Otwarty świat, główny zły - szaleniec, dowolność w realizacji celu misji. I słonie. Duże, wkurzone słonie. Oto Far Cry 4.
Otwarty świat, główny zły - szaleniec, dowolność w realizacji celu misji. I słonie. Duże, wkurzone słonie. Oto Far Cry 4.
Ubisoft przygotował dwa dema czwartej części swojego słynnego sandboksowego shootera FPP. Jedno widzieliśmy na konferencji prasowej. Brało w nim udział dwóch graczy. Jeden walczył na ziemi w towarzystwie agresywnego słonia. Drugi ostrzeliwał przeciwników z powietrza, siedząc za sterami niewielkiego śmigłowca. Drugie demo przygotowane było dla grającego w pojedynkę. Zadanie było proste, chodziło o wejście do fortecy odgrodzonej od świata zewnętrznego grubym murem, a następnie wystrzelanie wszystkich. W sumie nic dużego, trudno wiele wnioskować na podstawie tak krótkich prezentacji. Ale coś można.
Atak na fortecę można przeprowadzić na trzy sposoby. Na potrzeby dema przygotowano sztuczny podział w zależności od tego, w jaki sposób chcieliśmy grać. Wybierając opcję skradania, dostawaliśmy szybkostrzelną kuszę oraz karabin snajperski. W tej opcji najlepiej było zapomnieć o dwóch drewnianych bramach, przez które da się przebić do wewnątrz fortu. Dobrym pomysłem było poszukanie alternatywnej drogi do środka. Szczęśliwie fortecę zbudowano przy skałach, więc korzystając z nowej umiejętności zaczepienia liny i wspinaczki po niej dało się dotrzeć do celu. Na murach, tuż przy bramie ustawiono moździerz. Strzelanie z niego bynajmniej nie ma nic wspólnego ze skradaniem się, ale można było skorzystać do pozbycia się grupek przeciwników. Dało się rownież wejść głębiej na teren fortecy i tam na przykład przeciąć linkę hamulcową zaparkowanego jeepa. W sam raz, żeby auto zsunęło się na stojących poniżej strażników. Całkiem pomysłowy sposób eliminacji zagrożenia. Warto rozglądać się, czy nie ma więcej tego typu pomocy.
![]()
Dla osób preferujących otwartą walkę przygotowano inne bronie. Bohater chwycił za shotguna i już gotów był wskoczyć z pieśnią na ustach pomiędzy wrogów... Musiał najpierw jakoś sforsować bramę. Z pomocą przyszły kręcące się nieopodal dwa słonie. Dosiada się ich w banalny sposób, przytrzymując przycisk, tak jakbyśmy wsiadali do dowolnego pojazdu w Far Cry 3. Łatwo się też nimi steruje, choć trzeba pamiętać, że to duże, ciężkie zwierzęta i nie są za bardzo w stanie szybko manewrować. Ale za to potrafią szarżować, co przydaje się nie tylko przy rozwalaniu drewnianej bramy. Na słoniu warto wjechać w sam środek fortecy, a następnie zsiąść z grzbietu zwierzęcia i dać nogę. Zdenerwowany zwierz zatroszczy się o siebie, szarżując na nieprzyjaciół. Nie ma żadnych wątpliwości, że słoń ma ogromną siłę. Gorzej z wytrzymałością. Dość szybko zwierzę pada i jesteśmy zdani na samych siebie, shotguna lub karabiny, jeśli takowe podniesiemy. Ewentualnie na drugiego słonia. Można też wsiąść do jeepa, którym w pewnym momencie przyjeżdżają posiłki. Podczas jazdy da się strzelać, więc można próbować walczyć w ten sposób i dodatkowo starać się kogoś przejechać.
![]()
Ostatni sposób gry to walka z powietrza. Mogliśmy wsiąść do niewielkiego śmigłowca i szybko wzbić się w powietrze. Nie za wysoko, bo to grozi awarią maszyny. W razie gdyby do takowej doszło zawsze da się po prostu wyskoczyć. Bohater jest wyposażony w specjalny kombinezon do szybowania, z jakiego korzystaliśmy już w trzeciej części Far Cry. Po krótkim locie rozkładamy spadochron i spokojnie powracamy na ziemię. W demie z pokładu śmigłowca prowadziliśmy ostrzał korzystając z granatnika. Siał niemałe spustoszenie, ale wcale nie jest łatwo wycelować, gdy jeszcze trzeba pilotować maszynę i dbać o to, żeby nie dać się zestrzelić. Szczególną uwagę trzeba było zwrócić na snajperów, ale to w sumie nic nowego. Zawsze trzeba na nich zwracać uwagę, nieważne czy w powietrzu, czy na ziemi.
![]()
Bardzo krótkie demo miało za zadanie pokazanie, że każdy sam grając w Far Cry 4 zdecyduje, w jaki sposób chce się bawić. Czy skradać się, atakować frontalnie, czy może zaskoczyć przeciwników z powietrza. Twórcy gry rozbudowują sprawdzoną formułę, wprowadzając miłe, ale niewielkie urozmaicenie w postaci śmigłowców i słoni, które również mogą brać udział w walce. Sprawdzonej formuły się nie zmienia. Dotyczy to również głównego złego. Skoro psychopata sprawdził się w trzeciej części, to czwórka otrzyma swojego. Autorzy wysłali w przekaz jasny sygnał - kto lubił poprzednią grę, tutaj poczuje się jak ryba w wodzie. A jeśli nie lubiliście Far Cry 3, to... chyba nie lubicie dobrych sandboksów, gdzie jest mnóstwo do roboty, a misje przechodzi się po swojemu. Ubisoft nie odkrywa Ameryki, nie proponuje rewolucyjnych rozwiązań, a sprzedaje nam po raz kolejny to samo, tylko lepsze i jeszcze ładniejsze. I właściwie czemu nie?