NHL 09 vs. NHL 2K9 - porównanie

Dawid Dryżałowski
2008/10/26 18:00
0
0

Tercja trzecia

Tercja trzecia

Tercja trzecia, NHL 09 vs. NHL 2K9 - porównanie

Pomimo starań światowej ekonomii po raz kolejny nadszedł październik, z nim sezon hokejowy, a ten z kolei nie może się obejść bez gier hokejowych spod znaku 2k i EA Sports. Oba tytuły były niedawno przez nas recenzowane, teraz pora zobaczyć, jak wyglądają w bezpośrednim starciu. Mecz pomiędzy grami rozegramy – jakżeby inaczej – na lodzie i sprawdzimy, kto w tym roku wystawił mocniejszy skład. Pora rzucić krążek!

Napastnik drugiego szeregu /to, co w każdej grze być musi – muzyka, wygląd menu, ubiory graczy, dostępne drużyny/

Patrząc na obie gry, wydaje się momentami, że ich producenci zainspirowali się głośną aferą z udziałem Ferrari i McLarena i też zaczęli podkradać sobie pomysły. Zarówno w jednym, jak i w drugim tytule widać, hmmmm, uderzająco podobne rozwiązania dotyczące zarówno sterowania, jak i grafiki w menu. Menu, no właśnie. NHL 2k8 było krytykowane za jego zbyt staromodny i "konsolowy" wygląd, więc w tym roku producenci postanowili zbliżyć się do wzorca z EA Sports, jak tylko się da. W podobny sposób jak w NHL 09 wybieramy drużyny, ustawiamy koszulki. Nawet znikające i dające się przywoływać główne menu to rozwiązanie, które znajdziemy w obu tytułach. Plusem 2k9 są wyświetlane w tle filmy z autentycznymi akcjami NHL.

Muzyka w NHL 2k9 jest poprawna – mamy ostre rockowe granie, które od lat dobrze pasuje do hokeja na lodzie. Jest dobrze, jest sympatycznie. W drugą stronę poszli twórcy EA, gdzie również muzyka jest "z wykrokiem", ale nie zawsze. Gitara akustyczna? Wiolonczela? To nie będzie pasować do hokeja, prawda? Nieprawda! Pasuje rewelacyjnie i tworzy jedną z lepszych ścieżek dźwiękowych, jakie ostatnio słyszałem. Ma jednak zasadniczy minus – jeżeli ktoś grał w demo NHL 09, to na sam dźwięk "Warriors of Time" dostaje białej gorączki.

Ubiorów trochę mi brakuje, niektóre drużyny w obu tytułach są potraktowane po macoszemu. Większy wybór ma NHL 2k9, jednak gra EA Sports przebija konkurenta możliwością odblokowania strojów, które ekipy NHL dopiero będą ogłaszać.

NHL 2k9, tak jak poprzednie wersje gry, oferuje możliwość zagrania wszystkimi zespołami NHL, reprezentacjami oraz historycznymi drużynami z ostatnich 60 lat istnienia ligi. Problem jest jednak taki, że z powodu braku pozwolenia na wykorzystanie nazwisk graczy są to zespoły złożone z samych "Left Wing", "Goalie", "Center" itd. W Internecie są całe listy, według których można sobie tych zawodników ręcznie edytować, jednak - umówmy się – nie tak to powinno wyglądać. NHL 09 do zespołów z samej NHL dokłada jeszcze kilka lig europejskich oraz reprezentacje. Minus jest taki, że reprezentacje już od lat mają stroje nijak nieprzystające do rzeczywistych. Psuje to nieco przyjemność z gry.

Jak powinno się robić historyczne zespoły, pokazuje NHL 09. Taka ekipa jest w niej tylko jedna, za to dopieszczono ją do granic możliwości. Chodzi o specjalny skład Montreal Canadiens złożony z najlepszych zawodników w historii drużyny. Canadiens obchodzą w tym roku stulecie i w ten sposób twórcy gry uczcili ich jubileusz. Nie ma mowy o przerabianych nazwiskach, nawet maski bramkarzy oraz twarze są autentyczne. Palce lizać!

Efektowny napastnik/ harcuje i jest najbardziej widoczny na lodzie, to jego na pierwszy rzut oka zauważają kibice, jego gole – nawet jeśli rzadkie – są niezwykłej urody. Mówiąc po ludzku, grafika/

Trudno cokolwiek tutaj porównywać. Po każdym względem zwycięstwo NHL 09. Tekstury, modele graczy, animacje – NHL 2k9 wygląda przy tym jak produkt z innej epoki. Paradoksalnie NHL 09 przegrywa z poprzednią edycją hokeja od 2k pod względem animacji ruchów bramkarzy. Przegrywa jednak dlatego, że w NHL 2k8 były one doprowadzone do absolutnej perfekcji – a u EA jest "tylko" bardzo dobrze. NHL 2k9 graficznie cofa się o kilka dobrych lat, a jeśli chodzi o niektóre elementy (skandaliczne twarze czy motion capture zawodników), to przenosi nas do czasów gier pokroju Settlers III. Ostatnio tak sztywno, "kukiełkowato" poruszających się zawodników widziałem w… NHL 2001? Nie, chyba trochę wcześniej.

NHL 09 wypada tutaj o niebo lepiej. Animacje nie są puszczane według jednego ogranego schematu, całość jest graficznie dopieszczona. Oczywiście, tutaj także zdarzają się małe potknięcia, jak choćby nieco słabsza grafika, jeśli gramy w trybie Be A Pro – ale nic nie jest idealne.

GramTV przedstawia:

Debiutant, którego wujkiem jest Mariusz Czerkawski, wiedziałeś o tym? /ciekawostki, ukryte pomysły, dodatki, tzw. "goodies"/

Hmmm, tych drobiażdżków jest więcej w NHL 2k9. Mamy, znany już z poprzednich części gry, wirtualny salon, w którym możemy powspominać nasze osiągnięcia, ale także zagrać w hokeja stołowego czy w quiz na temat NHL. Quiz powraca zresztą także podczas ładowania gry. Jak już wspominałem, bardzo miło oglądać prawdziwe akcje NHL podczas buszowania po menu. Absolutną rewelacją mogłyby być historyczne zespoły – gdyby nie fakt, że trzeba je sobie ręcznie edytować. Machnąłbym na to ręką, ma to w końcu jakiś swój urok (ciemna noc, udało mi się odblokować Edmonton Oilers z 1990 roku, siedzę sobie i dumnie wpisuję nazwisko po nazwisku), ale po doświadczeniach z NHL 2k8 wiem, że zapisane już przez nas drużyny lubią w dziwny sposób znikać z dysku konsoli. Tak więc przy NHL 2k9 grzecznie za dawkę historii podziękowałem.

Ale to nie koniec atrakcji w NHL 2k9. Jest przecież minigierka polegająca na jeździe po lodowisku zamboni (autkiem do czyszczenia lodu). Są rosnące w playoff brody. Jest możliwość wpływania na to, jak nasi zawodnicy będą cieszyć się po zdobyciu Pucharu Stanleya. Tutaj zresztą nasuwają mi się dwa pytania – po pierwsze, czemu nie można tego zrobić po każdym golu? Po drugie, czemu NHL 09 tego nie ma, skoro na podobny pomysł wpadli już choćby spece od FIFA?

NHL 09 takich drobiazgów ma mniej. Jest wspomniany zespół Montreal Canadiens, są sympatyczne opcje trybu Be A Pro, takie jak karty z naszym zawodnikiem, które zbieramy w trakcie kariery. Podobnie jak w NHL 2k8, można importować własną muzykę, chociaż trzeba trochę popracować nad ustawieniami dźwięku, by była ona słyszalna w hali. Poza tym rzeczy kompletnie nieprzydatnych, a mimo to przyjemnych, praktycznie nie ma. Bo za takie nie można uznać rozbudowanego treningu czy możliwości tworzenia stałych zagrań – tego używamy w grze.

Rozwijający się zawodnik /co poszło do przodu w porównaniu z poprzednimi częściami?/

W NHL 2k9 do przodu poszło niewiele. Niektórzy na zmianę in plus zaliczą system sterowania wzorowany na grach EA Sports, ale jest on jeszcze nadal niedopracowany. Do przodu poszła oprawa spotkania, ale to argument wyciągany nieco na siłę. Powiem szczerze – po tej grze widać jak na dłoni, że 2k Sports wymienili ekipę odpowiedzialną za grę hokejową. Jest zupełnie inaczej, niż było rok temu i, w mojej skromnej opinii, jest gorzej. O wiele bardziej rozrywkowo, o wiele dalej od symulacji.

Poprzedniej edycji produktu EA ledwo tylko dotknąłem, jednak z tego, co udało mi się zagrać, mogę wnioskować, że postęp jest bardzo duży. NHL 08 nie przypadło mi do gustu, ze sporym zdziwieniem przeczytałem o zachwytach nad tą grą. Teraz jest (jeszcze) lepiej, mamy wrażenie, jakbyśmy rzeczywiście byli na tafli lodu i walczyli o punkty w NHL. Lepsza grafika, lepszy system sterowania, lepszy motion capture, lepsze, lepsze, lepsze...

Duży obrońca, który ostatni raz obronił coś w 1999 roku /największa wada/

W NHL 2k9 zabijają dla mnie dwie rzeczy. O grafice już pisałem. Ważniejsze jest jednak to, że gra mnie zwyczajnie znudziła. Nie jestem fanem tytułów nastawionych na arcade, może jeśli ktoś lubi taką rozrywkę, to spędzi przy niej miło czas. Zresztą arcade także można zrobić lepiej. Dla mnie gra jest prosta i nudna. Przykro mi. NHL 09 poważnych błędów nie ma. Zdarzają się drobiazgi w rodzaju zamienionych bramkarzy w podsumowaniu meczu. Raz (na chyba już koło setki zagranych meczów) zdarzyło mi się, że z jakiegoś powodu mecz rozgrywałem z tarczami celowniczymi w rogach jednej z bramek. Czasami animacja pokazuje, że do wznowienia podjeżdża zawodnik A, a w rzeczywistości gramy B... Szczegóły.

Bramkarz /Skała, opoka i podstawa. Gdy wszystko inne zawodzi, on trwa na posterunku. Jest ostatecznym powodem, dla którego warto kupić grę, najsolidniejszym jej punktem/

Be. A. Pro. Dziękuję, w przypadku NHL 09 te trzy słowa załatwiają sprawę. Jeżeli nie macie ochoty grać w kolejną symulację hokeja na lodzie, uważacie, że wszystko widzieliście, zagrajcie w trybie Be A Pro. W wielkim skrócie – prowadzimy naszego hokeistę od początku kariery w ogonach ligi AHL aż do powołania do NHL i zdobywania najwyższych laurów. Tak wygląda "żywy" hokej – ze zmianami, z trenerem, który piekli się, że za mało podajesz, z walką o krążek i ze złością, gdy wymęczona jedna jedyna na tercję akcja skończyła w trybunach, a nie w bramce. Może to komuś nie podchodzić, można się tym po jakimś czasie znudzić, ale spróbować warto. W dodatku EA reklamuje się, że można będzie razem ze znajomymi połączyć naszych zawodników w jedną drużynę i rozgrywać mecze choćby sześciu na sześciu. Brzmi cudownie.

NHL 2k9 niestety takiej "lokomotywy" nie ma. Świetnym pomysłem jest ucharakteryzowanie rozgrywki na transmisję telewizyjną, bardzo mi się to podobało, jednak nie jest to tak świeży i rewolucyjny pomysł, jak ten z akapitu powyżej. Dobrze się słucha analiz po tercji, miło jest, gdy dziennikarz w trakcie gry opowiada z ławki rezerwowych, co mówił mu przed chwilą nasz trener. Ale takie pomysły już w zamierzchłych czasach gier komputerowych były i, choć bardzo dobre, nie porwały mnie tak, jak pomysł EA. Plusem całej serii 2k było od dawna doskonałe odwzorowanie (lepsze niż u konkurencji) finansowych realiów prowadzenia drużyny. Sporo jest frajdy z negocjowaniem kontraktów i innymi menedżerskimi zadaniami.

Trener /ogólny zamysł i wizja producentów, lepiej bądź gorzej zrealizowana/

W przypadku NHL 09 sprawa jest jasna. Zamierzono sobie najbardziej złożoną symulację hokeja na lodzie i cel osiągnięto. Koniec, kropka. NHL 2k9 z kolei wygląda, jakby producenci mieli dwa sprzeczne cele. Z jednej strony chcieli przybliżyć swój produkt do serii EA (po krytyce, moim zdaniem niezasłużonej, jaka spadła na ich serię za NHL 2k8). Zmieniono w tym celu sterowanie, mechanizm rozgrywki – wszystko, żeby trochę podgonić EA. Z drugiej strony producentom zależało najwyraźniej na zrobieniu gry rozrywkowej, dla "niedzielnego gracza". Łatwy sposób sterowania, dużo bramek i masa atrakcji poza główną rozgrywką to elementy, które takiego fana hokeja przyciągną. Jeżeli ktoś więc woli poważniejszą zabawę w hokej – zapraszam do stoiska EA Sports. Jeśli natomiast chce się pobawić raz na jakiś czas i nie przeszkadza mu archaiczna grafika, wówczas NHL 2k9 jest grą dla niego.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!