To nie jest klon Hearthstone - recenzja Chronicle: Runescape Legends

Adam "Harpen" Berlik
2016/05/31 12:00
0
0

Najważniejszy jest pomysł i jego odpowiednia realizacja. W przypadku Chronicle: Runescape Legends wszystko zagrało, jak należy.

Chronicle: Runescape Legends to kolekcjonerska gra karciana osadzona w świecie Runescape, budząca skojarzenia z Hearthstone: Heroes of Warcraft, czyli hitem autorstwa Blizzard Entertainment, który reprezentuje ten sam gatunek, co recenzowana produkcja studia Jagex. Na pierwszy rzut oka Chronicle: Runescape Legends wygląda jak klon Hearthstone: Heroes of Warcraft - karty, a także album, w którym je gromadzimy, wyglądają niemal identycznie, ale to koniec podobieństw. Obie produkcje mają do zaoferowania zgoła odmienny przebieg rozgrywki.

Zabawa rozpoczyna się od wylosowania gracza, który jako pierwszy będzie mógł rozłożyć karty na planszy. Ten drugi natomiast otrzyma dodatkową kartę do swojej talii, więc w tej sytuacji nikt nie będzie na straconej pozycji. W odróżnieniu od Hearthstone: Heroes of Warcraft, gdzie wykładamy kolejne karty na dwuwymiarową planszę i po chwili atakujemy nimi przeciwnika, Chronicle: Runescape Legends skupia się na walce naszego bohatera z kartami, które rozłożymy mu na drodze. Brzmi dziwnie, nielogicznie, a może i szalenie? Początkowo tak, ale im dłużej gramy, tym częściej okazuje się, że to świetny pomysł. To nie jest klon Hearthstone - recenzja Chronicle: Runescape Legends

Pojedynki w Chronicle: Runescape Legends składają się z pięciu rozdziałów. U dołu ekranu widzimy karty, jakimi dysponujemy w danym momencie. Wybieramy cztery z nich i układamy na planszy w dowolnej kolejności. Wciskamy przycisk "graj" i obserwujemy, jak nasz bohater radzi sobie w kolejnych starciach z wrogami, których postawiliśmy na arenie. Wydawać by się mogło, że w takiej sytuacji najlepiej pozostawić ją pustą, by nasz heros mógł swobodnie przejść dalej, ale nic bardziej mylnego. Akcja każdego rozdziału toczy się w obrębie innego fragmentu planszy, a kiedy bohaterowie dotrwają do końca piątej części starcia, zmierzą się ze sobą. Wówczas jednak nie będziemy mogli ich kontrolować. Zostajemy ograniczeni do obserwowania walki w systemie turowym.

GramTV przedstawia:

Karty w Chronicle: Runescape Legends opisane są kilkoma statystykami. Poza tym, co oczywiste, czyli punktami ataku i zdrowia, niektóre z nich oferują także możliwość pozyskania złota lub odnowienia punktów życia naszego bohatera. Choć to on walczy z kartami, mogą one mieć wpływ także na naszego przeciwnika już w pierwszym rozdziale. Przykładowo już na starcie wystawiamy kartę z dwoma punktami zdrowia i jednym punktem ataku - kiedy ją pokonamy (a nie jest to trudne, bo bohater także dysponuje dwoma punktami ataku), będziemy mogli dobrać kartę. Niedługo później w naszej talii ląduje karta wymagająca ośmiu punktów złota - w zamian jednak przeprowadza atak na przeciwnika, a jego moc jest równa liczbie kart w naszej talii pomnożonej przez dwa.

Ze względu na konstrukcję rozgrywki, Chronicle: Runescape Legends nagradza graczy dysponujących umiejętnością planowania wielu kroków naprzód. Musimy wystawiać karty tak, by jednocześnie zyskać jak najwięcej przywilejów oraz - jeśli to oczywiście możliwe - jak najmocniej zranić wroga zanim dojdzie do bezpośredniego starcia między bohaterami. Kluczowe jest także zwiększanie mocy ataku w razie potrzeby. Czasem jednak najlepszą taktyką jest jej brak, czyli zrezygnowanie z wystawienia jakiejkolwiek karty.

Powyżej opisałem jedynie przykłady z rozgrywki jedną klasą postaci. Takich sytuacji jest całe mnóstwo, a od tego, w jaki sposób będziemy grać w Chronicle: Runescape Legends zależy wyłącznie od nas. Dlatego gra umiejętnie zachęca do odblokowania i wypróbowania poszczególnych bohaterów w rozgrywce solowej. Zresztą, trzeba trochę pograć ze sztuczną inteligencją, zanim będziemy mogli zapoznać się z trybem rankingowym, gdzie stawimy czoła innym graczom, a także lochami - opcjonalnym wariantem rozgrywki, gdzie eksplorujemy kolejne lokacje, walczymy z przeciwnikami i zdobywamy nagrody.

Chronicle: Runescape Legends to gra na tygodnie, miesiące, a może nawet i lata. Zebranie wszystkich kart może zająć naprawdę sporo czasu. Oczywiście można to wszystko przyśpieszyć, bo gra wykorzystuje model free-to-play i umożliwia zakupy w aplikacji; tylko po co? Wygrywanie kolejnych pojedynków i odblokowywanie kart w ten sposób to znacznie większa frajda niż sięgnięcie do portfela w celu ich zakupu. Przynajmniej moim zdaniem, ale z drugiej strony przecież taki Hearthstone zarabia grube miliony właśnie w ten sposób.

Sposób przedstawienia kolejnych rozgrywek w Chronicle: Runescape Legends jest zupełnie inny niż w Hearthstone: Heroes of Warcraft. Recenzowana produkcja nie oferuje interaktywnych plansz wykonanych jedynie w 2D, ale w pełni trójwymiarowe lokacje. Przeciwnik znajduje się po drugiej stronie areny. Widzimy jego reakcje w postaci grymasów na twarzy, uśmiechów i gestykulacji. Po wystawieniu kart następuje zbliżenie na plansze i obserwujemy, jak nasz bohater walczy z napotkanymi przeciwnikami. Ataki mieczem, wybuchające karty, wielkie czerwone krople krwi lecące w stronę wroga - animacji jest tu pod dostatkiem, ale nie stoją one na najwyższym poziomie. Podobnie zresztą, jak oprawa graficzna, która nie robi wielkiego wrażenia - gra wygląda zaledwie przyzwoicie, ale w sytuacji, kiedy mówimy o kolekcjonerskiej grze karcianej nastawionej na rozgrywkę sieciowa, kluczowa jest płynność animacji. Pod tym względem Chronicle: Runescape Legends spisuje się na medal - gra działa naprawdę dobrze nawet na średniej klasy sprzęcie, a możliwość zdefiniowania ustawień grafiki pozwala na zmniejszenie liczby szczegółów widocznych na ekranie w razie potrzeby.

Chronicle: Runescape Legends zadebiutowało na Steamie w ubiegły czwartek, ale tak naprawdę gra była dostępna jest już znacznie wcześniej. Przed kilkoma dniami udostępniono "jedynie" finalną wersję tytułu - przez wiele miesięcy gracze mogli jednak testować edycję przedpremierową, a także dzielić się swoimi spostrzeżeniami. Widać, że wspomniane betatesty odniosły skutek, bo w obecnej fazie recenzowana produkcja to pozycja obowiązkowa dla miłośników kolekcjonerskich gier karcianych. Stanowi powiew świeżości, oferując ciekawą mechanikę rozgrywki i zróżnicowane klasy postaci, a dodatkowo jest dostępna za darmo. To jak, spróbujecie?

9,0
Godna alternatywa dla Hearthstone
Plusy
  • pomysłowa mechanika zabawy
  • łatwe do opanowania zasady rozgrywki
  • zróżnicowane klasy postaci
  • trójwymiarowe areny
  • działa płynnie nawet na słabszych laptopach
  • free-to-play
  • nienarzucające się mikrotransakcje
Minusy
  • jedynie poprawna oprawa graficzna
  • kiepskie animacje
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!