Coś tu nie gra?
Faktycznie pierwszy screen instalacji w polskiej wersji jest zwalony, co utrudnia właściwą nawigację. Prawdą jest również to, że (instalując grę na XP) w czasie procesu kopiowania plików dostaliśmy komunikat o błędzie, który uniemożliwiał dokończenie instalacji. Chwila zastanowienia i odrobina wiedzy zaczerpniętej z Internetu podsunęły nam jednak rozwiązanie. Trzeba zainstalować Service Pack 3, czego z różnych względów nie robiliśmy wcześniej na testowej maszynie. W efekcie grę udało się zainstalować. Doniesienia odnośnie poszczególnych maszyn (w tym wyposażonych głównie w karty ATI) są jednak niepokojące. Lista wywalanych błędów w czasie instalacji jest niemała (można ją znaleźć tutaj: http://www.gtainside.com/content.php?id=134). Może jednak nasze względne szczęście polegało na tym, że na maszynie testowej była karta Nvidii (GF 8800 GTX). Następnym etapem było szeroko dyskutowane zakładanie kont. Przypomnijmy, że zrobiliśmy to jeszcze PRZED oficjalnym startem rozgrywek. W tym względzie, inaczej niż w przypadku szeroko komentowanych na forach przebiegów procesów rejestracyjnych, nie napotkaliśmy na NAJMNIEJSZE komplikacje natury technicznej. Nie oznacza to oczywiście, że cały system nam się podoba. Wprost przeciwnie – konieczność zakładania dwóch kont uważamy za grubą przesadę. Co do konta Windows Live – to tu wypada się zgodzić z rozgoryczeniem graczy. System nie wspiera lokalizacji w języku kraju nad Wisłą. Chcielibyśmy, żeby było inaczej, ale trudno za tę kwestię winić dystrybutora, bo to po prostu lekceważąca polityka Microsoftu.
Summa summarum gra była zainstalowana, a tryb wieloosobowy poszedł pod ogień testów nawet przed tym single. I tu znowu nie napotkaliśmy na większe problemy. Zarówno zakładanie gier, jak i przyłączanie się do trwających rozgrywek przebiegało w większości bez kłopotów. Choć trzeba dodać, że gra nie za bardzo lubi działające w tle rozbudowane aplikacje i wówczas ma tendencję do zrywania połączenia. Ale z drugiej strony jest podatna na Alt-Tab, co jest z kolei dosyć wygodne. To tyle w kwestii wyjaśnienia – zdziwiły nas bowiem doniesienia niektórych serwisów, że jakoby w multi nie da się grać. Nam się jakoś udawało... A teraz już obiecana relacja z testów.
Pierwsza sprawa dotyczy odpalania trybu multi. Otóż robimy to w dość nietypowy sposób, bo... z singla. Po prostu w pożądanym momencie wyciągamy komórkę i uruchamiamy odpowiednią opcję. Rozwiązanie takie ma zarówno wady, jak i zalety. Zacznijmy od atutów. Jednym z nich jest z pewnością „klimat” tego ficzersa. W sumie wygląda to tak, jakbyśmy będąc w świecie gry po prostu zdzwaniali się z kumplami na „ustawkę”. ;) Fajne. Jednak z praktycznego punktu widzenia rozwiązanie nie wydaje się najlepsze. Po pierwsze z góry musimy zdecydować, czy chcemy stawiać serwer, czy dołączać do czyjejś gry. O tyle to ważne, że potem, z poziomu lobby, decyzji się nie zmieni i żeby „przeskoczyć”, trzeba znowu wracać do singla. Po drugie przełączanie trybów jednak nieco trwa. Jeśli odpalając grę wiemy, że chcemy brykać wyłącznie w multi, tracimy kilka cennych minut.
Na ulicach tłoczno i dynamicznie
Gdy znajdziemy się już w lobby – załóżmy, że jako twórca nowej gry – możemy wybrać jeden z dostępnych trybów. W sumie jest ich aż piętnaście i są umownie podzielone na trzy sekcje: zabawa dla samotnika (Deathmatch, Mafijna robota, Kradzież aut, Rajd, Rajd GTA, Tryb swobodny), zespołu (Deathmatch drużynowy, Drużynowa mafijna robota, Drużynowa kradzież aut, Wojna o teren, Gliniarze i oszuści) oraz kooperacji (NOOSE zarzuca sieć, Zerwana umowa, Zbombuj bazę II). Generalnie – nie jesteśmy w stanie omówić wszystkiego – każdy z trybów ma bardzo szerokie opcje konfiguracyjne. Zmieniać możemy lokalizację, warunki atmosferyczne, możliwość przyłączania się graczy w trakcie zabawy, ilość graczy (max. 32 – choć to też nie w każdym z trybów), porę dnia, poziom natężenia ruchu samochodów, poziom natężenia ruchu pieszych itp. Np. w trybie Rajd GTA można określić samochody, w jakich się ścigamy, i trasę i ilość okrążeń, a w trybach typu Deathmatch – rodzaj wykorzystywanych broni. Dzięki takiej otwartości w podejściu do konfiguracji zabawy każdy powinien znaleźć w multi GTA 4 coś dla siebie. Serwery opisane są w sposób typowy (wtedy, kiedy dołączamy do rozgrywki), pokazując liczbę uczestników w danej grze, procentowy czas trwania rozgrywki i jakość połączenia.
Po dobraniu wszelkich parametrów przychodzi pora na praktykę. Lądujemy naszym awatarem na ulicach Liberty City i zaczyna się polowanie. W zasadzie wszystkie elementy interfejsu są takie same jak w singlu (a w sumie nie ma ich wiele). Minimapa dzięki systemowi kolorowych kropek wskazuje nam położenie przeciwników/przyjaciół, broni, apteczek uzupełniających żywotność naszego gieroja oraz celów. Pogubić się raczej nie sposób. W prawym górnym rogu dochodzą informacje odnośnie broni, a w lewym, po naciśnięciu Tab, statystyki danego meczu.
Pierwsze wrażenie w multi jest jak najbardziej pozytywne. Oto znajdujemy się na realistycznie zaprojektowanych ulicach, a gracze dookoła robią to samo, co my w singlu, a więc wskakują do niekoniecznie własnych aut, wyrzucając z nich kierowców. Poza tym – rzecz jasna szyją do siebie na potęgę ze wszystkiego, co wpadnie im w ręce, i szybko biegają. Rozgrywka jest dynamiczna, a najfajniejsze są starcia samochód kontra człowiek. Ten za kierownicą może staranować przeciwnika, bo trafić go z broni jest mu trudno. Z kolei pieszy jest bardziej zwrotny, może uskoczyć przed nadjeżdżającym autem, ale trafić w poruszającego się w bryce kierowcę jest mu już trudniej (no chyba, że ma bazookę, wówczas rozwala po prostu całą furę). Na planszach jest oczywiście wiele miejsc, w które można wejść, by troszkę pocampować (dachy dla snajperów wydają się niezastąpione), ale oczywiście otwarte przestrzenie dają też spore pole do popisu dla większych akcji. W grze istnieje też pewien element zaskoczenia. Otóż kropki odpowiadające awatarom graczy wyświetlają się na mapie, ale... no właśnie – gdy ktoś odpowiednio długo stoi lub przylgnie do osłony, jego kropka znika. W ten sposób łatwo jest zaskoczyć wroga.
Są i mankamenty
Nie jest niestety tak, że multi jest idealne. Po pierwsze wspomnijmy o tym, czego w ogóle nie ma. Zabrakło niestety klas postaci (bo trudno do nich zaliczyć podział na policjantów i przestępców). Oczywiście można powiedzieć, że w zależności od znalezionych broni możemy stosować różnorodne techniki, ale nie da się ukryć, że w porównaniu chociażby z takim Team Fortress 2 multi GTA 4 jest mniej zróżnicowany i bardziej jednostajny. Drugi mankament to wchodzenie do pojazdów. Gdy dopadamy auta, zawsze kilka chwil trwa, ZANIM się do niego zapakujemy i uzyskamy możność jechania/strzelania. Zazwyczaj wtedy jest najłatwiej zginąć, bo na te kilka sekund stajemy się bezbronni. Przydałoby się jednak lepsze wyważenie tego elementu (np. uproszczone i bezstratne czasowo wchodzenie do bryki), bo jak na razie ginie się zbyt często.
Inna sprawa – i to poczytać można za plus gry – że pojazdów (samochodów, helikoptera) można dosiadać razem z kilkoma osobami. Nie ma co, fajnie kręci się bączki z ferajną chłopaków strzelających do wszystkiego co się rusza. Nie najlepiej jest również z systemem celowania. To znaczy – jest nie tyle źle, co... ekstremalnie trudno. Postaci podzielone są na strefy trafień i o ile headshot załatwia sprawę, o tyle celowanie w korpus często jest bardzo długotrwałe.
Tryby zabawy
Na zakończenie przydałoby się napisać nieco więcej o trybach rozgrywki. Oto zatem lista dostępnych:
- Deathmatch/Team Deathmatch – w zasadzie nie wymagają chyba dodatkowego komentarza. Najbardziej klasyczne tryby, w których chodzi o wybicie przeciwników z innych drużyn (drużyny). Żadnych ekstrawagancji.
- Mafijna robota/Drużynowa mafijna robota – w tej zabawie znany z singla Kenny Petrovic zleca pojedynczym zawodnikom (drużynom) wykonywanie kolejnych zadań, za które zarabiamy kasę. Może być to eliminacja wskazanych osobników, zrabowanie diamentów, zabezpieczenie automatów do gry itp. Oczywiście zawodnicy rywalizując ze sobą, mogą się eliminować.
- Wojna o teren – do zadań drużyny należy opanowanie i utrzymanie wybranego obszaru miasta. Jednocześnie ważne staje się bronienie własnej bazy. Wrogi teren przejmuje się po prostu znajdując się w jego obrębie. Im więcej zawodników naszej drużyny w niego wejdzie, tym szybciej następuje przejęcie. Gra jest ograniczona czasowo.
- Gliniarze i oszuści – jeden z najfajniejszych (naszym zdaniem) trybów. Zawodnicy podzieleni są na dwie drużyny: policjantów i przestępców. Przestępcy muszą ochraniać swojego bossa i dotrzeć z nim do punktu docelowego. Gliniarze polują na niego. Zazwyczaj rozgrywka wygląda tak, że ziomale gangsterzy pakują się do jakiejś fury i pędzą na złamanie karku. Po drodze napotykają patrol i rozpoczyna się megastrzelanina. Jest jeszcze druga odmiana tej gry – bez bossa. Wówczas oszuści muszą po prostu dotrzeć do miejsca docelowego.
- Kradzież aut/Drużynowa kradzież aut – coś dla wielbicieli samochodowych kradzieży w wersji pojedynczej i zespołowej. Najpierw zmierzamy po zaparkowane gdzieś auto, a potem musimy odstawić je w miejsce docelowe. Konkurencja oczywiście nie śpi i depcze nam po piętach. Zrabowane wozy trzeba odstawić do mafijnych garaży w stanie jak najmniej zniszczonym – wówczas dostaniemy za nie największą ilość kasy. A wygra ten z graczy (teamów), który zgromadzi jej najwięcej.
- Rajd/Rajd GTA – skoro w GTA 4 śmigamy brykami, nie mogło zabraknąć wyścigów. Na ich czas ulice Liberty City zmieniają się w miejsce, w którym lepiej nie chodzić piechotą, bowiem gracze śmigają ze wszystkich stron, łamiąc przepisy. W obu wersjach możemy wybrać klasy pojazdów, za którymi zasiądziemy. Dodatkowo w Rajdzie należy tylko zaliczać checkpointy, podczas gdy w Rajdzie GTA można jeszcze eliminować przeciwników przy pomocy broni palnej.

- Tryb swobodny – rozgrywka, w której gracze wskakują do miasta znanego z singla, bez żadnych ograniczeń.
- NOOSE zarzuca sieć – rozgrywka, w której musimy ochraniać na lotnisku Petrovica. Jego samolot właśnie ma wylądować, a gość będzie przesiadał się do podstawionej fury, którą musimy przyjechać. Jednocześnie na lotnisko szturmu dokonają służby miejskie (NPC-e), z oddziałami Liberty City’s SWAT Team (to właśnie NOOSE) na czele. Musimy stawić im zaciekły opór.
- Zerwana umowa – pojedynek z finalizującą interes mafią, której członkami są NPC-e. Zawodnicy naszej drużyny mają za zadanie dotrzeć na miejsce i wystrzelać wszystkich wrogów.
- Zbombuj bazę II – tym razem dokonujemy ataku na statek konkurencyjnej mafii (w jej szeregach są wyłącznie NPC-e), na którym znajdują się towary mające trafić na czarny rynek.