Całkowicie subiektywny przegląd Lucasa the Great
Gdy człowiek czyta wiadomości prasowe z branży, od razu narzuca mu się myśl, że rok 2009 sponsorować będą słowa: kryzys i recesja. Giganci elektronicznej rozrywki wykorzystują te dwa pojęcia do zrobienia porządków na swoich podwórkach. Kryzys i recesja to wystarczające argumenty, by wyrzucić na bruk mniej dochodowe studia i nie musieć obawiać się z tego powodu czarnego PR. Jednakże owe działania nie wpłyną bezpośrednio na plany wydawnicze AD 2009. Gry tworzy się latami, więc to co ma się ukazać w nadchodzącym roku, zostało zakontraktowane, nim na horyzoncie zamajaczyło widmo kryzysu. Poza tym nasi rodzimi dystrybutorzy planują zafundować nam wkrótce kilka ciekawych produkcji, którymi gdzieś na świecie gracze cieszą się już od jakiegoś czasu. Tak więc nie będzie źle. Pozwoliłem sobie wybrać garść tytułów, które trafią w 2009 roku na polskie półki sklepowe i – moim skromnym zdaniem - są warte uwagi. Kolejność jest całkowicie losowa – ot, w takiej akurat coś mi się przypomniało. Trzy, dwa, jeden... start!
Empire: Total War
Seria Total War, ceniona przez krytyków I hardcorowych graczy od samego początku, a dostrzeżona na szerszą skalę po premierze Rome, wkracza w nową epokę. Zarówno technologicznie, jak i tematycznie. Przede wszystkim całość napędza trzecia generacja autorskiego silnika Creative Assembly. To, co zobaczymy na monitorach... ech, brak mi słów. Czapki z głów, tyle powiem. Bitwy morskie , czyli coś na co czekaliśmy od początku, wreszcie zagoszczą w Wojnie Totalnej – i to w jakim stylu! Wiem co mówię, bo już widziałem próbki. Do tego gigantyczna – największa jak dotąd – mapa i epoka broni palnej oraz rozwoju nowych taktyk. No i jeszcze wspaniała szansa na uratowanie Polski i umożliwienie jej utrzymania statusu mocarstwa. Palce lizać. Fanom strategii ten jeden tytuł wystarczy zapewne na bity kwartał...
Disciples III: Renaissance
Miłośnicy strategicznych zmagań nie będą mieli raczej powodów do narzekań. Kolejną solidną dawką zabawy przygotowaną dla nich jest trzecia odsłona serii Disciples. Specyficzny, mroczny design i rewelacyjna grywalność zapewniły poprzednim częściom trwałe miejsce w historii elektronicznej rozrywki. Nowe studio, rosyjskie notabene, które przejęło markę, stara się pozostać jak najbardziej wierne stylistyce Disciples. Co prawda mam pewne duszne wątpliwości, bo na razie brak potwierdzenia zaimplementowania trybu wieloosobowego w wersji hot-seat (a było to jednym z najsilniejszych dla mnie atutów), ale czekam z niecierpliwością. Rosyjskie studia pokazały już, że mają złota rękę do wskrzeszania zachodnich serii. Tamtejsi twórcy pozostają bardzo wierni oryginałom, jednocześnie zdając sobie sprawę z rozwoju technologii i – co chyba najważniejsze – potrafią dodać coś od siebie tak, by nikt nie poczuł dysonansu.
Warhammer 40k: Dawn of War 2
Ciąg dalszy wyliczanki strategicznej – ogólnie nadchodzący rok przyniesie najwięcej ciekawostek w tym gatunku, do tego stopnia, że zdominowały one niniejszy artykuł. Na drugą odsłonę rewelacyjnej serii studia Relic czekali chyba wszyscy fani RTS. Teraz zbliża się wielkimi krokami. Nasza redakcja miała już możliwość przyjrzeć się tej produkcji i zgodnie padliśmy na kolana. Przesunięcie akcentu na taktykę podniosło i tak już gigantyczną grywalność. Dopracowana oprawa graficzna i rewelacyjna muzyka dopełniają całości. Pod pewnymi względami mechanika gry odbiega nieco dalej niż część pierwsza od pierwowzoru figurkowego, ale jednocześnie jeszcze lepiej oddaje klimat Czterdziestego Tysiąclecia. W trybie dla pojedynczego gracza położono silny akcent na fabułę i świetne tło, wykorzystujące mnóstwo elementów świata stworzonego przez Games Workshop. Multi pozostaje diabelnie dynamiczne, ale jednocześnie bez przemyślanej taktyki nawet najszybszy klikacz polegnie z miejsca. Niech Imperator was ochroni, gdy zarwiecie kolejne noce i zrobicie sobie zaległości w pracy tudzież nauce...
StarCraft 2
Trochę tutaj wróżę z fusów i papki marketingowej, ale wszystko wskazuje na to, że w 2009 roku zderzymy się z pierwszą częścią trylogii zatytułowanej StarCraft 2. Nawet jeśli się mylę, to i tak pozostaje faktem, że chyba wszyscy będziemy czekać z niecierpliwością i chcemy, by ta gra ukazała się w nadchodzącym roku, prawda? Tak więc ma prawo wystąpić w niniejszym zestawieniu. Odłóżmy na razie kontrowersje związane z samym faktem podzielenia projektu na trzy części – dość już o tym było. Biegu rzeki kijem nie zawrócimy, pozostaje nam czekać na terrańską odsłonę gry i liczyć, że Blizzard faktycznie przygotował ilość materiału wystarczającą na stworzenie pełnoprawnej, samodzielnej produkcji. Wiemy za to, że twórcy pozostają w 100% wierni pierwszej części. Nawet część oprawy audio z jedynki została tu użyta ponownie. Graficzne też nie będzie rewolucji – bo i po co? Nikt chyba nie oczekiwał że StarCraft zostanie przeniesiony w środowisko na wzór World In Conflict. Och, będzie dawka nostalgii i wspominek z sieciowych zmagań z dawnych dni...
Fantasy Wars Złota Edycja
Mieliśmy tę grę dostać w tym roku. Cóż, widać przegrała z bardziej hitowymi produkcjami. Niesłusznie zresztą, bo jest absolutnie rewelacyjna. Pamiętacie może Fantasy General? No to dodajcie grafikę 3D i animację jednostek. Reszta po staremu, bo nie ma co poprawiać produkcji tak dobrych. W ramach rekompensaty za poślizg, otrzymamy Fantasy Wars w wersji wzbogaconej o dodatek i maksymalnie dopieszczonej. Trudno mi tu się wypowiadać o tym, na ile zagoi to rany, bo sam już dawno temu grałem i nie potrafię wczuć się całkowicie w rolę klienta zwodzonego kolejnymi przesunięciami premiery. Mamy jednak okres świąteczny, więc cieszmy się z nadchodzącej premiery, a opóźnienia wybaczmy. Zwłaszcza, że zapomnimy je ostatecznie grając w tę rewelacyjną produkcję.
X-3: Terran Conflict
Kolejna z gier, które dostaniemy z poślizgiem. Do tego zmienił się polski dystrybutor, więc maleją szanse na eleganckie zbiorcze wydanie w przyszłości. Tak czy inaczej, niezależnie od wstępnego malkontenctwa, dalej już mamy same powody do mruczenia... X-3: Terran Conflict to gra, która powstała dzięki współpracy twórców serii i... najwybitniejszych modderów ich gier. Kolejna strategia ekonomiczno-militarna osadzona we Wszechświecie X wprowadza szereg nowych elementów, choć skromnie nie dodaje następnej cyferki do nazwy. Przede wszystkim do stawki dołącza cywilizacja ludzi, wraz z całym swoim rozbuchanym potencjałem militarnym. Wzbogacony został i tak imponujący wybór statków i uzbrojenia. Wraz z postępami w rozgrywce odblokowuje nam się kilkanaście nowych sytuacji startowych... można by zresztą długo wymieniać. To gra-gigant, dająca zabawę na długie miesiące. Zabawę? Ktoś mądry kiedyś powiedział o serii X: to nie gra, to praca.
King's Bounty: Wojownicza Księżniczka
W zasadzie miałem takie założenie, żeby nie pisać o dodatkach, a o pełnoprawnych produkcjach. Jednak co zrobić, gdy coś, co nazywane jest rozszerzeniem, w rzeczywistości okazuje się być zupełnie odrębną, nową grą? A tak właśnie będzie z King's Bounty: Wojownicza Księżniczka. Wcielimy się w heroinę, a nie herosa. Szkatułka Szału dotyczyła innej historii, więc nie pojawi się więcej. Jej miejsce zajmie kieszonkowy smoczek, udzielający bohaterce pomocy w walce. Zupełnie nowa historia zaprowadzi nas zarówno w miejsca znane, jak i nieznane. Będą nowe zabawki i nowi niemilcy... no i jak? Dodatek? Chyba nie bardzo. Tak czy inaczej, cieszy mnie fakt, że jedna z najlepszych gier, w jakie dane mi było ostatnio grać, doczeka się kontynuacji. Zwróćcie uwagę na jeszcze jeden detal: siódma gra na liście i dalej jesteśmy w dziale strategii. Fani tego gatunku będą mieli naprawdę udany rok!
F.E.A.R. 2: Project Origin
First Encounter Assault Recon powraca. Miejmy nadzieję, że tym razem strach będzie jedynie wirtualny, a nie realny. Twórcom oryginalnego F.E.A.R. długo jeszcze nie zapomnimy spalonych kart graficznych. Sam się uchowałem, ale zaprzyjaźniony redaktor z branży miał mniej szczęścia... Mamy jednak święta, więc dość złośliwości. F.E.A.R. 2: Project Origin otworzy przyszłoroczną stawkę w kategorii „shooter” i... niemalże ją zamknie. Miłośnicy strzelanin nie będą mieli zbyt obfitego roku, oj nie... Czego zaś możemy oczekiwać po Project Origin? Oczywiście dynamicznej akcji i zjeżonych włosów na karku – choć tych ostatnich chyba mniej niż poprzednio. Czy przesunięcie nieco ciężaru na jatkę da dobry efekt? No cóż, na to pytanie odpowiedź póki co zna tylko Alma.
Dragon Age: Origins
Nadchodzący rok wygląda ubogo również na poletku cRPG. Posucha na całego. W tym pustynnym krajobrazie błyszczy za to odległa złocista kopuła: Dragon Age: Origins. Trochę pojechałem z metaforą, ale tak to można wizualizować. Jeden godny uwagi projekt, za to taki z najwyższej półki. BioWare siedzi nad nim od zamierzchłych (jak na naszą dynamiczną branżę) czasów i dopieszcza swe dzieło. Już teraz wiadomo, że świat jest bardzo dopracowany w szczegółach, a graczy czeka złożona i dosyć mroczna fabuła. Ogólnie klimat będzie raczej ciężki i gęsty, co widać też na udostępnionych dotąd obrazkach. Mam nadzieję, że BioWare da radę, bo ktoś przecież musi przypomnieć światu, o co chodzi w cRPG. Mam wrażenie, że ostatnio ten gatunek rozmywa się, ewoluuje w stronę gier akcji. A to nie tak miało być, zupełnie nie tak.
Prince of Persia
Posiadacze X-Boksów już się doczekali premiery nowej produkcji z Księciem w głównej roli, blaszakowcy muszą jeszcze chwilę poczekać. A jest na co. Że wizualnie gra będzie dopracowana, to wiedzieliśmy od dawna. Za to testując Prince of Persia na konsoli małomiękkiej, przekonaliśmy się, że i od strony fabularnej twórcy wykonali koncertową robotę. Na przestrzeni lat bohater prastarej platformówki ewoluował i rozwijał cechy osobiste. Nowa odsłona serii jest ukoronowaniem tego procesu: Książę rozgadał się na całego i okazał się być gościem błyskotliwym aż strach. Po więcej informacji odsyłam was do recenzji, którą napisał mój redakcyjny kolega. Czytajcie i płaczcie, bo polski oddział Ubisoftu postanowił przypodobać się posiadaczom X-boksa, dając im czasowego exclusive’a, a pecetowców wysłać na koniec kolejki.
The Sims 3
Nie, nie wygłupiam się. Całkowicie na serio i nie pozostając pod wpływem środków odurzających dopisuję tę grę do niniejszej wyliczanki. Można się ciskać i narzekać, można szowinistycznie parskać na temat „gier dla dziewuch”, ale seria The Sims jest bardzo ważna w naszej branży. I żadne ściemnianie tego nie zmieni. Ludzie kochają tę produkcję Maxis i mają ku temu wiele powodów. Będą mieli jeszcze więcej, bo nowa odsłona tchnie więcej życia w postaci otaczające nasze simy. Ich losy będą też się komplikować i zazębiać z naszymi, tworząc kompleksową iluzję rzeczywistego życia. Robi się naprawdę ciekawie i – szczerze mówiąc – chętnie przyjrzę się efektom prac ekipy Willa Wrighta.