Intrygujący eksperyment - recenzja Bohemian Killing

Adam "Harpen" Berlik
2016/07/27 13:00
0
0

Ambicje twórcy gry Bohemian Killing widać na każdym kroku, ale zdecydowanie nie powinien on realizować swojego pomysłu w pojedynkę.

Intrygujący eksperyment - recenzja Bohemian Killing

Idea stojąca za Bohemian Killing jest godna pochwały, a odpowiada za nią Marcin Makaj, magister ekonomii i student IV roku prawa, który przygotował swoją grę przy niewielkiej pomocy siostry, Marty Makaj. Już na samym początku kierujemy tajemniczą postacią, która morduje niejaką Marie Capet, wbijając jej sztylet prosto w brzuch. Okazuje się, że jest nią główny bohater - znany wynalazca, Alfred Ethon. Nie ma wątpliwości, że mężczyzna dopuścił się straszliwej zbrodni, ale naszym zadaniem jest doprowadzenie do jego uniewinnienia, co oczywiście będzie trudne i w większości przypadków sprawa skończy się skazaniem protagonisty na śmierć.

Akcja Bohemian Killing toczy się na dwóch płaszczyznach. Opowieść rozpoczyna się w hotelu, by po chwili przenieść się na salę sądową, którą obserwujemy - rzecz jasna - z perspektywy oskarżonego. Podczas właściwej rozgrywki przenosimy się do XIX-wiecznego Paryża w steampunkowym klimacie. Eksplorując kolejne lokacje wchodzimy w interakcje z rozmaitymi przedmiotami, a sporadycznie także rozmawiamy z napotkanymi postaciami, tym samym składając wyjaśnienia. Kiedy sędzia ma jakiekolwiek wątpliwości i pytania, obraz na chwilę staje się czarno-biały, a on sam pojawia się tuż obok naszego bohatera.

Zanim to jednak wszystko nastąpi, gra zaproponuje nam możliwość skorzystania z pomocy adwokata. To dobra opcja w pierwszym podejściu, bo dzięki niej poznamy mechanikę zabawy i nie będziemy musieli się skupiać na wszystkich aspektach rozgrywki. Dowiemy się również, że bardzo istotne jest zapoznanie się z poszczególnymi dowodami w sprawie i zenanami świadków. Zauważymy też, że upływ czasu ma kluczowe znaczenie w Bohemian Killing. Jeśli zechcemy, by sędzia zaczął mieć wątpliwości co do naszej winy, powinniśmy pojawić się tam, gdzie widzieli nas świadkowie o danej godzinie, a także być obecni na miejscu zbrodni w odpowiednim momencie. To zdecydowanie uwiarygodni nasze zeznania i sprawi, że również prokurator złoży wniosek o łagodniejszy wymiar kary lub nawet o uniewinnienie.

Przed premierą autor Bohemian Killing obiecywał że będziemy mogli wejść w interakcje z każdym napotkanym elementem otoczenia. To nieprawda. Pod tym względem rozgrywka jest mocno ograniczona. Przykładem jest chociażby fakt, że winda hotelowa umożliwia poruszanie się między parterem a drugim piętrem i oferuje możliwość zatrzymania się w pierwszej kondygnacji, ale jeśli próbujemy otworzyć kratę, okazuje się, że gra nie przewiduje takiej akcji do wykonania. Tak samo jest z przedmiotami. Nie wszystko, co znajduje się w zasięgu naszego wzroku możemy obejrzeć czy zabrać.

GramTV przedstawia:

Zabawa w recenzowanej produkcji skupia się zatem na tym, by oszukać sędziego i poddać pod wątpliwość akt oskarżenia. Bohemian Killing oddaje do dyspozycji kilka lokacji: kamienicę z mieszkaniem głównego bohatera (możemy także wejść do lokalu sąsiada), pobliski hotel, knajpę, a także niewielki fragment paryskiej ulicy. Niektóre elementy otoczenia pozwalają na przyśpieszenie upływu czasu. Alfred Ethon może przykładowo zająć się czytaniem książki przez kwadrans czy też pracować nad wynalazkiem przez pół godziny; nic nie stoi również na przeszkodzie, by położyć się spać na całą noc, ale w ten sposób kończymy zeznania i zostajemy od razu skazani na śmierć. Możemy także sprawić, by mężczyzna miał zakrwawione ubranie (wystarczy zaciąć się przy goleniu) lub był pod wpływem alkoholu (kilka łyków szampana i po sprawie).

Podejmując kolejne działania główny bohater Bohemian Killing natychmiast opowiada o swoich czynnościach. Skorzystałem ze schodów, otworzyłem drzwi, pojechałem windą, czytałem książkę, itd. To strasznie irytujące, bo sprawia wrażenie, jakby mężczyzna zamiast składać zeznania, recytował kolejne punkty jakiegoś planu, który wcześniej sobie ułożył. Tak, jakby nauczył się wszystkiego na pamięć i zamiast brzmieć wiarygodnie, bez zająknięcia mówi nawet o najdrobniejszych szczegółach.

Pod względem jakości oprawy graficznej Bohemian Killing wypada zaledwie przyzwoicie. Zachwyca natomiast niesamowitym klimatem, który budowany jest nie tylko przez grafikę, ale i świetną muzykę autorstwa Marcina Maślanki. Na dobrym poziomie stoi także voice acting. Głosu bohaterowi użyczył znany aktor, Stéphane Cornicard, który może nie wywiązał się ze swojego zadania rewelacyjnie, ale sprawił, że wypowiedzi Alfreda Ethona słucha się z uwagą, a to w dramacie sądowym niezwykle istotne.

Grze ewidentnie brakuje ostatnich szlifów, bo podczas rozgrywki można natknąć się na błędy, które powinny zostać wyeliminowane w fazie testów. Przełączając się do pulpitu za pomocą klawiszy ALT+TAB i powracając do zabawy możemy zaobserwować przenikające się tekstury czy też lokację przedstawioną do góry nogami. Ponadto każde wejście do pomieszczenia czy też jego opuszczenie równoznaczne jest z koniecznością oglądania długiego ekranu ładowania, mimo że Bohemian Killing nie oferuje ani wielkiego obszaru, ani nie jest zaawansowany pod względem technologicznym.

Napisałem wcześniej, że już na początku zabawy możemy położyć się spać i zakończyć składanie wyjaśnień. W związku z tym napisy końcowe zobaczymy po kilku minutach od uruchomienia produkcji. To oczywiście pewnego rodzaju speedrun. Jeśli jednak zechcemy zajrzeć w każdy kąt, odblokować nowe dowody, spędzić noc lub dwie w areszcie, a w międzyczasie czytać opisy dowodów i zeznania świadków, by spróbować oczyścić się z zarzutów, a nawet zrzucić winę na kogoś innego, powinniśmy liczyć się z tym, że jedno przejście zajmie nam około dwóch godzin. To stosunkowo mało, ale Bohemian Killing początkowo mocno zachęca do wielokrotnego ukończenia, zwłaszcza że na odblokowanie czeka łącznie osiem rożnych finałów. Ja niestety po dwóch miałem serdecznie dosyć, bo gra ograniczała chęć wykazania się kreatywnością, a długie loadingi sprawiały, że regularnie czułem się wybity z rytmu.

Bohemian Killing nie wykorzystuje swojego potencjału. Po ukończeniu gry miałem wrażenie, że obcuję z demem czegoś większego, że produkcja powinna oferować kilka tego rodzaju spraw, byśmy mogli mówić o zadowalającym czasie rozgrywki. Sam pomysł uważam za genialny, bo dzieło Marcina Makaja wprowadza powiew świeżości na rynku elektronicznej rozrywki, ale autor dysponując taką ideą, nie powinien realizować jej we własnym zakresie, lecz w co najmniej kilkuosobowym gronie. Być może wtedy udało by się stworzyć grę, która nie zraża do siebie toporną mechaniką i licznymi błędami. Mimo wszystko w Bohemian Killing warto zagrać, bo to intrygujący eksperyment. Miejcie go na uwadze, gdy będziecie szukać gier w ramach wyprzedaży na Steamie.

6,5
Potrzeba nam takich eksperymentów, ale znacznie lepiej wykonanych pod względem mechaniki rozgrywki
Plusy
  • rewelacyjny pomysł, który udowadnia, że jest wiele miejsca na eksperymenty w dziedzinie gier przygodowych
  • aż osiem różnych zakończeń
  • koncepcja zachęca do wielokrotnego przejścia
  • klimatyczne lokacje i dobry voice-acting
Minusy
  • mechanika rozgrywki potrafi zirytować ze względu na liczne ograniczenia i niedociągnięcia
  • niewybaczalna obecność ekranów ładowania
  • dla wielu graczy minusem będzie czas rozgrywki
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!