World of Warcraft: Cataclysm - pierwsze wrażenia

Jarosław Kowalski
2010/08/04 18:00
0
0

Kiedy tylko dowiedzieliśmy się o rozpoczęciu bety World of Warcraft: Cataclysm, oddelegowaliśmy do odmienionego Azeroth warcraftowego weterana, Tolla. Oto jego raport.

Kiedy tylko dowiedzieliśmy się o rozpoczęciu bety World of Warcraft: Cataclysm, oddelegowaliśmy do odmienionego Azeroth warcraftowego weterana, Tolla. Oto jego raport. World of Warcraft: Cataclysm - pierwsze wrażenia

Słychać już grzmoty i dudnienie nadciągającego Kataklizmu. W nasze paluchy wpadł klucz do bety World of Warcraft: Cataclysm, więc czym prędzej wysłaliśmy tam naszych przepatrywaczy.

W obecnej fazie gry wiele zadań nie jest jeszcze gotowych, a i elementy graficzne produktu stale są ulepszane. Jednakże dostęp do dwóch nowych ras i pozmienianych obszarów został zapewniony.

Nie martw się. Zombie polują na mózgi. Jesteś bezpieczny.

Tak. Chodzi o Gobliny w World of Warcraft. To, naszym zdaniem, rasa skazana na sukces w każdej grze komputerowej. Blizzard wiedział co robi, oddając w ręce graczy te cwane, zwariowane i mocno pokręcone stwory. Już sam początek daje wiele do myślenia na temat ich systemu postrzegania świata. “Kable elektryczne do przesyłania wiadomości na duże odległości – niepraktyczne. Lepiej wystrzelić rakiety z przymocowanymi do nich głośnikami.”

Wyspa startowa goblinów wygląda jak połączenie Jamajki z wielkim polem gokartowym. Od samego początku mamy do dyspozycji wehikuł, dzięki któremu szybciej pokonujemy odległości w trakcie wykonywania misji niejednokrotnie prawie samobójczych. I biada każdemu, kto na czas nie uskoczy przed rozpędzoną maszyną z szalonym kierowcą w środku.

Podczas tworzenia postaci mamy do wyboru osiem klas, poza paladynem i druidem; sporo opcji wyglądu twarzy i co najważniejsze, możemy odpowiednio dorobić do całości uszy. Uszy są bardzo ważne i mają znaczący wpływ na rozgrywkę. Dla zaawansowanych graczy dostępna jest również klasa Death Knight.

W komplecie z początkowymi statystykami i ubrankiem, dostajemy gobliński pas bojowy, który zaopatrzony jest w odrzut skokowy i wyrzut rakietowy. Jedno daje nam możliwość wykonania skoku nawet w trakcie spadania, a drugie pozwala na oddanie strzału ostrzegawczego w głowę przeciwnika. I tak co dwie minuty.

Dodatkowo oddani podstawowemu prawu świata - czas to pieniądz – gobliny szybciej niż inne rasy rzucają czary i atakują, a będąc urodzonymi handlowcami posiadają specjalne upusty we wszystkich sklepach, do których zawitają. Ich stary kumpel Gobber raz na pół godziny może wpaść w odwiedziny udostępniając zasoby banku. A jeżeli tego jest wam jeszcze mało to dodam, iż gobliny są wyjątkowo utalentowane w sprawach alchemicznych.

Jednym słowem wyjątkowa rasa, dla której niejeden zwolennik Przymierza zrezygnuje ze swej frakcji na rzecz Hordy.

Mniej futrzaka, więcej furii

To miał być prawdziwy twardziel i wyjątkowo wredny osobnik w szeregach Przymierza. Jedyny i niepowtarzalny wilkołak. Szybki, silny, zwinny i mroczny. Wyszło jednak nie do końca tak, jakby można było się spodziewać. Na wilkołaka wielu czekało obgryzając to, co zostało z paznokci. Oczekiwali postaci, która choć trochę krwawo ubarwi zastępy ogolonych i uczesanych żołnierzyków w World of Warcraft. Niewielkie różnice w wyglądzie pyska (bo przecież nie twarzy) skracają czas przeznaczony na wybór postaci. Do dyspozycji mamy wszystkie klasy, zabrakło jedynie paladyna i szamana. Początkowe zadania wprowadzają nas w historię Gilneasa i jego zastępów. Jednak biorąc udział w obronie miasta, rozmawiając z bohaterami niezależnymi, strzelając z dział i obserwując tamtejsze kobiety, ma się nieodparte wrażenie, że to nie jest stary, dobry Warcraft, ale jakaś mieszanka steampunku i czegoś bliżej nieokreślonego.

GramTV przedstawia:

Wizją Blizzarda było umieszczenie naszego bohatera w świecie przypominającym mroczno industrialne uliczki Londynu z czasów rewolucji przemysłowej, ale zakładanie cylindra, czy innego kapelutka na głowę ponurego wilkołaka woła o pomstę do nieba. Animacja poruszania się przypomina bardziej ruchy mechanicznej maszyny kroczącej z awarią wspomagania, niż płynne ruchy potwora, który od czasu do czasu powinien opadać na cztery łapy. Nawet po użyciu specjalnej zdolności (sprint) nasz pupil jedynie szybciej przebiera dolnymi kończynami, a wilkołak w formie druidzkiego kota, to już prawdziwe kuriozum.

Z tego co nam wiadomo Blizzard nadal pracuje nad tą postacią, więc pierwsze wrażenie może być nie do końca prawdziwe. Ostatnie zmiany dotyczyły wyglądu pyska i uzębienia, by futrzak wyglądał bardziej krwiożerczo w świecie World of Warcraft: Cataclysm.

Powrót do domu

Whelpy świergotały, że nad starym kontynentem siła przyciągania się lekko zmniejszyła. Od czasu jak ziemia pokazała swe trzewia, można dosiadać potworów latających w celu poznawania świata z lotu gryfa. Po wielu latach gry wreszcie można podziwiać oba stare kontynenty z zupełnie innego punktu widzenia, zwłaszcza, że większość lokacji została mocno zmieniona i naprawdę jest co oglądać. Dla nowego gracza będzie to po prostu zwykła opcja nie mająca wielkiego wpływu na całą rozgrywkę, ale gracze pamiętający czasy sprzed kataklizmu będą zachwyceni. Zmieniony wygląd pociąga za sobą kolejne zadania do wypełnienia, więc nawet grając początkującą postacią możemy czerpać wiele przyjemności z odkrywania nowych miejsc w starych obszarach. Rozerwane na pół Barrens, zatopione The Shimmering Flats, zalane Thousand Needles, Gadgetzan nad samym brzegiem morza, czy zniszczone Auberdine to tylko przedsmak tego, co czeka nas w “starych” lokacjach. Na samym lataniu i oglądaniu można spędzić wiele długich, zimowych wieczorów.

Miasta też zaskakują. Znowu można się zgubić w Orgrimarze. Garrosh Hellscream po przejęciu władzy wziął się ostro za zmiany i mocno przebudował stolicę. Stare budynki zostały rozbudowane, powstało wiele nowych, znalazło się nawet miejsce na lądowisko dla zeppelinów. Wszystko wygląda teraz solidniej i bardziej ponuro. To samo tyczy się pani Sylvanas. Wzięła się kobieta do pracy i jak król Kazimierz Wielki - zastała miasteczka drewniane, a zostawiła murowane. Styl wesołych wiosek krytych strzechą zmieniła na mroczne i ponure budowle z ciemnego kamienia.

Po stronie przymierza zmiany nie są tak drastyczne. Stormwind pomimo lekkich przeróbek nadal prezentuje się okazale. W Darnassus jedyną dostrzegalną zmianą, na pierwszy rzut oka, jest jaskinia wilkołaków, w której zmęczeni wędrowcy mogą coś przekąsić i podszkolić się w swych umiejętnościach.

Podsumowując, Blizzard jak zwykle odwalił kawał dobrej roboty, przygotowując World of Warcraft: Cataclysm. Zapowiada się wiele miesięcy dobrej zabawy, niezależnie od tego czy zdecydujemy się na kontynuowanie gry starą postacią, czy wystartowanie od nowa.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!