Jeszcze słów kilka o Sony i aferze z PlayStation Network

Rafał Dziduch
2011/05/03 08:21

Czy w ostatnich dniach, za sprawą ataku na PSN, ziściły się przepowiednie sceptyków, którzy u progu rewolucji cyfrowej ostrzegali, że użytkownicy stracą kontrolę nad tym, w co i jak grają?

Czy w ostatnich dniach, za sprawą ataku na PSN, ziściły się przepowiednie sceptyków, którzy u progu rewolucji cyfrowej ostrzegali, że użytkownicy stracą kontrolę nad tym, w co i jak grają?

Na pewno za wcześnie jeszcze żeby o tym wyrokować. Czekamy na ruch SONY, wielu spośród blisko 80 milionów użytkowników PSN nerwowo obgryza paznokcie, zastanawiając się co, ujrzą w dniu przywrócenia usługi. Rozważmy kilka aspektów tej sprawy, mając świadomość, że jest to wróżenie z fusów. Ale jakże pasjonujące!

Po pierwsze: czy wierzę jeszcze w cyfrową dystrybucję?

Zapewniano nas – graczy – że niesie za sobą same zalety. Tańsze gry (choć w tej sprawie na pewno dałoby się zrobić jeszcze więcej), natychmiastowy zakup, dostęp z każdego miejsca na świecie. Kupiliśmy to, a dosłownie rzecz ujmując kupiliśmy niezliczone terabajty wirtualnego softu, który wylądował na dyskach naszych PS3. No i tam siedzi, na szczęście. Ale czy po przywróceniu do życia PSN-u dane o tym, co nabyliśmy nadal będą powiązane z naszymi kontami? Czy hakerzy nie narobili w tej nieprzebranej bazie danych takiego bigosu, że ciężko to będzie odkręcić? Czy po – oczywiście nikomu tego nie życzę – uszkodzeniu dysku konsoli, na nowy wgramy to, za co już zapłaciliśmy? Gdyby to okazało się niemożliwe, byłoby słabo – przyznacie... Jeszcze słów kilka o Sony i aferze z PlayStation Network

Po drugie: PSN wstanie z kolan i co dalej...?

Atak hakerów i to najprawdopodobniej zorganizowany (jakoś nie chce się wierzyć, żeby jedna osoba była w stanie tak namieszać, ale kto tam ich wie...), rzucił SONY na kolana. To kolosalna ujma na prestiżu firmy, budowanym przez lata. Zaufania do megakorporacji podupadnie, ale nie na tyle, żeby odwrócili się od niej gracze. Szefowie firmy mają ciężki orzech do zgryzienia, ale z pewnością nie jest to jakaś tragedia, która przekreśla przyszłość japońskiego giganta. A jednak można się zastanawiać, co stanie się, kiedy usługa będzie już ponownie aktywna. Załatają luki? Okej, na to liczymy, ale czy dadzą gwarancję, że do podobnej „wpadki” nigdy już nie dojdzie? Zapewne nie dadzą, bo nie mogą - bądźmy realistami. Nikt nie jest w stanie przewidzieć dalszego rozwoju wypadków. Może nowe – czytaj - lepsze zabezpieczenia, okażą się za pół roku trywialne do złamania? Może kolejny atak wywali wszystko w kosmos, a wówczas obudzimy się (gracze i SONY) z ręką w nocniku? Cyberterroryzm pokazuje w ostatnim czasie swojej najbardziej niebezpieczne, niszczące oblicze. Ech – z wielką nostalgią zerknąłem na pudełka z grami stojące na półce. Kiedyś to były czasy! Jakoś nikt do tej pory nie zabronił mi korzystać z pudełkowej gry, którą kupiłem. Na szczęście cyberterroryści nie są w stanie dosięgnąć żadnej z moich, zbieranych latami gier na płytach DVD, czy BD. A może jednak...?

Po trzecie: nasłuchując plotek

GramTV przedstawia:

SONY wprawdzie zapewnia, że nie stracimy swego dorobku (dotyczy to również ciężko "ucioranych" w licznych grach trofeów), ale coraz otwarcie plotkuje się o tym, że cały PSN jest niejako pisany od nowa. Czyli jednak nie poprawki i łatanie dziur, ale siedzący dniami i nocami programiści, którzy mają dać nam nową jakość. Osobiście w to wątpię, ale gdyby jednak tak było, moje obawy stałyby się - paradoksalnie - jeszcze większe. Czy pisany na szybko nowy mechanizm cyfrowego sklepu nie będzie jeszcze bardziej podatny na włamania i ataki? Czy to nie my staniemy się królikami doświadczalnymi i betatesterami tej usługi, która ponownie da nam dostęp do wirtualnych dóbr? Nie zrozumcie mnie źle - wierzę, że dla SONY pracują teraz rzesze utalentowanych programistów, specjalistów od zabezpieczeń, mistrzów kodu. Tylko stara prawda mówi, że to co jeden człowiek wymyślił w dobrej wierze, drugi może zniweczyć. Na naszym poletku przekłada się to na stwierdzenie, że nie powstało jeszcze takie zabezpieczenie, którego nie dałoby się złamać. Moja, a pewnie nie tylko moja, wiara w bezpieczeństwo cyfrowej dystrybucji została poważnie nadwątlona...

Po czwarte: czy korporacji dotyczy coś takiego jak "odpowiedzialność"?

Jeżeli na skutek ataku dojdzie do nadużyć, oszustw, podszywania się pod kogoś, defraudacji i generalnie bardzo nieprzyjemnych dla użytkowników incydentów, to kto poniesie tego konsekwencje? Oczywiście SONY zapewnia, że dane były zaszyfrowana, namawia do zmian haseł, kart itp. Tyle, że takie posunięcia i informacje nakazuje już w zasadzie podstawowa przyzwoitość. Gorzej, że SONY nie poinformowało o ataku OD RAZU, ale zwlekało kilka dni. Na ten fakt zwracają już uwagę nawet spokojni zazwyczaj w takich sytuacjach Japończycy. Firma pokazała w ten sposób, że najbardziej liczy się dla niej korporacyjny ład: szacowanie skali zjawiska, obmyślanie strategii, dozowanie informacji. Nabrali wody w usta, mając na względzie nie "nasze" ale "firmowe" dobro. A wystarczył przecież prosty komunikat: Wyłączyliśmy PSN, coś się stało, badamy co, sprawdźcie swoje konta, zmieńcie karty w bankach i ewentualnie hasła. A skoro już mowa o potencjalnych stratach – pozwy już zaczynają się pojawiać, co w Stanach Zjednoczonych i bardziej cywilizowanej części Europy pewnie będzie się nasilać. A co z krajami takimi jak Polska? Co jeśli Kowalski albo Nowak zobaczy na koncie nagle mniej zer? Bank mu to zrekompensuje? A może SONY? Wolne żarty – jakoś w to nie wierzę, ale obym się mylił... Wygląda mi to raczej na sytuację, w której to nie my nabroiliśmy, ale my mamy przechlapane.

Podsumowując – w całej sprawie należy zapewne zachować rozsądek i trochę optymizmu, ale nie sposób nie czuć irytacji. Złodzieje, którzy stoją za tym atakiem, dokonali sporego wyłomu w murze z napisem „dystrybucja cyfrowa”. Jeśli chodzi o mnie, to jeśli kupię coś już po zmartwychwstaniu PSN-u, to z pewnością jedynie za pomocą kart pre-paid. Wydaje mi się, oceniając na chłodno, że to dzisiaj najbardziej bezpieczna forma zakupów cyfrowych dóbr. Póki co, czekam na rozwój wydarzeń i sięgam po kolejne pudełko z półki na gry.

Komentarze
32
Usunięty
Usunięty
06/05/2011 11:50
Dnia 05.05.2011 o 11:49, Geeko napisał:

Tak samo jak wystarczy jedna większa rysa albo uszkodzenie czytnika żeby pudełkowa wersja nie była dostępna już kiedykolwiek.

Różnica polega na tym że jak fizycznie mam tę płytkę to sam mogę sobie zrobić jej kopię i używać na co dzień tej kopii. Jak mi się kopia porysuje od użytkowania, to zrobię drugą. Nawet jeśli licencja / zabezpieczenia uniemożliwiają zrobienie kopii, to w dość odosobnionych przypadkach awarii i uszkodzenia płyty dostawca ma obowiązek dostarczyć drugą.Kopii serwera dostawcy (że o Internecie nie wspomnę) nijak nie wykonam. A awarie netu i serwerów są o wiele częstszym utrapieniem niż fizyczne uszkodzenie nośnika.Zaraz ktoś powie że można zrobić kopie gier zainstalowanych np. na STEAMIE. Tak można. Ale czy można je przywrócić bez STEAMA w trybie online? Nie wydaje mi się.

Dnia 05.05.2011 o 11:49, Geeko napisał:

Sprzedaż elektroniczna jest, będzie i nic z tym nie zrobicie a z wszystkich dostawców Steam jest chyba najlepszy. Jasne, zdarzają się wpadki, jasne czasem coś padnie ale są to rzadkie przypadki.

Gdzie ja napisała że chcę "coś zrobić" ze sprzedażą elektroniczną?!? Po prostu odpowiadam na post wychwalający ją pod niebiosa jak pozbawioną wad - co nie jest prawdą

Usunięty
Usunięty
05/05/2011 11:49
Dnia 05.05.2011 o 10:54, MarcusBrutus napisał:

Awaria (czy świadome uszkodzenie) któregoś z elementów sieci Internet, czy sprzętu dostawcy tej usługi sprawia że ta twoja "elektroniczna wersja" nie będzie dostępna "w każdej chwili".

Tak samo jak wystarczy jedna większa rysa albo uszkodzenie czytnika żeby pudełkowa wersja nie była dostępna już kiedykolwiek. Ileż jeszcze świętych wojen ludzie zamierzacie toczyć? Sprzedaż elektroniczna jest, będzie i nic z tym nie zrobicie a z wszystkich dostawców Steam jest chyba najlepszy. Jasne, zdarzają się wpadki, jasne czasem coś padnie ale są to rzadkie przypadki. Poza tym Steam naprawdę potrafi być tańszy. Często nasz to "tańsze" omija ale wińmy siłę naszej waluty a nie ich ceny. Poza tym przy promocjach już nie ma dyskusji, można trafić naprawdę na ładne perełki (a święta to już hajlajf :P).A co do postu Deidre... czasami widocznie trzeba się dowartościować "bo ja jestem elita kupująca pudełka a nie elektroniczna chołota buehehehehehe"... grow up man.Mnie osobiście mało interesuje skąd mam grę. Jasne, super jest mieć pudełko, fajnie jest poobracać płytkę w palcach a z mojej kolekcji na szafce jestem mega dumny... ale szafka powoli traci miejsce a równie dumny jestem z listy gier na Steamie czy Gamersgate... nie widzę serio sensu, żeby wywoływać kolejną żałosną wojnę.

Usunięty
Usunięty
05/05/2011 10:54

Zastanawiam się czy to kwestia naiwności, czy po prostu ślepego uwielbienia, ale takiego braku obiektywizmu, lub też mówiąc dosadniej, przekręcania faktów, dawno nie widziałem.

Dnia 05.05.2011 o 10:09, palpatine napisał:

Od czegoś trzeba zacząć, nie ? Jeszcze trochę czasu i dystrybucja cyfrowa będzie działać bez zarzutu. To wszystko, o czym piszesz - to są wypadki losowe (awaria usługi itd), które wcale nie potwierdzają reguły. I nie mają miejsca zbyt często.

Podaj choć jedną branżę usług gdzie wszystko jest "bez zarzutu". Reklamacje są i będą przy każdej działalności usługowej.

Dnia 05.05.2011 o 10:09, palpatine napisał:

Dystrybucja cyfrowa sprawdza się świetnie. Żałosne to jest, owszem, ale w przypadku piratów. Gdyby nie piraci, nie byłoby zabezpieczeń. Więc kto tu jest żałosny - właściciel gry, którą ktoś chce ukraść, czy złodziej ?

Dzięki za wyjaśnienie: zabezpieczenia są by piraci nie "kradli" gier (sugeruję zapoznać się z definicją tego słowa, szczególnie w świetle przepisów prawa polskiego). A to że piraci łamią te zabezpieczenia na ogół jeszcze przed wyjściem gry na rynek i to od wielu lat, to taki szczególik nie warty wspomnienia. Podobnie jak i to że coraz więcej licencji (oraz owych zabezpieczeń) ogranicza prawo użytkownika do stworzenia kopii bezpieczeństwa czy wypożyczenia gry znajomemu. Jak to że pojawił się limit liczby instalacji gry zapobiega piractwu, skoro piracki crack w ogóle ten limit omija?Ty na prawdę w to wierzysz, czy pracujesz dla jakiegoś wydawcy?

Dnia 05.05.2011 o 10:09, palpatine napisał:

Tak, jak kierowcy zakładają alarmy w samochodach, żeby ich nie ukradli, tak samo twórcy gier je zabezpieczają. W obu przypadkach nie działa to wcale. Jak wiadomo, jeszcze żaden alarm nie uchronił samochodu przed kradzieżą ;).

Jaki procent gier zabezpieczenia uchroniły przed działalnością piratów? 5%? 2%? Chyba mniej.Teraz porównaj sobie to ze statystykami policyjnymi porównującymi liczbę udanych kradzieży i prób kradzieży samochodów. Nie ma zabezpieczeń gwarantujących że samochodu w ogóle się nie da ukraść, ale w porównaniu do zabezpieczeń gier, te samochodowe spisują się o niebo lepiej.

Dnia 05.05.2011 o 10:09, palpatine napisał:

; Ale próbować trzeba, przykładem może być tutaj Blizzard. Autoryzacja przez battle.net i już gramy. Działa bez zarzutu, nie trzeba płytki. Jest masa pirackich serwerów, i co z tego. 12 milionów aktywnych graczy udowadnia, że to wszystko po prostu działa. I nie wyobrażam sobie instalacji tej gry z płytki, bo to trąci średniowieczem. A WOW zajmuje nawet do 13 giga ( z patchami). Czy nie lepiej trzymać sobie instalatory na dysku ?

/sarkazm/ Tak jest, Blizzard działa bez zarzutu do czasu aż przestanie działać. /koniec sarkazmu/Doskonale pamiętam jeszcze sytuację sprzed paru lat gdy połączenie rwało się po kilkunastu sekundach, góra kilku minutach i grać się nie dało. Bo firma sprzedała więcej kopii gier, niż serwery mogły udźwignąć. Tak było dobre trzy tygodnie a firma nawet nie poczuwała się do tego by graczom, którzy nie mogli grać, nie policzyć za ten okres abonamentu.To że są miliony aktywnych graczy nie oznacza że setki tysięcy nie miały z tym serwisem problemów. Wystarczy poszukać na forach by stwierdzić że problemy były i są, tylko niektórzy ich nie chcą dostrzegać.

Dnia 05.05.2011 o 10:09, palpatine napisał:

Elektroniczna wersja jest po prostu "czysta" i do tego dostępna w każdej chwili. Jedyna zaleta wersji pudełkowych do fizyczny nośnik. Dla mnie coś tak kruchego jak nośnik nie jest żadną zaletą, wręcz przeciwnie :).

Dostępna w każdej chwili?!? Kpisz, czy o drogę pytasz?/sarkazm/ Czyli że koleżanka powyżej wymyśliła sobie tę wielogodzinna niedostępność usługi STEAM. Pewnie ci co mają problemy z aktualizacjami popularnych gier w dniu, a czasem i kilka dni po ukazaniu się łatek (w tym i ja), też cierpią na urojenia? No i oczywiście posiadacze konsol SONY na pewno nie mieli problemów ostatnio. Nie czekaj, gdzieś czytałem że jednak mieli. Tak czytałem w artykule do którego napisałeś swój komentarz. Dostępna w każdej chwili, chyba że niedostępna? /koniec sarkazmu/Dystrybucja cyfrowa ma sporo zalet, ale ma też i wady. W tym tą że nie tylko komputer gracza musi działać by z niej korzystać, ale także routery sieci i serwery dostawcy.Twój bezkrytyczny zachwyt nie zmieni faktów. Awaria (czy świadome uszkodzenie) któregoś z elementów sieci Internet, czy sprzętu dostawcy tej usługi sprawia że ta twoja "elektroniczna wersja" nie będzie dostępna "w każdej chwili".




Trwa Wczytywanie