Środa z Wiedźminem 3 - Wiedźmińskie zlecenia, czyli o pracy słów kilka

gram.pl
2015/05/27 17:30
8
0

Zlecenia to kwintesencja wiedźmińskiej roboty. Gdzie ich szukać, jak wykonywać i na co uważać?

Środa z Wiedźminem 3 - Wiedźmińskie zlecenia, czyli o pracy słów kilka

Jedną z rzeczy, które najbardziej spodobały mi się w Dzikim Gonie, był powrót do wiedźmińskich korzeni. "Dwójka" skupiała się w znacznej mierze na rozgrywkach politycznych, ale nie powinno to dziwić, wszak tytuł Zabójcy królów zobowiązuje. I nie byłoby w tym może nic złego, bo fabularnie W2 był przecież interesujący, gdyby nie jedna związana z tym kwestia. Otóż zaplątany w intrygi wyższych sfer, Geralt niemal przestał uprawiać swoje rzemiosło!

Niewiele tam było zadań związanych z wiedźmińskim fachem, a i ich formuła jakoś nie przekonywała. Owszem, kilka razy przyszło nam zapolować na jakieś szczególnie niebezpieczne potwory, ale albo czyniliśmy to w ramach fabuły - jak w przypadku nieszczęsnego kejrana - albo też zlecenia owe nie były po prostu zbyt ciekawe. Na szczęście nowa formuła rozgrywki, z dużo bardziej otwartym i przestronnym światem pozwoliła wreszcie wiedźminowi poczuć się wiedźminem. Najemnym łowcą potworów.

W Dzikim Gonie znajdziemy bowiem bardzo bogaty wybór wszelakich zleceń na potwory gnębiące okoliczną ludność, bydło oraz trzodę chlewną. Jak więc wygląda typowe zlecenie? Najczęściej znajdziemy je na tablicach informacyjnych, które rozstawione są w najbardziej kluczowych miejscach, a więc w dużych miastach, większości wiosek i kaszteli, czy nawet przy cieszących się uznaniem w okolicy karczmach. Warto jednak również zwracać uwagę na wszelakich bohaterów niezależnych, czy dziwnie i podejrzanie wyglądające miejsca. Może się bowiem okazać, że robota niemal sama wpadnie nam w ręce. A mówiąc precyzyjniej, choć nieco bardziej kolokwialnie - wdepniemy w nią.

Zlecenia mają podobnie jak wszystkie niemal zadania fabularne określony poziom trudności. Tutaj przestrzegałbym, szczególnie grających na "krwi" i wyżej, przed zbyt nonszalanckim podejściem do tematu. Owszem, przy dużej sprawności grającego, dobrym wyposażeniu i dopakowaniu Gerwanta eliksirami, da się wykonać nawet te przerastające naszą postać o kilka poziomów. Po pierwsze jednak nie będzie to wcale łatwe, po drugie zaś może okazać się, że ekonomiczna strona takiej akcji może być mocno dyskusyjna.

Przyczyny takiego stanu są dwie. Po pierwsze "zleceniowe" potwory są najczęściej "unikatami", istotami sprawiającymi wrażenie posiadania wyższych statystyk, niż ich zwyczajni bracia i siostry. Sprawia to, że walka jest dużo trudniejsza, często też istoty te dysponują specjalnymi zdolnościami, czy też walka podzielona jest na kilka etapów. Kolejna sprawa, to skuteczność broni przeciwko wrogom przerastającym nas o około dziesięć poziomów. W tym przypadku ich parametry obronne są zazwyczaj tak wysokie, że nawet skutecznie unikając jakichkolwiek obrażeń (co jest możliwe), będziemy musieli spędzić kilka długich minut na systematycznym i mozolnym okładaniu bestii srebrnym mieczem.

GramTV przedstawia:

Załóżmy jednak, że wreszcie nasz szlachetny... wróć... interesowny łowca bestii zdecyduje się na któryś z kontraktów. Po przyjęciu zlecenia jesteśmy najczęściej kierowani do zleceniodawcy, który opowiada Geraltowi związaną z potworem historię, nierzadko też kierując do świadków lub niedoszłych ofiar, od których możemy zdobyć informacje. W tym momencie możemy też zazwyczaj negocjować (i to w sporym zakresie) stawkę. Praktyka pokazała, że najbezpieczniej jest ustalić od razu propozycję przekraczającą cenę nominalną o około 30%, choć można oczywiście ryzykować z wyższymi wartościami. Następnie udajemy się na miejsce i za pomocą wiedźmińskich zmysłów próbujemy zebrać jak najwięcej informacji na temat podmiotu naszych działań. Często też przyjdzie nam tropić potwora, śledząc pozostawione przez niego ślady odciśnięte w ziemi lub nawet zapach. Czasami może się zdarzyć, że zgubimy trop, dlatego warto wsłuchiwać się podczas całego zadania w komentarze Geralta - zawsze zasugerują co robić dalej.

Na tym etapie zazwyczaj ustalamy też typ i gatunek naszej przyszłej ofiary. Warto w tym miejscu - a nawet koniecznie trzeba! - zajrzeć do podręcznego, wiedźmińskiego bestiariusza. Przy każdym ze zidentyfikowanych stworzeń znajdziemy bowiem oprócz opisu, wskazówki dotyczące jego podatności na określone rodzaje petard, znaków i olejów. To wręcz podstawa, bez której na wyższych poziomach trudności nie ma w zasadzie sensu przystępować do walki. Szczególnie kluczowe są tutaj znaki i umiejętne ich wykorzystanie, bowiem bez tej wiedzy nasza skuteczność w walce może się okazać niewystarczająca. "Przygotowanie mikstur i wyposażenie się w odpowiedni zestaw gwarancją sprawnej pracy" - jak zwykł mawiać wujaszek Vesemir. W opisie trzeba również wyszukać informacje na temat specjalnych zdolności bestii. I tak jeśli trafimy na przykład na wzmiankę o kolcach z trucizną, możemy mieć niemal stuprocentową pewność, że podczas udanego ataku zostaniemy zatruci. Warto w takich przypadkach przygotować sobie odpowiednie mikstury.

Chciałbym w tym miejscu zwrócić szczególną uwagę na dwa typy przeciwników, o których wiem, że sprawiają najwięcej kłopotu. Pierwszy to wszelakie istoty latające. Tutaj absolutnie nie należy sugerować się posiadaniem kuszy. Owszem, załadowana mocnymi bełtami potrafi nieco namieszać, jednak tak naprawdę w pojedynkach z bossami (a takimi są stworzenia ze zleceń) jej skuteczność jest mocno dyskusyjna. Podstawą w walce jest wyczekanie na atak z powietrza i użycie tuż przed nim znaku Aard. Warto zachować zimne nerwy i użyć go w ostatniej chwili, co da nam dwa efekty: wróg na pewno znajdzie się w zasięgu i spadnie na ziemię blisko nas. Następnie dopadamy do ciała powalonej bestii (najlepiej od tyłu) i sieczemy mieczem aż do momentu, gdy stworzenie zasygnalizuje ponowny atak. Kilka uników z przewrotką powinno nas przenieść na bezpieczną odległość. Jeśli przeciwnik ma tendencję do długiego krążenia po niebie, warto przed kolejnym atakiem użyć Quen, który zabezpieczy nas przed ewentualnymi obrażeniami. Procedurę powtarzać do skutku.

Drugi, dużo bardziej upierdliwy typ przeciwnika, to wszelakie istoty niematerialne. Pierwsza i najważniejsza prawda - nie atakujemy ich, kiedy są w stanie eterycznym. Po pierwsze bowiem będziemy zadawać zaledwie ułamek normalnych obrażeń. Po drugie - i chyba jeszcze ważniejsze - będąc bezcielesnymi, są w stanie wykonać atak "przenikający", który zadaje znacznie większe obrażenia, niż ciosy łapami. Jak więc z nimi walczyć? Przede wszystkim musimy zmienić ich formę na fizyczną, co jest możliwe dzięki dwóm metodom (które warto łączyć) - użyciu znaku Yrden oraz petarda Księżycowy Pył. Obydwa sposoby działają podobnie, materializując i zatrzymując na pewien czas w tym stanie upiora. Tutaj jednak również należy zachować ostrożność i za wszelką cenę pozostawać w kręgu działania. Jeśli nas poniesie i wyskoczymy poza niego, potwór błyskawicznie powróci do formy niematerialnej, co zazwyczaj kończy się błyskawicznym i bardzo bolesnym atakiem "przenikającym". Walka wymaga sporo cierpliwości i samokontroli, ale jest to jedyny skuteczny sposób na najbardziej chyba meczący typ przeciwników w grze. Warto tez rozwinąć i korzystać z pierwszego ulepszenia Yrden, które wydatnie zwiększa czas działania znaku.

Po zakończeniu walki nie zapominajmy o przeszukaniu ciała ofiary i zebraniu rzadkich składników oraz rzeczy najważniejszej - trofeum. Jako dowód wykonania zlecenia jest to podstawa do zainkasowania wcześniej ustalonej kwoty. Geralt (a w zasadzie Płotka) może nosić tylko jedno trofeum jednocześnie, jednak nie pozbywajcie się tych niechcianych u byle kupca. Dostaniecie za nie marne grosze, a gdzieś można znaleźć osobę zainteresowaną zakupem takowych za pełna kwotę. Gdzie? Tego już nie zdradzę...

Środa z Wiedźminem 3 jest wspólną akcją marketinową cdp.pl i gram.pl

Komentarze
8
Usunięty
Usunięty
29/05/2015 01:35

Z czasem zlecenia na bestie stają się nieco schematyczne, ale i tak jest fajnie.Podoba mi się, że wreszcie używa się wszystkich znaków w zależności od przeciwnika, jak ktoś już zauważył powyżej, choć na wysokim poziomym trudności Quen ciągle jest nieco przegięty i ratuje skórę mi skórę cały czas (dzięki niemu biję się z przeciwnikami o 7 - 8 poziomów wyższymi ode mnie, choć bywa to żmudne). :P

Usunięty
Usunięty
28/05/2015 12:18

Masz ponad 200 tys. koron? ;D Ja przez 65 godzin uzbieralem tylko 15 tys., choć sporo rzeczy zbieram i sprzedaję :D

Sanders-sama
Gramowicz
28/05/2015 11:33

Ja tam się wzbogaciłem na syndromie kleptomana, jeżeli coś nie było przybite do ściany to to zabierałem ^^ Mam ponad 200K i teraz na wszystko mnie stać, nawet w karty gram za symboliczną koronę, aby tylko kartę wygrać.Alkoholi kupować nie trzeba, bo zawsze w jakichś śmieciach można znaleźć.




Trwa Wczytywanie