Anomaly 2 - pierwsze wrażenia

Patryk Purczyński
2013/03/16 12:40
4
0

Anomaly 2 bazuje na solidnych fundamentach pierwszej części, ale wprowadza też istotne nowości, dzięki którym rozgrywka staje się bardziej taktyczna.

Anomaly 2 - pierwsze wrażenia

W swojej debiutanckiej produkcji 11bit Studios wybrało się na nowatorski grunt strategii tower offense. W Anomaly: Warzone Earth zadaniem gracza było kierowanie małym oddziałem złożonym z kilku machin bojowych: dobieranie składu, wyznaczanie trasy, która była swoistym slalomem między groźnymi i gęsto rozstawionymi jednostkami wroga oraz udzielanie na bieżąco wsparcia swoim podkomendnym. Prosta formuła okazała się trafiona, co zresztą przełożyło się na popularność samej gry. Dziś Anomaly to już marka, która pojawiła się na wielu platformach i w wielu domach. Nic więc dziwnego, że niezależna polska ekipa postanowiła zabrać się za pełnoprawną kontynuację, nazwaną krótko, acz wymownie: Anomaly 2.

Złota formuła, która zapewniła sukces "jedynce", się nie zmienia: znów wcielamy się w pieszego dowódcę, znów biegamy wokół swoich jednostek zapewniając im ochronę przed kosmicznym najeźdźcą, znów poruszamy się tylko w klasycznych, Pac-Manowskich kierunkach. Nie oznacza to jednak, że ekipa 11bit Studios popełniła grzech zaniechania i nie wprowadziła do rozgrywki niezbędnych nowości. Niezbędnych i w znacznym stopniu wpływających na przebieg starcia z przeciwnikiem, dodajmy. Od razu rzuca się w oczy, że Anomaly 2 od początku zawiesza graczom poprzeczkę wyżej niż pierwsza część - już pierwsze misje, które są dostępne w przedpremierowej wersji dla prasy, wymagają wielkiego skupienia i pokazują, że o spacerku mowy być nie może. Jest to zresztą uzasadnione fabularnie - w "dwójce" to mieszkańcy Ziemi są zepchnięci do narożnika, a agresor z innej galaktyki zdążył już na dobre zadomowić się na naszej planecie.

Najważniejszą bodaj nowością jest możliwość morfowania jednostek. Mówiąc po ludzku - każda z nich ma teraz dwie postacie bojowe (tradycyjną i ofensywną), które różnią się przede wszystkim formą ataku. Na podstawie testowanej wersji nie można napisać o tym elemencie elaboratu, ponieważ dostępna była dosłownie garstka jednostek. Początkowo byłem zresztą do kwestii dwóch form nastawiony sceptycznie, bo jednak po zmorfowaniu do trybu bojowego mój skład zadaje znacznie większe obrażenia i jest po prostu skuteczniejszy. Anomaly 2 szybko mój sceptycyzm jednak rozgoniło po kątach. Sledge Hammer w podstawowej formie sprawdza się w walce na dystans, ale gdy przychodzi do bezpośredniego starcia, trzeba go szybko przeobrazić, gdyż nie jest w stanie obrócić działa. Assault Hound jest idealnym rozwiązaniem, gdy trzeba eliminować wrogów jeden po drugim. Jeśli jednak trzeba jednocześnie radzić sobie z większą liczbą jednostek nieprzyjaciela, warto go zmorfować. Dzięki temu na polu bitwy mamy znacznie więcej roboty, ale i więcej opcji w doborze zespołu. A to dopiero początek, bo w finalnej wersji gry jednostek będzie zapewne zdecydowanie więcej - twórcy już teraz zapowiadają, że będziemy mogli ustawić ponad milion konfiguracji.

Zmiany zaszły też w szeregach wroga. Jedna z najbardziej niebezpiecznych jednostek, katująca "naszych" w pierwszej części nieustającym strumieniem energii płynącym tylko w linii prostej, teraz może go posyłać także bardziej na boki. Oczywiście na wszystko znajdą się sposoby. Te twórcy postanowili nam przedstawić w schludnie zaprojektowanym samouczku. Gdy napotykamy nową jednostkę przeciwnika, gra pauzuje się, a na ekranie pojawia się krótki film przedstawiający jej działanie. Podczas rozgrywki otrzymujemy natomiast instrukcje z bazy, jak poradzić sobie z nowym typem nieprzyjaciela. Nasza mała armia ma w Anomaly 2 również utrudnienie w postaci zabudowań, które osłaniają rozmieszczone za nimi jednostki wroga. Tym razem ekipie 11bit Studios udało się ten aspekt jeszcze zasygnalizować jeszcze wyraźniej. Przy wyznaczaniu trasy przejazdu warto wziąć zatem pod uwagę pozostałości po zurbanizowanych terenach, gdyż ta banalna z pozoru kwestia może przeważyć o losach starcia.

Interesujące - a na pewno wydłużające rozgrywkę - mogą okazać się misje poboczne. W trakcie przemarszu ku głównemu celowi odkryjemy na mapie kilka zaznaczonych punktów, które "warto odwiedzić". O tym, co nas tam czeka, dowiadujemy się dopiero na miejscu. Z reguły jest to jednak coś bardzo pożytecznego: nowy pojazd bojowy, który dołącza do naszego oddziału, albo carusarum, które daje środki na zakup nowych lub ulepszenie obecnie posiadanych jednostek. Wspomniany surowiec występuje także w identycznej formie jak w pierwszej części, czyli będąc od razu zaznaczonym na mapie. Misje poboczne to jednak nie tylko nagrody, ale również ryzyko - ścieżka ku oznaczonym punktom usiana jest niebezpieczeństwami. Ich realizacja (bądź odpuszczenie) też jest więc decyzją taktyczną.

GramTV przedstawia:

Wiele zmieniło się też w kwestii grafiki. Akcję w Anomaly 2 nadal obserwujemy co prawda z góry, a to perspektywa, która nie predestynuje do uzyskania fotorealistycznych wizualizacji, ale niczyje oko nie powinno być zawiedzione. 11bit Studios postawiło na autorski silnik i tej decyzji należy przyklasnąć. Autorom udało się uzyskać niezwykłą głębię płaskiego przecież środowiska. Przepaście, nad którymi przejeżdżają nasze jednostki, prezentują się tak jak powinny: złowrogo i jednocześnie pięknie. Wersja przedpremierowa pozwoliła nam na wycieczkę tylko po postapokaliptycznej Ameryce, ale twórcy obiecują, że znacznie więcej zobaczymy w finalnej wersji. Można zatem liczyć nie tylko na wysoką jakość wykonania, ale i różnorodność lokacji. A dodać też trzeba, że rozmaite efekty, jak np. wybuchy, również trzymają wysoki poziom. Utrzymana w patetycznym, przypominającym twórczość Jamesa Newtona Howarda i Hansa Zimmera, tonie muzyka ma w sobie to coś, dzięki czemu chcemy podkręcić głośność. Trochę brakuje jej jednak różnorodności.

Największą nowością w Anomaly 2 może się jednak okazać tryb multiplayer, w którym jeden z graczy wciela się w rolę kosmicznego najeźdźcy, zaś drugi bierze na siebie standard, czyli budowę formacji wojskowej mającej na celu dotarcie do wyznaczonego celu i przy okazji pozbycie się zarazy z innej galaktyki. 11bit Studios nie zamierza skrywać trybu wieloosobowego w tajemnicy do samej premiery - wręcz przeciwnie, zachęca wszystkich do udziału w beta-testach. Przy okazji warto nadmienić, że rodzima ekipa dodając multiplayer nie zamierza pokpić kwestii kampanii dla jednego gracza. Single-player ma być nawet bardziej rozbudowany niż w pierwszej części. Trzymamy za słowo!

Po pierwszym tête-à-tête Anomaly 2 jawi się jako produkcja dobrze znana, ale zarazem zdecydowanie piękniejsza i bardziej urozmaicona taktycznie. W oczekiwaniu na premierę pozostaje mieć nadzieję, że czar ten nie pryśnie po głębszym poznaniu, a rodzima gra tower offense w dalszym ciągu będzie pozytywnie zaskakiwać i dawać szerokie możliwości taktyczne. Jeśli tak się stanie, a multiplayer okaże się interesującym urozmaiceniem, Anomaly 2 może być jedną z lepszych niezależnych gier tego roku. Są ku temu solidne podstawy, teraz trzeba jeszcze postawić okazałą nadbudowę.

Polecamy: wywiad z Pawłem Miechowskim z 11bit Studios o Anomaly 2

Komentarze
4
Bodzio-Gracz
Gramowicz
30/03/2013 00:32

Ciekawie przedstawiony tytuł.

Usunięty
Usunięty
18/03/2013 15:00

Sadze ze zbyt duza roznorodnosc moze byc wlasnie najwiekszym problemem tej gry. Grywalnosc pozycji "tower defense" polega czesto na prostocie. Umiejetne wykorzystanie kilku podstawowych jednostek zazwyczaj daje wiecej frajdy niz brniecie przez miliard wariacji i roznych opcji. Choc sa tez milosnicy takich hardkorowych pozycji. Anomaly 1 mi sie podobalo i jedyna niewielka wada byl wlasnie brak multiplayera i wiekszej ilosci leveli. Sama gra wg mnie byla odpowiednio zbalansowana. Nie przemawia do mnie multi w formie obcy vs ludzie. Zdecydowanie ciekawszy bylby coop ludzi, broniacych sie na kilka frontow.

Usunięty
Usunięty
16/03/2013 16:15

Sinirio+ 100 dla ciebie




Trwa Wczytywanie