DriveClub - recenzja

Łukasz Berliński
2014/10/07 15:00

DriveClub długo kazał na siebie czekać. Czy warto było uzbroić się w cierpliwość?

DriveClub - recenzja

Co to za premiera nowej konsoli bez gry wyścigowej pokazującej możliwości next-genów? Xbox One dostał na start Forza Motorsport 5 (w Polsce też, ale za prawdziwą nową premierę możemy uznać Forza Horizon 2, o której więcej napisał Paweł w swojej recenzji). W przypadku PlayStation 4 w dniu startu konsoli miał ukazać się DriveClub. Ba, gra w okrojonej wersji miała od razu trafić do osób korzystających z usługi PlayStation Plus. Rzeczywistość nie okazała się jednak tak kolorowa, jak ją malowano przed premierą nowej konsoli Sony. Na DriveClub musieliśmy poczekać niemal 11 miesięcy, licząc od daty rozpoczęcia sprzedaży next-gena japońskiego producenta. Warto jednak było uzbroić się w cierpliwość, bowiem pomimo kilku wad to aktualnie najlepsza gra wyścigowa dostępna na PlayStation 4.

driveclub-trailer-z-data-premiery-gry
Evolution Studios ma doświadczenie w tworzeniu gier wyścigowych. Na PlayStation 2 tworzyli kolejne odsłony World Rally Championship, zaś gracze młodsi stażem na pewno kojarzą MotorStorm, jeden z ekskluzywnych tytułów na PlayStation 3. DriveClub to zgoła inna gra, która skupia się na sportowych autach i klubowych wyścigach na torach położonych w malowniczych sceneriach. Tylko i aż tyle.

Główna idea, jaka przyświecała twórcom, to stworzenie gry, w której będziemy rywalizować na torach z innymi graczami nie tylko indywidualnie, ale przede wszystkim zdobywając punkty sławy dla klubu. Założenie zespołu bądź dołączenie do już istniejącego jest banalnie proste, podobnie jak ustawienie klubowego emblematu oraz barw, których możemy używać na autach. Dzięki klubowemu członkowstwu za każde rozegrane zawody zdobywamy nie tylko punkty indywidualne, ale i klubowe, które wymagane są do odblokowania niektórych samochodów. Sęk w tym, że nasz team może liczyć maksymalnie sześciu zawodników, co pozwala zapomnieć o międzyklubowej rywalizacji na szerszą skalę i mimo szczerych chęci, w drużynie GRAMPL zostały zaledwie trzy wolne miejsca... Szkoda, liczyliśmy bowiem na to, że wspólnie z Wami będziemy mogli jeździć ku chwale naszego serwisu.

DriveClub oferuje nam do dyspozycji 50 licencjonowanych sportowych aut podzielonych na pięć kategorii: Hot Hatch, Sportowy, Wyczynowy, Super i Hiper. Nie wszystkie są dostępne od razu; większość z nich odblokujemy osiągając wymagany poziom doświadczenia zdobywając punkty sławy, o których za chwilę. Wśród aut znalazły się zarówno pojazdy, które nietrudno spotkać na polskich ulicach, jak Volkswagen Golf GTI czy Renault Clio RS, po sportowe auta z wysokiej półki cenowej, jak Bentley Continental GT Speed, Aston Martin V12 Zagato czy Ferrari 430 Scuderia, kończąc na supersamochodach typu Pagani Zonda R , McLaren P1 czy Gumpert Apollo Enraged, które zwykli śmiertelnicy mogą podziwiać co najwyżej na targach motoryzacyjnych w Genewie. Fani motoryzacji, a w szczególności sportowych bryk powinni być usatysfakcjonowani, bowiem Evolutions Studios dołożyło wszelkich starań, by w DriveClub dopieścić detale każdego auta. W grze wyglądają one po prostu rewelacyjnie.

Równie dużą wagę co do dbałości o detal samochodów producent DriveClub przyłożył do modelu jazdy. Każde auto prowadzi się zgoła inaczej i w trakcie jazdy czuć, że prezentowane w garażu parametry jak przyspieszenie, prędkość maksymalna, sterowanie czy drift nie są zwykłymi statystykami, a mają realny wpływ na jazdę. DriveClub daleko do symulatora, ale też trudno go określić jako typową zręcznościówkę – gra wymusza na nas precyzyjną, dobrą jazdę po torze. Każda kolizja, ścięcie zakrętu czy uderzenie w barierki to nie tylko utrata punktów, ale i chwilami frustrująca kara drastycznego, chwilowego obniżenia prędkości, co przy czasówkach zazwyczaj oznacza próbę pobicia rekordu od nowa. Nie twierdzę, że to źle, ale miło byłoby zobaczyć w grze tryb typowo arcade’owy. Tym bardziej, że w trybie Tour, w którym do rozegrania mamy ponad 50 zawodów na 55 dostępnych w grze trasach, rosnący poziom trudności potrafi dać w kość nawet największym samochodowym wyjadaczom. W końcu znalazła się gra, w której aby zostać Legendą, naprawdę trzeba posiadać nie lada umiejętności za wirtualnym kółkiem.

Każdy z klubów oraz pojedynczych graczy może rzucać oraz przyjmować wyzwania od innych klubów i zawodników. Wszechobecne rankingi motywują do osiągania coraz to lepszych wyników, a za dobrą jazdę otrzymujemy także punkty sławy, pozwalające osiągać kolejne poziomy i odblokowywać nowe fury. Dodatkowo premiowane punktami są wyróżnienia za przejechane kilometry konkretnym autem czy w wybranym typie zawodów, co znacznie przyspiesza awans na wyższą pozycję w rankingach. Irytujące są jednak ciągłe powiadomienia społecznościowe, pojawiające się nawet w trakcie wyścigu, co potrafi rozproszyć koncentrację. Na szczęście w ustawieniach można je wyłączyć, co sugeruję Wam zrobić jeżeli chcecie się skupić na jeździe i osiąganiu coraz lepszych wyników.

Poza wspomnianym trybie Tour i wyzwaniami międzyklubowymi i indywidualnymi, twórcy DriveClub udostępnili graczom pojedyncze zawody, w których możemy dowolnie modyfikować zasady rozgrywki i wybierać spośród wszystkich odblokowanych aut i torów oraz tryb multiplayer, w którym ściga się indywidualnie lub drużynowo maksymalnie 12 zawodników. Dostępne typy rozgrywki to również klasyka: wyścig, próba czasowa oraz drift. W trakcie jazdy mamy co prawda jeszcze pojedynki, polegające na pobiciu wyniku innego gracza osiągając wyższą średnią prędkość na wybranym odcinku, pokonując zakręty idealnym torem jazdy czy bijąc rekord w drifcie, ale to wciąż mało urozmaiceń. Choć dla tych, którzy w grach wyścigowych nie lubią udziwnień, będzie to z pewnością zaletą.

Rozczarowani będą za to amatorzy tuningu. DriveClub oferuje jedynie możliwość zmiany „ubarwienia” pojazdów, które ma wyłącznie kosmetyczne znaczenie. Podobnie jak kolizje, które poza chwilowymi karami nie powodują zniszczeń wpływających na prowadzenie pojazdu. Widoczne są tylko pęknięcia szyb oraz otarcia karoserii. Wgnieceń ani innych zniszczeń tu nie uświadczymy.

Zachwyca za to w DriveClub oprawa wizualna. Wspominałem już o perfekcyjnie wykonanych modelach samochodów. Równie pięknie prezentują się scenerie, w których przychodzi nam się ścigać. Gęsto porośnięta drzewami Kanada, górskie trasy w Chile, skąpana w śniegu mroźna Norwegia, kręte uliczki w Szkocji czy duszny klimat Indii wręcz wylewa się z ekranu. Przed każdym wyścigiem najazd kamery na otoczenie toru skutecznie zapiera dech w piersiach. Równie dobrze sprawuje się światło oraz dynamicznie zmieniające się pory dnia. Jazda nocą ponad 200km/h zarezerwowana jest tylko dla ludzi o mocnych nerwach.

Żeby nie było jednak zbyt dobrze, zabrakło efektów pogodowych. Ok, pojawia się gdzieniegdzie zachmurzenie, w opcjach można ustawić nawet „burzę”, ale opadów deszczu czy śniegu nie uświadczyłem. Dziwi to tym bardziej, że na wszystkich materiałach promocyjnych pojawiały się zrzuty ekranu z autami przecinającymi kałuże. Autorzy jednak twierdzą, że udostępnią darmową aktualizację zawierającą zmienne efekty pogodowe po premierze. Miejmy nadzieję, że nie każą nam na nią czekać kolejne 11 miesięcy...

GramTV przedstawia:

Szkoda także, że pięknej oprawie wizualnej nie towarzyszy równie dobra ścieżka dźwiękowa. Prawdę mówiąc, przy pierwszym uruchomieniu gry w ogóle jej nie było słychać, bo jak się okazało, w ustawieniach domyślnych głośność muzyki ustawiona jest na 0. Może to i lepiej, bo określenie soundtracku DriveClub najlepiej oddaje słowo „nijaki”. Brak tu licencjonowanych utworów, czy choćby jakiegokolwiek kawałka, który utkwi nam w pamięci po skończeniu wyścigu. Dobrze chociaż, że praca silników skutecznie zastępuje tu ścieżkę dźwiękową.

Chciałbym napisać, że jedynym minusem DriveClub jest ten widoczny na akumulatorze pod maską samochodu, bo to naprawdę dobra gra, ze świetnym modelem jazdy, pięknymi samochodami i zachwycająca oprawą graficzną. Brakuje tu jednak większych urozmaiceń, kluby są mało pojemne, a kiedy odpuścimy sobie funkcje społecznościowe okazuje się, że gra po kilkunastu godzinach traci swój pazur. Jeśli jednak twórcy wywiążą się ze swoich obietnic, w kolejnych darmowych i płatnych DLC powinniśmy otrzymywać nowe auta oraz wyzwania. Jest zatem nadzieja, że gra będzie się rozwijać przez dłuższy czas. Polecam wszystkim członkom PlayStation Plus pobranie okrojonej darmowej wersji z ograniczoną liczbą samochodów, torów i wyzwań. Przekonacie się, że na tę chwilę lepszej „samochodówki” na PlayStation 4 nie znajdziecie i warto zainwestować w pełną wersję, jeśli lubicie klasyczne gry wyścigowe, podane w nowoczesnej aranżacji.

Zdaniem Adama Berlika

Najważniejszą cechą gry wyścigowej jest model jazdy. Oczywiście można stwierdzić, że istotna jest również grafika, że ważny jest tuning, że trzeba brać pod uwagę, czy gra oferuje zróżnicowane tryby rozgrywki. Ale bez dobrego modelu jazdy ani rusz. Na szczęście prowadzenie samochodów w DriveClub sprawia niesamowitą przyjemność, więc nic dziwnego, że spędziłem z tą produkcją około dwadzieścia godzin i miałbym ochotę na jeszcze więcej, gdyby nie pewne irytujące rozwiązania w samej mechanice zabawy.

Twórcy wprowadzili bowiem liczne kary za nieprzepisową jazdę. Wjechanie z impetem w samochód rywala karane jest spowolnieniem pojazdu na kilka sekund. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku ścięcia zakrętu. Natomiast jeśli wypadniemy z toru, po trzech sekundach auto zostanie zresetowane i pojawi się na środku drogi. To strasznie irytuje zwłaszcza dlatego, że na ekranie co rusz pojawiają się komunikaty na temat nieprzepisowej jazdy. Można to było zrobić lepiej. Jak? Przykładem niech będzie Forza Motorsport, gdzie za ścięcie zakrętu kara jest znacznie bardziej surowa niż spowolnienie samochodu – jadąc w taki sposób musimy liczyć się z tym, że system nie zaliczy nam czasu okrążenia. Zdaniem Adama Berlika, DriveClub - recenzja

DriveClub rozczarował mnie także w kwestii tuningu samochodów – jak wspomniał Mejste w swojej recenzji, można jedynie upiększyć wygląd naszego pojazdu, nic więcej. Nie podoba mi się również to, że na screenach promocyjnych zaprezentowano wiele zróżnicowanych warunków pogodowych, których próżno szukać w pełnej wersji gry. Co z tego, że pojawią się w aktualizacji? Powinno je się promować jako nadchodzące DLC, a obrazki bez problemu można znależć w każdej galerii screenów z nowej produkcji Evolution Studios. Końcowy odbiorca może czuć się oszukany, gdy zobaczy, że w grze nie można jeździć w deszczu.

Mimo wszystko jednak DriveClub to kawał przyzwoitej gry wyścigowej. Nie ma tu mowy o żadnej rewolucji, ale nie była ona potrzebna – ważne jest to, że jeżdżenie sprawia mnóstwo frajdy, samochodów jest całkiem sporo, a świetna grafika pokazuje, na co stać PlayStation 4. Tyle wystarczy, by spędzić za wirtualnym kółkiem co najmniej kilka wieczorów. Pod warunkiem, że przymkniemy oko na wyżej wspomniane irytujące rozwiązania, które... No cóż, dla innych nie muszą okazać się aż tak denerwujące.

Zdaniem Michała Mielcarka

Od początku twórcy gry mówili, że nie będzie na start zmiennych warunków pogodowych. Oczywiście gracze nie muszą o tym wiedzieć, ale ja wiedziałem, więc aż tak bardzo nie będę marudził. Raczej powiem tak – widziałem jak wygląda gra, gdy spadnie deszcz albo śnieg i możecie być spokojni, bo gdy ta aktualizacja się ukaże, DriveClub będzie znacznie lepszy. Tyle że recenzujemy grę taką, jaką mamy teraz… Kilka razy widziałem jak niebo zaniosło się chmurami i tylko czekałem aż lunie. I nic. Rozczarowujące. Zdaniem Michała Mielcarka, DriveClub - recenzja

Moje ulubione momenty, to te, kiedy oślepiają mnie promienie zachodzącego słońca. Albo gdy robi się ciemno i nie widzę za dobrze trasy. Zaczynam wtedy panikować i czuję, że naprawdę kieruję rozpędzoną maszyną. Gra wygląda prześlicznie. Aż zachciało mi się zmienić telewizor na większy. 42 cale to zdecydowanie za mało na takie cudeńko. Szkoda tylko, że pora dnia nie zmienia się zupełnie losowo. Próbowałem pobić wynik Polygamii w wyzwaniu założonym przez Marcina Kosmana – kilka razy jeździłem ten sam wyścig i za każdym razem w tym samym momencie robiło się ciemno. Naprawdę trzeba było rozwiązać to skryptem?

Żartuję, że DriveClub to gra zbudowana i reklamowana wokół Autologa z NFS-ów. To słuszny kierunek, bo nic tak nie zachęca do dalszej jazdy i śrubowania rekordów, jak powiadomienie, że znajomy pojechał lepiej od nas. Gorzej gdy dostajemy 10 powiadomień w trakcie wyścigu. A to było przed premierą! Gdy jednak wyłączyć się z sieci, pozostaje bardzo przyjemna, ale niczym niezaskakująca gra wyścigowa. Porządna robota, choć osobiście wolałbym kolejnego MotorStorma.

7,8
Klasyczne wyścigi w nowej aranżacji
Plusy
  • model jazdy
  • oprawa wizualna
  • wymagający tryb Tour
  • motywujące rankingi i wyzwania
Minusy
  • brak urozmaiceń w typach rozgrywki
  • mało pojemne kluby
  • brak zapowiadanych opadów
  • nijaka ścieżka dźwiękowa
Komentarze
19
Usunięty
Usunięty
09/10/2014 17:59

A tak się grą, grafiką i całokształtem niektórzy podniecali. Cóż, zobaczymy jak wypadnie na tle innych nadchodzących samochodówek. Plus taki, że udało im się utrzymać stabilne 30 FPS ;)

Renchar
Gramowicz
09/10/2014 17:50

Spadnie cena do 140-150zł to kupi się

Usunięty
Usunięty
09/10/2014 07:58

Myślałem, że wypadnie to lepiej ehhh.




Trwa Wczytywanie