Internet Explorer 9 - od HTML do HTML5

Łukasz M. Wiśniewski, MCSA
2010/09/07 17:00
0
0

Jedną z rzeczy, na których najbardziej koncentrują się twórcy przeglądarki Internet Explorer 9, jest pełne dostosowanie jej do obsługi języka HTML5. Co kryje się pod tą nazwą? Dlaczego zarówno Google jak i Microsoftowi tak zależy na jak najlepszym wykorzystaniu potencjału HTML5?

Jedną z rzeczy, na których najbardziej koncentrują się twórcy przeglądarki Internet Explorer 9, jest pełne dostosowanie jej do obsługi języka HTML5. Co kryje się pod tą nazwą? Dlaczego zarówno Google jak i Microsoftowi tak zależy na jak najlepszym wykorzystaniu potencjału HTML5?

Choć wszyscy używamy w ten czy inny sposób języka HTML, pewnie często nie mamy pojęcia, co ukrywa się pod tym akronimem. Ot, jest to coś, w czym sie tworzy strony sieciowe... Takie coś, co jest w zasadzie całkowicie niezależne od naszego komputera i zainstalowanego na nim systemu operacyjnego. Warto chyba pokrótce wyjaśnić z czym to w ogóle się je, nim przejdziemy do założeń HTML5. Każde zaś sensowne wyjaśnienie musi zacząć się od dwóch rzeczy: definicji i rysu historycznego.

HTML to akronim od HyperText Markup Language (język znaczników hipertekstu). Mówiąc najprościej, jest to metoda formatowania tekstu w sieci, z uwzględnieniem dodatkowych elementów, takich jak grafika, odnośniki, animacje. Krótko mówiąc, pozwala na to, co widzicie w tej chwili przed sobą, czytając ten artykuł. Wytłuszczenia, kursywy, akapity, śródtytuły, linki... to wszystko skrypty HTML, postrzegane przez was jako układ elementów na stronie WWW. Konkretnie zaś XHTML. Skąd to X i co ma to wspólnego z HTML5? Całkiem dużo - jak to zostało już powiedziane, rys historyczny się przyda...

Co ma wspólnego atom z hipertekstem?

Idea hipertekstu wywodzi się z teorii literatury, ale na nasze potrzeby skoncentrujemy się na tym, co dla nas kluczowe, czyli informatyce. Trzy dekady temu Tim Berners-Lee, fizyk z CERN (tu ważna uwaga dla karmionych papka medialną: CERN to nie nazwa ośrodka od Wielkiego Zderzacza Hadronów, lecz Europejska Organizacja Badań Jądrowych mu patronująca) stworzył projekt systemu informacyjnego ENQUIRE. Był to projekt ambitny, aczkolwiek nigdy nie został zrealizowany. Pewne jego założenia legły u podstaw HTML, inne wdrażane są dopiero od niedawna w ramach idei sieci semantycznych.

Dekadę później, w 1990 roku, ze zrewidowanej wizji Bernersa-Lee (wspartej osobnym projektem programisty z CERN, Roberta Cailliau) zrodziła się idea WorldWideWeb i pierwsza specyfikacja, zaakceptowana przez CERN: HTML Tags. Po kolejnych trzech latach projekt zrewidowano w oparciu o SGML - Standard Generalized Markup Language (standardowy uogólniony język znaczników) - dzięki czemu HTML mógł być wykorzystywany w Internecie. W roku 1994 Internet Engineering Task Force wyznaczyła osobną grupę zadaniową, zajmującą się HTML, w wyniku prac tej ekipy powstała wersja 2.0, czyli pierwsza oficjalna, zestandaryzowana specyfikacja. Zaczęła się rodzić sieć, jaką znacie dzisiaj...

HTML na rozdrożu, czyli X≠IE

Ostatnia w pełni wdrożona wersja HTML to 4.01. Pochodzi z roku 1999 - jak więc widać, rozwój w tym wypadku zatrzymał się po pięciu latach od ustalenia międzynarodowego standardu. Sieć jednak rozwija się cały czas, powstają nowe rozwiązania. Dlatego coraz więcej elementów pojawiających sie w Internecie jest zapisywanych za pomocą kodu nie będącego elementem HTML. Stąd ciągła konieczność instalowania rozmaitych wtyczek i programów, by w pełni cieszyć się zawartością nowych stron WWW. Przyczyny owych kłopotów są złożone - nie czas i nie miejsce wgryzać się w detale.

GramTV przedstawia:

W roku 2000 na bazie HTML 4.010 powstaje XHTML. Nie jest to kolejna wersja, a ucieczka od sztywnych ram SGML. Literka X na początku nazwy odwołuje się do XML - Extensible Markup Language (rozszerzalnego języka znaczników) - powstałego na bazie uproszczenia SGML, a co za tym idzie zwiększenia potencjalnej kompatybilności z rozmaitymi elementami obecnymi w sieci. Z kilku powodów - w tym braku współpracy twórców kolejnych generacji Internet Explorera - jest to w pewnym sensie ślepa uliczka. Oczywiście wszystkie strony tworzone za pomocą XHTML są czytelne dla przeglądarek Microsoftu, lecz nie bezpośrednio, a dzięki implementacji swoistego "przekładu" pomiędzy językami na stronach WWW. To jednak wyklucza stosowanie niektórych elementów XML... Czy XHTML miałby szansę stać się pełnym standardem? Możliwe, choć nie jest to rozwiązanie idealne, a raczej przejściowe. Prawdziwym kolejnym krokiem ewolucji dla sieci jest HTML5.

Ewolucja poprzez syntezę

Prace nad HTML5 trwają od lat, z początku przebiegały niejako dwutorowo. Z jednej stromy mamy całkowicie niezależną organizację W3C (World Wide Web Consortium), którą w 1994 roku założył nie kto inny, jak Tim Berners-Lee. Z drugiej WHATWG (Web Hypertext Application Technology Working Group), czyli zrzeszenie zawierające pewne grupy interesów, konkretnie zaś twórców niektórych przeglądarek (Google, Mozilla Foundation, Opera Software, Apple Inc). Darujmy sobie zawiłości kolejnych kroków i trudnej współpracy (o tyle to zabawne, że w obu organizacjach udzielają sie często ci sami ludzie), przejdźmy od razu do roku 2007. Wtedy to W3C i WHATWG ostatecznie zwarły szyki i rozpoczęły się wspólne prace nad specyfikacją HTML5. Pierwszy publiczny szkic roboczy HTML5 został opublikowany 22 stycznia 2008 roku. Na dzień dzisiejszy status projektu można określić jako "prace w toku" i nie zmieni się to jeszcze w najbliższym czasie. Mówimy jednak o pracach nad pełnym standardem, a nie o poszczególnych rozwiązaniach, które wdrażane są stopniowo. Część elementów już oficjalnie dział, kolejne są w drodze. Ostateczny dokument standaryzujący ujrzymy pewnie za kilka lat, ale do tego czasu HTML5 będzie już faktem. Wielokrotnie przetestowanym i sprawdzonym faktem. Sieć jest żywym organizmem i ewoluuje, a nie rozbudowuje się skokowo na bazie jakichś edyktów...

Jeden, by skrypty zgromadzić i w necie je związać

Czym więc w praktyce wyróżniać się będzie nowy standard, czyli HTML5? Założenia są jasne. Jak najmniej narzędzi zewnętrznych do wyświetlania zawartości stron WWW. Oznacza to na przykład marginalizację technologii Flash w aktualnej formie, zarówno jeśli chodzi o filmy (już dziś materiały na YouTube można oglądać w HTML5, czyli wystarczy przeglądarka nowej generacji, bez wtyczek od Adobe), jak i gry. Dzięki testowej, bardzo ograniczonej wersji Internet Explorera 9, da się pograć w kilka gier, służących jako demonstracja nowej technologii. Zdecydowanie, przyszłość jest już dziś.

To tylko przykłady nowych elementów API - Application Programming Interface (interfejs programowania aplikacji) w HTML5. Konkretnie zaś audio/video i (częściowo) canvas. Spośród ważniejszych nowości warto wymienić chociażby implementację podnieś-i-upuść czy geolokację. Znalazła się nawet metoda bezpośredniego powiązania z SQL w formie Web SQL. Ogólnie na jakiś czas nic, poza najbardziej specyficznymi lub wyspecjalizowanymi elementami sieci nie powinno wymagać doinstalowania czegoś do przeglądarki. Dopóki sieć nie zacznie znowu mutować, powrócą czasy cudownej prostoty surfowania.

Kto jest gotów na HTML5?

W zasadzie spośród finalnych wersji przeglądarek jedynie Chrome może pochwalić się pełną obsługą elementów HTML5. Safari ustępuje mu nieznacznie, Opera 10.6 bardziej. Mozilla wprowadza nowe rozwiązania w wersji beta Firefoksa 4. Jednakże wersja testowa Internet 9 zagania konkurencję do kąta. HTML5 potrafi wymagać sporo zasobów, zwłaszcza przy zaawansowanych opcjach graficznych i interaktywnych animacjach. Nowa przeglądarka Microsoftu wyróżnia się tym, iż używa wspomagania sprzętowego. Inaczej mówiąc, gdy mamy wydajny komputer, wszystko w sieci działa nam znacznie sprawniej. Tak więc, nawet jeśli Internet Explorer 9 będzie znacznie lepszy w obsłudze HTML5 na netbookach, to na pewno rozłoży konkurencję na desktopach i wydajniejszych laptopach. A to spora przewaga na starcie. Kto jest gotów na HTML5?, Internet Explorer 9 - od HTML do HTML5

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!