Jak pogodzić dziewczynę/żonę/kochankę z graniem?

Łukasz Berliński
2011/01/18 18:40

W życiu niemal każdego gracza nadchodzi taki moment, kiedy to w niewyjaśnionych i niezrozumiałych dla prawdziwych nerdów okolicznościach poznaję swoją, jak najbardziej realną, drugą połówkę, z którą ma zamiar się związać.

Jak pogodzić dziewczynę/żonę/kochankę z graniem?

Nieważne czy to miła dziewczyna, gorąca kochanka czy już wierna żona - prędzej czy później taki "nieszczęśnik" będzie musiał pogodzić swoje zamiłowanie do grania z kuszącym "misiuuuuu chodź do mnie...". I zapewne każdy z Was znajdujących się w takiej sytuacji zadał sobie choć raz to pytanie: jak ją przekonać do tego, że gry to moja druga (innej konfiguracji nie przewidujemy) miłość?

Na początku, drogie Panie, wybaczcie mój męski punkt widzenia. Wiem, że płeć piękna również gra i to coraz więcej, co pokazują najprzeróżniejsze badania. Wiem, że wśród Was są również i takie, które to swemu partnerowi muszą tłumaczyć się ze swojego hobby. Ale przecież Wy jesteście kobietami i same wiecie najlepiej co zrobić, byśmy na jedno skinienie stali się Waszym podnóżkiem. A jeśli zajdzie taka potrzeba, to i krokodyla damy lubej. Choć jak to mawiają, w uniwersalnych prawdach każdy mądrość znajdzie, zatem nawet i Wanda co zamiast Niemca pada wolała, z niniejszej lektury coś wyniesie.

"Ona gra, ja usycham"

Marzenie wielu samców o grającej dziewczynie, chciałoby się rzec. Nic bardziej mylnego. Bo wśród wielu z nas, moi drodzy, cały czas pokutuje przekonanie, że to my - domorosłe samce alfa, jesteśmy panem i władcą naszego sprzętu do grania. Że to na nas spoczywa misja edukacji białogłowej, dzięki której nasza lepsza połówka zrozumie, że to, co widzi na ekranie to nie zwykła jatka, ale środek do nadrzędnego i najbardziej "prozaicznego" dla wszystkich graczy celu - zbawienia wirtualnego świata. Okazuje się jednak, że istnieje wiele związków, w których to słaba płeć przejmuje stery, przyodziewa lśniącą zbroję bądź odpowiedni kombinezon i rusza na ratunek biednym pikselom. Nie wspominając już o obijaniu twarzy kolejnym przeciwnikom w Soul Calibourze, dbaniu o simy czy doglądaniu krów i plonów w Farmville. I wtedy nie ma zmiłuj, samiec musi z pokorą odejść, zająć się czymś innym, częstokroć rzeczami, o których nie ma bladego pojęcia, jak prasowanie czy segregowanie skarpetek.

To także obrazuje niejako, jak nas postrzegają kobiety. My nic sobie z tego nie robimy, ale kiedy role się odwracają, powstaje problem. Sytuacja trudna, ale jak napisała Katarzyna na naszym profilu facebookowym jest i na to rozwiązanie: Jako, że oboje jesteśmy zamiłowanymi graczami mamy dwa stacjonarne komputery i cztery konsole (z podwójnymi padami). Aby nie było wojny w domu, gry typu MMO kupujemy podwójnie i gramy razem. Nie wyobrażam sobie abyśmy musieli się wymieniać. W takim wypadku nie pozostaje nic innego, jak pozazdrościć Katarzynie i jej chłopakowi. A co jeśli druga połowa nie wykazuje żadnego zainteresowania grami?

"Ona nie rozumie, że ja gram. Ja nie rozumiem, że ona nie potrafi zrozumieć"

I tak już od 22 lat razem -odpowiada Jarek na zadane przez nas pytanie na facebookowej stronie fanowskiej gram.pl. Niestety nie podzielił się z nami tajemnicą swego udanego, ale jakże trudnego związku. 22 lata to szmat czasu, ale nie wszystkie dziewczęta są tak wyrozumiałe. Oczywiście każdy prawdziwy facet musi znać priorytety, a (nie)stety na pierwszym miejscu partnerka z chęcią widziałaby siebie, a nie gry. Co prawda są i takie osoby jak Kamil, który z dumą oznajmia: jestem magiem i mam już 85 level i nie rozumie zagadnienia, ale to osoby, którym nawet ten artykuł nie pomoże. A jaka jest rada na przekonanie opornej damy do swojego hobby? Ponoć głowili się już nad tym zarówno greccy filozofowie jak i rodzimi najstarsi górale, ale do żadnych konkretnych wniosków nie doszli. Także badacze natury gracza oraz specjaliści od psychologii nie mogą dojść do wspólnego zdania i zaprezentowania złotego środka na ten odwieczny problem.

GramTV przedstawia:

Kiedy jednak nawet najtęższe umysły są w kropce, z pomocą przychodzi mądrość ludu z naszego forum. - Moja lepsza połówka nie toleruje żadnych gier, tym bardziej mych kochanych RPG, kwitując to mruczeniem, że co niektórzy nadal są dziećmi / nie dorośli. Trochę trudno ją rozumieć, w końcu któż inny wybije te chmary orków i innych stworów? Są rzeczy ważne i ważniejsze. Ale nadal nie wiem, czy tym drugim jest kobieta czy PC/PS3 - dzieli się swymi wątpliwościami forumowicz Jaki_Gahn. Jest jednak i na to rada.

Ona gra, ja razem z nią

Ona gra, ja razem z nią, Jak pogodzić dziewczynę/żonę/kochankę z graniem?

Kooperacja. Rzecz oczywista, a jak pokazuje rzeczywistość, nie każdy wie, że to podstawa udanego związku. Także trójkątów ja, ona, gry. Chyba nie ma lepszego sposobu na pogodzenie jednego z drugim jak zaproszenie ukochanej do wspólnej zabawy. - Ja i moja dziewczyna przemierzamy wspólnie świat Guild Wars. Czasem nie ma za bardzo okazji się spotkać, a jeśli na dystans rozmawiamy przez jakieś komunikatory głosowe, to czemu przy okazji sobie nie pograć? Do tego można dodać, że w GW gra dłużej ode mnie, a ja do tej gry wróciłem głównie przez jej namowy. - pisze szczęśliwy użytkownik Adjatha. I choć Guild Wars to może nie najlepszy wybór na początek dla osoby kompletnie niezaznajomionej z grami, to zawsze jakieś rozwiązanie, szczególnie w związkach na odległość, o czym wspomniał Adjatha.

Jednakże gdy para mieszka wspólnie pod jednym dachem, obowiązkowym zakupem może stać się drugi kontroler. - Po prostu gramy razem! Zazwyczaj są to gry w których człowiek nastawia się na kooperację. Na przykład Heroes of Newerth, moja lepsza połówka jest w tym... lepsza. Czasami powstają pewne zgrzyty odnośnie tego czy robimy tak jak ja chcę, czy jak Ona chce, ale zazwyczaj idzie się dogadać. Grunt to potrafić odseparować to, co się dzieje na ekranie komputera od tego, co się dzieje w rzeczywistości, co by nie przenosić sytuacji w grze na życie prawdziwe. - celnie zauważa Jakub. Wszak nie samymi grami człowiek żyje... I pamiętajcie moi drodzy, nie zaczynajcie z grubej rury. Wiem, że ganianie Sackboyami po LittleBigPlanet,wspólne wygibasy przed Dance Central czy machanie wiilotami w Wii Sports to nie to samo co samotna wędrówka w Red Dead Redemption, zacięte walki z mitologicznymi stworami w God of War 3 czy krwawa rzeźnia w Gears of War 2... Ale to z pewnością dobra metoda, by małymi krokami dać do zrozumienia swej lepszej połowie, o co tak naprawdę w grach chodzi. A nuż doczekacie się wiernego widza, dzielnie kibicującemu waszym heroicznym poczynaniom przed ekranem telewizora?

Co robić, kiedy żadna metoda nie działa?

Co robić, kiedy żadna metoda nie działa?, Jak pogodzić dziewczynę/żonę/kochankę z graniem?

Jeśli jednak w dalszym ciągu wybrance Waszego serca trudno zrozumieć sytuację, w której zamiast robić coś "pożytecznego" relaksujecie się przy graniu, zawsze można uciec się do małego podstępu, jak to na przykład robi Adam: - Od czasu do czasu instaluję jej ulubioną grę - Kangurek Kao. Pozwalam przejść całego, trochę pomagam, po czym odpalam coś swojego i mówię, że ja tak samo mocno kocham sierżanta Gary "Roach" Sandersona z COD:MW2 jak ona kangurka i teraz moja kolej. Nie rozumie na początku, ale później jest śmiesznie i zawsze działa. A jeśli nawet kangurek nie pomoże, pozostaje rozwiązanie ostateczne. Rozbrajająco-błagalny wyraz twarzy kota ze Shreka z "kochaj mnie mimo wszystko" na ustach. To zawsze działa.

Komentarze
69
Citkowsky
Gramowicz
06/12/2013 11:53

Moja żona gra w Heroesów III i coś tam na facebooku, doskonale rozumie moją chęć do grania (ostatnio gram coraz mniej niestety) i nie ma nic przeciwko temu, że powiedzmy raz w tygodniu przychodzi kolega i sobie gramy w fife przez pół popołudnia i wieczór:)Także ja nic godzić nie muszę, wszystko wychodzi naturalnie:)

skuter6
Gramowicz
06/12/2013 11:43

> Jeśli druga połówka nie lubi grania, to za nic się do tego nie przekona, tak bynajmniej> sądzę z własnego doświadczenia. Aczkolwiek myślę, że można jakoś pogodzić ze sobą gry> i dziewczynę, ale UWAGA, trzeba stawiać swoją kobietę zawsze na pierwszym miejscu! :D> Kobieta nie może czekać, jeśli Cię woła, to znaczy, że masz tam iść, no chyba że masz> jakiś sensowny argument aby akurat tego nie zrobić [gry nie są takim argumentem].> No i myślę, że wystarczy tyle, aby żyć szczęśliwie, w zgodzie i móc sobie od czasu do> czasu pograć :)Jeżeli chcesz usługiwać postępuj tak dalej. Ja nie jestem na każde skinienie żony, choć nie wiem jaką głupotę miałbym robić nie lecę od razu jak woła, chyba że chodzi naprawdę o coś poważnego.Jest jeszcze jeden sposób, który nie został opisany w artykule. Artykuł zakłada, że kobieta choć trochę gra, a przecież może być ogólnie anty, wtedy najprostszym sposobem jest jej własne hobby i to w nim trzeba pomóc naszej wybrance np. lubi książki - kup jej tyle książek, że będzie miała co czytać długi czas, a wtedy ty grasz spokojnie (lub ewentualnie na tej podstawie tłumacz czym dla ciebie są gry)

Usunięty
Usunięty
13/04/2013 12:14

Ciekawy artykuł. Z ciekawości przeczytałem mimo że ja takiego problemu nie mam.




Trwa Wczytywanie