Trudno w to uwierzyć, ale w przyszłym roku marce Gears of War stuknie dziesięć lat. Z tej okazji Microsoft przygotowuje nie tylko nową część serii, ale także odświeża słynną "jedynkę". W jakim stylu?
Trudno w to uwierzyć, ale w przyszłym roku marce Gears of War stuknie dziesięć lat. Z tej okazji Microsoft przygotowuje nie tylko nową część serii, ale także odświeża słynną "jedynkę". W jakim stylu?
Co czeka na graczy w "edycji ostatecznej"? Sporo dobrego, jak chociażby wydłużona o 90 minut kampania fabularna o znaną z pecetowej wersji część, w której gracze mogą zmierzyć się oko w oko ze słynnym Brumakiem. To zresztą śmieszne, bo Microsoft najpierw przygotował dla pecetowej wersji Gears of War ekskluzywny rozdział, który teraz - po dziesięciu latach - ląduje w końcu na Xboksie, ale już nie na 360, a One. I będzie to część tylko nowego wydania pomimo faktu, że na tej samej konferencji zapowiedziano wsteczną kompatybilność dla gier z poprzedniej generacji. Cóż, widać jakoś trzeba graczy do zakupu przekonać. Ale The Coalition - twórcy odświeżonej wersji - mają w zanadrzu większą ilość asów w rękawie. 60 klatek na sekundę, 1080p, przerobiony system chowania się za przeszkodami, nowe tryby w multi, zmienione poziomy trudności, dodane wszelkie DLC - ma być tego naprawdę sporo, stąd też nazwa kładąca nacisk na fakt, że to "edycja ostateczna", a nie zwykły remaster. ![]()
Gears of War: Ultimate Edition nie trzyma się sztywno swojej pierwotnej formuły. Dla przykładu panowie (i panie naturalnie!) ze studia The Coalition doszli do wniosku, że dla gry będzie lepiej, jeżeli skorzysta z systemu chowania się za przeszkodami zbliżonego do tego z Gears of War 3, a nie "jedynki". Dzięki temu możemy chociażby podnosić naszych towarzyszy pozostając schowani za przeszkodą. Niestety, mimo wszystko, muszę przyznać, że zabawa w odświeżone "Gearsy" jest trochę... niedzisiejsza. Testowałem tylko tryb multi, ale mam wrażenie, że to właśnie w nim najbardziej czuć pewną "oldschoolowość" produkcji. Rozgrywki wieloosobowe przeznaczone są tylko dla ośmiu graczy podzielonych na dwa zespoły, mapy według dzisiejszych standardów są klaustrofobiczne, system chowania się za przeszkodami toporny, a tempo rozgrywki niestety dość powolne. Tak, muszę przyznać, że nigdy nie byłem fanatykiem marki Gears of War. Jako posiadacz Xboksa 360 zaliczyłem wszystkie z gier, które pojawiły się na rynku, ale za każdym razem nie do końca rozumiejąc "o co ten cały hałas". Oczywiście każdorazowo bawiłem się dobrze, choć gra przyciągała mnie tylko na kilka godzin i jedno przejście. ![]()
By oddać jednak twórcom szacunek trzeba przyznać, że multi w Gears of War: Ultimate Edition zostało znacznie rozbudowane. Oryginał mógł pochwalić się tylko dziesięcioma mapami, odświeżona wersja gry będzie miała ich aż 16, bo dojdą do niej ekskluzywne poziomy z pecetowej wersji, jak i mapy z DLC, nawet niekoniecznie zaprojektowane z myślą o "jedynce", bo taki Courtyard przygotowano przecież do "dwójki". Oprócz wspomnianego "Króla Wzgórza" nowością jest także drużynowy deathmatch, podobnie jak i tryb przeznaczony do rywalizacji w formie "dwóch na dwóch". Zestaw trybów rozgrywki jest więc znacznie ciekawszy niż w przypadku jedynki i to chyba główna szansa Gears of War: Ultimate Edition na przyciągnięcie graczy na dłużej do wieloosobowej rywalizacji. ![]()