Battlefield 4: Chińska Nawałnica - recenzja DLC

Chińska Nawałnica pokazuje, jak skutecznie zaprzeczyć wielkiej kampanii reklamowej.

Battlefield 4: Chińska Nawałnica - recenzja DLC

Chińska Nawałnica to pierwszy z serii dodatków DLC do Battlefielda 4. Dodatek specyficzny, bo nie tylko darmowy dla osób, które złożyły zamówienie przedpremierowe na grę, ale również zaprzeczający całej wielkiej kampanii reklamowej najnowszej gry EA DICE. Wnoszący niewiele nowego i w żaden sposób nie usuwający błędów z podstawowej wersji gry.

Zacznijmy od rzeczy najważniejszej, czyli nowych map. Wszystkie mają dwa wspólne mianowniki - po pierwsze umiejscowione zostały w egzotycznych dla nas Chinach, po drugie zaś - co ważniejsze - nie noszą nawet najmniejszego śladu jednej z najbardziej reklamowanych cech BF4, czyli osławionej "lewolucji". Choćbyśmy nie wiem jak się starali, czy czekali, na żadnej z czterech nowych map nie doświadczymy niczego, co zmieniałoby w jakikolwiek sposób środowisko rozgrywki. Owszem, można to tłumaczyć faktem, że mapy są w większości otwarte, a skalisty, czy pustynny teren na odludziach nie sprzyja spektakularnym katastrofom. Ale zaraz... Czy przypadkiem w "ekskluzywnym" Drugim Uderzeniu dla Xbox One nie dało się zmontować burzy piaskowej nad Zatoką Omańską? Słabiutko.

Jednak to nie koniec narzekań. O ile byłbym jeszcze w stanie zrozumieć jakoś brak "lewolucji" (mało czasu na przygotowanie map, a coś "preorderowcom" rzucić trzeba), to już kilku ewidentnych niedoróbek wybaczyć nie mogę. Jak choćby faktu, że bez problemu przebiję się czołgiem przez nieliczne budyneczki, by po chwili moja szalona szarża została zatrzymana przez krzaczek sięgający połowy burty. Nie wiem, jakich nawozów używają w Chinach, ale BF4 dowodzi, że z egzotyczną florą tego kraju lepiej nie zadzierać.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że same mapy nie są złe. Nie jest to może poziom z podstawki - która bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie projektami terenów walki - ale na każdej z nich walczyło mi się całkiem nieźle i to zarówno spod pancerza pojazdu bojowego, jak i biegając oraz kryjąc się między skałkami z RPG na ramieniu. Warto tu bowiem dodać, że poza jednym wyjątkiem, na większości nowych map dominują pojazdy, włączając w to wszelakie śmigłowce.

Najbardziej otwartą mapą jest na pewno piaszczysto-skalisty Jedwabny Szlak, będący doskonałym miejscem na zmasowane szarże pancernych zastępów i pozwalający również wykazać się pilotom. Nie zapomniano wszakże o piechocie; wysokie wydmy z jednej strony, baza z niezniszczalnymi kontenerami w centralnej części, czy jary oraz parowy w drugiej dają sporo ochrony i są doskonałym miejscem na wszelakie zasadzki.

GramTV przedstawia:

Z kolei mocno pofałdowane Pasmo Ałtaju z dominującą w centrum bazą radarową, to już mapa typowo "pojazdowa". Spora liczba skałek, strome podejścia i zbocza sprawiają, że poruszanie się tutaj na piechotę nie należy do najłatwiejszych zadań. Nawet mimo sporej liczby dających ochronę skałek, łatwo zostać wypatrzonym na stoku przez snajperów, czy choćby wrogi pojazd. Mapa doskonała dla zgranych drużyn - jednym transporterem z pełną obsadą można tutaj naprawdę nieźle namieszać.

Smocza Przełęcz nieodmiennie kojarzy mi się z wariacją na temat jednej z map w BF2 i - również oferując pełne spektrum pojazdów - tym razem wyraźnie preferuje śmigłowce. Dając im bowiem znacznie więcej miejsca na manewry, niż mapy miejskie z podstawki, oferuje podobny poziom osłony i możliwości chowania się za szczytami w celu uniknięcia pocisków kierowanych i ostrzału bezpośredniego. Równie ważnym i skutecznie stopującym szybkie akcje elementem są przecinające całą mapę odnogi rzeki, nieprzekraczalne (poza mostami i jednym brodem) dla pojazdów innych niż pływające transportery. To moim zdaniem zdecydowanie najlepsza z map w dodatku.

Ostatnim z nowych terenów są Szczyty Guilin, mapa wyróżniająca się ewidentnym postawieniem na działania piechoty. Jej centralną część stanowi olbrzymia, stroma góra, poprzecinana wewnątrz labiryntem korytarzy i jaskiń z kilkoma wyjściami prowadzącymi we wszystkich kierunkach mapy. Walki w wąskich przejściach są zazwyczaj bardzo intensywne, a trup ściele się wyjątkowo gęsto. Opanowanie wnętrza góry ma bowiem kluczowe znaczenie, gdyż pozwala na szybki dostęp do dowolnego, położonego wokół niej punktu. Moim zdaniem pomysł sto razy lepszy i wprowadzający większą dynamikę rozgrywki, niż nieszczęsna centralna komora na "łapaczu poziomów", czyli Operacji Blokada.

Co nowego poza mapami znajdziemy w Chińskiej Nawałnicy? Tak naprawdę niewiele, jeśli nie jesteśmy miłośnikami podniebnych starć. I nawet to zbytnią nowością nie jest, ponieważ tryb Bitwy Powietrznej znamy przecież doskonale w tej formie choćby z BF3. Dobrze przynajmniej, że wreszcie pomyślano o miłośnikach śmigłowców i oni również mają teraz szansę na sprawdzenie swoich umiejętności nie tylko w niszczeniu biednej piechoty, czy czołgów, ale również innych latadeł. Warto też wspomnieć o fakcie, ze przystosowanie map do tego trybu zaowocowało wreszcie rozsądnymi obszarami walki dla samolotów w standardowych trybach, gdzie mają teraz zdecydowanie więcej miejsca na manewry.

Pozostała lista nowych-starych ( w większości przypadków) elementów również nie powala. Ot, powróciły bardzo ułatwiające życie piechocie motocykle i pojawiły się nowe drony, które dość szybko ze względu na swoją wyjątkową odporność znalazły zastosowania niezupełnie zgodne z zamierzeniami twórców. Ostatnią z nowości jest wariacja na temat kanonierki, czyli przelatujący nad polem walki bombowiec, z którego możemy zrównać z ziemią niewielki obszar pola walki. Jest to zresztą broń dużo lepiej moim zdaniem zbalansowana, niż rzeczona kanonierka; może pomóc w krytycznych sytuacjach, ale raczej nie ma szans na zdominowanie pola walki.

Chińska Nawałnica nie jest zdecydowanie dodatkiem, który trzeba posiadać. Widać tu zresztą wyraźnie, że był on tworzony w pośpiechu, na mapach sporo zwyczajnie partackich, głupich błędów, a one same - mimo niezłych projektów - nie wyróżniają się niczym specjalnym. Dodajmy do tego minimalną liczbę nowości (głównie odświeżanie już znanych elementów) i brak mającego ponoć stanowić siłę i znak rozpoznawczy BF4 levolution, a otrzymamy naprędce sklecony i niedopracowany gratis dla preorderowców i posiadaczy Premium, za który pozostali muszą sporo zapłacić. Czy warto? Owszem, ale za rok, w ramach jakiegoś kompletnego pakietu DLC po obniżonej cenie.

5,0
Miała być nawałnica, a ledwie pokropił deszczyk
Plusy
  • całkiem niezłe projekty map
  • śmigłowce w Bitwie Powietrznej
Minusy
  • zupełny brak levolution
  • głupie błędy na mapach
  • znikoma liczba nowości
  • drony-terminatory
Komentarze
44
Usunięty
Usunięty
29/12/2013 18:06

[m]

Usunięty
Usunięty
29/12/2013 18:06

[m]

Usunięty
Usunięty
29/12/2013 15:56

[m]




Trwa Wczytywanie