FIFA 16 - recenzja

Paweł Pochowski
2015/10/11 17:30
0
0

Pięć bramek Roberta Lewandowskiego w dziewięć minut przypomina wynik z FIFY, choć nawet i w niej powtórzenie wyczynu może być w tym roku trudne.

FIFA 16 - recenzja

Nie zazdroszczę EA Sports cyklu wydawniczego serii FIFA. Gra musi lądować na rynku co dwanaście miesięcy, bo zapewnia wydawcy spory wpływ do budżetu. Wciskanie graczom tego samego co ostatnio szybko spotkałoby się z ogólnym niezadowoleniem nawet, gdyby gra była bliska perfekcji. Stąd też potrzeba zmian. Dużych i małych, bardziej lub mniej trafionych - nieważne. FIFA co roku musi mieć kilka elementów, które są nowe, bo inaczej nie byłoby jak reklamować tytułu. Także i w tym roku nie zabrakło pozornie sporych zmian, które jednak okazują się mieć niezbyt wielki wpływ na esencję gry - mecze.

Rangę prawdziwej nowości można przyznać wprowadzeniu do gry kobiet. EA Sports postanowiło dostrzec, że przez ostatnie lata na znaczeniu zyskuje futbol w damskim wykonaniu, stąd też decyzja o dodaniu do gry dwunastu narodowych, żeńskich reprezentacji. Twórcy gry ujęli w FIFA 16 Niemcy, USA, Francję, Szwecję, Anglię, Brazylię, Kanadę, Australię, Hiszpanię, Chiny, Włochy i Meksyk, przygotowując dokładne, trójwymiarowe modele zawodniczek, by panie poruszały się tak, jak w rzeczywistości. Nawet włosom poświęcono sporo uwagi, by fruwały odpowiednio podczas biegu. Problem polega na tym, że choć na papierze można przedstawiać to jako sporą nowość, dla gry nie ma większego znaczenia. Większa część fanów i tak pozostanie przy swoich ulubionych klubach i męskich reprezentacjach danego kraju. Dodatkowo rozgrywka kobietami nie różni się mocno od meczu, w którym grają mężczyźni. Ot, panie są delikatniejsze, to i widać, że mają trochę mniej siły, chociażby podczas zderzeń. Poza tym jest to innowacja, która ma raczej mniejsze znaczenie. Pewnie większość zagra z ciekawości, niektórzy czasem zdecydują się na jakiś mecz w trybie towarzyskim czy pucharze sezonów i tyle.

Dla mnie osobiście nowością o większym znaczeniu jest wprowadzenie draftu to trybu FIFA Ultimate Team. Jest to tryb, który przez ostatnie lata wyrósł na jeden z najważniejszych elementów serii. Gracze tworzą w nim drużynę kompletując ją z losowo przyznawanych kart, natomiast dobierając zawodników do składu zwracają uwagę na to, czy dani kopacze dobrze na boisku się rozumieją, czy też nie. Wpływa na to czynnik pochodzenia, a także ligi oraz klubu, w którym grają. Piłkarzy można wystawiać na licytacjach, a także nabywać ich w ten sam sposób. Z reguły jest to mozolne zajęcie, bo każdy nowy zawodnik musi wpisywać się odpowiednio w posiadany przez nas zespół. A to trwa, szczególnie, jeżeli nie chcecie inwestować prawdziwej gotówki na zakup kolejnych pakietów.

Draft wprowadza natomiast do FUT powiew potrzebnej świeżości. Kompletujemy w nim zespół chwilowy, którym weźmiemy udział w jednym turnieju - przeciwnikiem może być SI lub prawdziwi gracze w trybie online. Do dyspozycji otrzymujemy znacznie lepszych zawodników, niż podczas startu w klasycznym FUT. Bez problemu kapitanem drużyny może zostać np. Cristiano Ronaldo, taki zakup w oryginalnym trybie kosztuje masakrycznie sporo wirtualnej gotówki. Pomimo tego, że do dyspozycji mamy sporo lepszych zawodników, należy pamiętać o tworzeniu drużyny, która na boisku dobrze się rozumie, stąd też czasem wybrać trzeba zawodnika słabszego, ale pochodzącego z tej samej ligi co jego partner w pomocy czy z tego samego klubu, co napastnik, do którego będzie dogrywał piłkę. Zabawa w drafcie jest więc szybsza i mniej czasochłonna, stworzyć możemy zespół, którym pobawimy się kilkanaście minut, powalczymy o jak najlepsze miejsce, a następnie odejdzie on w zapomnienie, by następnym razem tworzyć całkiem nowy team. To fajne i przydatne rozwiązanie, które docenią szczególnie osoby spędzające czas z FIFĄ z doskoku, gdy akurat mają wolny, weekendowy wieczór czy godzinę wolnego po powrocie z pracy.

Obok FIFA Ultimate Team w FIFA 16 oczywiście znajdziemy cały przegląd różnych trybów, w które można zagłębić się na długie tygodnie, jeśli nie miesiące. Sam tryb menadżerski, w którym mecz po meczu prowadzimy wybrany zespół do zwycięstw w lidze i krajowych czy międzynarodowych pucharów, to opcja na kilkaset godzin wypełnionych sportowymi emocjami. A przecież jest jeszcze tryb kariery skupiający się na graniu jednym zawodnikiem, którym przeskakujemy z sezonu na sezon do coraz lepszych klubów. Może to być nawet bramkarz. Co więcej, tworzyć możemy także swoje własne turnieje, w których startują wskazane kluby, a jednym z najlepszych sposobów na zabawę jest oczywiście tryb wieloosobowy, w którym mierzymy się z żywymi przeciwnikami. Prym wiedzie tu sezon online, w którym gramy wybranym zespołem (także w wersji z FUT) w wirtualnych ligach z innymi graczami, przechodząc coraz wyżej i mierząc się z coraz lepszymi graczami. To jest dopiero opcja, która może sprawić, że znajomi nie zobaczą Was na mieście przez długie tygodnie - szczególnie, jeżeli jesteście głodni gry, chociażby z powodu dłuższej pauzy od wirtualnego kopania piłki.

GramTV przedstawia:

W karierze, FIFA 16 przynosi drobne, lecz całkiem interesujące zmiany. W końcu pomiędzy kolejnymi meczami w lidze możemy trenować naszych zawodników. Maksymalnie jednorazowo na trening zabieramy pięciu wskazanych piłkarzy. W zależności od obranej taktyki możemy w ten sposób wzmacniać trzon zespołu, albo też decydować się na szkolenie młodzieży, licząc na późniejsze zyski ze sprzedaży obiecujących kopaczy. Treningi skupiają się na różnych cechach, takich jak strzały, podania czy kiwanie. Wypracowanie faktycznego postępu to zadanie na wiele (wirtualnych) tygodni, gdyż przyrost statystyk jest niewielki. Fajnie, że wprowadzono taką opcję, treningi pochłaniają jednak sporo czasu. Nie wiem, jak inni, ale osobiście dość szybko zacząłem je symulować, co pozwalało mi na zaoszczędzenie cennych minut, choć kosztem jeszcze mniejszej efektywności.

Inna możliwość to rozgrywanie przedsezonowych turniejów. Niczym Real Madryt czy Arsenal możemy wziąć ekipę na wakacyjny trip, w którym w jednym z wybranych krajów zmierzą się z innymi europejskimi potęgami. Stawką jest ekstra gotówka, która zawsze przyda się na dodatkowe transfery, szczególnie, gdy prowadzimy mniej zamożny klub. To kolejna mała nowość, której w sumie - mogłoby nie być i nikt pewnie by z tego tragedii nie robił. Fajnie jednak, że jest, bo nie ma sensu stać w miejscu. Takich drobnych zmian jest zresztą więcej. Pojawiły się nowe animacje zawodników, w tym cieszynki, a także znikający spray, którym sędziowie malują na murawie linie wyznaczające umiejscowienie piłki czy miejsce, w którym ma stanąć mur. Twórcy gry wprowadzili nowe twarzy niektórych piłkarzy i kolejne stadiony, dzięki czemu na liście znajduje się już 50 prawdziwych i 28 wirtualnych obiektów. Pojawił się także "trener", który podczas meczu pod prowadzonym piłkarzem wyświetla podpowiedzi co do możliwych zagrań. Wyłączamy i włączamy go jednym przyciskiem (RT), na co zresztą finalnie zdecydowałem się, bo podpowiedzi przełączały się z pewnym opóźnieniem wobec znaczników zawodnika, co wprowadzało trochę zamętu. Podpowiedzi są jednak całkiem fajnym rozwiązaniem i jeżeli EA Sports dopracuje ich działanie, może być przydatne podczas meczu, tym bardziej, że ustalić można ich różny stopień zaawansowania, dzięki czemu będą przydatne zarówno początkującym, jak i zaawansowanym graczom.

Co do zmian w rozgrywce, EA Sports zapewnia o wielu wprowadzonych zmianach, które faktycznie rzutują na zabawę, lecz nie zawsze w pozytywnym kontekście. Początkowo wydawało się, że mecze mocno zwolnią, a FIFA obierze kurs na bardziej symulacyjne i stopniowe konstruowanie ataku w miejsce dwóch szybkich podań i rajdu na bramkę przeciwnika. Efekt został zmniejszony patchem wydanym tuż po premierze, ale nadal tempo meczu nie jest tak wysokie, jak w poprzedniej odsłonie. To dziwne rozwiązanie, bo nie zadowoli fanów bardziej zręcznościowego kopania piłki i nie sprawi, że FIFĘ wybiorą fani symulacji, którzy i tak zostaną z Pro Evolution Soccer, szczególnie, że nowa odsłona jest najlepszą z kilku ostatnich lat. W FIFA 16 tempo może nadal być wysokie, ale wymaga to zmiany ustawień w opcjach, by sztucznie podkręcić szybkość zabawy. Strzały także nie są tak efektowne jak ostatnio, dobrze wypada za to inna lansowana w zapowiedziach nowość - drybling bez piłki, który pozwala na zmylenie obrońcy ruchem samego ciała i stworzenie sobie w ten sposób przestrzeni na boisku. Lepiej wypadają odbiory piłki, które teraz można także markować. Bramkarze grają dobrze i realistycznie, szczególnie, że rzadziej przytrafiają im się najprostsze z błędów. Nie oznacza to jednak, że bronią zawsze i wszędzie, co dodaje meczu widowiskowości. Generalnie fani FIFA 15 będą kręcić nosem, ale do nowego systemu rozgrywki można się szybko przyzwyczaić i czerpać z niego wiele radości. Szczególnie, że obrona gra solidniej niż ostatnio i można jej zaufać w większym stopniu.

Spore nadzieje żywiłem w związku z nową stroną dźwiękową, a konkretnie mówiąc komentatorami. Z duetu Szpakowski-Szaranowicz został już tylko ten pierwszy, który tym razem komentuje w duecie z Jackiem Laskowskim. Choć może duet to zbyt duże słowo, bo Dariusz ma zdecydowanie więcej do powiedzenia, Jacek natomiast odzywa się co jego trzy-cztery kwestie, z reguły mówiąc jakąś ciekawostkę na temat drużyn, które są akurat na boisku. Nie ma tu jakiejś nowej jakości, wycięto za to sporo wkurzających głupotek z poprzedniej części, poprawiono także wymowy nazwisk, pozbywając się najprostszych błędów. Nadal jednak musicie liczyć się z tym, że część kwestii powtarza się zbyt często, natomiast co niektóre odpalane są w totalnie złym i nie pasującym do sytuacji momencie. Skoro jesteśmy już przy technicznych szczegółach, to zdanie o oprawie wizualnej, która w tym roku nie doczekała się żadnej rewolucji. Jest nieznacznie ładniej niż w poprzedniej części, co oznacza tyle, że gra nadal jest bardzo ładna, jednak zmiany są na tyle niewielkie, że tylko wprawne oko rozróżni obie gry na screenach. Nie zmieniło się także to, że najładniej wyglądają zbliżenia na zawodników, a na trybunach siedzi w sumie niemrawa publiczność, z powtarzającymi się modelami kibiców.

FIFA 16 to ogromna i świetnie zaprojektowana piłkarska gra, która już od lat nie schodzi poniżej wysokiego poziomu. EA Sports wprowadziło do gry sporo mniejszych nowości, czasem trafionych (draft, treningi w sezonie), czasem mniej (reprezentacje kobiet). Głównie po to, by gracze nie czuli, że wciska im się ten sam produkt, co ostatnio. Twórcy chcieli nawet drastycznie zwolnić tempo zabawy, co po łatce wyszło w sumie na pół gwizdka, bo ponownie upodobnili grę do FIFA 15. Jest trochę inaczej, ale jeśli lubicie szybką piłkę, dwa podania, bieg na bramkę i bombę posłaną w stronę bramki przeciwnika powinniście zostać przy poprzedniej odsłonie. Fani wolniejszego budowania akcji i rozpracowywania formacji obronnej przeciwnika będą bardziej usatysfakcjonowani. Ja osobiście dobrze bawiłem się przy obu częściach. Być może dlatego, że FIFA służy mi przede wszystkim do krótkich posiedzeń i meczów jeden na jednego z kolegami. A w tym już od lat jest naprawdę dobra.

8,5
FIFA 16 nie stawia wyraźnego kroku naprzód, a bardziej drepcze w miejscu, lecz nadal to świetna, piłkarska gra.
Plusy
  • nowy tryb zabawy w FIFA Ultimate Team - Draft
  • mnogość trybów rozgrywki i potencjał na świetną zabawę przez całe miesiące
  • wysoka grywalność
  • ładna oprawa audiowizualna, w tym poprawki w komentarzu
  • lepsza obrona, która rzadziej daje się ograć jednym podaniem
  • drybling bez piłki
Minusy
  • sporadyczne problemy z łącznością z serwerami
  • wolniejsze tempo zabawy może nie przypaść do gustu fanom poprzedniej edycji
  • komentarz nadal mógłby być lepszy
  • część nowości ma niewielki wpływ na zabawę
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!