Jednak w gruncie rzeczy całe te wprowadzenia do poszczególnych misji nie zapadają jakoś specjalnie w pamięć. Zapadają natomiast z pewnością pojedynki, a zwłaszcza efektowne wybuchy i zniszczenia, jakie możemy wywołać. W szczegółach nie ma sensu tego opisywać, bowiem wszyscy zapewne wiedzą, jak wyglądają podniebne pościgi i starcia samolotów.
Celuj w silnik, w silnik celuj!
System pilotażu jest dwojaki - można zdecydować się na arcade i symulację. Ta druga różni się tym, że samolot nieco inaczej wykonuje pewne ewolucje i jest bardziej dynamiczny w czasie zwrotów, jednak amatorzy „symulacji” przez duże „S” nie mają czego w grze szukać. Heroes Over Europe to czystej wody arcade. Gdy już siedzimy jakiemuś pilotowi Luftwaffe na ogonie, możemy do niego pruć z kilku różnych broni (choć nie zawsze jest to możliwe, a uzależnione od typu maszyny).
Możemy również - a jest to największa atrakcja Heroes Over Europe - skorzystać ze specjalnego trybu Ace Kills. W jaki sposób to działa? Otóż, jeśli wystarczająco długo siedzimy Niemcowi-niemilcowi na ogonie i mamy jego samolot w celowniku, napełnia się specjalny wskaźnik energii. Gdy ją wykorzystamy, czas zwalnia (coś à la bullet time), ekran się nieco rozmywa i następuje przybliżenie obrazu (zoom), w którego centrum znajduje się goniony przez nas delikwent. Wówczas mamy chwilę, aby przycelować i odstrzelić mu to i owo (któryś z silników, albo wszystkie, skrzydła itp.). Finalnie następuje efektowne BUM!, maszyna leci w drzazgi, a my możemy zająć się kolejnym wrogiem.
System Ace Kills możemy wykorzystywać bez ograniczeń, a im lepsze w nim efekty osiągamy, tym więcej strzałów w czasie zwolnień możemy oddać. W efekcie czas działania zwolnienia się wydłuża i cała wroga eskadra może błyskawicznie odlecieć w zapomnienie. Patent z Ace Kills jest niezwykle przyjemny i warto zeń korzystać, co w prostej linii oznacza, że zrealizowano go w dobry sposób. A gdzie i czym sobie w Heroes Over Europe polatamy, bo to zapewne też wiele osób interesuje? Siądziemy za sterami m.in. Spitfire Mk. Ia, Tomahawk Mk. IIa, Hurricane Mk. I, BF 110 C-4, P51A-Mustang, Swordfish Mk. II i wielu innych podniebnych ptaków. W sumie maszyn jest wystarczająco dużo (ok. 40 sztuk) i czuje się (może nie jakoś nadzwyczajnie, ale leciutko), że mają zróżnicowane osiągi. Te ostatnie zobrazowano przy pomocy gwiazdek przyznawanych do kilku parametrów. Są to: prędkość, zwrotność, uzbrojenie oraz pancerz. Nie jest to jakieś megarealistyczne (cały ten system gwiazdek), ba - jest wysoce nieprecyzyjne, ale na tak zręcznościowy tytuł w pełni wystarczalne.
Z kolei kampania (łącznie jakieś 14 misji) zabierze nas kilkakrotnie do Anglii (Londyn, okolice Dover), Francji (polatamy nad wschodnimi zboczami Alp) oraz do Niemiec (Berlin, okolice Monachium). Wydarzenia bowiem toczą się w latach 1940-1945 i obejmują swym zakresem kilka historycznych potyczek (np. bitwa w Ardenach). Pod względem wizualnym i muzycznym Heroes Over Europe nie powala na kolana. Niby wybuchy i detonacje samolotów wyglądają ładnie. Efektownie odpadają im fragmenty kadłuba, elementy silników, łamią się skrzydła, a maszyny stają w kłębach dymu i ognia.
Gra jest wystarczająco ładna jak na strzelaninę lotniczą, ale jakiejś wielkiej ekstazy nam nie dostarczyła. Owszem, miło lata się nocą pod mostami na Tamizie, ale już np. aglomeracja Londynu z lotu ptaka prezentuje się nieco sztucznie. Wprawdzie autorzy chwalą się, że miasta (głównie właśnie Londyn i Berlin) odwzorowano w oparciu o historyczne zdjęcia i mapy, ale... Jednak budynki wyglądają jak pudełka, więc może topografia została zachowana, ale ogólny wyraz raczej jednak nie... A owe efektowne wybuchy innych maszyn to takie wyreżyserowane minisekwencje, więc też jakoś blado to w sumie wypada...
Last one makes the tea...
Autorzy nie poszaleli również w przypadku zróżnicowania misji. Nie chodzi nawet o to, że jest nudno (głównie się przecież strzela do nadlatujących eskadr wroga, więc takie są poniekąd założenia i ramy gatunku), ale raczej o to, że wszystkie zadania, jakie czekają nas w Heroes Over Europe, znamy już z innych podobnych tytułów. Co zatem w najnowszej produkcji sygnowanej znaczkiem Ubisoft robimy? Dla przykładu: bronimy londyńskiej katedry i parlamentu przed atakami bombowców, niszczymy okręty, zapewniamy eskortę innym eskadrom, staramy się ochronić wozy straży pożarnej, gaszące pobliskie pożary.
Latamy raz w dzień, raz w nocy, niekiedy w deszczu, niekiedy nad zaśnieżonymi zboczami, najczęściej w słońcu, i to akurat jest bardzo miłe. Jednak największym mankamentem Heroes Over Europe jest długość rozgrywki. Całą kampanię można (na średnim poziomie, a w sumie są trzy) przejść w około 7-8 godzin. Po pół godziny na misję, nawet przy założeniu, że ma kilka elementów składowych, to jednak niezbyt wiele.
Dla wielbicieli grania grupowego jest oczywiście multiplayer. W tym ostatnim podniebne potyczki toczyć może maksymalnie do 16 zawodników, a walczyć mogą w trybach Dogfight, Team Dogfight, Survivor i Team Survivor. Reasumując: Heroes Over Europe to dość udana wojenna strzelanina lotnicza, przy której można miło spędzić czas, strzelając sobie do pilotów z niemieckiego Luftwaffe. Nie spodziewajcie się jednak, że gra trafi do waszego kanonu „kultowych pozycji”, bo na to po prostu nie ma szans. Za wysokie progi... I to w zasadzie wszystko na temat Heroes Over Europe, pora wracać do bazy. Jak powiedział jeden z pilotów w czasie gry: „Last one makes the tea” („Ostatni robi herbatę”).