Powrót pierożkowego wojownika: recenzja filmu Kung Fu Panda 3

Piotr Nowacki
2016/04/09 18:00
0
0

Czarno-biała maszynka do zarabiania pieniędzy znów w kinach!

Kung Fu Panda nie jest serią, którą darzę szczególną estymą. Oglądając dwie pierwsze części odnosiłem wrażenie, że to w zasadzie nie jest film, tylko produkt skalibrowany tak, by trafić do możliwie jak największej grupy odbiorców. Stąd osadzenie filmu w Chinach - coraz więcej hollywoodzkich twórców mizdrzy się do widzów z Państwa Środka, bo jest to obecnie najszybciej rozwijający się rynek. W ślad za tym poszedł humor - jak najbardziej uniwersalny, a przy okazji nijaki, czy też ogólne przesłanie filmu - również generyczne i bezpłciowe.

Takie przynajmniej miałem odczucia po obejrzeniu pierwszych dwóch filmów z serii. Dlatego też do trzeciej części podchodziłem ze sporym dystansem. Na szczęście, tym razem Po zaskoczył mnie pozytywnie. Powrót pierożkowego wojownika: recenzja filmu Kung Fu Panda 3

Kung Fu Panda 3 zaczyna się nietypowo, bowiem w zaświatach. Mistrz Oogway, dawny mentor tytułowej pandy, został nawiedzony przez swojego niegdysiejszego drucha, a potem adwersarza - jaka Kaia. Ten potężny rogacz posiada niezwykłą umiejętność - potrafi ze swoich ofiar wysysać moc Qi. Dzięki temu, że pokonał w krainie duchów niezliczonych mistrzów kung fu i odebrał im ich moce (niczym Mega Man), Oogway nie ma z nim szans. Po skradnięciu Qi żółwia stał się na tyle silny, by dokonać niemożliwego: wrócić ze świata duchów do świata żywych. Powstrzymanie złowrogiego jaka będzie oczywiście zadaniem Po, zakochanego w pierogach wojownika.

Złoczyńca nierzadko decyduje o sukcesie filmu. Ibris Tai Lung z pierwszego filmu był postacią raczej nieciekawą, nie miał w sobie nic, dzięki czemu zapadłby mi w pamięć. Kai zaś dorównuje poziomem Lordowi Shenowi - mściwemu pawiu z Kung Fu Pandy 2. Z jednej strony stanowi godnego przeciwnika dzięki swojej niespotykanej mocy, zaś sceny walki z nim są niezwykle efektowne - jest to po części zasługa jadeitowych mieczy na łańcuchach, które fanom gier mogą kojarzyć się z Kratosem. Z drugiej strony nie można mu odmówić charakteru, a jego wybujałe ego stanowi pretekst do wielu całkiem niezłych żartów.

Pod względem humoru widzę pewną ewolucję na tle poprzednich odsłon. W pierwszych dwóch częściach fundamentem dowcipu był slapstick związany z tym, że Po jest gruby, niezdarny i uwielbia kluski. Wszystko w porządku, ale takie żarty szybko się przejadają. “Trójka” na szczęście stawia w większym stopniu na humor słowny czy dowcipne wymiany zdań między wojownikami - małpa, modliszka i żuraw ujawniają swoje cięte języki. Nie są to wciąż żarty wybitne, ale progres jest widoczny.

Poprzednie części serii duży nacisk kładły na sceny akcji. Walki były szybkie, niezwykle efektowne, ale na mój gust zbyt liczne, prowadziły do przesytu. W “trójce” takiego przesytu na szczęście nie uświadczyłem, nie bałem się, że dostanę oczopląsu - twórcy w końcu znaleźli złoty środek.

GramTV przedstawia:

Oglądając film zauważyłem dwie wpadki w ukazaniu zwierząt. Pierwsza z nich leży po stronie twórcy polskich dialogów. W filmie jest mowa o tym, że jeden z mistrzów kung fu “zdechł”. To słowo jest powoli wypierane z codziennej polszczyzny, coraz rzadziej używa sie tego słowa w odniesieniu do zwierząt, dlatego byłem mocno zdziwiony słysząc je w filmie dla dzieci - szczególnie, że wszystkie zwierzęta są antropomorficzne. Autor dialogów powinien był to lepiej przemyśleć.

Druga wpadka to z kolei dzieło samych animatorów. Jeden z pojawiających się epizodycznie mistrzów kung fu to kogut. Z jakiegoś powodu twórcy uznali, że powinien on walczyć z pomocą ostrzy przyczepionych do pazurów - podobnych do tych używanych przy walkach kogutów. Czy naprawdę autorzy myśleli, że nawiązywanie w filmie dla dzieci do praktyk będących de facto torturowaniem zwierząt jest dobrym pomysłem? Jest to detal tym bardziej bezmyślny, że nie ma on żadnego wpływu na przebieg akcji, film spokojnie poradziłby sobie bez tej bezmyślnej wstawki.

Przy tej okazji warto się zastanowić, czy jest to dobry film dla dzieci, a równocześnie czy dorośli nie będą przysypiali w kinie.

Kung Fu Panda 2 zawierała sceny nawiązujące do masowego mordu pand dokonanego przez wojska Lorda Shena. Opinie rodziców na forach w Internecie pokazują, że dziecko może faktycznie źle odebrać te fragmenty filmu, co mnie zupełnie nie dziwi - takie treści w animacji skierowanej dla dzieci to kompletna pomyłka. Na szczęście to jest kolejny obszar, który twórcy naprawili - mniej jest scen, które mogą małego widza przestraszyć, myślę, że dzieci od 6 lat w górę można spokojnie zabierać do kina. Co więcej, warto mieć ten film na uwadze, jeśli nadarzy się smutna konieczność wprowadzenia malucha w temat śmierci - wizja zaświatów przedstawiona w filmie powinna być zrozumiała dla młodych widzów, a równocześnie jest neutralna światopoglądowo.

A czy warto, żeby dorosły widz udawał się do kina? Cóż, patrząc po reakcjach na sali, rodzaj humoru najlepiej trafiał do malusińskich, do mnie slapstickowy humor już nie przemawiał. Bez porównania lepiej bawiłem się na recenzowanym przeze mnie niedawno Zwierzogrodzie czy świetnym Muppety: Poza Prawem. Podejrzewam, że zdecydowanie lepsze wrażenia miałbym oglądając film z oryginalnym dubbingiem, gdzie swoich głosów użyczyli między innymi Dustin Hoffman, Jack Black, Bryan Cranston czy J.K. Simmons.

Podsumowując, Kung Fu Panda 3 to film niezły, poprawiający większość wad poprzednich odsłon, ale wciąż daleki od ideału. Dzieciaki powinny być zadowolone, dorośli - już niekoniecznie. Zamiast iść do kina czy kupować na DVD można spokojnie poczekać, aż będzie w telewizji.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!