The Walking Dead: Michonne - pierwsze wrażenia

Jakub Zagalski
2016/02/28 12:00
0
0

Michonne walczy z zombiakami i demonami przeszłości w obiecującym początku 3-odcinkowego serialu.

The Walking Dead: Michonne - pierwsze wrażenia

Po dwóch 5-odcinkowych sezonach The Walking Dead i jednym odcinku specjalnym Telltale Games przyszykowało kolejną opowieść dla fanów komiksowych Żywych trupów. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by po grę sięgnęły osoby znające wyłącznie telewizyjny serial, jednak The Walking Dead: Michonne to przede wszystkim przedłużenie komiksu Roberta Kirkmana. Kanoniczna historia, skupiająca się na jednej z najbardziej charakterystycznych bohaterek całego cyklu.

Fabuła 3-odcinkowego serialu została umiejscowiona po wydarzeniach, które doprowadziły Michonne do opuszczenia grupy Ricka i Ezekiela, i ukazuje, czym zajmowała się bohaterka z dala od swoich towarzyszy (zeszyty od #126 do #139 w oryginalnym wydaniu). Oznacza to, że The Walking Dead: Michonne jest bardzo osobiste i podejmuje się przedstawienia postaci z wyraźnie zarysowanym charakterem. Warto zauważyć, że komiksowa Michonne jest o wiele bardziej wyrachowana, a zarazem bezpośrednia w działaniu (na przykład w intymnych kontaktach z mężczyznami) niż bohaterka, którą znamy z telewizji. I chociaż gra Telltale odwołuje się bezpośrednio do komiksu, to mimo wszystko tutejsza Michonne łączy cechy obu swych "wcieleń".

Podstawowym założeniem dla twórców było ukazanie postaci dramatycznej, dręczonej przez demony przeszłości i wyrzuty sumienia. Dzięki temu, szczególnie na początku pierwszego epizodu, Michonne jest targana emocjami i wspomnieniami. Przeszłość miesza się z teraźniejszością, a gracz nie jest pewny, czy uczestniczy w jakiejś wizji zrodzonej w głowie tytułowej bohaterki, śnie czy retrospekcji.

Widać, że Telltale Games chciało (i w gruncie rzeczy musiało) ugryźć znany temat od innej strony. Wykorzystać sprawdzony schemat tak, by gracz nie czuł, że ma jedynie do czynienia z dwunastym odcinkiem grywalnego The Walking Dead, tyle że z nową postacią na pierwszym planie. Pierwszy epizod miniserialu poświęconego Michonne jest napakowany akcją, a zarazem wiele miejsca poświęcono wewnętrznym rozterkom bohaterki. Co najważniejsze, oba te elementy świetnie się przenikają we wspomnianych retrospekcjach. Przebłyski dawnych zdarzeń to jednak tylko dodatek do głównej osi fabularnej, która opiera się na dołączeniu Michonne do nowej grupy ocalałych. Nie zdradzając szczegółów, towarzysze kobiety są w trakcie szukania swoich przyjaciół, którzy wyruszyli na rekonesans i od dłuższego czasu nie dają znaku życia (wcześniej utrzymywali kontakt radiowy). W końcu w radiu udaje się usłyszeć niewyraźne wołanie o pomoc i, chcąc nie chcąc, Michonne dołącza do ekipy ratunkowej, która musi zbadać tajemniczy... obiekt.

GramTV przedstawia:

The Walking Dead: Michonne rzuca bohaterów w nowe, wcześniej niewykorzystywane scenerie, które stworzyły ciekawe możliwości dla scenarzysty. Oczywiście to w dalszym ciągu opowieść o apokalipsie zombie i często beznadziejnej walce o przetrwanie, tym niemniej w pierwszym epizodzie pojawiło się kilka naprawdę ciekawych pomysłów, które dodają do wyświechtanej formuły nowe wrażenia. Mowa zarówno o scenach akcji i sekwencjach Quick Time Event, a także o dialogach. Cały czas powstrzymuję się, by nie zdradzać szczegółów, dlatego napiszę jedynie, że konfrontacje werbalne są momentami równie emocjonujące co wbijanie maczety w przegniłe głowy chodzących trupów.

Przed włączeniem nowego epizodu obawiałem się, że Telltale Games znowu uraczy mnie widokiem gry na przestarzałym silniku z mnóstwem błędów widzianych w poprzednich produkcjach tego typu. Zabawa z Game of Thrones od strony technicznej pozostawiła spory niesmak, tymczasem The Walking Dead: Michonne było dla mnie miłym zaskoczeniem. Oba tytuły sprawdziłem na PlayStation 4 i wydaje mi się, że Żywe trupy nie przycinały tak często na doczytujących się scenach jak w Grze o tron, zdecydowanie bardziej podoba mi się również komiksowa stylizacja epizodu Michonne. Chociaż nie obraziłbym się, gdyby bohaterka bardziej przypominała komiksowy pierwowzór.

Nie do końca pasuje mi również aktorka podkładająca głos głównej bohaterce. Po cichu liczyłem, że w grze usłyszę telewizyjną Michonne, czyli Danai Gurirę, jednak Telltale Games postawiło na znaną z serialu Orange is a New Black Samirę Wiley.

The Walking Dead: Michonne uważam jednak za spore zaskoczenie. Nowa bohaterka, sceneria, kilka fajnych pomysłów, walka maczetą i słowem stworzyły ciekawą mieszankę, której szczerze mówiąc zupełnie się nie spodziewałem. W drugim sezonie The Walking Dead momentami czułem zmęczenie materiału, a po Game of Thrones wiedziałem, że Telltale Games musi coś zrobić z tym silnikiem. Miniserial Michonne nie jest wolny od błędów, chociażby w jednej scenie dłonie bohaterki "toną" w jej kolanach, ale wydaje mi się, że jest ich znacznie mniej niż we wcześniejszych produkcjach TT, z którymi miałem styczność.

Jeżeli graliście w poprzednie The Walking Dead i uważacie, że nic was już tu nie zaskoczy, to sięgnijcie po przygodę Michonne. Ten 3-odcinkowy serial zapowiada się naprawdę obiecująco. Z ostatecznym werdyktem wstrzymam się do poznania finału tej historii, która, jeżeli wierzyć zapewnieniom twórców, nastąpi już w kwietniu.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!