Tony Hawk's Pro Skater 5 - recenzja

Michał Ostasz
2015/10/22 20:00
0
0

EA, kiedy Skate 4?

Tony Hawk's Pro Skater 5 - recenzja

Historia serii Tony Hawk's należy do jednej z najsmutniejszych w tej branży. Dojenie cyklu przez wydawcę i nietrafione eksperymenty z jego formułą sprawiły, że nazwa kojarzona dawniej z wysoką jakością i świetnym gameplayem stała się synonimem cyfrowego szaletu. Czegoś, do czego lepiej się nie zbliżać.

Tony Hawk's Pro Skater 5 miał być w zamyśle powrotem do korzeni. Żadnego stania na plastikowej desce przed telewizorem wzorem Shred, zero durnowatych wątków fabularnych niczym w Underground. Trzeba przyznać, że autorzy gry dotrzymali danego słowa. Szkoda tylko, że dokumentnie zepsuli wszystko inne. Czekajcie, "zepsuli" to jednak zbyt łagodne określenie. Deweloper Robomodo po prostu spieprzył sprawę.

Najnowsza odsłona cyklu ma w tytule cyfrę 5, co stanowi nawiązanie do czterech pierwszych - zdaniem wielu najlepszych - części. Grając, a zasadzie to torturującym się nią, odniosłem wrażenie, że numer po magicznych literkach THPS oznacza raczej liczbę powodów, dla których pod żadnym wypadkiem nie powinniście sięgać po ten twór. Oto one.

1.Slam

Jeden przycisk na kontrolerze. Jedna funkcja w grze. Nie sądziłem, że tyle wystarczy, aby pogrzebać jakiś tytuł. Akcja ochrzczona mianem "Slam" w Tony Hawk's Pro Skater 5 udowodniła mi, że jest to możliwe. Wciskając "trójkąt" na padzie (w przypadku wersji na PlayStation 4) kierowany przez nas skater wyona grind/slide na rurce lub krawędzi. Po naciśnięciu tego samego przycisku zawodnik może także gwałtownie obniżyć wysokość "lotu" po wcześniejszym ollie (skoku) lub wybiciu się z half-pipe'a. Na papierze rozwiązanie to wydaje się być całkiem przydatne.

W praktyce utrudnia trzaskanie nawet najprostszych combosów, gdyż gra bardzo często błędnie odczytuje nasze zamiary i zamiast na kolejny obiekt, deskorolkarza posyła prosto na glebę. Daje się to tak mocno we znaki, że jeśli po kilku minutach nie ciśniecie kontrolerem o ścianę, to na pewno podszlifujecie umiejętność rzucania naprawdę długimi wiązankami.

Na późniejsze, nienumerowane części serii takie jak American Wasteland czy Proving Ground, można było narzekać, ale nie sposób było im zarzucić niedopracowanego modelu jazdy na desce oraz systemu wykonywania trików. Te, mimo wielu wad wspomnianych tytułów, pozostały na niezmiennie wysokim poziomie. Dlaczego ktoś stwierdził, że tym razem warto przy tym pogrzebać? Wprowadzone zmiany sprawiły, że w "piątkę" właściwie nie da się grać.

W tym zdaniu nie ma ani krzty przesady: gdyby nie "Slam", to ocenę dla THPS 5 podniósłbym o dwa, może nawet trzy oczka. Dodam tylko, że nie da się zmienić mapowania przycisków.

GramTV przedstawia:

2. Oprawa

Tony Hawk's Pro Skater 5 wygląda gorzej niż pierwsza część konkurencyjnego Skate z 2007 roku. Śmiem twierdzić, że widziałem też lepiej wyglądające gry - aczkolwiek działające w niższej rozdzielczości i mniejszej liczbie wyświetlanych na sekundę klatek - na PlayStation 2. Zawodników smagniętą kiepsko wyglądającym cel-shadingiem, a małe i zaprojektowane bez polotu plansze pokryto ogólnie pojętą bylejakością i szarzyzną.

Animacje kuleją, a fizyka w grze wyraźnie daje do zrozumienia, że poziomy umiejscowiono gdzieś indziej niż na powierzchni Ziemi (w jednym przypadku to prawda). Dźwięki po prostu są, podobnie jak muzyka. Ta ostatnia co prawda nie kłuje w uszy, ale umieszczonym w grze utworom bardzo, ale to bardzo daleko do poziomu kawałków, do których przyzwyczaiła nas seria. Nie będziecie chcieli ich słuchać po wyłączeniu gry.

3. Błędy

Wspomniałem o niedopracowanym silniku odpowiadającym za fizykę gry. Ten nie tylko sprawia, że upadki wyglądają komicznie, ale i poważnie przeszkadza w wykonywaniu trików. Fani serii już chwilę po rozpoczęciu jazdy poczują, że coś jest nie tak.

Bugów jest znacznie więcej. Tragedią jest to, że przyciąć potrafi się już plansza z logiem Activision, którą widzimy jeszcze zanim naszym oczom ukaże się menu. Serio. Ekrany, które widzimy przed rozpoczęciem faktycznej rozgrywki też nie działają płynnie. O dziwo lepiej jest, kiedy wreszcie przebrniemy przez wszystkie loadingi. Przynajmniej do czasu aż nie skusimy się zagrać po sieci. Do trybu multi można przejść w miarę bezboleśnie nawet z poziomu singla, ale wtedy z całkiem płynnej gry robi się prawdziwa sieczka. 3. Błędy, Tony Hawk's Pro Skater 5 - recenzja

4. Mało i marnie

Całość sprawia wrażenie gry opracowanej z myślą o cyfrowej dystrybucji - nie widać tutaj wielkiego budżetu, a sama zawartość jest po prostu skromna. Osiem kiepskim plansz, dziesiątka skaterów? Odtwórcze zadania żywcem wyciągnięte sprzed piętnastu lat? Powrót do korzeni to jedno, ale nie można nim maskować braku świeżych pomysłów.

Jedną z niewielu nowinek jest edytor poziomów, w którym możemy budować własne skateparki z 250 dostępnych elementów. Pytanie tylko po co to robić, skoro jazda po nich to zwykła męczarnia?

5. Pogarda

Gdyby tego było mało gra sprzedawana jest w pełnej cenie. To, co dostajemy za grubo dwie stówki jest niczym splunięcie w twarz. Ba, tak samo czulibyście się wydając na nią 30 złotych. Tony Hawk's Pro Skater 5 to ostatni gwóźdź do trumny serii. Wątpię, aby ktokolwiek chciał sięgnąć po kolejną odsłonę, nawet jeśli ta jakimś cudem powstanie.

Nie jest tajemnicą, że jako recenzent mogłem zagrać w ten tytuł za darmo. Mimo to, poczułem się obrażony przez jego twórców. Nawet nie chcę wiedzieć, co muszą czuć ci, którzy go kupili.

2,7
Poważny kandydat do otrzymania tytułu najgorszej gry tej generacji
Plusy
  • pudełko z grą ma ładną okładkę
Minusy
  • slam
  • ohydna grafika
  • projekt poziomów
  • slam
  • kiepska ścieżka dźwiękowa
  • slam
  • slam
  • fizyka
  • zmiany w modelu jazdy
  • wszechobecny product placement
  • slam
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!