Crashlands - recenzja

Katarzyna Dąbkowska
2016/02/08 11:00
0
0

Małe studio i wielki erpeg.

Crashlands - recenzja

Pięć garści Don't Starve, trzy szczypty Diablo, łyżka Deathspanka - oto Crashlands, najnowszy erpeg od Butterscotch Shenanigans. Zespół niewielkiego studia składa się zaledwie z trzech braci. W 2013 roku u jednego z nich zdiagnozowano raka, więc panowie wpadli na nietypowy pomysł, by oderwać się od najbardziej ponurych myśli - postanowili wspólnie zrobić grę! Co powstało z tej wybuchowej mieszanki?

Fabuła gry skupia się wokół pewnego niespecjalnie miłego gościa, który kradnie nam części od naszego statku kosmicznego. Oczywiście, główny bohater musi je odzyskać, aby móc wrócić w rodzinne strony. Nie jest to jednak proste, bo szybko okazuje się, że od celu odgradzają nas dziesiątki zadań do wykonania.

Do wszystkiego w grze musimy dochodzić własnymi siłami. Tyczy się to nawet własnej broni, której w zasadzie na wstępie nie otrzymujemy. Dostajemy za to stację do stworzenia naszych własnych przedmiotów. Początkowo stać nas na prowizoryczną piłę, z którą wyruszamy, by zebrać potrzebne materiały. Po jakimś czasie budujemy swój pierwszy miecz. Mieczem załatwiamy przeciwników, zdobywamy w ten sposób nowe materiały i stać nas na lepsze narzędzia, a nawet na nowy, ulepszony warsztat. Wszystko się tutaj logicznie składa do kupy i fajnie zazębia, więc kiedy w końcu możemy zbudować kolejny przedmiot, nowy jakimś trafem pojawia się w dodatkowej skrzyni na horyzoncie. W ten sposób gracz zawsze ma co robić i co zabijać. We wszystkim jest jakiś cel.

Crashlands jest RPG-iem mieszającym ze sobą cechy tego gatunku z grą akcji i dużą dozą craftingu. Protagonista zatem krąży po świecie szukając kolejnych zadań do wykonania. Po drodze spotyka masę przeciwników do unicestwienia, drzew i krzaków do ścięcia czy kwiatków do zebrania. Oczywiście, jak już wspomniałam, wszystko tutaj ma swój cel. Materiały z zabitych stworzeń i wyrąbanych drzew czy krzewów potrzebne są nam do budowy kolejnych przedmiotów, natomiast kwiaty - do regeneracji zdrowia. Twórcy postarali się tutaj o każdy szczegół. Każdy rodzaj przeciwnika naciera na bohatera inaczej. I tak Wompity przykładowo atakują skacząc, a glutowate muchy wypuszczają z siebie trzy kule trucizny. Raz trafieni zostajemy otruci na jakiś czas, a nasze zdrowie powoli spada.

Niezwykle ważną rolę odgrywa tu system dnia i nocy. Materiały otrzymujemy podczas zabijania przeciwników i zbierania roślin. Nie każdy jednak rodzaj pojawia się, kiedy na horyzoncie świeci słońce. Część dostępna jest jedynie w nocy. Wtedy niezbędna w rozgrywce okaże się pochodnia. Wbrew pozorom nawet takie drobne zmiany potrafią mocno urozmaicić rozgrywkę, bo nagle pozornie bezpieczne miejsce może okazać się niebezpieczną pułapką ze zgrają glutowatych much.

Każde narzędzie i broń można zbudować w specjalnych warsztatach kolejno budowanych przez użytkownika. Jednak system craftingu jest tutaj o wiele bardziej rozbudowany niż może się początkowo wydawać. Należy tutaj zaznaczyć, że na żadnym etapie gry nie otrzymujemy broni. Musimy ją sami wykonać. Zbieramy natomiast schematy pomagające w stworzeniu kolejnego przedmiotu. Budujemy tu jednak nie tylko narzędzia czy broń- możemy zmontować praktycznie wszystko. Tyczy się to zarówno podłóg, pomp czy barykad, jak i doniczek z kwiatami, grządek, a także łózek, krzeseł i elementów dekoracyjnych, dzięki którym mieszkanie stanie się przytulne. Najważniejsze są tutaj elementy pancerza. W grze, inaczej jak w większości RPG-ów, nie ma możliwości rozwijania umiejętności bohatera. Ale rozgrywka jest tak skonstruowana, że tego elementu w zasadzie nie brakuje. Wszystko zastępuje crafting i lepsza broń i elementy pancerza, dzięki którym poprawiają się statystyki postaci.

GramTV przedstawia:

Podczas bitwy z pewnością pomoże również nasz zwierzak. Wystarczy, że... ukradniemy jajo matce. Wtedy zbudujemy gniazdo w domu, odczekamy chwil kilka i voila! Mamy przy sobie małe Wompiciątko. Maluch będzie rozwijał się wraz z postępem rozgrywki, więc będziemy świadkami jego dorastania. Oczywiście, jako odpowiedzialny rodzic, uczymy malucha tego, co najważniejsze - dawania mleka oraz zabijania. Ważne jest to, że stworzenie samo nie atakuje przeciwników i nie przyciąga ich do swojego pana. Będzie spokojnie za nami podążać i zareaguje jedynie wtedy, kiedy mu każemy lub kiedy nastąpi atak oponenta. Szybko okaże się, że zwierzak może być niezwykle przydatny w boju i powolnym eksplorowaniu mapy. A wierzcie mi, z tym nie jest kolorowo...

Bo mapa w Crashlands jest OGROMNA. I podkreślam to słowo, bo pomimo bardzo intensywnej rozgrywki, jeszcze nie udało mi się odkryć wszystkich jej zakamarków. Każdy element mapy jest jednak idealnie wyważone. Początkowo zapuszczając się w dzikie tereny mamy do czynienia z młodymi Wompitami, następnie pojawiają się mocniejsze, większe osobniki, inni przeciwnicy, środowiska. Z każdym krokiem od domu robi się coraz ciekawiej i zwiększa się natężenie przeciwników.

Zdecydowanie największym atutem Crashlands jest świetny humor zaimplementowany w każdy możliwy element gry. Wystarczy spojrzeć na przerysowanych przeciwników czy mało rozgarniętego głównego bohatera, którego mózgiem jest w zasadzie mobilny komputer. Wisienką na torcie są, oczywiście, dialogi, które niejednokrotnie doprowadzały mnie do salw śmiechu. Muszę powiedzieć, że nie bawiłam się tak dobrze grając w RPG-a od czasów trylogii Deathspank.

Gra jest także dopracowana pod względem audiowizualnym. Wszystko tutaj wygląda niezwykle dobrze, zarówno barwne i kreskówkowe postacie, jak i przeciwnicy czy natura. Muzyka i dźwięki w grze są natomiast miłym dodatkiem do rozgrywki. Dodatkowo niezwykle ciekawą opcją jest możliwość przenoszenia postępów w grze między platformami (gra dostępna jest również na PC, a niedługo pojawi się na Androidzie). Wszystko w ramach BscotchID.

Crashlands zaskoczyło mnie pod każdym możliwym względem. Niewielkie studio Butterscotch Shenanigans wykonało kawał świetnej roboty i można im pogratulować dwóch wielkich sukcesów - zwycięskiej walki z rakiem i genialnej gry. Bo Crashlands to mobilny erpeg wart każdego wydanego grosza.

9,7
Ciężko będzie znaleźć lepszego RPG-a na mobilkach w tym roku.
Plusy
  • niesamowicie wciągająca rozgrywka
  • rozbrajający humor, oprawa audiowizualna
  • ogrom świata
  • system craftingu
  • wyważona rozgrywka
Minusy
  • nieco niewygodne poruszanie się po mapie
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!