Krzysztof Gonciarz: WEBSHOWS - wywiad z autorem

Wiktor Keller
2012/05/14 13:54

Krzyśka Gonciarza nie musimy chyba przedstawiać nikomu. Część z Was zna go dzięki Wybuchającym Beczekom, część zapewne kojarzy go z YouTube'a - właśnie o tych ostatnich kwestiach traktuje najnowsza książka Krzyśka: WEBSHOWS

Krzyśka Gonciarza nie musimy chyba przedstawiać nikomu. Część z Was zna go dzięki Wybuchającym Beczekom, część zapewne kojarzy go z YouTube'a - właśnie o tych ostatnich kwestiach traktuje najnowsza książka Krzyśka: WEBSHOWS

Po sukcesie Wybuchających Beczek większość czytelników oczekiwała pewnie kontynuacji albo przynajmniej kolejnej książki na temat gier wideo. Tymczasem WEBSHOWS to coś z zupełnie innej beczki (sic). Skąd zmiana tematyki?

Gry i wideo w Internecie to dwie dziedziny, którymi się w życiu zajmuje. Grami - jako krytyk i obserwator, filmikami - jako twórca. Ten wybór przyszedł naturalnie, ba, pomysł spisania swoich przemyśleń o webvideo kiełkował w mojej głowie jeszcze przed powstaniem Beczek.

To co łączy te dwie książki to na pewno pewnego rodzaju innowacyjność - piszesz o rzeczach, którymi w książkach w Polsce jeszcze nikt się nie zajmował. To celowe?

Taki jest chyba ogólnie schemat tego, co robię - nie lubię powtarzać po kimkolwiek. Mam szczęście działać w branżach, które są dość nowoczesne i niezbadane, a moje pokolenie - obecnych dwudziestoparolatków - jest tym, które próbuje te zjawiska okiełznać. Pod tym względem krytyka gier i webvideo to bardzo pokrewne dziedziny.

Widzisz jeszcze jakieś punkty wspólne między grami a wideo w sieci?

To nie jest przypadek, że jak wejdziesz na listę najpopularniejszych kanałów na polskim YouTube, zobaczysz głównie filmiki na temat gier. To jest aż nieproporcjonalne - pewnie w Polsce więcej osób ogląda filmy niż gra w gry, mimo to w webvideos kompletnie tego nie widać. Może to wynik jakiejś "kultury uczestnictwa", bycia przyzwyczajonym do tego że jest się uczestnikiem akcji, a nie tylko pasywnym widzem? Te dwie dziedziny prowadzą ze sobą dość irracjonalny romans, a jak sam czuję się jego produktem - kiedy w 2007 roku powierzono mi rozwój marki tvgry.pl, byliśmy lata świetlne za obecnym poziomem polskich webvideos. Krzysztof Gonciarz: WEBSHOWS - wywiad z autorem

A jak to było, że z osoby piszącej o grach stałeś się osobą "kręcącą o grach"?

Może to taka sama ciekawość świata, która teraz każe mi pisać książki? Na pewno byłem bardzo zaintrygowany siłą przekazu sieciowego wideo, tym że dużo łatwiej jest w ten sposób wywrzeć na ludziach wrażenie, zostać zapamiętanym. Mój wcześniejszy kontakt z obróbką video był zabawny - byłem VJ-em w paru krakowskich klubach. Nie ogarniałem w ogóle technologii, ale ta praktyka dała mi jakieś "czucie" obrazu, pewnego rodzaju "humanistyczne" podejście do montażu i produkcji. To nam pomogło w czasach, kiedy nikt nie znał terminu "Let's Play" a zwykły filmik z rozgrywki z komentarzem (niejako zaprzeczenie ostro montowanej videorecenzji) był czymś eksperymentalnym. Dużo się zmieniło.

Jak myślisz co możesz przekazać osobom które przeczytają WEBSHOWS? Może po prostu trzeba mieć do tego smykałkę i nie ma żadnej recepty na sukces?

Smykałkę trzeba mieć do wszystkiego co się robi - ale praktyczna wiedza, wynikająca z setek wyprodukowanych filmików, może tylko pomóc. Często dostaję maile od początkujących osób, które chcą się zająć webvideo, z prośbą o radę bądź krytykę ich twórczości. Wiem, z czym ludzie najczęściej mają problem - i wiem również, że materiały które powiedzą im jak sobie z tymi problemami poradzić są albo trudne do znalezienia, albo w ogóle nie istnieją. Znajdź mi książkę, w której autor zwróci ci uwagę żeby po zakończeniu monologu do kamery patrzeć w obiektyw jeszcze kilka sekund, bo później będzie można wykonać dużo naturalniejsze cięcie. Można to porównać do książki na temat dziennikarstwa - dobra książka tego typu prowadzi pewną syntezę wielu różnych dziedzin, ale tak naprawdę koncentruje się na tym, co najważniejsze dla dziennikarza.

GramTV przedstawia:

No właśnie, w filmie w którym ogłosiłeś swoją książkę, mówiłeś że wideo w Internecie to dziedzina wykorzystująca różne szkoły - montażu, postprodukcji, emisji głosu itp. Czy myślisz że w każdej z tych dziedzin jesteś na tyle mocny, żeby pisać o tym książkę?

Nie w tym rzecz, żeby przepisać trochę opinii z książki na temat oświetlenia, trochę ze scenopisarstwa, coś z kursu emisji głosu z PWST, a trochę z teorii kompozycji graficznej (w rozumieniu doboru optymalnego kadru). Jeśli ktoś chce poznać te dziedziny dobrze, powinien to zrobić z książek im dedykowanych. Internetowe wideo to jednak dyscyplina, która jest czymś więcej niż sumą zapożyczeń ze starszych nauk - i właśnie ta wartość dodana jest tutaj sednem sprawy. Znakomita praca kamery nie stworzy dobrego webvideo. Dobre czucie specyfiki sieci - dużo prędzej.

Czyli co, wkleić trollface'a do filmiku i już z górki?

Gdyby to było takie proste, robiliby to wszyscy - a kiedy robią coś wszyscy, w internecie traci to wartość i wracamy do punktu wyjścia. Memy są bardziej dowodem na to jak działa sieć, niż środkiem do celu - bo tak naprawdę nikt nie ma recepty na virale, a ci którym udaje się je stworzyć często są potem zawiedzeni efektami. Bo oglądalność viralowa - pochodząca np. z agregatorów - to tak naprawdę puste liczby.

Czyli wcale nie jest tak że im większa oglądalność tym lepiej?

Oglądalność można zawsze zwiększyć wrzucając cycki na obrazek promujący film. Czy to powoduje że nasza praca staje się bardziej wartościowa? Chyba tylko w Excelu.

Zapowiedziałeś, że w książce pojawią się opinie różnych znanych osób ze świata polskiego webvideo, że będzie to książka z ciekawostkami dla ich fanów i widzów. Czy to się nie kłóci z typową książką typu how-to?

Kłóci się - ale to dlatego, że to nie będzie typowy how-to. Tę książkę postawisz na półce w dziale non-fiction, ale nie wśród podręczników i instrukcji. Suchy język tego typu publikacji to nie dla mnie - zresztą takie coś mógłby napisać każdy, kto ma jako-taki warsztat w organizowaniu wiedzy ze źródeł, a to ma chyba każdy magister w tym kraju. To jest książka którą pisze ktoś, kto wszystko to robi od lat, wie o czym pisze i nie wciska kitu ani suchej, podręcznikowej wiedzy. Będzie to więc także po części rzut oka na zaplecze produkcji webvideo, często okrutną prawdę i mnóstwo anegdot z frontu. Takiego czegoś nie da się napisać po przeczytaniu X artykułów w sieci - i mam nadzieję że dzięki temu to będzie ciekawa lektura nie tylko dla praktyków, ale i po prostu osób zainteresowanych tą dziedziną. Jeśli siedzisz dużo na YouTube i oglądasz filmiki w sieci - znajdziesz w WEBSHOWS coś dla siebie.

>>Kup książkę "WEBSHOWS: Sekrety wideo w Internecie" (twarda oprawa) w sklepie gram.pl

>>Kup książkę "WEBSHOWS: Sekrety wideo w Internecie" (miękka oprawa) w sklepie gram.pl

Komentarze
10
Usunięty
Usunięty
15/05/2012 22:56

Dla mnie osobiście szkoda czasu na oczywistości. Beczki były średnie, więc drugiej książce niestety nie dam szansy...

Usunięty
Usunięty
14/05/2012 20:19

1. Nie jestem fanem2. Nie zamierzam nic tworzyc3. Nie jestem specem od reklam, a nawet ogladania...4. Nawet beczków nie szkonczylem :)

Usunięty
Usunięty
14/05/2012 19:30

Określ się. Zaprzeczasz temu, że da się żyć z tworzenia filmów na YouTube, po czym dodajesz wstawki o 100 000 euro rocznie. Nie wiem jaką odjechaną willę trzeba mieć, aby opłacać ją w kwotach 8000 euro na miesiąc.Są twórcy na YouTubie, którzy z reklam są w stanie spokojnie opłacić mieszkanie + zachować nieco grosza na drobne wydatki.Odnośnie książki Krzycha: pewnie kupię, jednak wątpię, żeby czymkolwiek mnie zaskoczyła. Zabierając się za tworzenie filmików, z reguły wiemy już naprawdę dużo. Z czasem tylko doszlifowujemy swoje umiejętności, polepszamy jakość nagrania, zdobywamy pewność siebie, potrzebną do dobrego komentarza.W zasadzie sam Krzysiek nie jest w stanie przekazać nikomu stuprocentowego przepisu na świetny film - on sam codziennie uczy się nowych rzeczy.Tak więc nie oczekujmy jakiegoś przełomu po tej książce. Będzie to pewnie to samo co Beczki - zbiór oczywistych rzeczy, których tylko zupełny żółtodziób by nie zauważył ;)




Trwa Wczytywanie