Space Hulk - recenzja

Sławek Serafin
2013/08/20 22:41

Pierwsza oficjalna, licencjonowana i wierna adaptacja klasycznej gry planszowej z genokradami i terminatorami Kosmicznych Marines w rolach głównych.

Uniwersum Warhammera 40.000 jest kiczowate. I infantylne. Karykaturalne. Miejscami śmieszne i głupie wręcz. Jak można więc go nie kochać? Ja osobiście ubóstwiam, choć mocno jednostronnie, czyli tylko z punktu widzenia Imperium Ludzi. Gwardia, Inkwizycja, zakony Kosmicznych Marines - to moi ulubieńcy. Są tacy, którzy wolą tych parszywych ksenosów: eldarów, orki albo tyranidów. Wiem że tacy są. I wiem, co się z nimi stanie, gdy ich dopadniemy. Zabić mutanta, spalić heretyka, oczyścić nieczystych!

Space Hulk - recenzja

Ale to temat na inną opowiastkę. Tutaj będziemy rozmawiać o Space Hulk, czyli właśnie wydanej grze będącej adaptacją klasycznej planszówki. Nie pierwszą, bo kilkanaście lat temu pojawiły się dwie produkcje pod tym samym tytułem - ale to były gry akcji z widokiem z perspektywy pierwszej osoby, nawiązujące bardzo luźno do oryginału. A ten tutaj Space Hulk wiernie bazuje na jego turowych i strategicznych zasadach, jako pierwszy. A właściwie pierwsza oficjalna gra, sankcjonowana przez Games Workshop, czyli właściciela marki Warhammera 40k. Kilka lat temu bowiem dwóch Szwedów zrobiło swoją adaptację Space Hulka, bardzo udaną zresztą i umieściło ją za darmo w sieci. Bez pozwolenia. Oczywiście pojawili się prawnicy, zaczęły się groźby, grę trzeba było wycofać... co też zrobiono, po czym po kilku miesiącach udostępniono jeszcze raz, pod tytułem Alien Assault, pozmienianą kosmetycznie na tyle, żeby sąd nie miał się do czego przyczepić. Zabawne, prawda? Ale nie przywołałem tej anegdotki z uwagi na jej walory humorystyczne. Nie, chodziło o względy czysto praktyczne. Chciałem po prostu polecić coś zamiast tego nowego Space Hulka, który nie jest warty złamanego grosza prawie, zwłaszcza gdy alternatywą jest darmowe Alien Assault.

Czyli jak jest? Źle, tak? Cóż, może nie do końca źle, bo trzeba przyznać, że ten komputerowy Space Hulk to rzeczywiście wierna adaptacja gry planszowej, co mogą docenić jej fani. Problem w tym, że nawet jeśli gra nie jest zła, to nie jest też dobra. Zbyt wiele tu niedociągnięć i błędnych decyzji projektantów, by można się było dobrze bawić dłużej niż godzina lub dwie. I mówi to osoba, która łyka wszystko co jest związane z WH40k jak młody pelikan, włącznie z licencyjnymi powieściami o wysoce wątpliwej wartości literackiej. Tutaj nie dałem rady wytrzymać jednakowoż.

Space Hulk z wierzchu wygląda całkiem znośnie. Gra składa się po pierwsze z trybu wieloosobowego, który mógłby być jej najmocniejszym punktem, gdyby ktoś w Space Hulk grał po sieci - niestety, nie ma to miejsca. Zostaje więc drugi składnik, kampania fabularna. Cóż, zastosowanie słowa "fabularna" to dość duże nadużycie, bo fabuły jest tam tyle, co kot napłakał. Zamiast skorzystać z faktu, że Warhammer 40k ma tak niesamowicie rozbudowane tło tworzone przez całe dekady przez czynniki oficjalne i fanów, twórcy Space Hulk wybrali program minimum. W ich wykonaniu ogranicza on się do lektora odczytującego grobowym głosem krótki, bardzo ogólny tekst odprawy przed misją. Nie ma tu żadnej fabuły, żadnego rozwoju akcji, żadnych związków przyczynowo-skutkowych, żadnych bohaterów. Zero realizacji potencjału na przesadzoną, kiczowatą, zapierającą dech w piersiach epickość. Gdy porówna się to z kampanią z Dawn of War II to aż przykro się robi, że można było tak bardzo miałko i bezpłciowo podejść do największych wymiataczy w tym całym uniwersum, czyli terminatorów Kosmicznych Marines. Dokładnie zaś terminatorów z zakonu Krwawych Aniołów.

To właśnie ich poprowadzimy wgłąb kosmicznego wraku po którym grasują hordy genokradów, specjalnej odmiany tyranidzkich mutantów, które składają się głównie z nienasyconego głodu oraz kłów i szponów tak ostrych, że mogłyby rozpruć pancerz czołgu. Przeciwko genokradom nie wysyła się zwykłych marines, bowiem ci, mimo swojego nadludzkiego statusu, są jednak za słabi. Tutaj potrzebni są terminatorzy, najtwardsi z najtwardszych. I najwolniejsi z najwolniejszych...

W zależności od misji mamy do dyspozycji od jednego czy dwóch terminatorów do dwóch drużyn z sierżantami i bronią specjalną. Czasem przyplącze nam się nawet jakiś kronikarz zakonu, który włada psykerską magią, ale głównie polegamy na klasycznych stormbolterach, miotaczach ognia, działkach i kilku rodzajach broni do walki wręcz. Ta ostatnia zresztą jest odradzana zdecydowanie - tylko najbardziej doświadczeni sierżanci mają szanse przeżyć mano-o-mano z genokradem, a i w ich przypadku lepiej jest tego unikać. Genokrady nie strzelają, my zaś owszem, więc trzeba z tej przewagi korzystać.

GramTV przedstawia:

Jak w klasycznej planszówce mapy są skonstruowane tak, że nieliczne pomieszczenia połączone są wąskimi korytarzami, w których nasi terminatorzy muszą iść gęsiego. I idą dość powoli, bo w każdej turze dysponują mniejszą ilością punktów akcji niż genokrady. Możemy się wspomagać niewielką pulą dodatkowych punktów dowodzenia wspólnych dla wszystkich naszych marines, ale to wszystko. Trzeba wszystkie ruchy dokładnie planować i dobrze przemyśleć zanim się je wykona. Musimy obstawić korytarze, zablokować przejścia, pokryć ogniem zaporowym kluczowe skrzyżowania i tak dalej. No i jeszcze trzeba realizować cele misji, które pozornie zróżnicowane w zasadzie ograniczają się do przejścia z punktu A do punktu B i nie stracenia po drodze zbyt wielu nadludzi.

I nie jest to wcale aż tak źle zrobione, co trzeba przyznać. Wszystkie zasady z planszówki są tutaj przestrzegane rygorystycznie, włącznie z rzutami kośćmi przy każdym ataku. Genokrady, na początku relatywnie niegroźne i nieliczne, z każdą kolejną misją sprawiają coraz więcej problemów, zwłaszcza jeśli zaczniemy popełniać jakieś głupie błędy w stylu nie obstawiania korytarzy terminatorami w trybie czuwania, który pozwala im strzelać w turze przeciwnika. Wyzwania taktyczne są w porządku i choć misje są do siebie podobne, to w miarę przyjemnie się obmyśla sposoby na ich zaliczenie. Cały problem w tym, że później trzeba oglądać realizację tych planów. A oglądanie Space Hulk boli, niestety.

Wspomnę jeszcze raz Alien Assault, wybaczcie proszę. Tamta gra miała prostą, dwuwymiarową, spartańską grafikę i równie uproszczony, ale bardzo wygodny interfejs. Dlaczego twórcy Space Hulk nie wyciągnęli z tego wniosków? Nie wiem. Faktem jest jednak, że wymyślili sobie trójwymiarową grafikę. I nawet próbowali zrealizować to co wymyślili. A że zabrakło im po drodze talentu to już inna para stalowych kaloszy. Po pierwsze więc interfejs jest fatalny, zwłaszcza w kwestii poruszania terminatorów - trzeba bardzo precyzyjnie klikać, żeby nie wykonać przypadkiem jakiegoś ruchu, na który nie mamy ochoty. A i tak nam się to zdarzy nie raz. I choć jest tu opcja cofnięcia tegoż ruchu, to niewiele ona pomaga, bo możliwość powtórzenia go oznacza, że trzeba będzie jeszcze raz go oglądać. A na patrzeniu jak terminatorzy łażą po korytarzach spędzimy tutaj większość czasu. Ja rozumiem, że marines zakuci w te wielkie zbroje to takie dwunożne czołgi, więc nie mogą być zwinni i szybcy jak surykatki, ale na Imperatora, dlaczego ruszają się tak woooooolllllnnnnnoooooo? Tak jakby ktoś umyślnie i złośliwie ich rozleniwił, żeby pognębić graczy, którzy tracą ponad połowę czasu gry na patrzenie jak ich jednostki ospale wykonują rozkazy. Nawet gdy wykazywałem się nadludzką zdolnością do wydania poleceń wszystkim jednocześnie i kliknięcia od razu w klawisz końca tury, to i tak musiałem odczekać kilkanaście sekund aż te żółwie dowloką się cztery pola dalej. Można się psychicznie załamać. A po załamaniu jeszcze dostaniemy mdłości...

Jak to? A tak. Wydaje się, że dopracowanie wyglądu tych kilku modeli terminatorów nie powinno sprawić problemów, prawda? A już genokrady, wszystkie takie same, powinny być wizualnie dopieszczone do poziomu artyzmu przynajmniej. Powinny. Ale nie są. Wyglądają okropnie, jedni, drudzy i trzeci też. Pokazują nam ich na zbliżeniach, nawet gdy wyłączymy "dynamiczną kamerę" w opcjach, tak jakby chcieli epatować tą brzydotą, która szczególnie uwydatnia się w ruchu. Animacje atakujących oraz umierających genokradów i marines są tak amatorsko wykonane, że aż zęby same zgrzytają. Twórcy Dawn of War II mieli do zanimowania siedemset razy więcej modeli i to w grze, w której tak naprawdę nikt nie patrzy na to wszystko z bliska, bo to strategia - i zrobili to dwieście razy lepiej niż partacze odpowiedzialni za Space Hulka. Modele w ich grze, wydanej pięć lat temu, wyglądają lepiej niż te tutaj. Niepojęte.

Tak, skreślam Space Hulk ze względu na to jak wygląda. Nie tylko dlatego, ale przede wszystkim dlatego. Misje same w sobie złe nie są. Zasady wierne planszówce też, przyczepić się nie można. Ale cała reszta gry? Amatorka pierwszej klasy. Zamiast klimatu "czterdziestki" jakieś smęty. Zamiast motywującej do dalszej gry fabuły też smęty. Zamiast doprowadzających do wizualnej ekstazy epickich terminatorów... smęty. I to żenująco animowane. I ruszające są tak wolno, że miś koala wygrałby z nimi wyścig na setkę i to w sytuacji, gdyby był strasznie nażarty, nieruchawy i w środku biegu uciął sobie półgodzinną drzemkę dla zdrowia i urody. Miałem tej gry dość po dwóch godzinach, każda następna była coraz bardziej męcząca, więc szybko grać przestałem. Nie tylko było wyjątkowo brzydko, ale też coraz bardziej nudno - brak fabuły, bohaterów i ciągłości między misjami sprawia, że zainteresowanie szybko mija. Zwłaszcza, że mimo pewnych drobnych urozmaiceń prawie wszystkie misje są takie z grubsza takie same.

Space Hulk nie jest wart wydawania na niego pieniędzy, co stwierdzam z przykrością, jako wielki fan uniwersum. Szczerze odradzam zakup. Nie dajcie się przekonać temu, że wiernie odtwarza zasady planszówki, bo te zasady, choć świetne, zakładają że gra się we dwójkę przy stoliku, a nie samotnie przed monitorem. Bez drugiej osoby gra wiele traci. A potem traci jeszcze bardziej z uwagi na brak fabularnej motywacji i to partackie wykonanie. Jak chcecie pławić się w klimatach Warhammera 40.000 to lepiej wrócić do Dawn of War II i jeszcze raz przejść kampanię. A jeśli szukacie dobrej elektronicznej adaptacji Space Hulka w przystępnej cenie, to ściągnijcie darmowe Alien Assault, które ma nawet swoją polską wersję w przeciwieństwie do tej tutaj gry. O której najlepiej szybko zapomnijmy. A o komputerowym Space Hulku pamiętajmy ze względu na tamte dwie gry sprzed kilkunastu lat i... udawajmy, że nic więcej nie było. Udawajmy, dla Imperatora.

4,5
To nie jest kosmiczny wrak dla starych ludzi. Zresztą dla młodych też nie.
Plusy
  • wierność wobec pierwowzoru
  • dość różnorodne misje w kampanii
Minusy
  • kiepski, niewygodny interfejs
  • niewykorzystany potencjał fabularny uniwersum WH40k
  • brak motywacji do grania, szybko się nudzi
  • fatalna oprawa graficzna
Komentarze
40
Usunięty
Usunięty
29/08/2013 21:35

Road Map 2013 do Space HulkaA totally random order and non-complete list below:- Coop and new campaignNo surprise as its been talked about a lot. Will add a coop campaign for up to 3 players to play a terminator squad each against the AI. Campaign also playable by a single person.- New Space Marine chapterWe are not yet ready to announce which, but its in the works and might be a little surprising to people. As soon as we have the first Terminator ready to show, we are announcing what it is. Will come with a small "chapter only" campaign- Squad/Unit customizationWith the new chapter pack above, we are planning to add a squad customizer so you can build , name and field your own Terminators. The exact way this is going to work is still being designed.- Several new campaign packsWe have a selection of old White Dwarf missions as well as brand new original designed missions/campaigns in the works. These will be released over the next months as fast as we can produce them- LocalizationGerman, Italian, Spanish, French and Russian translations of all text is in the early stages- Level editorOver the next months we will improve our internal tool chain to be usable by end users. Most likely there will be a series of releases increasing what you can do with the editor, how it integrates with Steam Workshop and upload/download/rating/filtering of content.- AI and Multiplayer improvementsWe want to make the AI harder and more intelligent as well as at the same time improve the multiplayer experience. These are short term top priority for us.- New rulesMoving forward we are going to add new and original stuff into the mix. We are working on Genestealer variants (NOT hybrids) and other cool stuff that we want to get in to expand Space Hulk in new directions. These things will most likely be integrated parts of the new campaigns.--->KeyserSoze - wybacz, ale każda ocena jest sprawą subiektywną i nie ważne kto ją pisze, bo czym się różni recenzja recenzenta od np. recenzji gracza hobbysty ?! Podpowiem niczym, obie są subiektywne i osobiste. Ja jak chce sprawdzić grę to ją kupuje i sprawdzam i tą metodę polecam każdemu. Recenzje czytam tylko kiedy tytuł mnie interesuje, i/lub kiedy recenzent recenzuje go przed światową premierą (niestety to zdarza się już co raz rzadziej). Absolutnie nie neguje gustu i nie taki był cel dyskusji. Pozdrawiam.

KeyserSoze
Gramowicz
Autor
29/08/2013 03:33

Dnia 25.08.2013 o 03:27, Alekde napisał:

... i tobie jest to oceniać, nie bądź śmieszny. Jak komuś się podoba to kupi, jak komuś nie to nie kupi, jak z każdym produktem, niemniej po przeczytaniu tej recenzji (i w tle 2 godzin) nie ma sensu ponownie jej komentować.

... ale wiesz, że Steam ma tryb offline, w którym jak grasz to ci nie nalicza godzin? Tak się zabawnie składa, że bardzo często z niego korzystam. I, tak przy okazji, tak, mnie to oceniać, od tego jestem recenzentem, żeby oceniać i doradzać czy kupować czy nie. Śmiesznie by było dopiero, gdybym według twojej koncepcji powiedział ludziom, żeby sami sobie kupili grę w celu wyrobienia własnej opinii. Śmiesznie i bezsensownie. No, ale po co komu logika, gdy można hejterzyć, bo się komuś nie podoba gra, która mnie się podoba, więc pewnie jest głupi i ma wszy tak ruskie czołgi. Wyjątkowo dorosłe zachowanie.

Dnia 25.08.2013 o 03:27, Alekde napisał:

Czy redaktor byłby uprzejmy pozbyc się tej maniery stosowania szyku przestawnego?

Piszę tak od ponad 10 lat. I żyję. Raczej nie przestanę więc, nawet jeśli ktoś uważa, że "jednakowoż" jest niefajne. Ja lubię "jednakowoż".

Usunięty
Usunięty
28/08/2013 23:32

Jakie genokrady? To są Jeanstealers - spodniokrady :|




Trwa Wczytywanie