Alien Breed Trilogy - recenzja

Adam "Harpen" Berlik
2011/04/22 11:10
5
0

Gracze, którzy nie są zwolennikami cyfrowej dystrybucji, mogą nabyć pakiet Alien Breed Trilogy w wersji pudełkowej. Czy warto? Jeśli spojrzymy na rozgrywkę – tak. Jeśli na cenę – nie.

Gracze, którzy nie są zwolennikami cyfrowej dystrybucji, mogą nabyć pakiet Alien Breed Trilogy w wersji pudełkowej. Czy warto? Jeśli spojrzymy na rozgrywkę – tak. Jeśli na cenę – nie. Alien Breed Trilogy - recenzja

Team17 Software to studio, które znane jest przede wszystkim z serii Worms oraz Alien Breed. O ile nowe odsłony robaczków ukazywały się do pewnego czasu dość regularnie, o tyle kultowa strzelanina z lat dziewięćdziesiątych odeszła w zapomnienie. Na szczęście do czasu, gdy w 2009 roku, w usłudze Xbox Live pojawiła się gra Alien Breed Evolution, czyli pierwszą część trylogii w nowym wydaniu. Natomiast we wrześniu 2010 roku zadebiutował Alien Breed 2: Assault (także na X360), a zaledwie dwa miesiące później miała miejsce premiera Alien Breed 3: Descent (również na konsoli Microsoftu). W między czasie Alien Breed Evolution, w nieco ulepszonej wersji, i z innym podtytułem (Impact) trafił na komputery osobiste oraz konsolę PlayStation 3.

Wracając jednak do trylogii Alien Breed na Xboksa 360. Jej wszystkie odsłony, które trafiły do systemu dystrybucji cyfrowej Xbox Live Arcade, znajdziemy teraz na sklepowych półkach w jednym pudełku. Jako że poszczególne części Alien Breed niewiele się od siebie różnią, postanowiliśmy je omówić w zbiorczej recenzji.

Alien Breed pozwala nam wcielić się w postać Conrada, inżyniera pokładowego, który w każdej części serii musi stawić czoła hordom obcych. Jest on jednym z niewielu ocalałych po katastrofie statku Leopold. Eksploruje go dogłębnie zarówno w pierwszej, jak i drugiej odsłonie. Z kolei w finale opowieści mamy do czynienia z małym urozmaiceniem – niektóre etapy rozgrywają się bowiem nie tylko w klaustrofobicznych lokacjach, ale także na otwartym terenie. Fabuła serwowana głównie w formie komiksowych przerywników oraz niezbyt rozbudowanych dialogów jest wyłącznie pretekstem do likwidowania kolejnych przeciwników. Co ciekawe, przed rozpoczęciem rozgrywki w Alien Breed 2: Assault i Alien Breed 3: Descent na ekranie pojawia się streszczenie wydarzeń z poprzednich części.

Conrad z pewnością jest bohaterem, który idealnie pasuje do Alien Breed. To typowy mięśniak przyodziany w potężny pancerz z giwerą w ręku. Niestraszne mu zwiedzanie, często doszczętnie zniszczonych pomieszczeń, w których widać tylko poświatę wokół jego broni. Naprawia kolejne instalacje i rozprawia się z intruzami. Całość sprowadza się do biegania, aktywowania kolejnych maszyn, łamania kodów, wysadzania drzwi i, co oczywiste, likwidowania wrogów. Możemy także zbierać napotkane apteczki, giwery, granaty oraz przeszukiwać szafki i zwłoki. Cały czas jesteśmy prowadzeni za rączkę – na radarze widnieje ikonka wskazująca cel misji, pojawią się na nim również czerwone kropki informujące nas o pozycji przeciwników.

Rozgrywka z pozoru może wydawać się niezwykle nudna. Gracze, którzy nie grali w pierwszego Alien Breeda z pewnością wyłączą remake po kilkunastu minutach zabawy, natomiast pozostali będą wniebowzięci. W trakcie obcowania z trylogią Alien Breed doszedłem do wniosku, że gdyby Team17 Software miał do dyspozycji Unreal Engine 3 w 1993 roku, to pierwowzór gry wyglądałaby właśnie tak.

System walki to oldschool w czystej postaci. Bohater może poruszać się jedynie w ośmiu kierunkach, podczas gdy przeciwnicy swobodnie obracają się wokół własnej osi. Z kolei samo sterowanie jest bardzo intuicyjne. Lewą gałką kierujemy bohaterem, prawą celujemy, za pomocą RT strzelamy, a wciskając LT korzystamy z wybranego przedmiotu (może to być na przykład apteczka lub granat). Przycisk A odpowiada za przeszukiwanie zwłok, szafek czy też zbieranie rzeczy, z kolei X to sprint, a wciskając B atakujemy kolbą broni.

Na naszej drodze stają rozmaite typy bestii. Walczymy z różnymi rodzajami obrzydliwych pająków (jedne są silne, inne atakują nas kwasem lub spowalniają nasze ruchy i zmniejszają celność), małymi szczurami, a niekiedy także bossami, których czasem można pokonać w sposób niewymagający użycia siły, lecz poprzez wysilenie szarych komórek. SI naszych przeciwników nie stoi na wysokim poziomie, lecz warto dodać, że wrogowie są znacznie groźniejsi w grupie. Potrafią otoczyć Conrada tak, że nie jest on w stanie skorzystać z karabinu lub strzelby, więc pozostaje mu jedynie użycie wspomnianej już kolby broni.

GramTV przedstawia:

Cała trylogia Alien Breed nie posiada systemu punktów kontrolnych oraz szybkich zapisów stanu gry - musimy się udać do specjalnego pokoju, w którym możliwe jest zapisanie stanu rozgrywki. Z kolei w Alien Breed: Impact na PC i PS3 oraz Assault i Descent na konsoli Microsoftu w wyznaczonych pomieszczeniach nie tylko zapiszemy grę, ale także zakupimy amunicję, apteczki i inne rzeczy, wykorzystując kredyty, które znajdziemy w trakcie zabawy.

Jeśli chodzi o długość rozgrywki, to gry wchodzące w skład pakietu Alien Breed Trilogy zapewnią łącznie około piętnastu godzin zabawy. Każda część serii oferuje pięć etapów, a przejście jednego z nich średnio zajmuje około godziny. Oprócz kampanii single player dostępna jest także kooperacja za pośrednictwem sieci lub lokalnie. Ponadto w Alien Breed 2: Assault możemy spróbować swoich sił w trybie Survivor, gdzie nasze zadanie polega na odpieraniu kolejnych fal przeciwników.

Niestety, Alien Breed Trilogy w wersji pudełkowej to nieopłacalny interes. Poszczególne części na Xbox Live Arcade kosztują 800 punktów Microsoftu, natomiast sugerowana cena detaliczna opisywanego pakietu wynosi aż 169,90 złotych. Za te pieniądze można nabyć 4200 MSP. Zatem kupując te gry w pudełku zapłacimy za nie prawie dwa razy więcej!

Alien Breed Trilogy mimo zaporowej ceny, to produkcja ze wszech miar godna polecenia wszystkim fanom kultowej serii. Pozostali mogą się rozczarować i wynudzić, o czym już zresztą wspomniałem w tekście. Rozgrywka nie jest różnorodna, a kolejne lokacje i typy przeciwników prezentują się bardzo podobnie. Niemniej moim zdaniem całość ma swój urok i potrafi przykuć do konsoli mniej wymagających graczy, a także fanów staroszkolnych strzelanek.

7,0
W sam raz dla fanów oldschoolowych strzelanek
Plusy
  • klimat
  • rozgrywka
  • świetny remake
Minusy
  • monotonne lokacje
  • mało typów przeciwników
  • cena wersji pudełkowej
Komentarze
5
Usunięty
Usunięty
20/12/2013 06:08

Sympatyczna gra, zdecydowanie trzyma klimat oryginału polecam oldskulowym graczom

Usunięty
Usunięty
23/04/2011 13:49

to nie będzie w pudełku na PC :( ?

Usunięty
Usunięty
23/04/2011 09:36

Jestem po każdej części tej odświeżonej serii i moje oceny tych gier oscylowały wokół 6-7 w dziesięciostopniowej skali. O wersji pudełkowej na X360 nie miałem jednak zielonego pojęcia oO W tej cenie na pewno nie warto, lepiej liznąć trochę starszych, ale dużo bardziej "epickich" gier. Niemniej pecetowcy powinni zapoznać się z Trylogią, bo to jakieś 10-12 godzin rzeźni w singlu plus na pewno kilka w kooperacji (szczególnie, jeśli się ma kumpla do rzeczonej!).




Trwa Wczytywanie