![]()
Warto było czekać trzy lata na zachodnią premierę.
Warto było czekać trzy lata na zachodnią premierę.
![]()
Yakuza (w oryginale Ryu ga Gotoku/Like a Dragon) to jedna z tych serii, których szczerze zazdroszczę Japończykom. Oczywiście poszczególne części głównego nurtu, czyli te z cyferkami przy tytule, trafiają do Europy w zrozumiałej wersji, ale robią to zazwyczaj ze sporym opóźnieniem, a o przetłumaczeniu większości spin-offów nie może być mowy. Na Yakuzę 5 Zachód czekał równo trzy lata (sic!) od japońskiej premiery, i chociaż seria nadal prezentuje techniczny poziom poprzedniej generacji, pełno w niej bzdur, uproszczeń i archaizmów, to i tak "nowa" gra Toshihiro Nagoshiego w ostatniej chwili zasłużyła na tytuł mojej ulubionej gry 2015 roku.
Yakuza 5 opowiada dalsze losy (prawie wszystkich) bohaterów z Yakuzy 4, i podobnie jak poprzednia część, dzieli historię na kilka scenariuszy (aktów) dedykowanych poszczególnym postaciom. A są nimi: Kazuma Kiryu, który przybrał nowe nazwisko i zamieszkał w Fukuoce, gdzie pracuje jako kierowca taksówki. Tokijska przeszłość nie daje mu jednak o sobie zapomnieć, gdyż Kiryu po raz kolejny zostaje wciągnięty w aferę wywołaną przez tytułowe środowisko przestępcze. Drugim bohaterem jest znany z "czwórki" Taiga Saejima, który szykuje się do dwuletniej odsiadki, wynikającej z wydarzeń z poprzedniej części. Twórcy oddali nam również do dyspozycji Shuna Akiyamę (również debiutował w Yakuzie 4), którego scenariusz zazębia się w pewnym momencie z wątkiem Haruki Sawamury. Wieloletniej podopiecznej Kiryu, która teraz, jako nastolatka, próbuje zostać popową idolką w Osace. Zestaw grywalnych postaci zamyka debiutant - Tatsuo Shinada. Były bejsbolista, który odgrywa bardzo ważną rolę w całej historii, mimo że z początku nic na to nie wskazuje.
Podobnie jak Yakuza 4, "piątka" sprawnie przeplata kilka (na pierwszy rzut oka) niezależnych wątków, które razem tworzą spójną całość i prowadzą do wielkiego finału. Co najważniejsze, twórcy nauczeni doświadczeniem z poprzedniej gry poszli o krok dalej i zdecydowali się na jeszcze większy rozmach. Stąd pięć grywalnych postaci i tyle samo zróżnicowanych lokacji: tokijskie Kamurocho, Sotenbori w Osace, kawałek Fukuoki, Sapporo i Nagoi. Oprócz tych pięciu miejskich scenerii w grze pojawia się lokacja więzienna i górska wioska z fragmentem lasu, w której rozgrywa się ważna część aktu (i duży poboczny wątek) Saejimy, co oznacza, że Yakuza 5 to największa i najbardziej zróżnicowana odsłona w serii.
![]()
Każde miasto ma własny charakter, wyjątkowe miejsca i atrakcje do zaliczenia, takie jak wystawa śnieżnych rzeźb w Sapporo z ukłonem w stronę fanów Hatsune Miku. Nawet doskonale znane i wałkowane przez wszystkie części Kamurocho doczekało się pewnych zmian, które od razu rzucą się w oczy weteranom serii. Każda lokacja jest tradycyjnie pełna rozmaitych atrakcji i pobocznych aktywności, jako że na zaliczenie czeka mnóstwo barów, restauracji, sklepów, lokali z hostessami, bilardem, rzutkami, mahjongiem, salony gier, pachinko etc.
![]()
Fanom Yakuzy nie trzeba tłumaczyć, że misje fabularne to kropla w morzu zabawy, jakie oferują gry z tej serii. Dzięki temu niemal w każdej chwili można się oderwać od głównego wątku (co nie jest łatwym zadaniem, biorąc pod uwagę wciągający scenariusz) i wybrać się na ryby, wziąć udział w testach nowej gry szalonego naukowca, pograć na automatach w Taiko no Tatsujin albo Virtua Fighter 2, spróbować wyłowić wszystkie figurki w zabawie typu claw crane, pozbierać wszystkie klucze/fragmenty mapy/śmieci porozrzucane po różnych miastach, porobić zdjęcia lub wykonać rozmaite zadania dla napotkanych NPC-ów. Jak zwykle niektórzy poproszą o przeniesienie przedmiotu z punktu A do B, ale trafia się też sporo ciekawych i zapadających w pamięć sidequestów, jak chociażby misja, w której Saejima musi się rozprawić z gangiem polującym na... świętego Mikołaja.
Ze względu na swój rozbudowany charakter Yakuza 5 to w gruncie rzeczy pięć doskonale uzupełniających się elementów, które co prawda nie mogłyby się obronić jako samodzielne gry, ale razem tworzą spójną całość. Każdy akt poświęcony danemu bohaterowie (albo bohaterom) powstał w oparciu o oddzielny pomysł, co przejawia się zarówno w misjach głównego wątku jak i zadaniach pobocznych. Przykładowo Kiryu jako jedyny może zasiąść za kierownicą taksówki, by brać udział w ulicznych wyścigach lub wozić klientów do wyznaczonego celu. I chociaż grywalne auta w Yakuzie mogą być dla niektórych graczy spełnieniem marzeń, to w praktyce sekwencje jeżdżone są toporne i trzeba się mocno zawziąć, by czerpać z nich przyjemność. Saejima doczekał się rozbudowanego sidequesta z motywem polowania w górskich rejonach, zaś najbardziej oryginalny jest akt Haruki. Nastolatka przygotowuje się do występu w turnieju Princess League, co oznacza branie udziału w lekcjach śpiewu, tańca, uliczne bitwy z tancerzami, spotkania z fanami - wszystko to utrzymane w konwencji gry rytmicznej-muzycznej. Jeżeli w poprzednich Yakuzach spędzaliście długie godziny w barach karaoke, to wątek Haruki będzie dla was prawdziwym rajem.
![]()
Trzon rozgrywki (wyjątkiem jest Haruka) pozostał niezmieniony, co oznacza, że przez około 30 godzin, jakie potrzeba na ukończenie głównego scenariusza bez skoków w bok, spędzimy na bieganiu po mieście/przenoszeniu przedmiotów od punktu A do B i walkach z mniej lub bardziej przypadkowymi zabijakami. System walki jest wciąż bardzo przyjemny i całkiem rozbudowany, szczególnie, że każdy bohater posiada odmienny wachlarz ciosów, finisherów i technik specjalnych. Saejima jest powolny, ale nadrabia siłą i zasięgiem ramion, Shinada nie ma sobie równych, gdy dzierży kij baseballowy, Akiyama zaskakuje szybkością i zwinnością, zaś Kiryu to po prostu legenda. Warto pamiętać, że bohaterów można uzbroić w rozmaite przedmioty, które skutecznie zwiększą szanse powodzenia w trudniejszych starciach. Do dyspozycji oddano kije, tonfy, kastety, miecze, parasole, nunchaku, halabardy, broń palną (wszystko to można ulepszyć u starego znajomego z furgonetki) i wiele, wiele więcej.
![]()
Yakuza 5 wprowadziła sporo nowości i zadbała o zróżnicowanie poszczególnych aktów, jednocześnie nie sposób zapomnieć, że to w dalszym ciągu gra robiona na starym silniku i cierpiąca na dawne bolączki. Jeżeli nie mieliście wcześniej styczności z serią i rzucicie okiem na jakieś nagranie prezentujące rozgrywkę, nie zdziwcie się, że Yakuza 5 wygląda jak "wczesne PS3". Na szczęście uproszczenia graficzne ratuje ogólny klimat, który przypadnie do gustu miłośnikom japońskiej (pop)kultury. Zresztą, jeżeli ktoś sięga po Yakuzę 5, mając bagaż doświadczeń zdobyty w poprzednich częściach, to wie, z jakimi archaizmami i kretyńskimi mechanizmami będzie miał do czynienia. Zaliczyłem wszystkie numerowane odsłony i Dead Souls, i chociaż nadal uznaję Yakuzę za jeden z lepszych tworów ostatniej dekady, to krew mnie zalewa, gdy proszek z gaśnicy bywa bardziej śmiercionośny niż ciosy zadawane mieczem. Irytuje przenikanie obiektów w kluczowych momentach, ziewam, oglądając po raz n-ty długie animacje finisherów/ciosów specjalnych.
![]()
Te wpadki, niedoróbki i ogólna niechęć (niemoc?) do stworzenia sandboksa na współczesnym poziomie technologicznym jest jednak niczym, kiedy bierzemy pod uwagę historię i możliwość spędzenia długich godzin w japońskich realiach. Miłośników serii nie muszę przekonywać, że warto poznać kolejny rozdział z życia Kazumy Kiryu i jego przyjaciół. Nowicjuszy, zainteresowanych "piątką", odsyłam do korzeni, gdyż Yakuza jest bardzo hermetyczna pod względem fabularnym, posiada mnóstwo odniesień do poprzednich wydarzeń i postaci. Nie prowadzi za rączkę, nie tłumaczy i nie przypomina, kto z kim i dlaczego. Sam rozpocząłem swoją przygodę z serią od "trójki" na PS3, po czym wróciłem do "wiekowych" odsłon na PS2. Nie żałuję, bo kilka tygodni temu mogłem wreszcie zagrać w Yakuzę 5, która rzutem na taśmę stała się moją grą roku 2015.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!