Rozkmina na weekend: czy wspierać polskie gry na Steam Greenlight?

gram.pl
2014/09/06 12:35

Tym razem "rozkmina" w trochę innym stylu. Redaktorzy gram.pl przedstawiają swój głos w dyskusji o tym, czy wspierać polskie gry na Steam Greenlight.

Rozkmina na weekend: czy wspierać polskie gry na Steam Greenlight?

Adam Berlik - TAK

Moim zdaniem warto. Dlaczego? Bo są polskie - to oczywiste. Wiadomo, że raczej nie będziemy tagować wszystkich gier z naszego kraju na Steam Greenlight i bez przeczytania opisu klikać na "tak" (choć można), bo to głupie i nieuczciwie (ale bardzo patriotyczne, prawda?). Generalnie jednak większość tytułów od polskich autorów, które pojawiają się w kolejce do wydania na Steamie jest warta uwagi. Naprawdę ciężko się przejechać i zagłosować na potencjalnego gniota. Nawet gdybyśmy jednak głosowali na wszystko "jak leci" to i tak większa szansa jest na to, że przejdzie więcej dobrych gier niż słabych. Choć, jak już napisałem, to dość głupie. Ale na taką głupotę można sobie pozwolić.

Poza tym wyjątki potwierdzają regułę. Tak, mamy kilka gier, o których wolelibyśmy zapomnieć, ale ogólnie rzecz biorąc jako Polacy nie mamy czego wstydzić się na Zachodzie, przynajmniej jeśli chodzi o gry. Do niedawna nikt o nas nie słyszał - dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Polska "to ten kraj, w którym zrobili Wiedźmina, Dead Island i Call of Juarez", a nie państwo, które być może leży w Europie, a być może w Azji lub nie wiadomo gdzie. Znani jesteśmy również fanom przygodówek, głównie tych od Artifex Mundi (mają na koncie naprawdę sporo bestsellerów), ale niedługo możemy być również kojarzeni za sprawą Tormentum: Dark Sorrow od OhNoo Studio. Osoby, które zagrywają się w przygody Geralta, siekają zombie na Banoi lub strzelają do kowbojów na Dzikim Zachodzie, chcą wiedzieć, jakie gry mniejszego kalibru produkuje się w Polsce. A dowiedzą się między innymi ze Steama właśnie.

Mało? Coraz częściej okazuje się, że w naszym kraju jest wielu młodych utalentowanych ludzi, którzy po godzinach tworzą gry przewyższające grywalnością niektóre produkcje AAA. Za chwilę na Steam pojawi się naprawdę dobry Top Hat autorstwa polskiego maturzysty i jego kolegi. Dlaczego więc nie dać im szansy na pokazanie się światu? Myślicie, że Top Hat przeszedł kampanię na Steam Greenlight zbierając głosy tylko od Polaków?

Paweł Pochowski - NIE

Samo rozważanie wspierania pewnych gier tylko ze względu na kraj ich pochodzenia pokazuje, że programy takie jak Greenlight są często źle pojmowane przez społeczeństwo. Steam wpuszczając gry do programu, zadaje użytkownikom proste pytanie "czy nabędziesz ten tytuł, jeżeli będzie taka możliwość?". Większość osób klikając "tak" w omawianej sytuacji odpowiada "nie, ale to produkcja z mojego kraju i trzymam za nią kciuki". Niestety, w ten sposób użytkownicy Steama sami psują swoje środowisko. Greenlight powinien otwierać się jedynie dla wartościowych projektów - gdyby ten warunek był spełniany, każdy zespół zakładający, że chciałby dostać się tam ze swoją produkcją, automatycznie musiałby postarać się o jak najwyższą jej jakość, aby w ogóle było to możliwe. Wiedząc natomiast, że warunek ten nie jest spełniany, twórcy ze słabszymi produktami nie mają motywacji do tego, aby bardziej przyłożyć się do ich wykonania. Przecież rodacy pomogą - wrzuci się linka na wykop, facebooka i kilka innych miejsc, i jakoś to będzie, prawda? I potem mamy na Steam takie perełki jak Afterfall czy Uprising44. Chciałbym jednak wiedzieć, czy osoby, które przyczyniły się do wpuszczenia tych projektów na Steam zastanowiły się jaki w ten sposób budują obraz polskiego gamedevu.

Rzetelne głosowanie w ramach Greenlight to także pomoc twórcom danej produkcji. Feedback jest niesamowicie ważny, a pierwszy mogą odebrać już w momencie, gdy większość głosów otrzymają na "nie". Dowiedzą się, że to nad czym pracują nie jest tak dobre jak sądzili, że nie podoba się graczom i szkoda na to czasu oraz pieniędzy - bo projekt trzeba albo mocno poprawić, albo zaangażować się w coś nowego. I dopiero w ten sposób mają oni szansę odnieść prawdziwy sukces - docierając do klienta z wartościowym produktem. Nawet jeżeli mizerna gra otrzyma "zielone światło" użytkownicy Steama nie pozostawią na niej suchej nitki w swoich recenzjach, co przełoży się na fatalną sprzedaż, zły marketing i niewielki zysk. A na tym nie korzysta nikt, ani studio, ani użytkownicy platformy. Dlatego też głosowanie na tak tylko z patriotycznych względów, to kalanie własnego gniazda i robienie samemu sobie pod górkę. A takie zachowanie nie ma przecież sensu.

Michał Ostasz - NIE

"Nasi robią grę, trzeba im ruszyć z pomocą!" - pomyśli gracz-patriota. Prawdziwy gracz-patriota najpierw zastanowi się czy ekipa, której chce pomóc nie potrzebuje wsparcia w innej formie niż łapka w górę w głosowaniu.

Na przestrzeni lat kraj nad Wisłą z pirackiego piekiełka przekształcił w jeden z najważniejszych ośrodków developerskich w Europie. To "my" odpowiadamy za Bulletstorm, serię Wiedźmin, Dead Island i nadchodzące Dying Light. To jednak nie koniec - brylujemy też w mniejszych produkcjach takich jak Anomaly: Warzone Earth, czy przygodówkach (gry Artifex Mundi). Wszystkie te tytuły, niezależnie od swoich budżetów, mają jedną wspólną cechę - jakość. Nie bez kozery możemy mówić śmiało "dobre, bo Polskie".

GramTV przedstawia:

Wspomniane gry, do spółki z wieloma innymi dziełami spod klawiatur polskich developerów, skutecznie wyleczyły nas z kompleksu, że w tym kraju nie mogą powstawać hity, którymi będą zachwycać się gracze z całego świata. Owszem, mogą. Doszliśmy wręcz do momentu, w którym nie musimy kibicować danemu tytułowi tylko dlatego, że jest z Polski. I tu pojawia się Steam Greenlight jawiący się jako szans dla młodych adeptów sztuki tworzenia gier. Pomagać? Jasne, ale nie zawsze w taki sposób, w jaki oczekują tego sami zainteresowani.

Ci nie mogą nas już zachęcać do wsparcia ich projektów, bo te są po prostu "made in Poland". Nie w 2014 r. i nie w obliczu tego, do czego zdążyli nas przyzwyczaić rodzimi twórcy. Orężem w walce o przychylność użytkowników powinna być wyłącznie jakość, nie narodowość. Paradoksalnie, tylko w ten sposób sprawimy, że rzeczone "dobre, bo Polskie" nie stanie się pustym sloganem.

Michał Mielcarek - TAK

Chciałem napisać "nie patrzcie na narodowość twórców, tylko na pomysł i jakość", ale nie byłbym do końca szczery. Owszem, jestem przeciwny wspieraniu wszelkich gier, które niczym szczególnym się nie wyróżniają. Nie potrzebujemy dalszego "ataku klonów" (tak jakby już nie było ich za dużo). Prawda jednak jest taka, że trochę faworyzuję polskich developerów. Na przykład daję zielone światło wszelkim newsom, wywiadom i recenzjom polskich gier, nawet jeśli są to niewielkie produkcje. Nie uważam się za nie wiadomo jakiego patriotę, ale "swoich" wspieram. Wyjątkiem oczywiście są recenzje, bo tutaj trzeba myśleć o graczach, którzy wykładają pieniądze na produkt, a nie o twórcach, sprzedających swoje dzieła. Poza tym jednak zawsze cieplej patrzę na to, co powstaje w Polsce.

Wracając do Greenlight - jeśli czujecie, że warto wspomagać kogoś, tylko dlatego, że jest naszym rodakiem, to nie mam z tym problemu. To nie znaczy od razu, że odniesie sukces. Poza tym od tego są takie serwisy jak gram.pl, żeby takie polskie gry recenzować i mówić graczom, czy warto je kupować.

Kamil Ostrowski - NIE

Co do zasady, jestem patriotą. Nie tylko takim "dużym", co do woja się zapisze, jak horda jedna z drugą stanie u domu bram, ale też "małym", codziennym. Idąc do sklepu, staram się wybierać produkty polskie i to nie tylko u nas wyprodukowane, ale przez firmy, będące własnością polskiego kapitału. Makarony, nabiał, wędliny, napoje, piwo - mam w głowie całą listę marek, które są na mojej czarnej liście, bo nasze rodzime udają, a w rzeczywistości to wielkie, międzynarodowe koncerny.

A jednak jestem przeciwko. Dlaczego? Bo patriotyzm gospodarczy powinien być zdrowy. Nie kupię polskiego produktu, jeżeli jest zły, tylko dlatego, że jest polski. Gdybyśmy robili samochody, które kosztowałyby tyle, co inne dostępne na rynku, a nie dałoby ich się jakościowo porównać, nie spojrzałbym w ogóle w ich stronę.

Niestety, w biznesie, a tworzenie gier to również biznes, nie każdy może wygrywać. Ktoś musi odpaść z wyścigu. Czyjś pomysł musi okazać się zły, ktoś się musi starać mniej od innych. Właśnie dlatego uważam, że wspieranie "bo polskie" to ślepy zaułek. Okej, załóżmy, że przepchniemy każdą rodzimą produkcję do Steama. Skończy się to tak, że zepsujemy rynek, a w dodatku swoją opinię. No, chyba, że ktoś podniesie, że nie zależy mu na reputacji Polski jako takiej - ale wtedy nie mamy o czym gadać.

Komentarze
41
Usunięty
Usunięty
10/09/2014 19:31

[Jestem niesłyszący]Ja zawsze głosuję na polskie gry pod warunkiem, że mają duże potencjały na sukcesu (np. Darkwood), albo naprawdę zbierają dobre oceny. Jeśli gry będą "przeciętniaki" lub "złe", to nie dam głosu i nie ma znaczenie, czy są polskie, bo tak nie zamierzam grać i wystawiać Polska na pośmiewisko. Mam ducha "patriotyzm", ale też używam głowę.Do twórcy, co nie potrafią robić dobre gry, mają odpowiedź ode mnie: "Lepiej nauczcie się, jak robić dobre gry! A jak nie, to idźcie do diabła i wcale mnie nie obchodzi, że jesteście Polaków! Bo przynosicie wstydu dla naszego kraju!"Steam Greenlight przyda się usprawnienie i niech tylko gracze-dorośli mają dostęp do głosowanie! Niedoświadczone dzieci nie mają głosu, koniec i kropka!

Usunięty
Usunięty
10/09/2014 09:34

Pośród polskich gier jest jeszcze bardzo sympatyczna przygodówka Violett. Jak dla mnie sporo ciekawsza niż seria klonów (choć całkiem niezłych) od Artifex Mundi.A co do tematu - zalew propozycji na GL jest taki, że przeglądam głównie te co są z Polski. A spośród nich wybieram to, co wydaje mi się, że może być ciekawe. Na przeglądanie wszystkiego nie mam czasu. A sam pomysł z GL jest całkiem niezły, mimo, iż się ostatnio przejadł.

Usunięty
Usunięty
08/09/2014 18:11

"potem mamy na Steam takie perełki jak Afterfall czy Uprising44"Co jest złego w Afterfall? Jedna z lepszych gier tego typu w jakie grałem przez ostatnie 10 lat. Poza tym, Nicolas w oczach Steama jest jednym z tych fajnych co to już nie muszą przechodzić przez Greenlighta by dodawać nowe gry. Zatem nie tylko ktoś przegłosował "InSanity" na Greenlighcie i gra znalazła się na platformie, ale też dzięki niej (między innymi) Nicolas Games byli w stanie podpisać korzystniejszą umowę ze Steamem.Tak w ogóle to za argument? Steam ma największą bazę użytkowników, to chyba oczywiste, że każdy chciałby do niej dotrzeć. Nie ważne czy z dobrą lub złą grą. Bo to akurat jest rzeczą subiektywną. Są ludzie którym nawet Uprising44 się podoba. Uważam, że każdy zasługuje na szansę. Steam taką daje.




Trwa Wczytywanie