśnie, gdzie Adam pracuje jako agent specjalny Interpolu w szeregach Task Force 29 operującej w Europie Środkowej. I zaczyna się cyberpunk. Wizja mrocznej przyszłości znów jest pesymistyczna, ale w inny sposób - zamiast Detroit i kontrastu brudu i biedy z najnowszą techniką i bogactwem, mamy tutaj tło składające się z pięknego miasta, które stało się punktem zapalnym w konflikcie ludzi naturalnych i ulepszonych. Konflikcie, który ci drudzy przegrywają. Urocza Praga nadal jest śliczna, ale i strasznie brzydka, zwłaszcza, gdy zdamy sobie sprawę, że tak naprawdę jesteśmy już tylko o jedno oficjalne zarządzenie od sytuacji, w której ulepszeni będą musieli nosić na ubraniach opaski ze swoim odpowiednikiem gwiazdy Dawida. A potem już wszyscy zostaną zagonieni do gett. A potem... cóż, widmo nowego holocaustu wisi w powietrzu.

I w powietrzu tym krzyżują się także niezliczone intrygi, spiski, zakulisowe knowania różnych korporacji, organizacji mniej lub bardziej tajnych, religijnych fanatyków, bojowników o wolność, których trudno odróżnić od terrorystów i diabli wiedzą czyje jeszcze. Charakterystyczna, kanoniczna wręcz, cyberpunkowa wizja jest tutaj jednak zaskakująco realna, bo twórcy Deus Ex: Rozłam Ludzkości nie powstrzymali się od komentarzy politycznych i społecznych, które są zaskakująco na czasie. A właściwie nie, to nie są ich komentarze. Autorzy po prostu stawiają nas w obliczu pewnych sytuacji. Pozwalają spojrzeć na sprawy z kilku stron. I zadają pytania, niby dotyczące wymyślonego przez nich świata, ale równie prawdziwe, ważne i trudne, jak te które zadaje się tutaj i teraz. A jaka jest na nie odpowiedź? To już zależy tylko od nas. W Deus Ex: Rozłam Ludzkości będziemy dokonywać wyborów i podejmować trudne decyzje. I naprawdę będą one trudne. Trudniejsze i liczniejsze niż poprzednio. Fabuła jest tak nakreślona, a bohaterowie z drugiego i trzeciego planu tak fajnie niejednoznaczni i nie dający się łatwo opisać stereotypami, że naprawdę musimy się zastanawiać, co zrobić. Co będzie dobrym wyborem. Słusznym wyborem. Komu zaufać? A właściwie, komu nie ufać najmniej? Z kim trzymać? Którzy są ci dobrzy, a którzy ci źli? No właśnie. Nie ma lekko.

Naprawdę nie ma lekko. Nasz Adam to już nie jest ta maszyna do zabijania tudzież skradania, z którą kończyliśmy Bunt Ludzkości. A właściwie jest, tylko że... cóż, twórcy musieli coś jednak wymyślić, żeby pozwolić nam rozwijać postać od nowa. I nie będę zdradzał na jaki wpadli pomysł, ale ma on sporo sensu. Jednocześnie pozwala nam zacząć z nieco bardziej rozwiniętymi umiejętnościami, ale z drugiej zostawia jeszcze sporo miejsca na awans w wybranych kierunkach. I są także całkiem nowe zdolności, którymi możemy się pobawić. Nie ma ich wiele, ale ładnie uzupełniają i wzbogacają każdy z preferowanych stylów rozgrywki, czy to ten bazujący na rozwiązaniach siłowych, czy też ten, w którym przede wszystkim stawiamy na skradanie, hakowanie i staramy się nie zostawiać za sobą żadnych zwłok. I teraz naprawdę można już nikogo nie zabijać, nie tak jak w Buncie Ludzkości z jego niefortunnymi walkami z bossami. Tutaj jest zupełnie inaczej. A starcie z pierwszym bossem polega na próbie przekonania go, by poddał się bez walki.

GramTV przedstawia:

Deus Ex: Rozłam Ludzkości ma podobną konstrukcję jak poprzednik. Nie uświadczymy tu żadnego otwartego świata. Nie będzie żadnego przemierzania wielkich przestrzeni wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu losowych misji. Wydaje się wręcz nawet, że tym razem gra jest jakaś taka bardziej kameralna, bardziej skupiona, mniej rozrzucona niż Bunt Ludzkości. Tam poszczególne etapy i lokacje były tak jakby równorzędne, jeśli chodzi o ważność i znaczenie. Tutaj jednak ta nasza Praga odgrywa bardziej centralne znaczenie i choć oczywiście będziemy się z niej wyrywać, będziemy odwiedzać inne miejsca, to jednak oś gry jest osadzona, zakotwiczona właśnie tam, bardzo wyraźnie. I mnie przynajmniej wydaje się, że tak jest lepiej, bardziej naturalnie. Że w ten sposób Deus Ex: Rozłam Ludzkości może opowiedzieć lepszą, bardziej spójną historię, a jednocześnie pozwolić nam odwiedzić inne miejsca i podziwiać inne widoki.

A jest tu co podziwiać. Poprzedni Deus Ex oszałamiał swoją plastyczną, sugestywną wizją i stylizacją. I tu jest podobnie, choć i wizja, i stylizacja się zmieniły. Nadal jednak można zostać przytłoczonym bogactwem przedstawionego świata, jego obfitością, natłokiem czasem zupełnie zbędnych szczegółów. I to nie tylko w sferze wizualnej. Możemy poznawać ten świat również przez jego mieszkańców i mnóstwo z nich ma wiele ciekawego do powiedzenia, choć nie odgrywają żadnej roli w wątku głównym, a czasem i nawet w pobocznych mają znaczenie marginalne. Ale dzięki nim jest się w czym zanurzyć. I gdyby nie to, że sceny dialogowe są trochę za bardzo statyczne, to byłoby to zanurzenie pełne i doskonałe. Ogólnie dialogi są świetnie zrealizowane, nie zrozumcie mnie źle. Animacje, zwłaszcza mimika i gestykulacja, robią duże wrażenie. Ale brakuje mi trochę ruchu w tych rozmowach. Znakomita większość z nich to jednak stare, nudne "ja stoję przodem do ciebie, ty stoisz przodem do mnie i tak sobie gadamy". Nie jest to wielka wada gry. Ba, byłoby świetnie, gdyby inne gry miały wady tylko takiego kalibru. Ale te fajnie nakreślone postacie, te dobrze napisane dialogi, aż proszą się o lepsze, bardziej naturalne przedstawienie.

W Deus Ex: Rozłam Ludzkości będziemy dużo rozmawiać, ale nie znaczy to, że w grze brakuje akcji. I, tradycyjnie już dla tej serii, sami wybieramy, jaka to będzie akcja tak dokładnie. Jak pewnie większość fanów Deus Ex preferuję podejście ciche i satysfakcję, jaką daje zaliczenie danej misji tak, by nikt nie zauważył, że w ogóle tam byłem, zanim nie będzie po wszystkim, ale i fani rozwałki będą się mieli czym tutaj bawić. Nie tylko "skradacze" dostają nowe zabawki i wszczepy, ale również miłośnicy rozwiązań bardziej bezpośrednich, którzy ucieszą się z rozszerzonego arsenału, nowych ulepszeń, przebierania w rodzajach amunicji i granatów. Ogólnie jedni i drudzy, a także ci, którzy lubią raz tak, a raz tak, w zależności od nastroju, będą zadowoleni. Zwłaszcza, jeśli mają za sobą trening z pierwszej części, bo Rozłam Ludzkości może i resetuje samego Adama Jensena, ale ogólny poziom projektu poziomów i trudności ma jednak ustawiony raczej pod weteranów, a nie nowicjuszy. Nie ma tu trzymania za rączkę. Chyba, że takie połączone z wykręcaniem i wyrywaniem jej ze stawu. A właściwie złącza.

I jest jeszcze Wyłom. Tak naprawdę tym razem dostajemy dwie gry w jednej. Mamy oczywiście główną fabułę i do tego jeszcze poboczne epizody, których pewnie więcej pojawi się w ramach dodatków DLC, a które wiążąc się z główną historią, pozwolą nam poznać inne jej aspekty i rzucić więcej światła na kwestie, które podstawowy wątek tylko zasygnalizował. Ale mamy też Wyłom właśnie. Bardzo fajny Wyłom. Co to jest? Coś jakby połączenie mechaniki rozgrywki z głównego Deus Ex z przestrzennymi łamigłówkami w stylu Portala i czystą, czytelną wizualizacją przestrzeni wirtualnej prosto z SuperHOT. W Wyłomie nie jesteśmy już Jensenem, ale bezimiennym hakerem, który w wirtualnej przestrzeni przełamuje kolejne, coraz bardziej wymyślne zabezpieczenia, próbując wykraść korporacyjne dane z fortecy serwerów banku danych Palisade. I oprócz kilkudziesięciu coraz bardziej skomplikowanych, coraz trudniejszych poziomów, mamy tu również osobny system rozwoju, ekwipunku i coraz lepszych łupów, które motywują nas do dalszej gry w zastępstwie fabuły. Zaskakująco dobry, bogaty i po prostu fajny jest ten Wyłom. Wydawałoby się, że to tylko taka poboczna zabawka na kilka godzin, ale im dłużej się nią zajmujemy, tym bardziej staje się jasne, że równie dobrze mogłaby zostać wydana jako osobna produkcja i też by się obroniła jako taka. Naprawdę mamy tutaj dwie gry w jednej.

I dlatego Deus Ex: Rozłam Ludzkości mi się bardzo podoba. Autorzy nie szukali innowacji na siłę, zamiast tego mądrze, z głową, ulepszyli to, co było już bardzo dobre pięć lat temu. Jak już mówiłem na początku, przez takie podejście nie możemy liczyć na ten efekt szoku i radosnej niespodzianki, jaką był Bunt Ludzkości. I chyba tylko pod tym jednym względem nowy Deus Ex jest gorszy od poprzednika. Od każdej innej strony, na którą spojrzeć, jest lepiej, ciekawiej, bardziej bogato i przemyślanie. Może nie jest to wymarzony sequel, ale jak się już zejdzie na ziemię i przestanie bujać w obłokach, to okazuje się, że jest prawdopodobnie najlepszym, jaki mogliśmy dostać. I mnie to osobiście wystarczy, by oficjalne uznać, że Deus Ex: Rozłam Ludzkości to bardzo dobra gra, w którą powinien zagrać każdy fan poprzedniej części tej kultowej serii.
8,5
Adam Jensen już nie tak błyskotliwy, ale nadal jest z niego kawał ostrego cyber-nindży
Plusy
  • dobra fabuła, która nie unika trudnych, aktualnych pytań
  • spójna, skupiona rozgrywka
  • mnóstwo mniej lub bardziej opcjonalnych zadań pobocznych
  • świat może i względnie mały, ale przebogaty pod każdym względem
  • świetna wizja mrocznej przyszłości, nie tylko od strony wizualnej
  • dwie gry w jednej dzięki Wyłomowi
Minusy
  • trochę zbyt statyczne sceny dialogowe
  • długie czasy ładowania na trochę starszym sprzęcie
  • poziom wyzwań może odstraszyć, jeśli ktoś nie jest weteranem Deus Ex
Komentarze
11
Nalfein
Gramowicz
24/08/2016 20:25

A ta gra ma tym razem jakieś powiązania z oryginalnym DE? Czy dalej jedyne na co możemy liczyć to e-maile z przyszłości i jedna wypowiedziana kwestia jakiegoś starego znajomego typu ''ni z gruchy ni z pietruchy'' po napisach końcowych?

Usunięty
Usunięty
24/08/2016 11:34

Dnia 24.08.2016 o 11:29, KeyserSoze napisał:

Nie pomogę ci niestety, w mojej wersji recenzenckiej było tylko ENG, więc nie mam pojęcia, czy w normalnej będzie po polsku :(

Już sobie poradziłem ;) polską wersję wybiera się z menu gry.

KeyserSoze
Gramowicz
Autor
24/08/2016 11:29

> Zakupiłem dzisiaj ciekawe wydanie gry sprzedawane w MM i w Saturnie - gra + Steel Book.> Problem w tym, że zarówno na opakowaniu zbiorczym, jak i na samym pudełku z grą są tylko> i wyłącznie angielskie napisy ... Myślicie, że gra jest tylko w wersji oryginalnej, czy> po instalacji na Steam będzie można wybrać polskie napisy?Nie pomogę ci niestety, w mojej wersji recenzenckiej było tylko ENG, więc nie mam pojęcia, czy w normalnej będzie po polsku :(




Trwa Wczytywanie