Kanadyjski oddział Electronic Arts po mistrzowsku zmienił oblicze serii FIFA, robiąc z niej najlepszą grę o futbolu. Teraz, zabrali się za spin-offa o piłce ulicznej i halowej. Już graliśmy w FIFA Street i przedstawiamy 10 powodów, dla których trzeba ją mieć.
1. Zawodowcy przy pracy
To czwarta część serii FIFA Street, ale po raz pierwszy tworzą ją ludzie odpowiedzialni do tej pory za „dużą” FIFĘ. To fachowcy, którzy udowodnili, że jak się za coś zabiorą, to robią to doskonale. Myślicie, że łatwo było pokonać Pro Evolution Soccer, które przez lata było najlepszą grą piłkarską? Że łatwo było przekonać fanatycznych maniaków PES-a, by zmienili zainteresowania? Jasne, Konami pomogło robiąc coraz słabsze gry, ale FIFA rozwinęła się nieprawdopodobnie. W rękach takich specjalistów, nic złego nie może przytrafić się FIFA Street. A skoro EA zatrudniło ich do tej roboty, można spodziewać się, że nie jest to jednorazowy wybryk i seria z roku na rok będzie coraz lepsza.
2. Koniec żartów
Pośmialiśmy się przy poprzednich trzech częściach. Wystarczy. Teraz zagrajmy w piłkę. Modele zawodników przeniesiono z FIFA 12, tylko ubrano ich w bluzy z kapturami, luźne spodnie. Nie będziemy grać karykaturami, tak jak to miało miejsce np. w FIFA Street 3. Wyleciało bieganie po ścianach z piłką, zawodnicy nie oddają atomowych strzałów. Nie ładuje się też paska Gamebreakera, czyli krótkiego „berserka”, kiedy to piłkarze byli niemal nie do powstrzymania, a bramki padały jedna za drugą. Nowy Street idzie w kierunku realizmu, co powinno zainteresować każdego, kto gra w halówkę.
3. Nie tylko hala
Ale żeby nie było nudno, FIFA Street zaoferuje nie tylko rozgrywki na hali. I nie tylko pięciu na pięciu. Graliśmy w tryb Elimination – czterech na czterech, bez bramkarzy. W wyścigach jest tak, że kto przejedzie okrążenie najwolniej, ten odpada. Tutaj z boiska schodzi... strzelec bramki! Wygrywa drużyna, która jako pierwsza zejdzie z boiska, czyli strzeli cztery gole. Proste? W życiu! W osłabieniu trudniej bronić i łatwiej stracić bramkę. A spróbujcie zdobyć dwa gole i bronić się dwoma zawodnikami przeciwko czterem. Z drugiej strony, w teorii możliwe jest strzelenie czterech bramek i niestracenie żadnej. Obłędnie trudne, ale bardziej upokorzyć przeciwnika już chyba się nie da.
4. Zakładanie siatek
No dobra, upokarzać można na różne sposoby. Na przykład puszczając piłkę przeciwnikowi między nogami. To tak zwana Panna i tak też nazywa się jeden z trybów w FIFA Street. Gra się dwóch na dwóch. Bez bramkarzy. Za strzelenie gola jest punkt. Za strzelenie po wcześniejszym minięciu przeciwnika – dodatkowy, dwa albo trzy, zależnie od sposobu, w jaki przeszliśmy rywala. Minięcie go zwodem – plus jeden. Żonglując – plus dwa. Puszczając „kanał” (Panna) – plus trzy. Ale to jeszcze nie wszystko, bo zamiast strzelać można cofnąć się i znowu próbować minąć przeciwnika. I zbierać punkty do punkty do puli, powiedzmy 20, a później jednym golem zgarnąć je wszystkie i rozgromić rywala. Massive damage!
5. Kiwki Ronaldo
Tak, wiemy, że twarzą serii został Messi, ale to Cristiano Ronaldo słynie ze sztuczek technicznych. A sztuczki techniczne, triki, efektowne kiwki, żonglowanie itp. są szalenie istotne w serii Street. W meczach pięciu na pięciu na małym boisku jest ciasno, więc ciężko po prostu obiec rywali. Trzeba jakoś ich oszukać. Dociska się bumper na padzie i wygina gałkę analogową, by czarować piłką w miejscu. Samym prawym analogiem wykonuje się triki podczas biegu, na przykład słynną ruletę. Wyuczenie się wszystkich sztuczek to robota na długie godziny – Street szybko nie poleci na półkę.
6. Siadasz i grasz
Warto nauczyć się jak robić triki, ale i bez nich można usiąść przed telewizorem, wziąć pada do ręki i po prostu dobrze się bawić. Gra się dość podobnie jak w FIFĘ – tu też są prostopadłe podania na dobieg, a przy strzale można docisnąć spust, by puścić strzał mierzony. Trochę inne niż w FIFIE są zagrania górą. Lekkie, ale bardzo precyzyjne, a do tego zawodnicy świetnie panują nad piłką, dlatego futbolówka im nie odskakuje i przeciwnikowi trudniej im ją zabrać. Dzięki temu można wymienić górą nawet kilka podań i zakończyć taką akcję potężną bombą z woleja, a piłka nawet nie dotknie ziemi.
7. Gracze, najważniejsza k... jest obrona!
Na hali nie ma przebacz – trzeba rządzić w obronie. Odpuści się jednego rywala i już drużyna przeciwna ma przewagę. Jeden udany zwód może otworzyć drogę do bramki. Dlatego broniąc trzeba wyczekiwać na dobry moment, by nacisnąć przycisk i odebrać futbolówkę. Tylko ostrożnie, żeby nie przewrócić zawodnika. Zastosowano Impact Engine, czyli nowy silnik fizyczny zaimplementowany po raz pierwszy w FIFA 12. To właśnie jego zasługą są efektowne upadki faulowanych piłkarzy. A także niefortunne momenty, jak „pocałunek” Fabiana z Carrollem. Samo życie.
8. Tylko dla najlepszych
W wersji gry przeznaczonej do testów znalazły drużyny z jedynie sześciu najmocniejszych europejskich lig, a także reprezentacje oraz teamy dodatkowe, które mogą zainteresować np. fanów futsalu. Grają tylko najlepsi piłkarze na świecie, a jeśli zabraknie nam „naszych”, to zawsze można zagrać Arsenalem ze Szczęsnym na bramce, czy Borussią z Lewym w składzie. A skoro to FIFA, to spodziewamy się aktualnych – potransferowych – składów w pełnej wersji gry.
9. Rozgrywki ligowe online
Co nie pozwala odejść od FIFY 12? Sieciowe rozgrywki, w których gra się w ligach i za zwycięstwa awansuje do wyższej klasy rozgrywek, czyli mierzy z coraz lepszymi graczami. I dopiero w najwyższych ligach trafia na Real, Barcę i inne przegięte drużyny. Podobny patent zostanie zastosowany w FIFA Street. Szkoda, że nie mogliśmy sprawdzić sieciowego multiplayera. Trzymamy kciuki, by wszystko dobrze działało. I żeby rage quitterzy byli karani za rozłączanie się, gdy dostają lanie.
10. Street Network
16 marca, gdy gra trafi do sprzedaży w Europie, EA uruchomi społecznościową usługę, w ramach której gracze będą mogli grać ze sobą, nagrywać filmiki z meczy, wybierać swoje najlepsze triki, a później wrzucać je na serwer i chwalić się przed znajomymi. Korzystaliście z Battleloga grając w Battlefield 3? Dobrze znacie Autolog z serii Need for Speed? To wiecie, że co jak co, ale o aspekty społecznościowe w grach EA dba mocno. Co pozwala wierzyć, że i tym razem nie zawiodą.