Bohaterska młócka - graliśmy już w Champions of Anteria

Łukasz Wiśniewski
2016/04/21 18:00
0
0

W siedzibie studia Blue Byte wzięliśmy udział w pokazie gry Champions of Anteria, którą planuje wydać Ubisoft. Oto wrażenia z kilku godzin rozgrywki.

Gra jest o tyle nowa, co... nie nowa. W sierpniu 2014 roku należące do koncernu Ubisoft studio Blue Byte ogłosiło start zamkniętych betatestów The Settlers: Kingdoms of Anteria, kolejnej odsłony serii o osadnikach. Jako, że od premiery siódmej części upłynęło sporo czasu (ukazała się na początku dekady), oczekiwania fanów były spore. Zwłaszcza, że ostatnie odsłony pozostawiały nieco do życzenia... Niestety, faza beta ósmej części zebrała od graczy słabe opinie, więc prawdopodobnie Ubisoft zalecił twórcom przemyślenie koncepcji. Choć w sumie i oni sami mogli wyjść z takim pomysłem, bo mają serce do robienia gier.

Bohaterska młócka - graliśmy już w Champions of Anteria

Gdy dostaliśmy zaproszenie do Düsseldorfu - do siedziby Blue Byte i zarazem centrali Ubisoftu dla naszej części Europy, wciąż mowa była o prezentacji nowej odsłony The Settlers. Ale nawet przedstawiciele polskiego biura koncernu zostali na miejscu nieco zaskoczeni. Okazało się bowiem, że gra nie ma już w tytule osadników, bo wszelkie klasyczne dla serii elementy przestały w niej istnieć. Tak więc The Settlers: Kingdoms of Anteria już nigdy nie powstanie. Wykorzystano i ulepszono za to i ulepszono jeden z elementów oryginalnego projektu, czyli misje dla lokalnych bohaterów. Tak narodziła się gra Champions of Anteria. A na kolejną część serii o osadnikach przyjdzie nam jeszcze poczekać, choć ponoć już coś tam w Blue Byte kombinują...

Podczas wizyty miałem okazję zagrać w sam początek kampanii, ale również skorzystać z przygotowanego wcześniej punktu zapisu i stoczyć jedną z kluczowych walk. Tak, walk, bo Champions of Anteria to swoista mieszanka hack’n’slash i RTS. Z warstwą strategiczną, w turach. Ot, do krainy zwanej Anterią, po dalekich podróżach, powróciła grupa modelowych herosów (z heroiną włącznie). Mocno przerysowanych za pomocą nieco niemieckiej kreski. Okazało się, że okolica bieduje, ludowi wiedzie się ciężko, a prężne niegdyś władztwo rozdarte jest na trzy części, niczym owo sukno. Południowy zachód rządzony jest przez brutalnych pustynnych nomadów, północny wschód dostał się w łapska okrutnych prawie-że-wikingów, a w centrum rozsiadł się satrapa feudalny ze swoimi opancerzonymi zbójcerzami.

W ramach mapy strategicznej mamy swoje centrum dowodzenia heroicznymi wypadami, znajdujące się w dawnym zamku przerobionym na karczmę. Rozbudowujemy osadę korzystając z surowców, dostarczanych przez kolejne budynki. Nasza wioska składa się z parceli, każda musi najpierw dostać wieżę strażniczą (ponoć bez niej ludzie się boją tam mieszkać), potrzebne są też siedliska dla pracowników. Oprócz budynków dostarczających surowce, stawiamy warsztaty rzemieślnicze, które produkują wyposażenie dla naszych bohaterów. Zapomnijmy jednak o złożonych modelach w stylu The Settlers, to bardzo prosta koncepcja, bez konieczności wznoszenia budynków na złożach i tym podobnych rozwiązań. W Champions of Anteria ekonomia jest bardzo prosta i dąży właśnie do wytwarzania zabawek dla herosów (i heroiny).

GramTV przedstawia:

Te zabawki to miedzy innymi machiny wojenne w stylu balist oraz wszelkie dekokty, z leczącymi na czele. Na mapach taktycznych nie ma bowiem regeneracji zdrowia czy innych metod łatania ran, poza tym co zabraliśmy na wyprawę. No a mapy w Champions of Anteria są dość rozbudowane i najeżone wrogami. Z częścią z nich musimy się bić, część można ominąć (ale nie zdobędzie się wtedy dodatkowych surowców chociażby). Oprócz głównej misji pojawiają się poboczne, więc najlepszym rozwiązaniem jest ostrożne doprowadzenie naszej ekipy do momentu, gdy pozostanie ostatnie zadanie. Wtedy można wygrać się na dodatkowych przecinków, i tłuc ich, aż zostanie nam resztka zapasów medycznych – wtedy kończymy.

Model walki opiera się o dwa założenia: rozmaite umiejętności specjalne i pięć żywiołów. Każdy z nich działa skutecznie na następny na kole, a ulega poprzedniemu. Nasi herosi (i heroina) specjalizują się w jednym żywiole, ale mogą wraz z rozwojem posiąść również zdolności związane z innym. Wyruszając do walki, jesteśmy informowani, jacy wrogowie są popularni w okolicy, dzięki czemu z piątki dostępnych bohaterów wybieramy trójkę, która najlepiej sobie poradzi z wyzwaniami na miejscu. W poszczególnych starciach, korzystając z aktywnej pauzy, wydajemy naszym zawodnikom polecenia, kolejkujemy je, a potem podziwiamy jatkę. Jak widać, Champions of Anteria zaplanowana jest jako dynamiczna młócka z odrobiną kombinowania taktycznego i strategicznego.

Nie będzie to wielki tytuł promowany na lewo i prawo, Champions of Anteria trafi do sprzedaży cyfrowej, planów na edycje pudełkowe póki co brak. Moim skromnym zdaniem, ta sympatyczna i zabawna (choć czasem zbyt naznaczona swoistym niemieckim poczuciem humoru) gra, to jedyna rzecz, jaką dało się zrobić, by ocalić cześć pieniędzy zainwestowanych w nieudany projekt The Settlers: Kingdoms of Anteria. No i póki co gra się w to całkiem miło, na pewno o niebo lepiej, niż w ową betę sprzed dwóch lat. Ot, taki przerywnik pomiędzy ważniejszymi tytułami.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!