King’s Bounty: Legions - beta-test

Łukasz Berliński
2011/08/13 17:00
9
0

King’s Bounty: Legions, choć to gra dostępna w portalu społecznościowym Facebook, wcale na taką nie wygląda. Co więcej, w tym momencie to najciekawszy i najładniejszy tytuł, jaki gości na jednej z najpopularniejszych stron internetowych świata. I powód, dla którego ci gracze, którzy do tej pory Facebooka omijali szerokim łukiem, powinni założyć sobie na nim konto.

King’s Bounty: Legions, choć to gra dostępna w portalu społecznościowym Facebook, wcale na taką nie wygląda. Co więcej, w tym momencie to najciekawszy i najładniejszy tytuł, jaki gości na jednej z najpopularniejszych stron internetowych świata. I powód, dla którego ci gracze, którzy do tej pory Facebooka omijali szerokim łukiem, powinni założyć sobie na nim konto.

Pierwsze co rzuca się w oczy uruchamiając King’s Bounty: Legions to śliczna grafika, która ukazuje krajobraz miast, garnizonów, portów i innych lokacji, które zwiedzamy w trakcie naszej przygody. Ręcznie rysowane tła idealnie wpasowują się w klimat fantasy, jednak prawdziwe zaskoczenie przychodzi, kiedy nasz bohater wraz ze swoją armią staje po raz pierwszy na polu bitwy. Tam czeka na nas trójwymiarowa oprawa, zgrabna animacja ruchów jednostek oraz czarów, a także ruchoma (choć o ograniczonym kącie nachylenia) kamera. W grach na Facebooku to rzecz raczej do tej pory niespotykana. King’s Bounty: Legions - beta-test

Stworzenie całej oprawy wizualnej udało się Nival dzięki silnikowi Unity. Co prawda przed rozpoczęciem testów musiałem ściągnąć odpowiedni plugin do przeglądarki i pierwsze uruchomienie gry zajęło dłuższą chwilę, ale zdecydowanie było warto. Zaletą tego silnika jest również jego multiplatformowość. Twórcy King’s Bounty: Legions już teraz myślą o tym, by swój tytuł udostępnić także posiadaczom systemów iOS oraz Android.

Fani oryginalnego King’s Bounty poczują się w Legions jak w domu. Także wszyscy entuzjaści serii Heroes of Might and Magic powinni być usatysfakcjonowani. King’s Bounty: Legions to bowiem turowa strategia czasu rzeczywistego, w której walka podzielona jest na kolejne rundy, w trakcie których gracz wykonuje ruchy każdą jednostką, a cała akcja toczy się równolegle do czasu rzeczywistego - nie da się niczego przyspieszyć.

Mechanizm rozgrywki w King’s Bounty: Legions jest w teorii bardzo prosty. Głównym celem gry jest wykonywanie kolejnych zadań zlecanych przez różne osoby, eksploracja mapy oraz tworzenie jak najpotężniejszej armii pod przywództwem naszego bohatera, która będzie zwyciężać w kolejnych bitwach. W praktyce każdy z tych elementów jest dość mocno, jak na facebookową aplikację, rozbudowany.

Naszą przygodę zaczynamy z małą armią, którą w trakcie gry sukcesywnie będziemy rozbudowywać. W King’s Bounty: Legions do dyspozycji oddano ponad 30 różnych jednostek wchodzących w skład sił Królestwa, Chaosu oraz Bestii. Mamy zatem rycerzy, piratów, zombie, pająki oraz innych żołnierzy i stwory, które możemy zrekrutować pod naszą chorągiew. Nowych podwładnych można pozyskać na kilka sposobów. Część jednostek odblokujemy i dostaniemy w ramach nagrody za wykonane zadanie. Niektóre stworzenia dołączą do nas po wygranej bitwie. Inne zaś można kupić w wybranej lokalizacji za złoto zdobywane, podobnie jak punkty doświadczenia, za pomyślnie zakończone zadania oraz zwycięskie starcia.

Zmartwią się jednak ci, którzy po King’s Bounty: Legions oczekują pełnej dowolności w formowaniu wojska. Gra została skonstruowana w taki sposób, by na polu bitwy mogło przebywać maksymalnie pięć typów jednostek, a ich ilość zależy wyłącznie od poziomu przywództwa głównego bohatera, zwiększającego się wraz z awansem na kolejny poziom. Ustawiając armię trzeba zatem zwrócić uwagę na „wagę” jednostki. Ich „ciężkość” została podzielona na trzy typy. Śmiertelnicy to oddziały, które najszybciej odkrywamy, jest ich najwięcej, ale są stosunkowo słabe. Nieśmiertelni to grupa środkowa, dużo silniejsza, szczególnie na początku, ale ilość miejsca dla niej pod naszym dowództwem jest ograniczona. Co ciekawe, nieśmiertelne jednostki, które straciliśmy podczas walki można za odpowiednią kwotę przywrócić do życia. Ot, taki paradoks, który pewnie zostanie zlikwidowany w finalnej wersji. Ostatnią grupę tworzą jednostki legendarne. Jak sama nazwa wskazuje, większość pospólstwa ich na oczy nie widziała, ale z biegiem czasu ci potężni żołnierze trafią do naszego wojska w zaledwie kilku „kopiach”.

Każda z jednostek posiada unikalne statystyki przekładające się na ich zachowanie w trakcie walki. Są zatem oddziały wyszkolone w walce na dystans, inne zaś świetnie sobie radzą z walką w zwarciu. Do tego większość z naszej armii dysponuje co najmniej dwoma rodzajami ataków, a każdą jednostkę można za odpowiednią ilość złota ulepszyć, zwiększając np. ich siłę ataku. Na polu bitwy możemy również korzystać ze zwojów z czarami, jednak ich użycie to w King’s Bounty: Legions ostateczność. Zwoje są bowiem drogie i potrafią kosztować niemal tyle co równowartość kilku śmiertelnych szeregowych.

W zasadzie przez większość czasu odnosi się wrażenie, że gramy w zminiaturyzowaną wersję King’s Bounty, a nie używamy aplikacji z Facebooka. Powiadomienia, zwane również growym spamem, w King’s Bounty: Legions wyskakują rzadko i dotyczą jedynie ważnych z punktu widzenia rozgrywki osiągnięć, którymi możemy, ale nie musimy podzielić się na ścianie z naszymi znajomymi. Nikogo przecież nie obchodzi, że twój rycerz właśnie oporządził swego rumaka. Jedyne co przypomina o tym, że mamy do czynienia z grą w portalu społecznościowym jest lista naszych grających znajomych oraz zmniejszający się co pięć minut pasek wytrzymałości, który maleje za każdym razem, gdy podejmujemy walkę lub przemieszczamy się po mapie.

Co ciekawe, nawet mikrotransakcje w King’s Bounty: Legions nie są nachalne. Owszem, za facebookowe kredyty (zasilane realną walutą) możemy zwiększyć ilość punktów wytrzymałości, kupić dodatkowe złoto, przedmioty, czy też przedłużyć czas patrolu, podczas którego pod naszą nieobecność w grze bohater zdobywa doświadczenie, złoto oraz inne nagrody. Gracze, którzy w King’s Bounty: Legions nie zamierzają wydać ani grosza nie muszą jednak się martwić, bowiem większość tych bonusów o tymczasowym działaniu zdobywamy w trakcie wędrówki.

Niestety, jak na grę działającą w serwisie społecznościowym jej najsłabszym elementem jest... aspekt społecznościowy. Większość czasu podczas testowania King’s Bounty: Legions spędzałem na walkach z armiami sterowanymi przez komputer. Co prawda King’s Bounty: Legions mocno stawia na walki PvP, które można podejmować w każdej chwili bez utraty cennych punktów wytrzymałości (za to z nagrodą w ich postaci w przypadku zwycięstwa), ale są one losowe. Na dodatek często trzeba długo czekać na rywala. Również interakcja z moimi znajomymi jest kiepska. Poza możliwością tekstowego czatu, bezpośredniej walki oraz wysłania podarku, King’s Bounty: Legions na tę chwilę nie oferuje nic ponadto. Przydałaby się możliwość wyboru przeciwnika, dopasowanie ze względu na poziom doświadczenia celem wyrównania szans czy choćby drabinka rankingowa. Cokolwiek, co zwiększyłoby frajdę z rywalizacji bądź współpracy ze znajomymi.

GramTV przedstawia:

W tym momencie, pomimo statusu otwartej bety, King’s Bounty: Legions jest jedną z najlepszych strategii, w jakie miałem okazję zagrać na Facebooku. Wymaga jeszcze wielu usprawnień oraz poprawek (kilka razy zdarzyło mi się utracić połączenie z serwerem gry nie z mojej winy), ale twórcy z Nival zapewniają, że robią co w ich mocy, by dostarczyć graczom jak najlepszy produkt końcowy. Gra jest wymagająca, a im dalej w las tym więcej drzew i kombinowania. Fani strategii turowych i dobrych gier zmuszających do opracowywania własnych technik i taktyk walki, jeśli jeszcze tego nie zrobili, powinni założyć konto na Facebooku i samemu sprawdzić King’s Bounty: Legions w tym miejscu. Warto!

Zdaniem Myszastego

Przyznam od razu, że gierki na Facebooku zazwyczaj odrzucają mnie po kilku minutach. Zawsze i wciąż to samo, nie licząc takich wyjątków, jak Civilization World. Na tle tej "konkurencji", King’s Bounty: Legions prezentuje nad wyraz ciekawie. Co prawda odczuwa się dość szybko brak rozbudowanych mechanizmów społecznych, czy PvP, jednak same bitwy dają naprawdę mnóstwo radochy.

Walka w oknie przeglądarki podczas bitew tak naprawdę niczym nie różni się od normalnej, pecetowej wersji. Dotyczy to zarówno grafiki, jak i samych zasad. Jeśli więc brakowało Wam w normalnej grze pojedynków z żywymi graczami, szczerze polecam King’s Bounty: Legions - ludzie potrafią być jednak o wiele bardziej nieprzewidywalni, niż SI, o czym wielokrotnie przekonałem się na własnej skórze.

No i póki co, płacący nie mają jakichś ewidentnie wielkich przywilejów. Co również bardzo mnie cieszy.

Komentarze
9
Mejste
Gramowicz
Autor
17/08/2011 00:12
Dnia 15.08.2011 o 14:08, ixi24 napisał:

A ja tego nie ogarniam chcę sobie pograć to jak wchodzę w ten link..to cały czas mi sie wczytuje i tak obraz skacze i pisze łączenie kings Bounty i znowu łączenie i tak cały czas :////////////////

Wiesz, ta gra jest cały czas w fazie beta, więc takie sytuacje to norma. Spróbuj może teraz, twórcy napisali na facebooku, że problem łączenia z serwerem został rozwiązany.

SerwusX
Gramowicz
16/08/2011 16:22

Wygląda nieźle...Zaraz, facebook? That sucks!

Usunięty
Usunięty
15/08/2011 14:08

A ja tego nie ogarniam chcę sobie pograć to jak wchodzę w ten link..to cały czas mi sie wczytuje i tak obraz skacze i pisze łączenie kings Bounty i znowu łączenie i tak cały czas :////////////////




Trwa Wczytywanie