Prawdziwy świat w wersji wirtualnej - VirCities to coś więcej niż gra

Mateusz Mucharzewski
2015/11/04 18:00
0
0

Jeśli chciałbyś mieć drugie życie w wirtualnym świecie pełnym innych graczy, dawno nie miałeś lepszej okazji aby zacząć.

Prawdziwy świat w wersji wirtualnej - VirCities to coś więcej niż gra

Swego czasu niezwykłą popularnością, którą zainteresowały się nawet mainstreamowe media w Polsce, cieszyło się Second Life. Możliwość prowadzenia wirtualnego życia okazało się atrakcyjne nie tylko dla tych, którym w prawdziwym świecie nie wszystko wychodzi. Na czym polega ten fenomen? W czasie niedawno zakończonych targów Poznań Game Arena miałem okazję porozmawiać z jednym z twórców VirCities i zadałem mu pytanie, dlaczego ktoś miałby grać w grę będącą symulatorem prawdziwego życia. Odpowiedź jest dosyć prosta. Mimo iż wielu mówi nam, że możemy osiągnąć wszystko co tylko chcemy, zawsze jesteśmy w mniejszy lub większy sposób ograniczeni. W grze możemy jednak zacząć od nowa i poprowadzić swoją karierę nieco inaczej. W wirtualnym świecie możemy więc osiągnąć coś innego. To niekoniecznie musi być sposób na zaspokajanie niespełnionych ambicji, ale spróbowanie siebie w odmiennej roli.

W Polsce funkcjonowało kilka gier symulujących życie i zazwyczaj cieszyły się sporym zainteresowaniem. Nic więc dziwnego, że twórcy VirCities mocno skupiają się na naszym rodzimym rynku. Po założeniu konta pierwszy ważny wybór dotyczyć będzie miasta, w którym chcesz zamieszkać. Tych na start ma być tylko kilka i to jedynie z dwóch państw - Rosji i Polski (z czasem mają dojść kolejne). Pierwszy kraj jest dosyć oczywistym krokiem, gdyż twórcy VirCities pochodzą właśnie stamtąd. Wybór Polski wynika z potencjału naszego rynku. Decyzja o tym, w którym mieście zamieszkać jest dosyć istotna, gdyż wszystkie będą się od siebie różnić. Czynnikiem determinującym będą sami użytkownicy. W VirCities nie znajdują się postacie NPC. Miastami rządzą prawdziwi ludzie. Oni tam też pracują i żyją.

Pracownik studia IlkFinKom, z którym miałem okazję rozmawiać zwrócił uwagę, że VirCities nie jest grą w klasycznym tego słowa rozumieniu. Moje porównanie do eksperymentu społecznego zostało dobrze odebrane, ale to jednak nie oddaje w 100% idei tego produktu. W VirCities wszystkim rządzą sami użytkownicy i tylko od nich zależy, w jaki sposób rozwinie się ten świat. Jeśli w pewnym momencie uznasz, że zamieszkała przez ciebie Warszawa nie rozwija się w takim kierunku, jaki tobie odpowiada, zawsze możesz wsiąść w samolot do Moskwy i tam żyć dalej. Albo odwrotnie, wszystko zależy od ciebie. W VirCities mechanizmy przygotowane przez twórców stanowią tylko podstawę rozgrywki. To od samym użytkowników zależy co się wydarzy. Na pewno wielokrotnie słyszałeś o niezwykłych historiach dziejących się w świecie EVE Online. Tytuł ekipy IlkFinKom ma być pod tym względem podobny, aczkolwiek pojedynków między wielkimi armiami statków komicznych nikt tutaj nie uświadczy. Emocji jednak nie powinno brakować, a co najważniejsze, próg wejścia do VirCities jest zdecydowanie mniejszy.

Ale co w zasadzie można w tej grze robić? Wszystko zależy od twoich preferencji. Na dobry początek trzeba znaleźć pracę. Karierę zawodową możesz rozwijać jak tylko sobie wymarzysz. Zanim jednak znajdziesz zatrudnienie, ktoś musi stworzyć firmę, w której będziesz pracować. Kto powiedział, że taką osobą nie jesteś właśnie ty? W VirCities nic nie stoi na przeszkodzie, abyś samemu założył przedsiębiorstwo i rozwijał je do pozycji wielkiej korporacji. Zarobioną fortunę wydasz na nowy dom, drogi ekwipunek, czy jacht. Innych możliwości jest jednak więcej. Zawsze możesz na przykład zaangażować się w walkę z przestępczością. Jeśli odniesiesz w jej trakcie obrażenia, uleczysz się w szpitalu. Tam nie tylko możesz zregenerować życie, ale i wyrobić specjalną licencję i samemu pomagać innym. W prawdziwym świecie nie może również zabraknąć mediów. Jeśli czytanie artykułów to dla ciebie za mało, zawsze możesz otworzyć własne wydawnictwo i z czasem zostać drugim Rupertem Murdochem.

GramTV przedstawia:

Jak już wcześniej wspomniałem, ktoś musi zajmować się rządzeniem każdym z miast. Kariera polityczna również jest możliwa, ale wymaga więcej zaangażowania. Mimo iż możliwości komunikacji w samej grze istnieją, twórca VirCities zdradził mi, że konieczne będzie porozumiewanie się innymi kanałami, takimi jak Skype, czy e-mail. To oczywiście dotyczy głównie tych osób, które bardzo mocno zaangażują się w rozgrywkę i skupią się na polityce. Zarządzanie miastem wcale nie musi być łatwe, stąd wysoko postawiona poprzeczka. Introwertycy niechętnie nawiązującymi kontakty z nieznajomymi nie muszą jednak się martwić. Tak rozbudowanej komunikacji nikt nie będzie wymuszać, ale oczywiście bez niej niektóre czynności będą nieco trudniejsze. Jeśli więc marzysz o karierze politycznej musisz się przygotować na znacznie większe zaangażowanie w grę. Z drugiej strony VirCities ma być symulatorem prawdziwego życia w dużym mieście, a więc takie rozwiązania nie powinni nikogo dziwić.

W tego typu produkcjach najlepszy moment na rozpoczęcie zabawy to pierwszy okres istnienia gry. Na razie VirCities znajduje się w fazie bata-testów, a więc siłą rzeczy w wirtualnych miastach nie ma zbyt wiele osób. Pozwala to jednak na osiągnięcie więcej dzięki mniejszej konkurencji. Po starcie gry, który planowany jest na ten miesiąc, na pewno łatwiej będzie wyrobić sobie dobrą pozycję. Ważne jest również to, ile i jak można w VirCities grać. Twórcy przekonują, że poświęcenie kilku minut na rozgrywkę wystarczy, aby dobrze się bawić. Faktycznie raz na jakiś czas otrzymywałem powiadomienie na telefonie, że mój wskaźnik energii się odnowił i mogę poświęcić ten zasób na pracę, czy ćwiczenia na stadionie. Wykonanie tych czynności zajmowało dosłownie 2-3 minuty. Jeśli jednak chciałbym się mocniej zaangażować i osiągnąć coś znaczącego, gra daje na tyle dużo możliwości, że mogę z nią spędzić nawet i kilka godzin dziennie. Wszystko zależy od moich celów. Dużym ułatwieniem jest fakt, że VirCities dostępny będzie na urządzeniach mobilnych z trzema najpopularniejszymi systemami - iOS, Android oraz Windows Phone. Jednocześnie dostępna będzie wersja przeglądarkowa. Wystarczy jedno konto, aby grać tą samą postacią na kilku urządzeniach. Wszystko zależy od tego, co aktualnie jest dla ciebie wygodniejsze.

Na etapie bety jest jeszcze kilka drobnostek, które można zmienić. Często w grze pojawia się problem z tłumaczeniem. Jeden tekst zazwyczaj jest po polsku, ale czasami zmienia się na angielski, czy nawet rosyjski. Wielokrotnie gra lubi się również wyłączać. W tym jednak przypadku tylko po części obwiniam twórców, gdyż nie zapominam, że moja Lumia 520 to zdecydowanie nie jest najpotężniejszy smartfon dostępny na rynku. Z drugiej jednak strony nie widzę powodów, aby taka produkcja miałaby być zbyt wymagająca dla mojego budżetowego telefonu. Należy również zwrócić uwagę na specjalizację w grze, a raczej jej brak. Warto by było, aby w VirCities pojawił się mechanizm, który na pewnym etapie rozgrywki zmusi gracza do ograniczenia ilości aktywności, aby jednocześnie nie mógł na przykład wykonywać kilku zawodów. Oczywiście w przyszłości przydałoby się więcej różnych opcji (na przykład związanych z tworzeniem własnego awatara), ale jak na dobry początek nie ma zbyt dużych powodów do narzekania. W przypadku takich gier niezwykle istotny jest dalszy rozwój oraz dodawanie nowych opcji i nie sądzę, aby twórcy o tym zapomnieli.

VirCities oficjalnie wystartuje już w tym miesiącu. 16 listopada planowany jest debiut na platformach mobilnych. Z kolei z poziomu przeglądarki zagrać będzie można od 1 grudnia. Gra tworzona jest w modelu free-2-play. Na razie system mikrotransakcji nie wyglądał niczym klasyczne pay-2-win. Na spotkaniu z jednym z twórców musiałem zadać pytanie o to i usłyszałem, że płatne opcje pozwolą jedynie zaoszczędzić czas. Do wszystkiego można dojść bez wydawania pieniędzy, a więc osoby z gotówką do wydania wcale nie muszą mieć zbyt dużej przewagi. Pozostaje tylko pytanie, czy VirCities zdoła przekonać do siebie na tyle dużo graczy, aby wirtualne miasta zapełniły się. Potencjał w grze jest na prawdę spory i jeśli tylko kiedykolwiek miałeś kontakt z takimi produkcjami i przede wszystkim dobrze go wspominasz, powinieneś dać szansę tytułowi ekipy IlkFinKom. Jeśli zaś nigdy nie spróbowałeś takich społecznościowych produkcji, nadarza się świetna okazja, aby spróbować. Może to właśnie ty zostaniesz jednym z najważniejszych ludzi w wirtualnej Warszawie, czy Moskwie.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!