Uncharted 4: Kres Złodzieja to jedna z najlepszych gier w jakie miałem okazje zagrać i jednocześnie piękne pożegnanie z przygodami Nathana Drake'a.
Uncharted 4: Kres Złodzieja to jedna z najlepszych gier w jakie miałem okazje zagrać i jednocześnie piękne pożegnanie z przygodami Nathana Drake'a.
Akcja Uncharted 4 rozgrywa się parę lat po wydarzeniach z trzeciej części. Nathan Drake wiedzie spokojne, ustatkowane życie u boku Eleny. Nie w głowie mu już kolejne nielegalne ekspedycje w poszukiwaniu zaginionych skarbów i odkrywaniu nowych lądów. Wydawać by się mogło, że awanturniczy okres w życiu Drake'a został definitywnie zamknięty. Do czasu, kiedy do jego drzwi puka Sam, do tej pory uznawany przez wszystkich za zmarłego brat Nathana. Wizyta po 15 latach nieobecności nie jest przypadkowa. Sam co prawda uciekł z pilnie strzeżonego panamskiego więzienia, jednak teraz musi spłacić dług wdzięczności swemu "koledze" z celi, który pomógł mu wydostać się z zza krat. Cena jest wysoka, bo rozchodzi się o połowę majątku pirackiego skarbu kapitana Henry'ego Avery'ego, którego wartość jest szacowana na 400 milionów dolarów. W tej sytuacji nie pozostaje naszemu bohaterowi nic innego, jak wyruszyć w swą ostatnią przygodę i pomóc bratu odnaleźć piracką fortunę.
Kolejne tropy i poszlaki prowadzą Nate'a, Sama oraz starego znajomego Sully'ego przez mroźną Szkocję, czerwony Madagaskar czy do dżungli na pewnej wyspie, o której więcej nic nie napiszę, by nie psuć Wam przyjemności z samodzielnego odkrywania kolejnych kart historii w Uncharted 4: Kres Złodzieja. Musicie zaś wiedzieć jedno: żadne screeny nie oddają w pełni tego, co ujrzycie na ekranie. Najnowsza produkcja Naughty Dog wygląda fenomenalnie i niejednokrotnie w trakcie rozgrywki złapiecie się na tym, że szczęka opadnie Wam bezwładnie. Twórcy doskonale zdają sobie sprawę z własnych umiejętności i dzięki odpowiedniej pracy kamery, a także trybowi fotograficznemu, wprost zachęcają gracza by zatrzymał się na dłuższą chwilę i po prostu podziwiał fenomenalne widoki oraz kunszt pracy ludzi odpowiedzialnych za oprawę wizualną Uncharted 4.
Nie inaczej jest z historią przedstawioną w Uncharted 4: Kres Złodzieja. Scenarzyści Naughty Dog postarali się, byśmy ani przez chwilę nie czuli się znudzeni. Z jednej strony mamy bardzo dobrze poprowadzoną narrację w braterskiej relacji Nathana i Sama. Z drugiej przewija się wątek Eleny i partnerskiej miłości, wystawionej na próbę przez kłamstwa w związku. A do tego wszystkiego, nieco drugoplanowo, toczy się opowieść o kapitanie Henrym Averym i jego skarbie, która sama w sobie pcha historię do przodu nie pozwalając graczowi na jakiekolwiek oznaki znużenia. Wyważenie między dynamicznymi fragmentami, a tymi nieco bardziej "gadanymi" jest tu doskonale rozwiązane i przez niemal 19 godzin, których potrzebowałem na spokojne ukończenie Uncharted 4, ani razu nie zdarzyło mi się odczuć nudy. Duża zasługa w tym nie tylko samej fabuły, ale i kreacji postaci oraz aktorów użyczających im swych głosów. Nolan North, Troy Baker czy Emily Rose spisali się jak zwykle na medal uwiarygadniając bohaterów gry. Ale i w polskiej wersji językowej Jarosław Boberek i spółka odwalają kawał świetnej roboty i słucha się ich bez żadnych zgrzytów, o co nietrudno przy dubbingu.
Sama walka znacząco nie zmieniła się od tego co widzieliśmy w poprzedniej odsłonie. Drake ma do dyspozycji całkiem pokaźny arsenał, od zwykłych pistoletów zaczynając, po shotguny, karabiny maszynowe czy granaty, na wyrzutniach rakiet kończąc i skutecznie potrafi z niego korzystać. Starć w grze jest całkiem sporo i na normalnym poziomie trudności w późniejszych etapach zdarzało się, że nie obyło się bez wczytania ostatniego zapisu stanu gry. Zwłaszcza opancerzeni przeciwnicy oraz snajperzy potrafią nam zajść za skórę. Owszem, Drake może chować się za przeszkodami, ale większość z nich rozpada się po kilku strzałach, co zmusza nas do ciągłej zmiany pozycji i zwiększa dynamikę starć. Choć z drugiej strony, w większości przypadków, nic nie stoi na przeszkodzie by skradać się, chowając w wysokiej trawie i po cichu eliminować kolejnych przeciwników. Styl gry zależy tu wyłącznie od preferencji i umiejętności gracza.
W trakcie walki, mając możliwość sterowania postaciami występującymi w trybie fabularnym, możemy korzystać nie tylko z przedmiotów mistycznych o nadnaturalnych mocach, ale i po raz pierwszy z usług pomocników. Wynajęcie snajpera, medyka czy łowcy pozwoli drużynie osiągnąć przewagę w walce, każdy z nich oferuje bowiem różne usługi przydatne w trakcie starć. Co ważne, zarówno przedmioty mistyczne, pomocników, jak i inne elementy ekwipunku i rozszerzenia możemy kupować za zdobyte w trakcie sesji multiplayer punkty. Naughty Dog stawia nie tylko na frajdę płynącą z zespołowych starć wieloosobowych, ale i uczciwość wobec graczy. A do tego, przez minimum najbliższy rok od premiery, co kwartał ma pojawiać się nowa i co ważne, darmowa zawartość do trybu multiplayer, m.in. nowe mapy, bronie, skórki itp. To miła odmiana od konieczności płacenia za każde, nawet najmniejsze DLC w innych produkcjach.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!