Tydzień z PEGI: Z perspektywy grającego rodzica

Adam "Harpen" Berlik
2011/07/13 10:15

Wyniki badań ujawnionych przez ISFE, czyli Interactive Software Federation of Europe, jednoznacznie wskazują, że w gry wideo grają zarówno dorośli, jak i dzieci. A także – co nie dla wszystkich jest oczywiste – rodzice wraz ze swoimi pociechami.

Wyniki badań ujawnionych przez ISFE, czyli Interactive Software Federation of Europe, jednoznacznie wskazują, że w gry wideo grają zarówno dorośli, jak i dzieci. A także – co nie dla wszystkich jest oczywiste – rodzice wraz ze swoimi pociechami. Tydzień z PEGI: Z perspektywy grającego rodzica

25,4 punktu procentowego stanowią gracze pomiędzy szesnastym a czterdziestym dziewiątym rokiem życia. Jeden na trzech mężczyzn i jedna na pięć kobiet gra w gry wideo. Ile czasu spędzają oni w wirtualnych światach? Statystyki pokazują, że 8 procent badanych poświęca grom więcej niż 16 godzin na tydzień (ponad dwie godziny dziennie – to tak, jakby każdego wieczora obejrzeli film lub przeczytali niezbyt obszerną książkę). Z kolei 76 procent mniej niż pięć godzin w przeciągu siedmiu dni. Zatem mniej niż sześćdziesiąt minut na dobę. Hmm, porównywalne do jednego odcinka serialu.

ISFE postanowiło również sprawdzić, co pokażą liczby, gdy pod lupę weźmiemy nie pojedyncze jednostki, ale całe rodziny. Coraz częściej spędzamy weekendowe popołudnia przed telewizorem, gdzie włączamy Xboksa 360 z Kinectem, PlayStation 3 z Move albo Wii taki wniosek można wysnuć po zapoznaniu się z wynikami sprzedaży gier, konsol i kontrolerów, które przygotowano głównie z myślą o zabawie z innymi graczami - mogą być nimi członkowie naszej familii i/lub znajomi. 58 procent rodziców gra w gry wideo wraz ze swoimi pociechami. Co ciekawe, 71 procent grających rodziców i 61 procent tych, którzy nie mają styczności z grami, przez większość czasu lub zawsze monitorują, w co grają ich dzieci. Zatem nie pozostaje nic innego, jak mieć nadzieję, że zapoznali się z oznaczeniami PEGI.

PEGI z perspektywy grającego rodzica jest ogromnym ułatwieniem. Dzięki temu systemowi klasyfikacji gier może on wybrać odpowiednie tytuły dla swojej pociechy i nie musi wcześniej dogłębnie się z nimi zapoznać, by stwierdzić „tak, moje dziecko może w to zagrać, a jego psychika na pewno na tym nie ucierpi”. Kiedy myślimy o tym, że rodzic wybiera grę dla swojego syna lub córki zazwyczaj mamy przed oczami taką sytuację: gra dla mojego dziecka – czyli najlepiej jakaś produkcja sportowa, wyścigowa, przygodowa lub logiczna, bo dziecko = osoba do 10 roku życia. Ale tak nie jest. Znam jednak wiele osób, które wciąż trzymają się stereotypu „gry są dla dzieci”.

Stereotyp „gry są dla dzieci” odkładamy bok (niestety tylko na chwilę, nie na zawsze). Prezent dla kilkunastolegniego syna? Konsola lub PC z FIFA 11, by później zagrać wspólnie w multi. Jak najbardziej, bo to dobra alternatywa dla kolejnego serialu na DVD czy też książki. Dla córki? Również konsola lub PC, ale w zestawie z wydaną ostatnio Alice: Madness Returns, może Okami, The Sims 3 bądź też z pakietem gier wydanych Xbox Live lub PlayStation Network. A na komunię? Tutaj przypomina mi się artykuł sprzed kilku lat, z nieistniejącego już magazynu, z treści którego wynikało, że najczęściej polecaną grą – prezentem na wspominaną uroczystość był ówczesny hit i jak się później okazało jedna z najlepszych produkcji wszech czasów... Mafia: The City of Lost Heaven na pudełku której nie znajduje się znaczek „7”, lecz „18” - to tak, jakby kupić ośmiolatkowi zestaw DVD z serią filmów Ojciec Chrzestny.

Ludzie, i to nie tylko z poprzedniego pokolenia, a nawet i dziennikarze, a może „dziennikarze”, a konkretniej jeden, który się ujawnił – Wojciech Wencel, postrzegają graczy, jako duże dzieci. Zorientowany w temacie pan Wencel pisze w swoim felietonie tak: "Mniejsza o „singli” z wyboru, bo ci infantylizm mają we krwi. Ale co myśleć o żonatych i dzieciatych kolegach, którzy łączą granie na kompie z czytaniem Platona? Zwykle zaczynają od niewinnego popisu: – Daj no, dziecko, ten joystick, tatuś pokaże ci, jak się strzela. Taka postawa nie jest pozbawiona pewnego uroku. Żony lubią od czasu do czasu dostrzec w swoim mężczyźnie chłopca, którym można się zaopiekować. Gorzej jeśli chłopiec, zamiast z powrotem stać się mężem, kupuje sobie playstation i dziesięć gier w pakiecie. Na początek. Stopniowo wirtualny świat zaczyna kształtować jego sposób myślenia i wpływać na relacje rodzinne. Wyobraźnia karleje do rozmiarów karty pamięci." Ręce opadają. Ja wolę w weekend popołudniu pograć w FIFA 11 czy też Grand Theft Auto lub cokolwiek innego niż iść do kina na setną część Piły lub położyć się na kanapie przed telewizorem z piwem i orzeszkami, oglądając kolejne reklamy przerywane kawałkami filmu.

Efekt postrzegania gier jako rozrywki wyłącznie dla dzieci? Dziesięciolatek gra w Grand Theft Auto dozwolone od 18 roku życia, niewiele dla nich znaczy, bo jak twierdzą - „to tylko gra”. Ale założę się, że nie wybraliby się z owym 10-latkiem do kina na ową Piłę - „przecież to straszny film”. Wracając jednak do prezentów – tak naprawdę rodzice, którzy nie są zorientowani w grach, mogą kupić jakiś tytuł po omacku. Wystarczy znać wiek osoby, która ma otrzymać prezent, zajrzeć na listę bestsellerów w sklepie, a następnie sprawdzamy kolejne tytuły od góry, aż dotrzemy do pudełka z grą, na którym znajduje się odpowiedni znaczek PEGI i sprawa załatwiona. Prawda, że PEGI ułatwia życie?

Wielu grających rodziców cieszy się z tego, że ich dziecko bez problemu radzi sobie z grą przeznaczoną dla starszych. Siedmiolatek gra w cRPG-a z PEGI 12? Dlaczego więc miałbym blokować jego rozwój i kazać mu wrócić do jakiś nieskomplikowanych wyścigów pokroju Kinect Joy Ride, gdzie – jak wykazały badania – trzeba robić naprawdę niewiele, by dojechać do mety na pierwszy miejscu. Tak jest właśnie w wielu przypadkach. I takie postrzeganie gier przez grających rodziców to po prostu zwykły błąd. Po to są znaczki, żeby ich przestrzegać – za klasyfikację tytułów odpowiada grupa specjalistów, którzy doskonale sobie zdają sprawę z tego, że wspomniany siedmiolatek bez problemu poradzi sobie z mechaniką rozgrywki w produkcji przeznaczonej dla nastolatków. Ale tutaj chodzi o coś innego. Mianowicie zawartość – obok znaczka PEGI 12 na pudełku widnieje także szereg innych oznaczeń, które mogą wskazywać między innymi, że w grze pojawia się przemoc, a w przypadku tytułów PEGI 16 lub PEGI 18 nawet seks, narkotyki, wulgarne słownictwo, a także rasistowskie poglądy. Uwierzcie więc, że kierowanie bohaterem w Grand Theft Auto (18+) nie jest trudne – do opanowania jest zaledwie kilka przycisków, a podczas strzelanin można włączyć system auto celowania, więc z pewnością system sterowania opanują nawet dzieci z pierwszych klas podstawówki.

W związku z powyższym cieszy mnie to, że zdecydowana większość rodziców, którzy grają lub nie sprawdza, w jakie produkcje grają ich dzieci. Pytanie tylko – czy robi to w odpowiedni sposób. Przecież – tutaj przykład z życia – nie dają dziecku noża, gdy się urodzi, tylko grzechotkę, więc teoretycznie powinni wiedzieć, co zaoferować swojemu dziecku i nie traktować wszystkich gier jako zabawki, powtarzam WSZYSTKICH. Ale nie zawsze tak jest.

GramTV przedstawia:

Prawidłowe podejście: usiądźmy na chwilę z pociechą przy pececie lub konsoli, zapytajmy o czym jest ta gra, jakiego rodzaju misje się w niej wykonuje, zadajmy podchwytliwe pytanie, czy można komuś tutaj zrobić krzywdę i jeśli tak, to w jaki sposób: źle - bicie przechodniów w GTA; dobrze – walka z przeciwnikami w Kung Fu Panda 2. Skąd ta różnica? Bardzo często przemoc w GTA jest bezpodstawna – często można po prostu przejść się ulicą i pociąć kogoś piłą na kawałki. Z kolei w Kung Fu Panda 2 walczy dobro ze złem i pokonywanie kolejnych przeciwników jest całkowicie uzasadnione. Dlatego też konieczna jest znajomość kontekstu walk w grach i fakt, że w danej produkcji mamy do czynienia z przemocą, wcale nie musi oznaczać, iż nie jest ona adresowana wyłącznie do starszych użytkowników. W innych grach opartych na filmach animowanych rozgrywka głównie skupia się właśnie na walce.

Nieprawidłowe podejście: o fajna gra, duże miasto, można jeździć autami, dziecko doskonale będzie zdawało sobie sprawę, że GTA czy inny podobny sandbox (na przykład Saints Row) to nie produkcja dla niego. Wie również, że rodzic nie ma rozeznania w grach, więc będzie na tyle sprytne, że nie pokaże mu brutalnych fragmentów.

Zatem oprócz dialogu z dzieckiem powinniśmy także sięgnąć po pudełko z danym tytułem, by móc na przykład stwierdzić, że choć Total War: Shogun 2 jest dozwolony od lat 12, a nasze dziesięcioletnie dziecko, jako miłośnik historii, będzie się przy nim świetnie bawić. Gdy nasza pociecha przyniesie grę „od kolegi” lub „wujka z Ameryki”, to nie ma żadnego problemu – w internecie na stronie PEGI można sprawdzić kategorię wiekową danej produkcji. Ponadto aplikacja zawierająca całą bazę danych PEGI dostępna jest w polskiej wersji na smartfony, iPhone'a oraz Androida.

Osobiście wprowadzam powoli do wirtualnych światów czteroletniego syna i sam podsuwam mu różne tytuły. Jako że jest maniakiem wyścigów, gramy głównie w tego typu produkcje. Przyznam szczerze, że nie jestem święty i pozwalam synkowi grać w Split/Second na pudełku którego widnieje PEGI 7. Gramy również w FIFA 11 – mecze są dla niego zbyt skomplikowane, nawet na najłatwiejszym poziomie trudności, ale strzelanie bramek na arenie to istna frajda. Ostatnio ograliśmy na wszystkie strony Burnout Revenge i z niecierpliwością czekamy na premierę Burnout Crash, w którym esencję rozgrywki ma stanowić niszczenie kolejnych pojazdów. A potem siadamy na podłodze i bawimy się prawdziwymi autkami. Trzeba tylko wszystko odpowiednio wypośrodkować.

Podsumowując, PEGI to system klasyfikacji gier, który pod nos podsuwa rodzicom informacje na temat zawartości danych produkcji. Z pudełka dowiemy się wszystkiego: widnieje na nim docelowy wiek odbiorcy, a także znaczki przedstawiające szczegóły na temat zawartości: wspomnianą już przemoc, narkotyki, seks, rasizm i tak dalej. Dlatego w przypadku gier wystarczy minimalnie postarać się o to, by nasze dziecko w odpowiednim momencie poznało Grand Theft Auto, Call of Duty czy Medal of Honor, a wcześniej bawiło się dobrze z mniej brutalnymi, ale równie (a może nawet bardziej) grywalnymi tytułami: spora liczba cPRG-ów ma znaczek PEGI 12, na przykład Neverwinter Nights 2. Z kolei młodszym graczom możemy zaserwować gry sportowe, wyścigowe, a także logiczne czy nawet niektóre przygodówki.

Komentarze
29
Usunięty
Usunięty
21/07/2011 22:49
Dnia 17.07.2011 o 23:21, Vojtas napisał:

> Wciąż sądzę, że grający rodzice to mniejszość... Warto by przeprowadzić badania społeczne na ten temat, ale nikt raczej za to nie zapłaci, by udostępnić publicznie.

Przede wszystkim, wiarygodność tych badań będzie do rzyci.

Vojtas
Gramowicz
17/07/2011 23:21
Dnia 17.07.2011 o 17:29, Reinmar napisał:

Wciąż sądzę, że grający rodzice to mniejszość...

Warto by przeprowadzić badania społeczne na ten temat, ale nikt raczej za to nie zapłaci, by udostępnić publicznie.

Usunięty
Usunięty
17/07/2011 17:29
Dnia 16.07.2011 o 16:58, quarra96 napisał:

Nie czytam komentarzy, więc nie wiem czy już ktoś o tym wspomniał, ale zabijanie w takim np. Medal of Honor też jest uzasadnione. Każdy zabity talib to krok wymierzony w terroryzm, a przy strzelaniu w swoich gra cofa cię do ostatniego checkpointa...

A mnie to właśnie denerwowało, chciałem strzelać do każdego :)




Trwa Wczytywanie