Gry z wczesnego dostępu, na które warto czekać w tym roku

Paweł Pochowski & Sławek Serafin
2016/03/14 17:00
0
0

Przyglądamy się najciekawszym "wcześniakom", które ukażą się w tym roku w pełnej wersji na PC i Xboksa One.

Paweł Pochowski:

Paweł Pochowski:, Gry z wczesnego dostępu, na które warto czekać w tym roku

ARK: Survival Evolved

Bardzo często zdarza się, że faza wczesnego dostępu jest rozciągnięta w czasie, wlecze się niczym flaki z olejem, a na koniec dochodzi jeszcze kilku opóźnień premiery. Na szczęście oprócz złych przykładów, znaleźć można także te dobre. Twórcy DiRT: Rally przeprowadzili w zeszłym roku jedną z najskuteczniejszych, najlepiej zaprojektowanych i najsprawniej przeprowadzonych faz wczesnego dostępu. Równie rozsądnie do tematu podeszli twórcy ARK: Survival Evolved. Tytuł debiutował na Steam 2 czerwca, szybko zyskał sporą społeczność i zarobił dla deweloperów ładną sumkę. Mimo to, Wildcard przygotował całkiem napięty rozkład jazdy, według którego w rok po swoim debiucie gra będzie oficjalnie dostępna na PC, PS4 i Xbox One, a kilka miesięcy później otrzyma już swój pierwszy dodatek.

Do kogo kierowana jest produkcja? Przede wszystkim dla tych, którzy są fanami sieciowych survivali i dodatkowo z chęcią popolowaliby sobie na dinozaury. Zabawę zaczynacie zupełnie bez niczego pośrodku dzikiej głuszy. Początkowo zadaniem głównym zadaniem jest więc znalezienie niezbędnego ekwipuneku, a z czasem - ulepszenie go i polowanie na coraz większe i groźniejsze stwory. Zresztą, nie trzeba ich zabijać, bo równie dobrze można oswoić, dokarmiać oraz trenować. W pełnej wersji gry znaleźć ma się ponad 100 rodzajów zwierzyny, ale już teraz oferuje ona rozbudowaną gromadkę. Gracze muszą jeść oraz pić, by pozostać w formie, budują także swoje osady i coraz lepsze przedmioty, sieją nasiona, by wyhodować rośliny i łączą się w plemiona współpracując ze swoimi znajomymi. Całość uzupełnia tryb zabawy wzorowany na Igrzyskach Śmierci.

ARK: Survival Evolved, Gry z wczesnego dostępu, na które warto czekać w tym roku

The Long Dark

The Long Dark to debiutancka gra kanadyjskiego studia Hinterland, która reprezentuje modny ostatnio gatunek survivali. Nie jest to jednak produkcja nastawiona na rywalizację z innymi w trybie sieciowym, jak większość z wydawanych, ale znacznie bardziej rozbudowany i skoncentrowany na trybie dla jednego gracza tytuł. Stąd też obecność w grze kampanii fabularnej, w której wcielimy się w różnych bohaterów. Jednym z nich będzie William Mackenzi - pilot, który na skutek dziwnej magnetycznej burzy znalazł się pośrodku dziczy i walczy o przetrwanie. Kanadyjska północ oczywiście skąpana jest pod grubą warstwą białego puchu, a zimno będzie jednym z wielu problemów, z którymi będziemy musieli sobie radzić. Ponadto gracz musi podołać zdobywaniu pożywienia, dzikim zwierzętom, zapewnieniu niezbędnych lekarstw czy tworzeniem przydatnych przedmiotów z wszystkiego, co tylko może znaleźć. Rozbudowany system craftingu odgrywa w The Long Dark ogromne znaczenie - twórcy zaimplementowali bowiem multum różnych przedmiotów, z których możemy pozyskiwać surowce do dalszej obróbki.

Drugą z grywalnych postaci będzie doktor Astrid Greenwood, znajoma Williama, która wiedząc o jego problemach wyruszy w niebezpieczną podróż celem niesienia mu pomocy. Fabuła będzie podzielona na sezony, pierwszy z nich - o długości od trzech do czterech godzin - zadebiutuje tegoroczną wiosną. Jego udostępnienie będzie równoznaczne z premierą pełnej wersji The Long Dark. Poza kampanią fabularną w grze znajdzie się także tryb piaskownicy. Zabawa w nim oczywiście oferuje wiele swobody, ogólnym celem gracza jest natomiast przeżycie jak najdłużej tylko będzie w stanie. Dla zainteresowanych tematem - kanadyjską tajgę odwiedziliśmy w zeszłym roku i bardzo przypadła nam do gustu.

The Long Dark , Gry z wczesnego dostępu, na które warto czekać w tym roku

Grip

Gdy pierwszy raz zobaczyłem na oczy Grip, pomyślałem, że gra spokojnie mogłaby zostać nazwana Rollcage 3 i pewnie mało kto skapnąłby się, że nie jest to kolejna część słynnej marki. Twórcy nie ukrywają inspiracji pierwszymi dwoma częściami Rollcage, jednak współzałożyciele Caged Element mają z nią znacznie więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać, gdyż David Perryman i Robert Baker byli członkami zespołu Psygonis podczas prac nad Rollcage.

Mam nadzieję, że teraz wszystko już jasne - dwójka byłych twórców, najpierw w niewielkim gronie rozpoczęła prace nad nowym projektem, któremu przyświecają identyczne idee, co "dojrzałemu" już dziś Rollcage. Stąd też znajdzie w GRIP wszystko, co decydowało o klimacie i grywalności futurystycznych wyścigów od Psygonis - od superszybkich i niesamowicie przyczepnych aut, przez wykręcone, zlokalizowane na różnych planetach kosmiczne trasy, aż po multum power-up'ów do zebrania i wykorzystania przeciwko wrogom przy akompaniamencie świetnego soundtrack. Ma być szybko, zręcznościowo, wymagająco i mega wciągająco.

Grip, Gry z wczesnego dostępu, na które warto czekać w tym roku

Naval Action

Morskie bitwy to temat, który przez ostatnie lata nie był zbyt mocno wykorzystywanych w grach. Pamiętam, że swego czasu prężnie radził sobie na tym polu Silent Hunter, jednak co innego polowanie łodzią podwodną, a co innego manewrowanie ogromnym żaglowcem. Ostatnio tematyka odżyła. Idealnym tego przykładem jest obecność w Early Access Naval Action.

Dzięki tej produkcji w ręce graczy trafia aż siedem nacji, które w XVI, XVII i XVIII wieku pojawiały się na karaibskich wodach. Żeglować możemy pod brytyjską, francuską, amerykańską czy szwedzką banderą, a gdybyście mieli na to ochotę, na maszt wciągnąć można równie dobrze piracką flagę i skupić się na grabieniu własności należącej do innych. Naval Action oferuje graczom realistyczny model sterowania żaglowcami i prawdziwie odwzorowane morskie bitwy, ale poza starciami z innymi kapitanami zająć można się także transportowaniem towarów pomiędzy różnymi historycznymi portami. Nawigacja wymaga korzystania z prawdziwych map, a nie automatycznych wskaźników czy nowoczesnych GPS-ów, natomiast w trybach PVP spotyka się nawet 50 statków jednocześnie.

O tym, w jaki sposób Naval Action realizuje obietnice przekonamy się już niedługo, gdyż wczesna wersja tytułu doczeka się swojego testu na łamach gram.pl. Już teraz gorąco zachęcamy do jego lektury.

GramTV przedstawia:

Sławek Serafin:

Sławek Serafin:, Gry z wczesnego dostępu, na które warto czekać w tym roku

Battle Brothers

Nie jest to największa i najciekawsza produkcja pozostająca w fazie wczesnego dostępu, ale sumienie by mnie gryzło, gdybym o niej nie wspomniał. Za dobrze mi się w Battle Brothers grało, żeby nie umieścić tej produkcji w zestawieniu. To nieślubne dziecko Heroes of Might & Magic (czy też może King's Bounty) i XCOMa to naprawdę świetna gra. Przemierzanie świata w towarzystwie kompanii zakapiorowatych najemników i podejmowanie się różnych kontraktów to sama przyjemność.

Autorom należą się brawa za jednoczesne umieszczenie gry w standardowych realiach fantasy i zredukowanie go do najniższego mianownika stali i krwi. Żadnych czarów, żadnych bzdur, zamiast tego autentyczne średniowieczne uzbrojenie i naprawdę przemyślany, ekscytujący system rozgrywania starć taktycznych. Bitwy są super, głównie dzięki mechanice stawiającej na wykorzystanie terenu, ale także dlatego, że każda jest wyzwaniem, każda wiąże się z ryzykiem. I każda daje satysfakcję. Oraz łupy. I doświadczenie dla naszych żołnierzy fortuny. Jeśli tylko twórcy bardziej rozbudują część strategiczno-fabularną, to Battle Brothers będzie pozycją absolutnie obowiązkową w tym roku.

Battle Brothers, Gry z wczesnego dostępu, na które warto czekać w tym roku

Kingdom Come: Deliverance

Jakiekolwiek Kingdom Come by się ostatecznie nie okazało, jedno jest pewne - gra będzie prześliczna. Już po wczesnym dostępie można powiedzieć jasno i wyraźnie, że ładniej pokazanego średniowiecza nie ma, nie było i przez dłuższy czas nie będzie. Także dlatego, że czescy twórcy hardkorowo trzymają się realiów i nie zamierzają robić z gry jakiejś rycerskiej fantazji z wielkimi mieczami, latającymi potworami czy tam innym FUS-RO-DAH. Historia sama w sobie jest wystarczająco fantastyczna. Trzeba tylko umieć to pokazać. A Kingdom Come: Deliverance wygląda na grę, która z tym pokazywaniem radzi sobie znakomicie.

Być może nie będzie tutaj otwartego świata aż tak wielkiego jak w Wiedźminie czy u Bethesdy, ale nie szkodzi. Może być mniejszy. Ważne, żeby był autentyczny i ciekawy. I opatrzony dobrą fabułą. Na to chyba możemy liczyć. A nawet jeśli nie, to i tak będzie warto posiekać się mieczami w tak pięknych okolicznościach przyrody. Niewiele rzeczy może się równać z wirtualnym spacerem po polach i lasach w Kingdom Come: Deliverance.

Kingdom Come: Deliverance, Gry z wczesnego dostępu, na które warto czekać w tym roku

Squad

Przyznam, że we wczesny dostęp Squad jeszcze nie grałem. I wcale nie muszę, żeby wiedzieć, że jest to pozycja warta uwagi, zarówno teraz, jak i w przyszłości. Jaki sieciowy shooter pozwala głosować członkom drużyny na to, kto był najlepszym graczem w danej bitwie? No właśnie. Squad jest unikalny. Można powiedzieć, że to coś w połowie drogi między ArmA i Battlefieldem, z najlepszymi elementami obu tych gier połączonymi w mieszankę wybuchową, ale takie stwierdzenie byłoby krzywdzące i dla Squad, i dla jego twórców. A tym ostatnim szacunek należy się jak psu buda.

Przez dekadę tworzyli najlepszego i najciekawszego moda do Battlefield 2, Project Reality. Za darmo. To prawdziwa pasja i poświęcenie. I teraz mają swoją własną grę, w której realizują marzenia o realistycznym sieciowym shooterze. I która powstała na podstawie doświadczeń z dziesięciu lat rozwijania wspomnianego Project Reality. Squad to nie kolejne Call of Duty, Battlefield czy tam inny korpo-shooter zaprojektowany przez księgowych i stworzony przez dział marketingu. Squad to miłość do sieciowego strzelania obleczona w zera i jedynki. I zupełnie przypadkiem świetnie wygląda też. Oraz niesamowicie brzmi. Nie wolno obojętnie przejść obok tej gry.

Squad, Gry z wczesnego dostępu, na które warto czekać w tym roku

Torment: Tides of Numenera

Jeśli grane przeze mnie przez ostatni rok wczesne dostępy różnych gier czegoś mnie nauczyły, dały mi jakąś wiedzę, to było to objawienie związane z Torment: Tides of Numenera. Dawno już nie grałem w tak niesamowity, tak obiecujący early access. Jeśli ktoś miałby zagrać w tym roku tylko w jedną nową grę, to mocno sugerowałbym, żeby była to premierowa edycja nowego Tormenta właśnie. Nie wczesny dostęp, nie. Nie warto psuć sobie fantastycznej zabawy. Trzeba poczekać do pełnej gry i wtedy zanurzyć się rozkosznie w najbogatszym, najciekawszym fantastycznym świecie, jaki widziałem w ciągu ostatnich kilku lat.

Ubiegły rok był dobry dla erpegów. Znakomity nawet. I po tym, jak wczesny dostęp do Torment: Tides of Numenera mnie oczarował, wiem też, że i ten rok taki będzie. Nawet gdyby jedynym erpegiem, jaki zostanie w nim wydany, był właśnie nowy Torment. Wystarczy. Ta gra tak bardzo spełnia obietnice, tak bardzo jest faktycznym spadkobiercą legendarnego Planescape: Torment, że aż strach. Można się bać, że inXile nie dadzą rady utrzymać w całej grze takiego fantastycznego poziomu, jak w tym fragmencie udostępnionym we wczesnym dostępie. A to byłaby prawdziwa tragedia. Ja jednak jestem dobrej myśli. I odliczam dni do premiery. Wy też powinniście.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!