Tydzień z grą Sacred 2: Fallen Angel – dzień drugi

Lucas the Great
2008/10/14 19:00

Bardowie Śródziemna i Albionu

Kapela przed wejściem na sesję mocap...

Bardowie Śródziemna i Albionu

Bardowie Śródziemna i Albionu, Tydzień z grą Sacred 2: Fallen Angel – dzień drugi

Od kilku lat coraz częściej zdarza się, że grupy rockowe oraz metalowe wspierają akcje promocyjne gier osadzonych w fantastycznych realiach. Podobieństwa światów przedstawionych w pewien sposób przyciągają do siebie muzyków i twórców gier. Aby daleko nie szukać, warto przywołać chociażby utwór The Fall promujący The Fall: Last Days of Gaia czy piosenkę kapeli Vader, nadającą rytm kampanii reklamowej naszego rodzimego Wiedźmina. Jednakże nigdy przedtem nie było takiej symbiozy, jak w przypadku gry Sacred 2: Fallen Angel i zespołu Blind Guardian. Muzycy nie dość, że przygotowali utwór promocyjny, to jeszcze współtworzyli ścieżkę dźwiękową i – co najbardziej nietypowe – dali się przenieść w wirtualny świat, stając się jednymi z Bohaterów Niezależnych. A trzeba przyznać, że Blind Guardian to kapela nietuzinkowa, oferująca rozbudowaną muzykę o zróżnicowanych źródłach wpływu i teksty bardzo wysokiej próby, niemające nic wspólnego ze sztampą metalową. Kim więc są goście, którzy proszą nas w grze o pomoc w odnalezieniu skradzionych instrumentów? Postaramy się wyczerpująco odpowiedzieć na to pytanie...

Dawno temu w Niemczech

Blind Guardian powstał w roku 1984, ale na początku czterej muzycy – Hansi Kürsch (wokal i gitara basowa), André Olbrich (gitara prowadząca), Markus Dörk (gitara rytmiczna) i Thomen Stauch (perkusja) – działali pod inną, nieco "melodramatyczną" nazwą: Lucifer’s Heritage. Rok później gotowa była ich pierwsza taśma demo, zatytułowana Symphonies Of Doom. W 1986 roku wypichcili kolejną, zatytułowaną Battalions Of Fear – i to ona właśnie zwróciła uwagę wytwórni No Remorse Records (notabene debiutującej dopiero na rynku). Podczas rozmów z przyszłym wydawcą poruszona została kwestia niezbyt udanej nazwy zespołu. No Remorse Records obawiało się, że działanie pod marką Lucifer’s Heritage może narazić ich i zespół na zarzuty o propagowanie satanizmu, a w wypadku nowej firmy oznaczałoby to poważne problemy. Dlatego – na szczęście – kapela Hansiego Kürscha została przemianowana na Blind Guardian (akurat w 1986 ukazała się płyta Fates Warning, grupy grającej metal progresywny, zatytułowana Awaken The Guardian, która spodobała się niemieckim muzykom). Tak się wszystko zaczęło.

Historia troszkę jak z Guitar Hero Gdy prześledzić historię rozwoju grupy Blind Guardian, trudno graczowi nie uśmiechnąć się. Droga do sławy przypomina bowiem nieco tę, którą przechodzimy w grze Guitar Hero 3, pomieszaną z elementami rodem z Rock Band. Na samym starcie, czyli w czasach przygotowywania taśm demo, Blind Guardian gromadził na swoich koncertach po 150 – 300 fanów i fanek. Brzmi znajomo? Cóż, stopniowo rozgłos kapeli rósł i już w roku 1990 grali przed publicznością liczącą pięć do ośmiu setek ludzi. Prawdziwym przełomem okazał się jednak koncert w... no, zgadnijcie gdzie? Tak! W Japonii, gdzie po raz pierwszy Blind Guardian wystąpił przed czterotysięczną publicznością. Od speed metalu do power metalu

Debiutancki album, zatytułowany Battalions Of Fear, nie zdradzał jeszcze prawdziwego potencjału kapeli. W utworach na nim się znajdujących nie było jeszcze elementów, które później stały się znakiem rozpoznawczym zespołu. To, co zaprezentowali, było bardzo solidnie wykonanym speed metalem, noszącym wyraźne ślady wpływu Iron Maiden i Helloween. Producentem tego i kilku następnych albumów był Kalle Trapp, który wcześniej pracował z zespołem Saxon – to również nie pozostało przez jakiś czas bez echa w ich brzmieniu. Druga płyta, zatytułowana Follow The Blind ukazała się w roku 1989, zaledwie w rok od debiutu. Muzyka prezentowana na niej wywoływała silne skojarzenia z pierwszymi płytami amerykańskiej grupy Testament (The Legacy i The New Order).

Dopiero na trzecim albumie Blind Guardian zaczął eksperymentować z brzmieniami, które z czasem stały się znakiem rozpoznawczym niemieckiej kapeli. Dorabiali się powoli własnego stylu, wprowadzając fragmenty orkiestrowe i ewoluując ku epickiemu klimatowi związanemu z power metalem. Docenili to odbiorcy i docenił rynek. Tylko w Niemczech album sprzedał się w trzydziestu tysiącach egzemplarzy. Sukces kapeli zwrócił też na nią uwagę giganta rynkowego, Virgin Records, co okazało się wrotami do prawdziwej kariery. Warto zauważyć, że ta płyta ukazała się w roku 1990 – tak krótki odstęp czasowy między albumami już nigdy się nie powtórzył, bowiem stopniowo muzycy dojrzewali i poszukiwali coraz bardziej dopracowanego brzmienia.

Narodziny bardów

Giganci tej klasy co Virgin Records nigdy nie byli specjalnie zainteresowani promowaniem kapel grających power metal. Dlatego trafienie Blind Guardiana pod skrzydła takiego wydawcy było wydarzeniem niecodziennym, a do tego dowodem na to, iż zespół posiada potencjał, którego nawet czołowi gracze rynku muzycznego nie mogą zignorować. Wydana przez Virgin Records płyta Somewhere Far Beyond rozpoczęła zupełnie nowy etap w życiu Hansiego i reszty grupy. Album sprzedał się w nakładzie 130,000 egzemplarzy i był furtką do koncertu w Japonii, podczas którego nagrano pierwszy materiał live (Tokyo Tales wydane w 1993 roku).

Dopiero jednak wydana w 1995 roku płyta Imaginations from the Other Side, wyprodukowana przez Flemminga Rasmussena (człowieka, który wcześniej pomógł grupie Metallica stworzyć Ride the Lightning, Master of Puppets i ...And Justice for All), jest dziełem w pełni dojrzałym zarówno pod względem muzycznym, jak i tekstowym. Brzmienia są bardzo zróżnicowane, począwszy od dynamicznych, opartych o gitarowe staccato, monumentalnych kompozycji w stylu The Script for My Requiem czy I'm Alive, aż po wysublimowane, nawiązujące do stylistyki średniowiecznych ballad utwory A Past and Future Secret i Mordred's Song. Aranżacje są rozbudowane, często zmienia się tempo i nastrój, a całości dopełnia dramatyczny, charakterystyczny wokal Hansiego (multiplikowany w partiach chóralnych).

Tym, co wyraźnie wyróżnia Blind Guardiana na tle większości kapel grających power metal, jest dojrzałość tekstów. Podczas gdy inni epatują nas tanim patosem i opowieściami o heroicznych wyczynach w światach fantasy, Hansi Kürsch na tej płycie zajmuje się na poważnie między innymi mitem arturiańskim i tematyką krucjat. W The Script for My Requiem pojawia się silna krytyka wypraw krzyżowych, chociażby w następującej frazie: Still I hear the scream of thousands: / „Crucify, crucify!!! / Take it all / Our gold, our homes, our life, / But we didn't kill your Christ!”. W Mordred's Song mamy znowuż refleksję nad rolą, jaką przyszło Mordredowi odegrać w starciu pomiędzy swymi rodzicami: królem Arturem i Morganą: I've gone beyond the truth / It's just another lie / Wash away the blood on my hands / My father's blond / In agony we're unified / I never wanted to be / What they told me to be / Fulfill my fate then I'll be free / God knows how long / I tried to change fate / Pain inside is rising / I am the fallen one / A figure in an old game / No Joker's on my side. Perfekcjonizm w muzyce, nawiązania do mitów, legend i kanonu literatury – to wszystko sprawiło, że o muzykach z Blind Guardian prasa zaczęła pisać, używając określeń „bardowie” lub „minstrele” metalu. Słuszność tych przydomków udowodnili w roku 1998 płytą Nightfall in Middle-Earth.

Mając już pięć studyjnych albumów na koncie, Blind Guardian znalazł się w punkcie, w którym zwykle wydaje się pierwszą składankę największych przebojów zespołu. Kapela jednak nie zamierzała uciekać się do tego zabiegu i w 1996 roku trafiła na rynek bardzo nietypowa płyta podsumowująca ich dotychczasową karierę: The Forgotten Tales. Album zawierał – i owszem – wybrane kawałki z dorobku, ale w zupełnie nowych wersjach (zwykle akustycznych lub orkiestrowych). Całość domykało kilka coverów, w tym Spread Your Wings Queen i... Surfin' USA The Beach Boys. Hołd pierwszy: J.R.R. Tolkien

Wspomniany wcześniej, wydany w 1998 roku album Nightfall in Middle-Earth wiele osób uważa za szczytowe osiągnięcie zespołu. Inna sprawa, że podobne stwierdzenia padają i pod adresem wszystkich kolejnych płyt... Tak czy inaczej, ten monumentalny, tworzony przez ponad półtora roku album robi niesamowite wrażenie. W całości poświęcony jest Śródziemiu, światu, który wykreował J.R.R. Tolkien. Konkretnie zaś wszystkie teksty bazują na Silmarillionie. Blind Guardian już wcześniej nawiązywał do twórczości tego wielkiego pisarza (chociażby w Lord of the Rings z albumu Tales from the Twilight World czy w The Bard's Song (The Hobbit) znajdującym się na Somewhere Far Beyond), ale tym razem mamy do czynienia z prawdziwym hołdem złożonym jego twórczości.

W warstwie dźwiękowej muzycy zafundowali nam jeszcze bardziej rozbudowane aranżacje orkiestrowe i chóralne, pojawia się też kilka nowych elementów, jak na przykład partie fletu oraz skrzypiec, melodeklamacja czy fragmenty akustyczne stylizowane na muzykę renesansową. Dwadzieścia dwa utwory zabierają słuchaczy na niesamowitą wyprawę do Śródziemia, którą chce się zaczynać na nowo wraz z przebrzmieniem ostatnich dźwięków. Album ten trafił za sprawą kontraktu Virgin Records z Century Media do większej ilości krajów niż poprzednie, w tym zawitał na rynku amerykańskim. W efekcie Nightfall in Middle-Earth, mimo iż wysublimowane i wymagające od słuchaczy uwagi, sprzedało się w pokaźnym nakładzie 300,000 egzemplarzy.

GramTV przedstawia:

Hołd drugi: Queen

Wpływ muzyki zespołu Queen na twórczość Blind Guardiana był od czasu Somewhere Far Beyond oczywisty dla każdego uważnego słuchacza. Hansi najwyraźniej uznał, że trzeba to oficjalnie ogłosić światu, bo kolejną płytę, która ukazała się w 2002 roku, nazwał po prostu A Night at the Opera. Tak bezpośrednie odwołanie się do jednej z najważniejszych płyt Queen nie pozostawiało już wątpliwości. Ten album powstawał bardzo długo i zawiera materiał niezwykle skomplikowany pod względem aranżacyjnym. Teksty koncentrują się w dużej mierze na tematach związanych z religią (sam Hansi określa się mianem wierzącego, ale krytycznie nastawionego chrześcijanina). Jednocześnie płyta ta wyznacza kolejny zwrot w karierze Blind Guardiana – powolne oddalanie się od power metalu na rzecz metalu progresywnego. Zwrot na tyle poważny, że zakończony odejściem z zespołu Thomena Staucha, niezgadzającego się z tak dalece idącą zmianą. Nowe ścieżki, nowe brzmienia...

Droga muzyczna, którą przeszedł Blind Guardian, jest bardzo długa – na przestrzeni dwóch dekad zespół wciąż poszukiwał nowych brzmień. Ostatnia płyta, A Twist in the Myth – w jej nagrywaniu wziął udział nowy basista Frederik Ehmke, który okazał się też utalentowanym... dudziarzem – kontynuuje te poszukiwania. To wysublimowany, dosyć trudny w odbiorze materiał, który części dawnych fanów nie przypadł do gustu. Sam Hansi ma pewne problemy z określeniem, jaką muzykę aktualnie tworzy jego zespół. Nie tak dawno zasugerował, że odpowiednią nazwą może być symfoniczny speed metal. Jaką muzykę zafundują nam członkowie kapeli w 2010 roku (wtedy powinien ukazać się dziewiąty studyjny album)? Trudno to przewidzieć. Za to przygotowany na potrzeby Sacred 2 utwór jest po części ukłonem w stronę starych fanów, bo więcej w nim dawnego, power metalowego Blind Guardiana niż na ostatniej, wydanej dwa lata temu płycie.
Get Adobe Flash player

Komentarze
30
Usunięty
Usunięty
06/10/2009 19:00

> Gdzies na forum ktos juz opisal walke w krypcie gdzie bil sie z truposzczakiem podszedl do drugiej trumny a truposz wyjrzal opieprzyl i zatrzasnal wieko trumny :)) no po prostu bajka.A jak zamykał trumne to jeszcze mu rękę ucieło :) To jest gdzieś w podziemiach blisko dziewczyny, która napadli złodzieje (chce zeby ją odprowadzić do Thylsium)Popieram, gra jest genialna, klonowanie D2 byloby bez sensu (ale III a tak kupię :P) Sam spędzam godziny na łażeniu po wszystkich zakamarkach. A tłmaczenie nie przeszkadza

Usunięty
Usunięty
22/10/2008 14:43

Też się zgadzam, że Sacred to (niemal) zupełnie inna bajka, niż Diablo i zawsze tak bylo.W Sacredzie sa ogromne przestrzenie, wielki świat i stosunkowo mało katakumb. Najlepsi są leszcze, którzy krytykują, że "za mało mroczny" albo że "filmiki nie takie, jak w Diablo"Czekam tylko na argument, że S2 jest nie teges, bo zrobił go Ascaron a nie Blizzard :P

Usunięty
Usunięty
17/10/2008 10:14

Blind Guardian w Sacred 2 rewelacyjny. BG to jeden z moich ulubionych zespołów, prawdziwi metalowi bardowie, sama gra mnie natomiast rozczarowała, ilośćbugów i problemów technicznych spowodowała, że cisnąłem ją w kąt i teraz szkoda mi wydanych na niąpieniędzy.Ale wrócę do BG. Utwór w grze zrobiny świetnie, nie wiem czy dobrze skojarzyłem ale poz atym koncertem, to bard na ryneczku w którejść miejscowości coś tam sobie podśpiewuje głosem Hansiego Kurcha z BG.Nie wiem czy pamiętacie, ale w Gothic I był zastosowany podobny patent z koncertem, tam na scenie, o ile pamiętam to w Starym Obozie, wystąpił zespół In Extremo z utworem Herr Manelig. Szczęka mi opadła jak to zobaczyłem (wiadomo teraz jak na to spojrzeć to graficznie może śmieszyć, ale kiedyśGothic rządził). lubie takie smaczki w grach, a tu jeszcze takie zespoły a ja kocham power metal i folk metal.




Trwa Wczytywanie